Tytuły mistrzowskie zostały już rozdane, ale to nie oznacza, że można przegapić przedostatnią rundę sezonu 2019. Tor Interlagos z reguły staje na wysokości zadania i zmagania o Grand Prix Brazylii przynoszą emocje – i to niezależnie od pogody. Zapraszam na przegląd najważniejszych wątków przed rozpoczęciem wyścigowego weekendu w São Paulo.

Tajemnica silnika Ferrari
Rywale wciąż próbują rzucać kłody pod nogi Ferrari i jednocześnie starają się zrozumieć, skąd płynie przewaga czerwonych samochodów na prostych odcinkach toru. Na razie przypomina to strzelanie na oślep. Zapytania ze strony Red Bulla doprowadziły do wydania w Austin dyrektywy technicznej, która wyraźnie zabrania „oszukiwania” czujników przepływu paliwa. Teraz pojawiła się kolejna dyrektywa – podkreśla, że do komory spalania nie mogą dostawać się żadne płyny wykorzystywane w układzie chłodzenia turbosprężarki i ERS, które miałyby wspomagać proces spalania. FIA zażądała także od zespołów dokładnych danych dotyczących specyfikacji, ilości czy wykorzystania oleju silnikowego, aby móc z jeszcze większą skutecznością egzekwować ograniczenia w spalaniu oleju.

Możemy spodziewać się kolejnych dyrektyw technicznych, zamykających potencjalne luki w przepisach. Warto jednak zauważyć, że gdyby Ferrari stosowało sztuczki opisywane w niedawnych dyrektywach technicznych, to jakikolwiek protest ze strony rywali byłby w stu procentach skuteczny. Nawet bez doprecyzowania przepisów, próby przekroczenia limitu spalania (100 kilogramów na godzinę) skończyłyby się wielkim skandalem i uznaniem winy zespołu. Podobnie rzecz ma się z dodawaniem oleju czy innych domieszek wspomagających proces spalania – interpretacja regulaminu technicznego nie powinna wymagać dodatkowego doprecyzowania dyrektywami. Taki proces oznacza po prostu, że nikt nie ma pojęcia, skąd bierze się przewaga Scuderii – i najwyraźniej konkurencja nie jest w stanie przyjąć teorii, że wszystko dzieje się zgodnie z przepisami.

Interlagos może przynieść ważne podpowiedzi: jeśli w trzecim sektorze, przejeżdżanym niemal w całości pełnym gazem, na podjeździe od Junção do linii pomiaru czasu tempo będzie dyktował Sebastian Vettel, to konkurentom ubędzie argumentów. Osiągi Charles’a Leclerca nie będą miarodajne, bo po problemach w USA dostaje on nowy silnik spalinowy. Kara cofnięcia o 10 pól na starcie w niedzielę teoretycznie jest problemem, ale w zamian kierowca dostaje jednostkę, która musi wystarczyć tylko na dwa weekendy Grand Prix – a nie siedem.

Mercedes legalny
Dwie inne dyrektywy techniczne potwierdzają, że pomysły stosowane przez Mercedesa nie budzą żadnych wątpliwości ze strony władz sportu. Chodzi o rozwiązania, które wspomagają zarządzanie temperaturą opon. Zaaprobowane niemal dokładnie rok temu kontrowersyjne pierścienie z otworami wprowadzono w tym roku na kolejny poziom: osłony tarcz hamulcowych również wyposażono w otwory. Druga koncepcja dotyczy tylnego zawieszenia i kanałów w jego górnej części, które dostarczają chłodne powietrze w obszar pomiędzy osłoną hamulców i obręczą koła. Zespół przekonał FIA, że celem zastosowania tych otworów jest umożliwienie regulacji wysokości zawieszenia. Oba pomysły uznano zatem za legalne

Tymczasem nieobecny w Brazylii Toto Wolff zasugerował, jakoby przewaga silnikowa Ferrari w niektórych przypadkach sięgała 50 KM. Kiedy jego inżynierowie popisywali się swoimi umiejętnościami i projektowali jednostki, do których rywale nie mieli podejścia, jakoś nie pojawiały się oskarżenia o oszustwa i nie wszczynano polowania na czarownice.

Pierwszą od 2013 roku absencję podczas weekendu Grand Prix szef ekipy tłumaczy bieżącymi sprawami w Europie. Może chodzić o przyszłość Mercedesa w Formule 1 – z jednej strony koncern Daimler szuka oszczędności na poziomie sięgającym miliarda euro, ale z drugiej prezes Ola Källenius podkreśla, jak ważny dla promocji marki jest udział w wyścigach Grand Prix oraz bezprecedensowe sukcesy.

