12 października do księgarń w całej Polsce trafi „Moja Formuła 1”, czyli autobiografia Marka Webbera. Znany ze szczerości australijski kierowca opowiada w niej o długiej drodze z rodzinnego Queanbeyan do świata F1, odsłania kulisy tego drapieżnego sportu i ciekawie opisuje swoich rywali, m.in. bezwzględnego Michaela Schumachera, aroganckiego Sebastiana Vettela czy „cholernie twardego” Roberta Kubicę.

Książka „Moja Formuła 1” ukaże się pod patronatem Sokolim Okiem, a Wydawnictwo SQN przyjmuje już zamówienia w przedsprzedaży i przygotowało specjalny kod rabatowy na książkę, do wykorzystania na www.labotiga.pl/149-mark-webber:
• z kodem SOKOLIMWEBBER rabat 25% (nie obowiązuje na pakiety)
• cena po obniżce: 29,90 zł – oszczędzacie aż 10 zł od ceny okładkowej (która wynosi 39,90 zł)
• wysyłka rusza 3 października – dostaniecie książkę najwcześniej, jeszcze przed premierą

Od 12 października książkę a będzie można kupić w salonach Empik w całej Polsce. Ponadto w dniu premiery do sprzedaży w najpopularniejszych sklepach internetowych trafi też e-book (EPUB, MOBI).

Stali czytelnicy Sokolim Okiem świetnie wiedzą, czego można spodziewać się po lekturze wspomnień Webbera. Mark otwarcie i drobiazgowo opisuje trudną, mozolną drogę do F1, starty w Minardi, Jaguarze i Williamsie, wreszcie niełatwe sezony z Sebastianem Vettelem w Red Bullu… Właśnie, pamiętacie kolizję między kierowcami RBR w GP Turcji 2010? Zdaniem niemal całego wyścigowego świata zawinił Vettel, ale zespół zrzucił winę na Webbera. Oto fragmenty książki, w których Mark opisuje wydarzenia po tym incydencie:

Zaraz po zaparkowaniu samochodu musiałem pójść na obligatoryjną konferencję prasową FIA, jeszcze zanim miałem możliwość porozumieć się z zespołem. Odpowiadałem na pytania tak bezpośrednio i tak profesjonalnie, jak tylko umiałem. Później wróciłem do padoku i stwierdziłem, że w zespole to mnie przypisuje się winę za całą tę sytuację.

(…) W jednym narożniku mieliśmy Hornera, który całkiem nieźle radził sobie z tym kryzysem i podobnie jak zdecydowana większość świadków zdarzenia zdawał się wiedzieć, kto zawinił na torze, nawet jeśli wypowiadał się dość dyplomatycznie. W drugim narożniku mieliśmy natomiast Helmuta Marko w otoczeniu austriackich i niemieckich dziennikarzy, który obwiniał mnie. Odkąd Sebastian awansował z Toro Rosso do Red Bull Racing, Marko ewidentnie coraz bardziej się nami interesował. W Turcji okazało się, że w tych wyjątkowo kontrowersyjnych okolicznościach przypisał sobie również funkcję rzecznika prasowego zespołu!

Wysłuchawszy Marko, Christian wykonał zwrot o 180 stopni i ostatecznie stanął po jego stronie. Brytyjskie media donosiły, że Horner „początkowo nie formułował jednoznacznej opinii, a potem skłonił się ku wersji Marko”. Po powrocie z konferencji prasowej zastałem na miejscu sytuację, która zupełnie mnie zaskoczyła. Gdy później zobaczyłem w telewizji, jak na stanowisku dowodzenia członkowie zespołu ściskają i pocieszają Sebastiana, zacząłem się poważnie zastanawiać, kto tak naprawdę pociąga za sznurki w Red Bull Racing.

