Witalij Pietrow, Fernando Alonso i Mark Webber w słynnej GP Abu Zabi 2010. Hiszpanowi przydałby się wtedy DRS…

Przed nami ostatnia runda tegorocznych mistrzostw świata – Grand Prix Abu Zabi. Rozgrywany na pograniczu dnia i nocy wyścig na Yas Marina Circuit wyłoni następcę Sebastiana Vettela na tronie Formuły 1.

Abu Zabi jest jednym z najmłodszych wyścigów w kalendarzu F1. Impreza na wyspie Yas debiutowała pięć lat temu, kończąc mistrzowski sezon Jensona Buttona. W wyścigu tym Anglik był trzeci, a triumfowali kierowcy Red Bulla – pierwszy linię mety przeciął Sebastian Vettel, natomiast drugie miejsce zajął Mark Webber.

Było to pierwsze z trzech zwycięstw Vettela (2009, 2010, 2013) w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Poza Niemcem, po wygraną na Yas Marina Circuit sięgali jeszcze Lewis Hamilton (2011) oraz Kimi Räikkönen (2012).

Hamilton i Vettel po dwa razy zdobywali w Abu Zabi pierwszą pozycję startową (Anglik w 2009 i 2012, natomiast Niemiec w 2010 i 2011). Rok temu czasówkę wygrał Mark Webber.

Sebastian Vettel jest rekordzistą pod względem kilometrów przejechanych na czele podczas wyścigów w Abu Zabi. Czterokrotny mistrz świata prowadził przez 744 km. Drugi w tym zestawieniu jest Hamilton (478), zaś trzeci Räikkönen (200).

W najbliższą niedzielę po raz drugi na Yas Marina poznamy nowego mistrza świata F1. Do tej pory wydarzyło się to jedynie w 2010 roku, kiedy Vettel pokonał Alonso, zdobywając swój pierwszy tytuł.

Zaprojektowana przez Hermanna Tilkego pętla Yas Marina mierzy 5,554 km i liczy 21 zakrętów (12 lewych i 9 prawych). Na dystans wyścigu składa się 55 kółek, co daje 305,355 km. W 2009 roku Vettel ustanowił rekord toru, pokonując jedno okrążenie w 1.40,279 (199,388 km/h). Do Niemca należy również najlepszy czas w kwalifikacjach. Trzy lata temu Seb zdobył pole position z czasem 1.38,481 (203,028 km/h).

Obiekt na wyspie Yas posiada dwie strefy DRS. Pierwsza znajduje się za nawrotem oznaczonym jako zakręt numer 7 (punkt pomiaru odległości za szóstką), druga pomiędzy dziesiątką i jedenastką (punkt detekcji jest zlokalizowany za zakrętem numer 9).

Hity Abu Zabi
2010 – Już był w ogródku…
W 2010 roku zamykający sezon wyścig w Abu Zabi decydował o losach tytułu mistrza świata kierowców. Przed finałowym rozdaniem w grze pozostawało czterech kandydatów, aczkolwiek największe szanse na koronę miał Fernando Alonso. Hiszpan o 8 punktów wyprzedzał Marka Webbera, o 15 Sebastiana Vettela i aż o 24 Lewisa Hamiltona. Biorąc pod uwagę fakt, że w pięciu wyścigach poprzedzających rundę na Yas Marina as Ferrari zgarnął trzy zwycięstwa i dwukrotnie był trzeci, wszystko wskazywało na to, że w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pozostanie mu tylko postawienie kropki nad i.

W sobotę wieczorem Fernando przegrał z Vettelem i Hamiltonem, ale ciągle mógł czuć się pewnie. Przed startem napięcie zaczęło jednak sięgać zenitu. Przy wielkiej pomarańczowej kuli zachodzącego słońca czterej kandydaci do tytułu ruszyli do decydującego starcia. W pierwszy zakręt jako lider wjechał Vettel, a za nim podążali Hamilton i Button. Alonso spadł na czwarte miejsce, czyli nadal mieścił się w planie minimum.

Kilka zakrętów dalej wydarzyło się jednak coś, co diametralnie zmieniło sytuację. Michael Schumacher zakręcił się w Zakręcie 6 i na stojącego pod prąd Mercedesa najechał Tonio Liuzzi. Kolizja wyglądała koszmarnie, na szczęście siedmiokrotny mistrz świata wyszedł z niej bez szwanku.

Wysłanie do akcji samochodu bezpieczeństwa skłoniło kilku kierowców, w tym Nico Rosberga i Witalija Pietrowa, do wizyty w alei serwisowej. Obaj panowie zaliczyli tym samym regulaminowy pit stop i do końca wyścigu mogli już nie zjeżdżać. Taktyczna zagrywka konkurencji stanowiła początek końca marzeń Alonso o tytule.