Przepisy na 2021, kłopoty z 2020
Innym bieżącym tematem, w który angażuje się Wolff – oraz inne grube ryby z konkurencyjnych ekip – jest kształt sportu na sezon 2021 i kolejne. Pół biedy, że opublikowane dwa tygodnie temu przepisy są jeszcze wersją wstępną, która ma podlegać korektom (jak naiwnie liczą władze F1, zespoły będą same zgłaszały potencjalne luki i szare strefy) – ważniejsze na tym etapie są ustalenia komercyjne. Możemy spodziewać się ostrych zakulisowych targów i kolejnych pogróżek ze strony czołowych ekip.

W padoku rozmawia się także o przyszłym sezonie. Jeśli siedem zespołów wyrazi taką wolę, to być może firma Pirelli zrezygnuje z nowej specyfikacji opon na sezon 2020. Testy podczas piątkowych treningów w Austin wywołały lawinę nieprzychylnych komentarzy – ale producent słusznie zauważa, że warunki na Circuit of the Americas były raczej ekstremalne. Więcej danych dostarczą dwa dni jazd w Abu Zabi (3-4 grudnia, wtorek i środa po ostatnim wyścigu sezonu) i dopiero po tych testach zapadnie decyzja, czy w ogóle przeprowadzać głosowanie nad pozostawieniem obecnych opon.

Warto jednak pamiętać, że opony w specyfikacji 2020 mają nieco inny kształt: bark (łączenie ścianki z bieżnikiem) jest mniej zaokrąglony, a różnica w szerokości wynosi około 5 milimetrów. Ma to wpływ na aerodynamikę i zakłócenia powstające za przednimi kołami.

Nasilają się również wątpliwości dotyczące kalendarza, a konkretnie majowego wyścigu na Zandvoort. Organizatorzy Grand Prix Holandii muszą pokonać lokalny sprzeciw ze strony organizacji chroniących środowisko. Mam wrażenie, że za czasów Berniego E. takich kłopotów by nie było – tymczasem Liberty Media twierdzi, że na wszelki wypadek ma plan B i w sezonie 2020 odbędą się 22 wyścigi.

Walka o osiem milionów
Mimo rozstrzygnięcia kwestii obu mistrzowskich tytułów, w stawce wciąż do załatwienia pozostaje kilka spraw. Trwa rywalizacja o trzecią pozycję w klasyfikacji kierowców, ale z finansowego punktu widzenia najostrzejsza batalia toczy się o szóstą pozycję w mistrzostwach konstruktorów. Po dwóch z rzędu wpadkach Daniiła Kwiata, który na ostatnich okrążeniach w Meksyku i USA zaliczył kary i stracił punkty, ekipa Toro Rosso traci jeden punkt do Racing Point. Sergio Pérez punktował sześć razy w ostatnich siedmiu wyścigach (awansując przy okazji z 16. miejsca na dziesiąte w klasyfikacji kierowców) – zdobył 31 punktów, podczas gdy Pierre Gasly i Kwiat łącznie wywalczyli 21… Stawką jest około 8 milionów dolarów: tyle wynosiła różnica w premiach między P6 i P7 w sezonie 2018.

Duch Senny
Jeden z najkrótszych torów w kalendarzu nie zawsze był łaskawy dla Brazylijczyków – wielki Ayrton Senna wygrywał tu „tylko” dwukrotnie, za to zawsze w wielkim stylu. W 1991 roku pokonał problemy ze skrzynią biegów i po wyczerpującym fizycznie wyścigu nie miał siły, by wyjść z kokpitu. Dwa lata później, gdy rywale ośmieszali się w ulewnym deszczu, dorzucił drugi triumf w rodzinnym mieście. Za to aż sześciokrotnie startował przed własną publicznością z pole position – także na torze, który poprzednio gościł GP Brazylii, czyli na nieistniejącym już obiekcie Jacarepagua w Rio de Janeiro.

Nazwana na cześć Senny sekwencja dwóch pierwszych zakrętów pojawiła się właśnie po powrocie Formuły 1 do São Paulo. Pierwotna wersja Interlagos miała aż osiem kilometrów długości, ale charakter szybkiej pętli został zachowany w trzecim sektorze aktualnej konfiguracji. Kręty środkowy sektor, potężne hamowanie na zjeździe do Senna S, duże różnice poziomów, wysokość prawie 800 metrów nad poziomem morza (wyżej leży tylko Meksyk) i relatywnie krótkie okrążenie (mniej czasu zajmuje tylko pokonanie jednej rundy Red Bull Ringu) – to wszystko, doprawione mnóstwem wyścigowych tradycji oraz gorącej pasji do Formuły 1, składa się na kolejny fantastyczny weekend.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here