Zamiast spokojnie świętować 70. rocznicę inauguracji mistrzostw świata, Formuła 1 stąpa po cieniutkiej linie, na którą sama wskoczyła.

Niemal cały sportowy świat stanowczo reaguje na panoszącego się praktycznie po wszystkich zakątkach globu wirusa, ale zaplanowana na ten weekend inauguracja sezonu w Melbourne toczy się zgodnie z planem. Ściślej mówiąc, prawie zgodnie z planem, bo w ostatniej chwili odwołano udział kierowców w spotkaniach z kibicami, a niektóre zespoły na własną rękę ograniczają spotkania z dziennikarzami. W czwartek żadna ekipa nie zezwoliła swoim kierowcom na rozmowy ze stacjami telewizyjnymi, a podczas wywiadów prasowych większość zawodników jest trzymana na dwumetrowy dystans od żurnalistów.

Wszyscy członkowie ekip i pracownicy toru mają obowiązek zgłaszać nawet drobne objawy przeziębienia – z tego powodu co najmniej cztery osoby z trzech ekip (Haas, McLaren, Williams) zostały w środę poddane kwarantannie w pokojach hotelowych oraz testom na obecność koronawirusa. W czwartek do tego grona dołączyło kolejnych kilku pracowników. Organizatorzy wyścigu argumentują, że jednocześnie odbywają się w Melbourne międzynarodowe mecze krykieta i na trybunach zasiadają dziesiątki tysięcy osób, a inauguracja ligi futbolu australijskiego również ma odbyć się zgodnie z planem.

Tymczasem swoje wyścigi odwołują organizatorzy m.in. MotoGP (odwołany wyścig w Katarze, przełożone na końcówkę sezonu rundy w Tajlandii, USA i Argentynie), Formuły E (rundy w Chinach, we Włoszech oraz czerwcowe zawody w Indonezji) oraz pomniejszych serii wyścigowych – głównie w Chinach i we Włoszech. Formuła 1 – na wniosek promotora wyścigu – przełożyła jedynie planowaną na połowę kwietnia Grand Prix Chin. Reszta miała odbyć się zgodnie z planem, ale organizatorzy rundy w Bahrajnie, która odbywa się tydzień po Grand Prix Australii, podjęli decyzję o rozegraniu swojego wyścigu za zamkniętymi drzwiami, bez udziału publiczności. Melbourne nawet nie rozważa takiej opcji, paradoksalnie licząc na jeszcze większą frekwencję na trybunach niż w ostatnich latach

Władze Formuły 1 twierdzą, że podchodzą do sprawy naukowo. Uruchomiono specjalną komórkę kryzysową, która zbiera się co dwa dni i analizuje sytuację. Nie da się jednak ukryć, że najwięcej do powiedzenia mają rządy poszczególnych krajów czy organizatorzy wyścigów. Bahrajn nie wpuszcza do swojego kraju samolotów z Dubaju – głównego portu przesiadkowego w regionie, przede wszystkim na trasie z Melbourne do Manamy – i podróżujący wraz z cyrkiem F1 pasażerowie praktycznie co chwila są informowani o zmianach w ich połączeniach: na przykład o przełożeniu wylotu z Bahrajnu na niedzielny poranek, kilka godzin przed startem wyścigu.

Po Grand Prix Bahrajnu zespoły wracają do swoich europejskich baz, a dwie ekipy (Ferrari i AlphaTauri) oraz producent opon Pirelli mają swoje fabryki we Włoszech. Udało im się opuścić kraj w trakcie wprowadzania coraz ostrzejszych restrykcji dla podróżujących, a w Australii zostali poddani testom na obecność koronawirusa. Co dalej? Nie wiadomo.

Rząd Wietnamu, gdzie Formuła 1 ma ścigać się po raz pierwszy w historii w pierwszy weekend kwietnia, wprowadza zaostrzone przepisy wizowe wobec coraz większej liczby krajów – na czele z Włochami. Co robi F1, a raczej posiadacze praw komercyjnych, czyli Liberty Media? Negocjują „specjalne warunki” z władzami Wietnamu.

Tyle, że wirus nie odróżnia, czy ktoś pracuje w F1, czy nie. Niewidzialny przeciwnik nie potrzebuje ani biletu na trybuny, ani wejściówki do eksluzywnego padoku. Dodatkowe procedury sanitarne czy profilaktyczne na pewno nie szkodzą, ale skoro objawów zakażenia wirusem nie widać przez dłuższy czas, to cykliczne organizowanie wydarzeń z udziałem paru tysięcy ludzi z całego świata, którzy mają kontakt z miejscową ludnością, a następnie wracają do swoich ojczyzn i miejsc pracy, chyba nie jest najlepszym pomysłem.

Sytuacja zmienia się na tyle dynamicznie, że właściwie nie można być pewnym, czy i które wyścigi odbędą się zgodnie z planem. Pesymiści – oby nie realiści – w padoku wieszczą, że sezon może zakończyć się dość wcześnie.

1 KOMENTARZ

Skomentuj drivtens Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here