Podczas nietypowej, podzielonej na dwie części czwartkowej konferencji prasowej FIA pretendenci do tytułu mieli całą scenę tylko dla siebie. Nico Rosberg i Lewis Hamilton w duecie zasiedli przed dziennikarzami, ale zanim do tego doszło, zapozowali do wspólnej fotografii. Prowadzący konferencję James Allen zasugerował, by uścisnęli sobie dłonie do zdjęcia i co prawda to Nico powiedział „no handshake”, ale Lewis też nie wykonał żadnego gestu, by podać rywalowi rękę. Drobiazg, ale podczas tego spotkania nawet mimika Rosberga pokazywała, że wojna toczy się także na płaszczyźnie psychologicznej – nieco ironiczny wyraz twarzy przy dłuższych wypowiedziach rywala miał chyba pokazać, że Nico panuje nad sytuacją i cała ta szopka z dwoma pretendentami do tytułu jest jego zdaniem niepotrzebna.

Tyle, że jeśli faktycznie nerwy miałyby zadecydować o tegorocznym tytule, to trzeba raczej postawić na Hamiltona: bardziej otrzaskanego w bojach i podchodzącego do tego oraz kilku poprzednich wyścigów z prostym nastawieniem. Wygrać, bo reszta jest już poza kontrolą. Z kolei Rosberg musi pilnować przewagi i wbrew pozorom nie jest to takie proste. OK, Lewisowi można dać odjechać, ale co zrobić, kiedy do walki włączą się Red Bulle? Nico oczywiście zapowiada, że jego celem jest zwycięstwo i zrobi w tym kierunku wszystko, co mieści się w granicach przepisów, ale jakoś nawet nie wypada wierzyć w te deklaracje. Hamilton będzie poza zasięgiem – chyba, że coś się wydarzy…

Ciekawe jest to, że mimo pozornie prostego zadania, które czeka w niedzielę Rosberga (ot, finisz na podium Mercedesem…), wśród kolegów z biura prasowego znalazła się całkiem spora grupka takich, którzy przeczuwają niespodzianki. Nie mam na myśli tylko defektu Nico i mistrzostwa dla Lewisa, ale też rozstrzygnięcie w stylu (zachowując wszelkie proporcje…) Ayrtona Senny i Alaina Prosta, oczywiście z Rosbergiem w roli tego pierwszego. Rozmawiając ze znacznie bardziej doświadczonymi stażem i wiekiem kolegami, którzy mając po kilkaset wyścigów na koncie niejedno już widzieli, nasłuchałem się już różnych przepowiedni. Oby nie okazało się, że w niedzielę Mercedes spokojnie zgarnie kolejny dublet w oczywistej kolejności, a nam pozostaną co najwyżej emocje w walce o najniższy stopień podium.

Jeśli ktoś (czytaj: Red Bull) zdoła wmieszać się do walki na czele, to Rosberg znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Czwarte miejsce przy zwycięstwie Lewisa nie będzie nic warte. Gdy kunktatorską jazdę po brakujące punkty trzeba będzie zastąpić walką, misterny plan może pójść… Nie wiem, czy zauważyliście ciekawą prawidłowość: kiedy tylko Nico próbuje zabrać się do walki i postawić się rywalowi lub przypuścić atak, to częściej niż rzadziej dochodzi do kolizji z jego winy (Austria z Hamiltonem, Niemcy z Verstappenem, Malezja z Räikkönenem). Nieudana próba wyprzedzenia Verstappena na finiszu w Kanadzie, strata pozycji na rzecz Hülkenberga dosłownie na ostatnich metrach w Monako… Tak, walka nie jest najmocniejszą stroną lidera punktacji. Co dopiero, gdy stawką rzeczywiście jest mistrzowski tytuł.

To wszystko nie zmienia faktu, że faworytem nadal jest Rosberg. Fernando Alonso rozkłada ich szanse po równo, 50:50, ale inni kierowcy czy koledzy po fachu dają Lewisowi jakieś 20-30 procent szans. Oczywiście takie rozważania są w zasadzie jałowe, bo wszystko i tak zostanie zweryfikowane na starcie, w pierwszym zakręcie, na dystansie wyścigu (strategicznie pewnie dość prostego, w piątek większość zespołów pracowała głównie z miękkimi oponami, chcąc ograniczyć liczbę zjazdów do alei serwisowej) – a także w dzisiejszych kwalifikacjach.