Ferrari kompletnie przegapiło ten moment, a później wcale nie było lepiej. Włosi nadmiernie skupili się na Marku Webberze, zapominając o bożym świecie. Po wizycie w alei serwisowej Fernando pozostał co prawda przed Australijczykiem, lecz spadł za Rosberga i Pietrowa. Prowadzący Vettel pewnie modlił się o to, żeby Alonso stracił za Rosjaninem jak najwięcej czasu, nie spodziewał się pewnie jednak, że dwukrotny mistrz świata za dobre utknie za niedoświadczonym kierowcą Renault.

Alonso dwoił się i troił, lecz prędkość maksymalna wyposażonego w niezwykle efektywny kanał F Renault R30, jak również świetna postawa walczącego o swoją przyszłość Pietrowa, uniemożliwiły skuteczny atak. Cios w marzenia Fernando o trzeciej koronie wymierzył również Robert Kubica. Startujący z 11 pozycji Polak pozostawał na torze aż do 46 okrążenia, wspinając się na drugie miejsce. Po zmianie opon lider ekipy Renault wrócił na tor na piątej pozycji, przed Pietrowem i szalejącym w bezsilnej złości Alonso. Do mety kolejność nie uległa już zmianie, więc tytuł wpadł w ręce zwycięskiego Sebastiana Vettela. – Podjąłem jedną próbę ataku, lecz Witalij bronił się, jakby walczył o tytuł. Jechał bezbłędnie i wyjątkowo agresywnie – gorzko komentował Hiszpan.

– Gdy przekroczyłem metę, mój inżynier powiedział mi przez radio, że sytuacja wygląda bardzo dobrze, ale musimy poczekać aż inni kierowcy skończą wyścig. Zastanawiałem się, co to oznacza? Potem usłyszałem krzyk przez radio, że jestem mistrzem świata – relacjonował później Niemiec, który w wieku 23 lat i 134 dni został najmłodszym czempionem F1.

Na koniec warto jeszcze dodać, że niedzielny wieczór w Abu Zabi był jedynym momentem w sezonie, podczas którego Vettel samodzielnie liderował w generalce (w Monako remisował na punkty z Markiem Webberem, Australijczyk miał jednak na koncie o jedno zwycięstwo więcej). Tyle tylko, że to był ten decydujący moment.

2012 – Wiem, co robię
Pomimo dwuletniej przerwy i wielu regulaminowych zmian, jakie zaszły w tym czasie w Formule 1, Kimi Räikkönen powrócił do królowej sportów motorowych w znakomitym stylu. Od początku sezonu do rundy w Abu Zabi sześciokrotnie stawał na podium. W kolekcji brakowało mu jednak zwycięstwa. Na Yas Marina Iceman dopiął wreszcie swego, a w drodze po swój fantastyczny triumf popisał się sentencją, która błyskawicznie zyskała miano kultowej, wzbudzając szczery uśmiech na twarzy wszystkich kibiców F1.

Mowa oczywiście o reakcji Kimiego na podpowiedzi Simona Renniego, „zasypującego” Fina informacjami na temat jego przewagi nad Fernando Alonso. – Dajcie mi spokój. Wiem, co robię – rzucił chłodno Iceman poirytowany informacjami płynącymi przez radio. Cała sprawa miała miejsce na 23 okrążeniu, chwilę po tym, jak Räikkönen został liderem, dziedzicząc pierwsze miejsce po Lewisie Hamiltonie (w McLarenie spadło ciśnienie paliwa).

Później na linii Räikkönen-Rennie było nie mniej ciekawie. – Kimi, pracuj, proszę, nad wszystkimi oponami – perorował przed drugim restartem inżynier Lotusa. – Tak, tak, tak. Robię to przez cały czas. Nie musicie mi o tym przypominać co sekundę – odparł Iceman, wysyłając jasny sygnał, że całkowicie panuje nad sytuacją. I w pełni zademonstrował to w końcówce wyścigu (po drugiej neutralizacji), nie pozwalając Fernando Alonso wejść w zasięg DRS. Na metę wpadł niecałą sekundę przed Hiszpanem, wygrywając swój pierwszy wyścig od rundy w Belgii w 2009 roku i jednocześnie pierwszy dla odrodzonego Lotusa.

Skład podium uzupełnił Sebastian Vettel, który pojechał niezły wyścig. Po kwalifikacjach Niemiec został odesłany na koniec stawki, ponieważ w baku jego samochodu zostało za mało paliwa do pobrania próbki przez FIA. W tej sytuacji ekipa Red Bulla postanowiła wprowadzić kilka zmian w RB8, redukując docisk i modyfikując przełożenia skrzyni biegów. To oznaczało start z alei serwisowej, ale jednocześnie zwiększało szanse Vettela na skuteczny pościg za czołówką. – Widzimy się na podium – zapowiedział Niemiec przed wyścigiem. Jak powiedział, tak zrobił, choć po drodze nie obyło się bez przeszkód.

