Zwykło się mawiać, że na krętym Hungaroringu kluczem do sukcesu w wyścigu jest dobry wynik w kwalifikacjach. Sebastian Vettel dwa razy zdobywał tu pole position, ale Grand Prix Węgier to obok rozgrywanego od zeszłego roku wyścigu w Austin jedyne zawody w kalendarzu, z których trzykrotny mistrz świata ani razu nie przywiózł trofeum za zwycięstwo. Do tego w 27 edycjach węgierskiej rundy mistrzostw świata (wiecie, że więcej GP z rzędu gościły tylko Monako i Monza, odpowiednio 59 i 32?) „jedynie” dwanaście razy wygrywał zdobywca pole position. Wbrew obiegowej opinii triumf w czasówce nie gwarantuje zatem maksymalnej zdobyczy punktowej – ale piątkowe treningi pokazały, że Red Bull bryluje zarówno pod względem szybkości na pojedynczym okrążeniu, jak i w długich przejazdach.

Vettel jako jedyny w tym sezonie potrafił stawić czoła bardzo konkurencyjnym w kwalifikacjach Mercedesom (trzy pole position wobec sześciu dla „Srebrnych Strzał”), ale na Węgrzech Nico Rosberg i Lewis Hamilton raczej nie odegrają większych ról. Sami przyznają, że im cieplej, tym ich szanse są mniejsze – tylne opony w ich samochodach nie wytrzymują tempa i nawet jeśli uda im się wywalczyć wysokie pozycje startowe, to w niedzielę (ma to być najgorętszy dzień weekendu) szybko staną się łatwym celem dla rywali. Niewielkie znaczenie ma tu fakt, że jako jedyni dopiero na Hungaroringu poznają nowe opony Pirelli.

W ciepłych warunkach z reguły brylował Lotus – bez błysków w kwalifikacjach, za to z niezłym wyścigowym tempem. Na Węgrzech może to nie wystarczyć, bo Red Bulle górują (jak dotąd) pod obydwoma względami. Ferrari? Znów słyszymy o problemach z tunelem aerodynamicznym i zanosi się na to, że dziesiąta rocznica pierwszego triumfu Fernando Alonso w Formule 1 nie będzie dla Hiszpana szczególnie szczęśliwa.

W czwartek kierowca Ferrari wspominał tamtą GP Węgier – mówił o tym, jak tuż po wyścigu leciał do Polski z Jarno Trullim i Flaviem Briatore na spotkanie z dziennikarzami i kibicami. Oczywiście wolałby w inny sposób świętować pierwszy triumf, ale Renault zaplanowało tę podróż dużo wcześniej – za to przynajmniej pierwsza z trzydziestu dwóch (jak na razie…) wygranych Grand Prix kojarzy się Alonso z naszą ojczyzną.

Czy w niedzielę kierowca Ferrari może odnieść 33. zwycięstwo w karierze? Daję większe szanse Vettelowi, także Kimiemu Raikkonenowi… ale Formuła 1 lubi zaskakiwać. Dwie rzeczy są pewne: Seb spędzi wakacje w roli lidera mistrzostw, a jeśli na Węgrzech powiększy przewagę nad rywalami, to czwarty z rzędu tytuł będzie miał niemal w kieszeni. W imię emocji lepiej by chyba było, żeby klątwa Hungaroringu się utrzymała…

Jeszcze trzy grosze na temat plotek kadrowych. Wygląda na to, że Kimi wybierze jednak Enstone, o ile spełnią się obietnice o dofinansowaniu ekipy budżetem z USA – nie tyle chodzi tu o pensję dla kierowcy, ile o fundusze na rozwój samochodu. W tej sytuacji nowym kolegą Vettela powinien zostać Daniel Ricciardo, a w Toro Rosso zadebiutuje Antonio Felix da Costa.

Wbrew plotkom, Nico Hülkenberg nie zwalnia miejsca w Sauberze – o ile nadejdą obiecane ruble. Siergiej Sirotkin utrzymuje, że fotel na sezon 2014 jest już jego, z zastrzeżeniem jak powyżej. W sobotę powinniśmy wiedzieć trochę więcej, bo Monisha Kaltenborn po wizycie w Moskwie ma na rano zaplanowane spotkanie z dziennikarzami na Hungaroringu.

Wreszcie czekamy na oficjalne potwierdzenie przejścia Jamesa Allisona do Ferrari – choć były dyrektor techniczny Lotusa będzie mógł rozpocząć pracę dopiero po zakończeniu sezonu.

Tradycyjnie zapraszam też do zabawy w typowanie najlepszego czasu Q3. Propozycje (po jednej na osobę, bardzo proszę – a wiem, i to widać, że nie wszyscy się do tego stosują…) proszę przesyłać na adres kontakt(małpa)sokolimokiem.tv – tym razem dla autora najbardziej trafnego strzału mam samochodzik wyścigowy LEGO, wzbogacony o drobną niespodziankę… Na typy czekam do soboty, do godziny 14:00. Powodzenia!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here