Wyniki drugiego treningu:
1. Lewis Hamilton (Mercedes) 1.40,861 – 36 okr.
2. Nico Rosberg (Mercedes) +0,079 – 38 okr.
3. Sebastian Vettel (Ferrari) +0,269 – 31 okr.
4. Max Verstappen (Red Bull) +0,528 – 24 okr.
5. Daniel Ricciardo (Red Bull) +0,529 – 33 okr.
6. Kimi Räikkönen (Ferrari) +0,603 – 34 okr.
7. Valtteri Bottas (Williams) +1,098 – 35 okr.
8. Sergio Pérez (Force India) +1,180 – 35 okr.
9. Nico Hülkenberg (Force India) +1,403 – 36 okr.
10. Felipe Massa (Williams) +1,407 – 36 okr.
11. Fernando Alonso (McLaren) +1,505 – 33 okr.
12. Jenson Button (McLaren) +1,962 –24 okr.
13. Esteban Gutiérrez (Haas) +2,151 – 35 okr.
14. Romain Grosjean (Haas) +2,247 – 17 okr.
15. Jolyon Palmer (Renault) +2,411 – 33 okr.
16. Esteban Ocon (Manor) +2,739 – 35 okr.
17. Pascal Wehrlein (Manor) +2,893 – 33 okr.
18. Felipe Nasr (Sauber) +3,042 – 36 okr.
19. Marcus Ericsson (Sauber) +3,184 – 34 okr.
20. Kevin Magnussen (Renault) +3,256 – 25 okr.
21. Carlos Sainz (Toro Rosso) +3,617 – 5 okr.
22. Daniił Kwiat (Toro Rosso) +5,087 – 4 okr.

Wyniki pierwszego treningu:
1. Lewis Hamilton (Mercedes) 1.42,869 – 28 okr.
2. Nico Rosberg (Mercedes) +0,374 – 31 okr.
3. Max Verstappen (Red Bull) +0,428 – 26 okr.
4. Daniel Ricciardo (Red Bull) +0,493 – 27 okr.
5. Sebastian Vettel (Ferrari) +1,136 – 27 okr.
6. Sergio Pérez (Force India) +1,286 – 23 okr.
7. Kimi Räikkönen (Ferrari) +1,687 – 27 okr.
8. Carlos Sainz (Toro Rosso) +1,816 – 21 okr.
9. Felipe Massa (Williams) +2,170 – 27 okr.
10. Marcus Ericsson (Sauber) +2,299 – 20 okr.
11. Alfonso Celis (Force India) +2,607 – 26 okr.
12. Romain Grosjean (Haas) +2,731 – 13 okr.
13. Felipe Nasr (Sauber) +2,909 – 17 okr.
14. Esteban Gutiérrez (Haas) +3,056 – 20 okr.
15. Valtteri Bottas (Williams) +3,071 – 31 okr.
16. Jolyon Palmer (Renault) +3,350 – 33 okr.
17. Kevin Magnussen (Renault) +3,503 – 21 okr.
18. Fernando Alonso (McLaren) +3,510 – 21 okr.
19. Pascal Wehrlein (Manor) +3,589 – 29 okr.
20. Jenson Button (McLaren) +4,258 –10 okr.
21. Jordan King (Manor) +4,689 – 27 okr.
22. Daniił Kwiat (Toro Rosso) +19,120 – 4 okr.

7 KOMENTARZE

  1. Nico nie najlepszy w walce na torze, nie najlepszy w jeździe po deszczu, z czysto sportowego punktu widzenia, nie wiem dlaczego wszyscy mówią, że zasługuje. Dla mnie nie zasługuje na tytuł, bo jest słabszy od Lewisa i tyle. Jesli bolidy byłyby równe, to Nico byłby nie tylko za Lewisem, ale też pewnie za duetem Red Bulla a walczyłby sobie z Vettelem.

  2. Doświadczenie życiowe pokazuje, że można całe życie się czymś zajmować i w dalszym ciągu nie umieć czegoś przewidzieć. To odnośnie wartości wypowiedzi „starszych kolegów po piórze”.
    Z pewnością żaden z nich nie powiedział w przeszłości, iż Nico kiedyś będzie walczył o tytuł mistrza świata.
    Może na kimś starzy dziennikarze F1 robią wrażenie, ja tylko przez szacunek bym nie komentował ich wypowiedzi, ale w żadnym wypadku nie stawiał ich w pozycji autorytetu.
    Jakbyś nie zaklinał rzeczywistości germanofobia i anglofilia królują w F1. To od narodowości dziennikarza i/lub jego -filii/-fobii, jak również narodowości kierowcy zależy najwięcej jak będzie postrzegany w F1. Ilość zwycięstw, tytułów nic nie znaczy.
    Wspomina się o przyszłej książce Lewisa. Wątpliwe, czy będzie w stanie zaprezentować taki poziom jak Mark, który ostatecznie docenił kunszt Sebastiana i swoje braki. Jestem jednym z nielicznych uczciwych komentatorów F1, bo otwarcie nie ukrywam swoich -fobii i -filli, problem jest z innymi, zwłaszcza z tymi, co biorą za to pieniądze.

