Pogoda kolejny raz uśmiechnęła się do Lewisa Hamiltona, a on potrafił to wykorzystać. W chaotycznym finale kwalifikacji pogubiło się natomiast Ferrari, ułatwiając zadanie urzędującemu mistrzowi świata. Trudno o ciekawszy układ pól startowych do pierwszego wyścigu po wakacjach: dwaj pretendenci do tytułu obok siebie w pierwszym rzędzie, za nimi różowy drugi rząd dla ekipy, której jeszcze parę dni temu groziła absencja na Spa-Francorchamps, dalej Romain Grosjean i dopiero na P6 jeden z dwóch najszybszych kierowców tego weekendu, Kimi Räikkönen.

Na suchym torze Hamilton miałby bardzo trudną przeprawę z czerwonymi przeciwnikami. Mercedes zamierzał wykorzystać Valtteriego Bottasa, skazanego na karny start z ostatniego rzędu, by w Q3 holował zespołowego kolegę w strudze aerodynamicznej. Ostatecznie okazało się to niepotrzebne, ale najpierw plany pokrzyżowała pogoda i błąd Fina na okrążeniu wyjazdowym, gdy wszyscy próbowali wykorzystać czas i przejechać pomiarowe kółko na slickach. Nikomu się to nie udało, bo za szybko i za bardzo się rozpadało.

Warunki były iście szatańskie: na długiej pętli Spa-Francorchamps stan nawierzchni mógł zmieniać się kilka razy na okrążeniu. Nikt nie wiedział, w którym miejscu zacznie mocniej padać, a gdzie ewentualnie przeschnie. Kiedy przed nosem pojawi się wolniejszy rywal, kiedy zza chmur wyjrzy słońce. Czy przypilnować stanu opon, bo wody będzie coraz więcej, czy może przytrzeć je bardziej, bo tor będzie robił się suchy? Dogrzać ogumienie, ale go nie przegrzać. Zadbać o to, by ERS miał wystarczający zapas energii na szybkie okrążenie – ale na to, czy może na kolejne, bo warunki mogą się poprawić? Wreszcie kluczowe dla Räikkönena i duetu Red Bulla pytanie: ile paliwa nalać? Na jedno szybkie pomiarowe kółko, zanim rozpada się mocniej, czy może na całą sesję, bo nawierzchnia będzie przesychała?

Scuderię dopadły podwójne problemy: za mało paliwa u Kimiego, problem z energią oraz ruch na torze u Seba. Ponownie najszybsi na suchym torze, ponownie w decydującym momencie soboty pogubili się i oddali inicjatywę Hamiltonowi. Oczywiście niedzielne 44 okrążenia mogą przynieść różne scenariusze, ale to Lewis wywalczył sobie najlepszą pozycję startową.

Obaj pretendenci są osamotnieni na czele. Bottas rusza niemal z końca, a Kimi ma przed sobą głodnego sukcesu Grosjeana oraz duet Force India, który ma szybkie samochody na prostych i niełatwo będzie ich objechać. Szykuje się zatem fantastyczny pojedynek na szczycie, a tuż za wielką dwójką walka kierowców, których rzadko widzimy na tak wysokich pozycjach.

Zastępcze pomieszczenia gościnne Force India podczas GP Belgii 2009.

Swoją drogą sytuacja Force India przypomina sezon 2009 i wyścig na Spa-Francorchamps. W obawie przed zakusami wierzycieli, chcących odzyskać pieniądze, ekipa Vijaya Mallyi nie przywiozła do Belgii swoich pomieszczeń gościnnych, rozstawiając w zamian obskurną jak na standardy F1 naczepę. Komornicy w asyście policji nie mieli czego zająć, a na torze… Giancarlo Fisichella wywalczył pierwsze i jak dotąd jedyne w dziejach tego zespołu pole position, przegrywając wyścig jedynie z uzbrojonym w KERS Räikkönenem.

Teraz ciemne chmury znad Force India w porę zdążył rozgonić Lawrence Stroll, udało się też w ostatniej chwili rozwikłać wszystkie problemy natury prawnej – a w nagrodę wpadł zespołowi drugi rząd na starcie. Pięknym zwieńczeniem tej historii będzie jeszcze wykorzystanie tego w niedzielę – deszcz ma już omijać Spa-Francorchamps, ale emocji z pewnością nie zabraknie. Zarówno na torze, jak i za kulisami – gdzie sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, a kreślone na najbliższe wyścigi scenariusze kadrowe mocno zależą od tego, gdzie kto ucho przyłoży…

2 KOMENTARZE

  1. Witam panie Mikolaju Prosze powiedzic Robertowi ze my kibice nie oczekujemy od Roberta wynikow tylko zadowolenia z jego dokonania to co juz zrobil to wspaniale i zawsze bedziemy mu kibicowac nie zalezy od wynikow.

Skomentuj StefanP Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here