Puste trybuny i furgonetki na prostej startowej. Na szczęście jutro wszystko będzie już tak jak trzeba.

Jeszcze nie tak dawno niemieccy kibice mogli czuć się rozpieszczani: w ich kraju kierowcy Formuły 1 gościli dwa razy do roku. Na Hockenheimringu rywalizowano w zawodach o Grand Prix Niemiec, a na krótkiej pętli Nürburgringu walczono o Grand Prix Europy (1984, 1995-96 i 1999-2007) i Luksemburga (1997-98). Jednak w 2006 roku działający niczym magnes na fanów Michael Schumacher po raz pierwszy odszedł na emeryturę i rok później wcielono w życie funkcjonujący do dzisiaj plan rozgrywania niemieckich wyścigów na przemian: w lata nieparzyste na Nürburgringu, w parzyste na Hockenheimringu.

Historia Hockenheimringu sięga lat 30. ubiegłego wieku – pierwsze wyścigi motocyklowe odbywały się na liczącej ponad 12 kilometrów pętli dróg już w 1932 roku. W pierwotnej wersji tor był lewoskrętny, później wybudowano zakręt Ostkurve i skrócono pętlę do niespełna ośmiu kilometrów. Ukończona w 1965 autostrada A6 przecięła Hockenheimring, wymuszając jego modernizację. Zrezygnowano z sekcji dochodzącej do miasteczka, budując w zamian istniejący do dziś „stadion” – sekwencję kończącą okrążenie.

Tor, na którym dawniej ścigały się przede wszystkim motocykle, coraz częściej gościł także zawody samochodowe, coraz wyższej rangi. W 1968 roku podczas wyścigu Formuły 2 zginął tu dwukrotny mistrz świata Jim Clark, który wypadł z toru na prostej przed zakrętem Ostkurve. Po tej tragedii dwa najdłuższe proste odcinki toru przecięto szykanami, ale mimo tego nadal dochodziło tu do śmiertelnych wypadków. W 1972 roku kolejną ofiarą został Bert Hawthorne – niemal dokładnie w miejscu śmierci Clarka, w szykanie przed Ostkurve, w tył wyścigówki Nowozelandczyka wjechał jeden z rywali, wbijając jego auto w barierę. Jak na ironię, były to treningi przed wyścigiem Formuły 2, rozgrywanym pod nazwą Memoriału Jima Clarka. Ratownicy dotarli na miejsce kraksy dopiero po tym, jak Niki Lauda zjechał na pas serwisowy i poinformował dyrekcję wyścigu, że jeden z samochodów się rozbił i płonie gdzieś na torze…

Kamienny krzyż upamiętniający Jima Clarka...
Kamienny krzyż upamiętniający Jima Clarka…
...i mała tabliczka ku czci Hawthorne'a.
…i mała tabliczka ku czci Hawthorne’a.

W 1980 roku Hockenheimring pochłonął dwie ofiary: Markus Höttinger, który miał niedługo debiutować w Formule 1, zginął podczas kolejnej edycji Memoriału Jima Clarka, a zwycięzca dwóch Grand Prix Patrick Depailler uległ śmiertelnemu wypadkowi podczas prywatnych testów zespołu Alfa Romeo. Warto pamiętać, że ten tor zawdzięcza swoją obecność w F1 fatalnemu poziomowi bezpieczeństwa na północnej pętli Nürburgringu. Ze względu na modernizację słynnej Nordschleife w 1970 roku po raz pierwszy zorganizowano GP Niemiec na Hockenheimringu, a po wypadku Nikiego Laudy, kiedy F1 na dobre pożegnała się z „Zielonym Piekłem”, wyścig na dobre przeniesiono do Badenii-Wirtembergii.

Pozostałość starego toru, dochodząca do nowej pętli przy nawrocie Spitzkehre.
Pozostałość starego toru, dochodząca do nowej pętli przy nawrocie Spitzkehre.

W tym roku mija 10 lat od przebudowy Hockenheimringu, w wyniku której długość pętli zmniejszyła się z 6,8 do 4,5 kilometra. Zrezygnowano z długich, morderczych dla silników prostych przez las – tor stracił nieco charakteru, za to zyskali kibice. Przed skróceniem toru wyścig rozgrywano na dystansie 45 okrążeń (a i tak był jedną z najkrótszych rund – w 2001 roku zwycięzca Ralf Schumacher ukończył zawody w godzinę i 18 minut), a teraz zawodnicy pokonują 67 rund i dzięki temu siedzący na trybunach fani więcej razy widzą swoich ulubieńców.

Jeśli miałbym wybrać te edycje GP Niemiec na Hockenheimringu, które najgłębiej zapadły mi w pamięć, wybrałbym z pewnością sezon 1994 i 2000. W pierwszym mistrzowskim sezonie Schumachera już na pierwszym okrążeniu w wyniku przeróżnych incydentów rywalizację zakończyło aż 11 kierowców, a na finiszu sklasyfikowano tylko ośmiu zawodników. Zwyciężył jeżdżący w Ferrari Gerhard Berger, a poza walczącymi o tytuł „Schumim” i Damonem Hillem do mety nie dotarł Jos Verstappen, którego Benetton zapalił się podczas tankowania. Jak wykazało późniejsze dochodzenie, zespół usunął część filtrów z węża doprowadzającego paliwo, aby przyspieszyć tempo pompowania benzyny i skrócić czas postoju na stanowisku serwisowym. Na szczęście poza niegroźnymi oparzeniami nic nikomu się nie stało.

W 2000 roku swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1 odniósł tu Rubens Barrichello. Brazylijczyk startował z 18. pola, a szansę na triumf dała mu neutralizacja spowodowana dość niecodziennym wybrykiem. Podczas wyścigu na tor wybiegł jeden z kibiców – niezadowolony pracownik Mercedesa chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko zwolnieniu go z pracy. Swój cel osiągnął, bo m.in. dzięki wywołanemu w ten sposób zamieszaniu szanse na wygraną stracili kierowcy McLarena, korzystającego – tak jak obecnie – z silników Mercedesa.

Warto jeszcze przypomnieć ostatnią wizytę Formuły 1 na Hockenheimringu i słynne „Fernando is faster than you” w wykonaniu Roba Smedleya. W tym roku Alonso też bardzo potrzebuje punktów, ale patrząc na poprzednie wyścigi, wymuszone przez zespół prezenty ze strony Felipe Massy raczej nie będą potrzebne.

Kto wie, może usłyszymy za to słowa „Sebastian is faster than you”? Mark Webber co prawda jest wyżej w punktacji niż broniący mistrzowskiego tytułu lider Red Bulla, ale Vettelowi szczególnie zależy na wygranej: jeszcze ani razu nie triumfował przed własną publicznością, a patrząc na stroje, flagi i osobiste wyposażenie niemieckich kibiców, czas ich wreszcie przekonać, że po erze Schumachera nastał nowy kierowca z tego kraju, który także potrafi piekielnie szybko jeździć samochodem. Triumf „u siebie”, 50 kilometrów od rodzinnego miasteczka Heppenheim – zwanego także „Vettelheim” – będzie dla Vettela czymś wyjątkowym. Alonso nie omieszkał dziś podkreślić, że to właśnie Red Bull dysponuje najszybszym samochodem, więc czas chyba zakończyć trwające od 2006 roku oczekiwanie na domowe zwycięstwo niemieckiego kierowcy…

Więcej zdjęć z weekendu oraz krótkie informacje znajdziecie na profilu SokolimOkiem na Facebooku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here