    Co do wyścigu obawiam się tylko głupiego Max’a. Dla jego kariery lepiej by było, żeby mu się przytrafiła wymiana skrzyni biegów i silnika przed wyścigiem.

    • Ciekaw jestem jak długo budowałeś wokół siebie te wszystkie pryzmaty przez które oceniasz teraz wszystkich i wszystko. Jeżeli nawet część ludzi tutaj i poza tym forum kibicują lułisowi a nie bardzo wierzą w umiejętności rosberga, którymi oczywiste jest że ustępuje lułisowi, to po co od razu mówić, że są -filami czy -fobami. Po co mieszasz w to jakieś uprzedzenia??
      .. i na koniec obawiasz się głupiego maxa????? ..a to przypadkiem nie jest uprzedzenie?

      pozdrawiam i życzę miłego oglądania wyścigu

      • Z „pryzmatami” się urodziłem i uważam, że dobrze znam się na kierowcach F1. Każdy z nas ma swój system wartości, który definiują jego oceny rzeczywistości i kieruje podejmowanym działaniami. Jednym z kluczowych elementów jest postrzeganie swojej i innych nacji. Stąd wnoszę, że -fobie i -filie mają również duży wpływ na postrzeganie umiejętności kierowców F1. Osoby, które temu zaprzeczają są nieuczciwe. Trochę lat i trochę pracy analitycznej, i już widać elementy łączące kierowców, którym ludzie kibicują.
        Ależ oczywiście, że jestem uprzedzony do Max’a. Jest za młody, miał zatargi z Sebastianem i zespołem Ferrari, którym kibicuję, więc nie mogę oceniać go zbyt wysoko. Mogę założyć na chwilę obecną, że jeżeli nie przejdzie ewolucji, tzn zacznie jeździć bardziej racjonalnie, to nigdy nie będzie walczył o tytuł mistrza. Tytuły nie biorą się z samych emocji, a ja patrząc na Maxa nie widzę nic więcej.

        • Mimo wszystko się z Tobą nie zgodzę bo postrzeganie kogoś poprzez jego pochodzenie, kolor skóry czy język jakim się posługuje nazwane zostało już na milion sposobów i nie będę tu tego słowa używał. To który kierowca skąd pochodzi dla mnie nie ma najmniejszej wartości natomiast jego umiejętności tak. To czy dany kierowa jeździ w ferrari czy reno nie ma dla mnie żadnego znaczenia – liczy się to jak prowadzą samochód bo na tym cała ta zabawa polega. Bynajmniej nie mam zamiaru przekonywać Cię do swoich racji bo i tak mi się to nie uda ale czasami warto posłuchać co inni maja do powiedzenia a i odrobina szeroko pojętej tolerancji byłaby wskazana
          pozdrawiam

    • Czas poszerzyć horyzonty i zrozumieć, że świat (nawet Formuły 1) nie kończy się na Anglii i Niemczech. Mam przyjemność pracować wśród wielu doświadczonych kolegów z wielu różnych krajów. Brazylia, Włochy, Francja, Hiszpania, Austria, Belgia, Holandia, Finlandia, Szwajcaria, Czechy, Szwecja, nawet Portugalia, USA czy RPA. Biorąc pod uwagę też tych z krótszym (niż mój) stażem, jeszcze na przykład Rosja czy Węgry. Większość z nas (za wszystkich nie ręczę) nie odreagowuje w pracy prawdziwych bądź wyimaginowanych krzywd, jak porażki naszych ulubieńców. O ile ktoś takowych w ogóle ma. Wymienione przeze mnie nacje mają tę przewagę nad wymienionymi przez Ciebie, że wobec braku partykularnych interesów i konieczności spełniania nacjonalistycznych oczekiwań swoich odbiorców, mogą sobie pozwolić na szczerość nie tylko w kuluarowych rozmowach z kolegami po fachu, ale też w swoich publikacjach. Polecam poszerzać horyzonty ile wlezie, w dobie internetu nawet nie trzeba ruszać się z domu 😉

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here