Ci trzej kierowcy mają jak dotąd monopol na podium w sezonie 2015. Czy wyśrubują rekord i po raz czwarty nie wpuszczą żadnego rywala do pierwszej trójki?

Lewis Hamilton po raz pierwszy w karierze zdobył pole position w Bahrajnie, ale sam podkreśla, że będzie musiał mocno popracować, by po raz drugi z rzędu zwyciężyć na torze Sakhir. Dwanaście miesięcy temu stoczył batalię z Nico Rosbergiem, a tym razem najgroźniejszym rywalem może być startujący z drugiego pola Sebastian Vettel z Ferrari.

Wicelider punktacji po raz drugi w sezonie przedzielił duet Mercedesa i wdarł się do pierwszego rzędu na starcie i pierwszy raz dokonał tego na suchej nawierzchni. W połączeniu z najlepszym tegorocznym kwalifikacyjnym wynikiem Kimiego Räikkönena (i najlepszym od GP Niemiec 2013) daje to Scuderii niezły punkt wyjścia do strategicznej walki z mistrzami świata. Fin wystartuje z czwartego pola, choć liczył na pierwszy rząd. Jednak źle ocenił przyczepność: była lepsza niż się spodziewał i mógł cisnąć mocniej.

Błąd w ocenie popełnił także Rosberg. Przyznał, że w Q2 oszczędzał na szybkim okrążeniu opony (w myśl przepisów musi na nich wystartować do wyścigu), stracił rytm i przez to przegrał w finale kwalifikacji z Vettelem – nie spodziewał się też, że kierowca Ferrari będzie taki szybki. Czyli nie zakładał nawet, że powalczy w Q3 z Hamiltonem, a problem ze znalezieniem rytmu na jedno najszybsze okrążenie w decydujące rozgrywce nie świadczy najlepiej o klasie kierowcy. Zwłaszcza, że na rozgrzewkę w Q3 miał jeszcze jedno okrążenie na używanych oponach miękkich.

Ze strategicznego punktu widzenia Pirelli zapowiada, że podstawową strategią powinny być dwa pit stopy. Cała czołówka zaoszczędziła po jednym komplecie miękkich opon, który zostanie założony na drugi przejazd. Teoretycznie szybsza strategia to trzy zjazdy, ale w skali całego wyścigu daje zaledwie 0,6 sekundy przewagi oraz wiąże się z ryzykiem utknięcia za samochodami, które jadą na dwa postoje.

Im mniej zjazdów, tym większe szanse Ferrari, oszczędnie traktującego ogumienie. Hamilton przyznał, że po mocnych długich przejazdach Scuderii w piątkowych treningach Mercedes postanowił wprowadzić zmiany w ustawieniach, które mają pomóc w kontrolowaniu degradacji. Tyle, że nie dało się sprawdzić zmian w praktyce: sobotni trening rozgrywany był za dnia, a w wyścigu temperatury będą niższe. Prawdopodobnie skala zmian różni się w obu samochodach, żeby zabezpieczyć się na wypadek pomyłki w doborze ustawień.

Czeka nas pasjonująca batalia taktyczna, w której oba zespoły będą musiały błyskawicznie podejmować decyzje i reagować na ruchy przeciwnika. Rosberg i Räikkönen mogą posłużyć za przynęty i jeszcze parę miesięcy temu napisałbym, że jeśli o wynikach walki ma decydować strategia, to jedyne, na co można w stu procentach liczyć, to błąd Ferrari – Malezja pokazała jednak, że zmiany w Scuderii objęły praktycznie każdy aspekt funkcjonowania zespołu i potknięcie przy podejmowaniu szybkich decyzji nie jest już takie oczywiste.

Mercedes będzie miał za to przewagę jeśli chodzi o szybkość i precyzję: w Chinach mechanicy ustanowili nowy rekord, zmieniając koła w 1,83 sekundy. Z kolei w przypadku Ferrari zdarzały się już niedokręcone koła – Kimiego w Australii, Sebastiana w piątkowym treningu w Bahrajnie.

Oczywiście punktem wyjścia do strategicznej walki będzie start, pierwszy zakręt i pierwsze okrążenie. Jeśli Vettel przeskoczy przed Hamiltona… albo Rosberg przed Vettela… albo Kimi powtórzy pierwsze kółko z Chin i zyska parę pozycji…

Za pierwszą czwórką wyścig we własnym gronie powinni rozegrać kierowcy Williamsa, a na dalszych pozycjach może dziać się sporo, z udziałem wszystkich ekip poza Manorem. Ciekawe, na co stać będzie McLarena: Fernando Alonso po dwóch kwalifikacyjnych porażkach z Jensonem Buttonem tworzy historię, wchodząc po raz pierwszy do Q2. Potrzebował co prawda dwóch zestawów świeżych opon w Q1 (dlatego nie stać go było w drugim segmencie na coś więcej niż 14. pole) i wykorzystał problemy Pastora Maldonado oraz Daniiła Kwiata (spadek mocy i eliminacja w Q1), ale postępy są wyraźne. Zwłaszcza, że nie było jeszcze czasu na wprowadzenie istotnych poprawek. Button znów miał awarię i co prawda w wyścigu może ugrać więcej, ale realistycznie rzecz biorąc McLaren nie będzie się jeszcze liczył w walce o punkty.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here