(…) Tradycyjna odprawa po wyścigu była bardzo ciekawa. Mieliśmy na nim o jednego kierowcę mniej niż zwykle, ponieważ Seb uzyskał zgodę, żeby nie przychodzić! W sumie jego nieobecność mi odpowiadała, bo z moralnego punktu widzenia stawiało mnie to w lepszej sytuacji. To ja zostałem z zespołem, nie on. Do dziś nie wiem, dlaczego nie było go na spotkaniu. Było to przecież zwyczajowe, niezbędne zamknięcie weekendu wyścigowego, okazja, by wszyscy wysłuchali relacji z różnych działów, w tym opinii kierowców.

(…) Zespół mógł sobie zaprzeczać do woli, ale po Grand Prix Turcji stało się boleśnie oczywiste, że za sznurki w naszej ekipie pociągał Marko.

(…) Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w sezonie 2010 Christian znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Miał dwóch kierowców zdolnych wygrywać wyścigi i zapowiadało się na to, że powalczą oni między sobą o najważniejszy tytuł w F1. Z pewnością się zastanawiał: „Jak mam ich obu uszczęśliwić? Przecież muszę jeszcze uszczęśliwić Marko”.

Zapewne doszedł do wniosku, że mniejszym złem będzie rozczarowanie rzeczowego Australijczyka niż niebieskookiego chłopca z programu juniorskiego Red Bulla. Grał w tę grę do samego końca. Nie mógł opowiedzieć się po mojej stronie i podpaść Helmutowi Marko, to nie wchodziło w rachubę.

(…) Zależało nam jedynie na prawdzie, niestety Christian nie potrafił nam jej dać. Dla mnie był to przejaw jego słabości. Właśnie wtedy zacząłem tracić do niego szacunek. Musiał czuć się naprawdę niekomfortowo jako szef zespołu, który w jego hierarchii nie ma praktycznej żadnej realnej władzy.

Krótko mówiąc, prawidłowo odczytaliśmy sytuację w Red Bull Racing, to samo widział zresztą Flavio. Po moich dwóch zwycięstwach z rzędu w Barcelonie i Monako powiedział mi, że nikt nie pozwoli, aby to trwało dalej. Miał absolutną rację, zresztą nie po raz pierwszy. W RBR nikt nie zakładał, że tytuł zgarnie jakiś podstarzały Australijczyk!

Nie muszę chyba podkreślać, że Mark równie ciekawie przestawia swoją wersję wydarzeń z GP Malezji 2013 (afera Multi-21), zamianę skrzydeł na Silverstone („Nieźle, jak na kierowcę numer 2!”) czy rozstrzygnięcie mistrzowskiego tytułu w GP Abu Zabi 2010. Krótko mówiąc: warto przeczytać!

21 KOMENTARZE

  1. Patronat Sokolimokiem oznacza, że w książce nie ma błędów, które przytrafiają się gdy tłumacz nie ma pojęcia o temacie książki? Czasami zdarzają się takie książki, że lepiej jakby były tłumaczone przez przeciętnego fana niż zawodowego tłumacza.

  2. Bardzo ciekawi mnie jak wygląda F1 z relacji osoby która była tam tak długo, ale wolę poczekać. Po premierze dowiem się czy nie ma błędów w tłumaczeniu, tak jak wspominane w biografii o Michaelu Schumacherze. Jeżeli nie, to kupuję 🙂

  3. W książce są też opisy multi21, a Webber przy każdej okazji robi z siebie ofiarę. A przecież sam kiedyś, podczas deszczowego finału doprowadzi świadomie do takiej kolizji, że Vettel w ostatnim wyścigu o mały włos stracił by mistrzostwo.
    „Powinienem być pierwszy, Sebastian zaś drugi. (…) Po ostatnich pit stopach, gdy ciągle jechał za mną, wyraźnie widziałem otwarte tylne skrzydło w jego samochodzie. Używał systemu DRS służącego zmniejszaniu oporu powietrza i tym samym zwiększaniu prędkości maksymalnej. (…) Nie zamierzał ułatwiać mi życia.”
    Mark Webber nigdy nie zrozumiał zasad panujących w tym sporcie.
    Inny cytat z książki:
    „Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ŚCIGANIE. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1… ”
    Z tego co widzę, to Webber wylewa jakieś swoje wydumane żale, że Vettel wyprzedził go na torze, że był szybszy od niego, a przecież zespół mu zabronił być szybszym.
    Webber ma żal, że wygrał szybszy kierowca a nie on – ustawiony przez zespół jako pierwszy, mimo że był wolniejszy. Za to znienawidził… zespół. No cóż – marny to kierowca, który zwycięstwo chciał oprzeć o team orders bo był wolniejszy.
    Tak to skomentował jeden z moich znajomych z innego forum: „Co miał Vettel który posiada naturę championa w takiej sytuacji zrobić – zwolnic? Hehe – dobrze się uśmiałem. To nie jest jego natura. Gdyby zwolnił, wątpię aby został kiedykolwiek czterokrotnym mistrzem świata.”
    Z chęcią też przeczytałbym co na ten temat ma do powiedzenia Vettel, kiedy to jemu kazano być wolniejszym, a Webber ma żale, że Vettel go wyprzedził w walce na torze.