Pierwsza z nich pojawiła się już na początku, gdy w starciu z Brunonem Senną delikatnie ucierpiało przednie skrzydło Red Bulla z jedynką. Pomimo tego do wizyty samochodu bezpieczeństwa wprowadzonej po kolizji Nico Rosberga z Narainem Karthikeyanem mistrz świata przesunął się na trzynaste miejsce. Kolejna przygoda wisiała już jednak w powietrzu. Podczas neutralizacji Daniel Ricciardo nagle odpuścił i Niemiec musiał salwować się ucieczką na asfaltowe pobocze. Uderzenie w styropianowy znacznik strefy DRS definitywnie zniszczyło przednie skrzydło RB8, w związku z czym Sebastian musiał zjechać po nowy nos, przy okazji zakładając miękkie opony. W tym momencie spadł na ostatnią pozycję. Fantastyczny samochód pozwolił mu jednak na szybki awans do czołówki.

W ferworze walki nie wszystko szło zgodnie z planem. Wyprzedzanie Romaina Grosjeana czterema kołami poza białą linią wyznaczającą nitkę toru nie podlegało dyskusji i Vettel musiał oddać Francuzowi pozycję. Drugie podejście było już jednak bezbłędne. W końcówce mistrz świata wykorzystał jeszcze przewagę opon (świeższe i bardziej miękkie) i objechał Jensona Buttona, przebijając się na trzecie miejsce i finiszując zaledwie 4 sekundy za Räikkönenem. Biorąc pod uwagę start z alei serwisowej, Sebastian zasłużył na uznanie.

Grand Prix Abu Zabi 2013 w pigułce 
Pole position: Mark Webber (Red Bull-Renault) 1.39,957 (200,030 km/h)
Najwyższa prędkość w kwalifikacjach: Felipe Massa (Ferrari) 319,9 km/h
Najwyższa prędkość w wyścigu: Felipe Massa (Ferrari) 320,4 km/h
Wyniki wyścigu:
1.Sebastian Vettel (Red Bull-Renault) 1.38.06,106
2. Mark Webber (Red Bull-Renault) +30,829
3. Nico Rosberg (Mercedes) +33,650
Liczba pit stopów zwycięzcy: 2 (14 i 37 okr.)
Najkrótszy pit stop: Mark Webber (Red Bull-Renault) 21,175 – 8 okr.
Liderzy: 1-55 Vettel
Najszybsze okrążenie wyścigu: Fernando Alonso (Ferrari) 1.43,434 (193,306 km/h) – 55 okr.

Inauguracyjna Grand Prix Abu Zabi było ostatnim wyścigiem fabrycznej ekipy BMW w Formule 1. Na pożegnanie zespół zdobył 4 punkty za piąte miejsce Nicka Heidfelda. Robert Kubica ze względu na kłopoty z przyczepnością i piruet po starciu z Sébastienem Buemim zajął dopiero dziesiąte miejsce.

Wraz z BMW z F1 zniknęła ekipa Toyoty oraz nazwa Brawn GP, bowiem zespół z Brackley został przejęty przez Mercedesa.

Grand Prix Abu Zabi z 2009 roku było również ostatnim wyścigiem, w którym jednym z głównych elementów strategii było tankowanie paliwa, obecne w F1 (ponownie) od sezonu 1994.

Robert Kubica startował w Abu Zabi dwukrotnie. Lepszy wynik uzyskał w 2010 roku, gdy za kierownicą żółto-czarnego Renault R30 finiszował na piątej pozycji. Był to, niestety, ostatni start Polaka w F1.

Oczko niżej finiszował wtedy jego kolega z ekipy – Witalij Pietrow, który stał się przekleństwem dla Fernando Alonso. Walczący o tytuł Hiszpan przez 40 okrążeń nie zdołał znaleźć recepty na Rosjanina i musiał się zadowolić siódmą lokatą, przegrywając z Vettelem rywalizację o mistrzostwo świata.

W 2011 roku na Yas Marina triumfował Lewis Hamilton. Po starcie prowadził ruszający z pole position Sebastian Vettel, lecz w drugim zakręcie jego RB7 wpadł w poślizg z powodu kapcia w prawej tylnej oponie. W tej sytuacji Hamilton bez większego trudu zapewnił McLarenowi 175 zwycięstwo w Formule 1.

– Dajcie mi spokój. Wiem, co robię – radiowa riposta jadącego po zwycięstwo w 2012 roku Kimiego Räikkönena urosła do rangi kultowego cytatu.

Rok temu na Yas Marina Mark Webber zdobył swoje ostatnie pole position w F1…

…wyścig wygrał jednak jego kolega z Red Bulla Sebastian Vettel, który odniósł tym samym siódme zwycięstwo z rzędu. Australijczyk musiał się zadowolić drugą lokatą. Trzeci był Nico Rosberg.

Piąte miejsce wywalczył Fernando Alonso, który po drodze nabawił się kontuzji pleców. Wyjeżdżającego z alei serwisowej Hiszpana nie dostrzegł zdublowany przez czołówkę Jean-Eric Vergne, w wyniku czego as Ferrari zaliczył mało komfortową przejażdżkę po krawężnikach przy czwartym zakręcie (przeciążenie sięgnęło 25 g).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here