Najświeższą pogłoska kadrowa została potwierdzona przez zespół Lotus: dyrektor techniczny James Allison wręczył wypowiedzenie swoim szefom w Enstone. Czeka go teraz przymusowa przerwa w pracy, którą poza rozmyślaniem nad nowymi koncepcjami technicznymi będzie mógł poświęcić na swoje stare hobby, czyli akrobację lotniczą (jeszcze w 2006 roku startował w brytyjskich mistrzostwach). Za pół roku będzie mógł oficjalnie podjąć nowe obowiązki w nowej ekipie. W której? Podpisana przez Allisona klauzula gwarantuje, że zostanie to podane dopiero oficjalnym komunikatem wydanym przez nowego pracodawcę. Na giełdzie plotek wymienia się prawie wszystkie czołowe zespoły…

Ferrari? Allison spędził tam już pięć sezonów od 2000 do 2004 roku, biorąc między innymi udział w konstruowaniu tunelu aerodynamicznego włoskiej ekipy. Scuderia ma jednak w swoich szeregach Pata Fry’a, który całkiem skutecznie sobie radzi z wyciąganiem zespołu z technologicznego dołka. Tęgich głów jednak nigdy za wiele…

McLaren? Po odejściu Paddy’ego Lowe’a (roczny przymusowy urlop przed objęciem posady w Mercedesie – najprawdopodobniej szefa zespołu po Rossie Brawnie) dyrektorem technicznym został Tim Goss. Zespół oczywiście zaprzecza wszelkim pogłoskom łączącym Allisona z przejściem do Woking – to żadne zaskoczenie, bo na razie zaprzeczają wszyscy i tylko jeden zespół „ściemnia”, ale nieoficjalne, zaufane źródło cenionego dziennikarza Joe Sawarda kategorycznie wyklucza taki scenariusz.

Mercedes? Gdzie kucharek sześć… Ale restrukturyzacja zespołu pod czujnym okiem Toto Wolffa cały czas trwa i przez drzwi fabryki z Brackley może jeszcze wylecieć paru wysoko postawionych pracowników. Ściągnięty z McLarena Lowe ma wyższe aspiracje niż rola dyrektora technicznego, a efekty pracy obecnych tęgich głów jak na razie pozostawiają nieco do życzenia. Zdaniem niektórych Mercedes jest najbardziej prawdopodobnym nowym miejscem pracy Allisona.

Red Bull? Tam raczej nie ma czego szukać, ale mistrzowie świata mogą się szykować na nową rzeczywistość po erze Adriana Neweya. Jest to jednak dość mało prawdopodobna opcja.

Andrew Benson z BBC donosi jeszcze o możliwości przejścia do Williamsa, ale biorąc pod uwagę szereg odrzuconych przez Allisona propozycji, które otrzymywał od konkurentów w ostatnim czasie, trzeba brać pod uwagę tylko ekipy o większym potencjale sportowym (i/lub finansowym) niż dotychczasowy pracodawca. Osobiście stawiałbym na Mercedesa lub Ferrari, ale to tylko moja prywatna prognoza.

Zakładając półroczny okres przymusowego urlopu, przywoływany przez niektóre źródła, nowy pracodawca w znikomym stopniu skorzysta na usługach Allisona pod kątem przygotowań do sezonu 2014. Z kolei Lotus straci relatywnie niewiele – plan na pierwszą połowę tegorocznych zmagań został już nakreślony, a następca, którym został Nick Chester, będzie miał trochę czasu na wejście w nową rolę. Prace nad przyszłorocznym samochodem są już z kolei we wstępnej fazie, więc okres przejściowy powinien minąć w miarę bezboleśnie.

Jedyny minus może się pojawić przy ewentualnych próbach przedłużenia kontraktu z Kimim Räikkönenem. Fin bardzo ceni Allisona za jego skuteczność i kreeatywność, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że za stronę techniczną samochodu F1 odpowiada cały sztab ludzi. Ich szef jest postacią ważną, ale mniejsze trybiki w maszynie też odgrywają istotne role.

Osobiście sądzę, że Lotus nie straci w tej sytuacji wiele, a nowy pracodawca zyska bardzo dużo wiedzy na temat rozwiązań technicznych stosowanych dotychczas w Enstone. Jeśli chodzi o korzyści Allisona – czas pokaże.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here