    • Tak na pewno zwycięzca wyścigów F1 nie rozumie zasad panujących w sporcie, które chetnie wyłoży mu byle internauta Karol123456789. Weź nie ośmieszaj sie! Są uczciwi kierowcy i pospolite cwaniaki, Vettel ma taką naturę a nie „championa”. W multi21 Mark był szybszy i cwaniak Vettel go oszukał jak kiedyś Pironi Villeneuve-a. Spytaj kogos mądrzejszego od siebie jak sie to skończyło.

      • co do qiwlu rzeczy masz racje , ale pamiętaj że taka wiara w ludzi bo ktoś coś długo robił nie zawsze jest słuszna bo chyba sami wiemy jak dużo jest osób na niewłaściwym miejscu ze względu na inne czynniki niż te które powinny o tym decydować:) ah od razu pastor przychodzi do głowy…

  4. W swoim domu mam prawdziwą bibliotekę, w której jest również wiele książek, które kupiłam i których JESZCZE nie przeczytałam- myślę, że podobnie będzie z autobiografią Webbera. Zapewne ją kupię, ale ta książka musi się ze mną „przegryźć”. Dlaczego?
    Szanuję pracę Marka i jego osiągnięcia w F1, drogę jaką pokonał, aby być w miejscu, o którym marzył (bolid F1), ale poniższy cytat z okładki zniechęcił mnie do lektury:
    „Marka Webbera od zawsze interesowało tylko jedno: ściganie. Nie wewnętrzne gierki i strategie. Zawsze chciał po prostu jechać jak najszybciej i dotrzeć do mety przed innymi. Właśnie dlatego po dołączeniu do Red Bull Racing stracił całą miłość do F1…”
    Ponadto cytat ten strasznie kłóci się z cytatem w poście- o Multi 21.
    Skoro dla Webbera liczyło się wyłącznie ściganie, a nie strategie, to trzeba było się ścigać z Vettelem (Seb nie posłuchał team order, więc trzeba było się bronić jak tylko zauważył). Red Bull odebrał mu miłość do F1? Kontrakty nie były na 7 lat, ale 2- mógł odejść z RBR w każdej chwili. Wiem, że nie chodzi o ten jeden incydent, ale raczej o całokształt funkcjonowania Marka i Seba w RBR. Każdy wie jak było. Ale czy naprawdę po tylu latach trzeba nadal wylewać swoje żale? Może jestem stronnicza, ale ja nigdy nie tolerowałam team orders. Vettel był młodszy, żądny zwycięstwa i co tu kryć- cholernie utalentowany, a w tamtym momencie był również szybszy- kto będąc na jego miejscu nie wykorzystałby swojej szansy? Rozumiem frustrację Webbera (nr 2 w zespole, nr 3 w klas. kierowców), być może czuje pewien niedosyt w swojej karierze, ale to nie powód, aby rozdrapywać stare rany,
    Książka zapewne opowiada też wiele innych wątków z życia Webbera i jego kariery- nie tylko F1, ale tego się dowiem po lekturze- na razie muszę się od-fochać na Marka za ten cytat z okładki. 😉

Skomentuj Wojtek inzynier Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here