Nie ma mocnych na Hamiltona.

Lewis Hamilton pogrążył zespołowego partnera Nico Rosberga: tak dużej przewagi w kwalifikacjach – 0,575 sekundy – nie widzieliśmy od otwierającej sezon Grand Prix Australii. Wtedy mistrz świata był szybszy w Q3 o 0,594 sekundy, ale Hungaroring jest krótszy o prawie 1000 metrów i w przeliczeniu na kilometr dzisiejsza strata jest większa: 0,13 sekundy w porównaniu z 0,11 sekundy. – Jestem bardzo zadowolony, to jeden z moich najlepszych weekendów. Nie przypominam sobie takiej formy – mówił szczęśliwy zdobywca pole position, który jako jedyny w minionej dekadzie potrafił na Hungaroringu stanąć na najwyższym stopniu podium po starcie z pierwszej pozycji.

Z kolei Rosberg kompletnie się pogubił z ustawieniami samochodu. – Kwalifikacje poszły zgodnie z planem, po prostu nie mogłem znaleźć tempa – mówił Nico, który na Węgrzech jeszcze nigdy nie stał na podium. – Samochód spisywał się nierówno. Nie rozumiem, dlaczego. Trudno to wyjaśnić.

Paddy Lowe przyznał, że winy trzeba szukać w piątkowym błędzie przy ustawianiu auta, mimo że Rosberg nie zaliczył czystego okrążenia. – Parę błędów na ostatnim kółku sprawiło, że Nico stracił sporo czasu – powiedział szef techniczny Mercedesa. – Jednak musimy go przeprosić, bo dopiero wczoraj wieczorem zorientowaliśmy się, że przez cały piątek jeździł źle ustawionym samochodem. To nie ułatwiło mu zadania.

Nie trzeba chyba podkreślać, kto jest faworytem wyścigu. Lewis co prawda podkreśla, że dojazd do pierwszego zakrętu jest długi, a zawody są wymagające dla kierowców i maszyn, ale nikt nie ma wątpliwości, że mistrz świata jest na najlepszej drodze do odniesienia piątego w karierze zwycięstwa na Hungaroringu.

Trzeci w czasówce Sebastian Vettel bardziej myśli o obronie przed dawnym kolegą zespołowym Danielem Ricciardo niż o walce z Mercedesami. Niemiec pokonał kierowcę Red Bulla o zaledwie 35 tysięcznych sekundy. Ricciardo był z kolei przekonany, że jego ostatnie okrążenie da mu trzecie pole startowe i mimo porażki z reprezentantem Scuderii sądzi, że może w niedzielę powalczyć o podium. Kimi Räikkönen, który z powodu wycieku wody nie wykonał symulacji czasówki w porannym treningu, ustawi swoje Ferrari po nieparzystej, bardziej przyczepnej stronie prostej i w tym upatruje szansy na awans po starcie. – Mercedes będzie mocny, ale my spróbujemy znaleźć się za nimi – deklaruje walczący o przyszłość w Maranello Fin.

Pewną niewiadomą pozostaje wyścigowa forma Williamsa, ale kręta natura Hungaroringu raczej nie sprzyja białym maszynom. Na polach startowych Valtteriego Bottasa i Felipe Massę przedziela Daniił Kwiat, który przyznał, że nie mógł „znaleźć rytmu”. Dziesiątkę zamknęli Max Verstappen i Romain Grosjean, liczący na chłodniejsze warunki w niedzielnym wyścigu.

Negatywnymi bohaterami czasówki zostali ponownie kierowcy McLarena, oczywiście nie ze swojej winy. W decydującej próbie w Q1 już na początku pomiarowego kółka układ ERS w samochodzie Jensona Buttona odmówił wydania dodatkowej energii i straty trzech dziesiątych z pierwszego sektora nie dało się już odrobić – a do awansu do Q3 kosztem Carlosa Sainza zabrakło mu jednej dziesiątej.

Z kolei samochód Fernando Alonso odmówił posłuszeństwa w końcówce okrążenia wyjazdowego w Q2. Hiszpan był przekonany, że jeśli zdoła dopchać auto do alei serwisowej, to będzie mógł wrócić na tor. Sprytnie wykorzystał czerwoną flagę i z pomocą porządkowych dopchał McLarena do alei serwisowej, gdzie zgodnie z przepisami mogli go przejąć mechanicy. Niestety, zapomniał o Artykule 33.2 Regulaminu Sportowego, który wyraźnie stanowi, że samochód, który podczas kwalifikacji zatrzyma się na torze, nie może brać udziału w dalszej części sesji. W treningach jest inaczej – nawet auta, które zostaną zwiezione do garażu na lawecie, mogą później wrócić na tor (oczywiście o ile zostaną naprawione).

Eric Boullier potwierdził jednak wieczorem, że samochód Alonso i tak nie zostałby uruchomiony na czas. Rozpięła się złączka w układzie hybrydowym, ale dostanie się do niej wymagało wyjęcia baterii. Podobnie jak w przypadku problemów Buttona, zawinił tak zwany czynnik ludzki. Dlatego McLaren i Honda nieszczególnie przejęli się pechowymi wynikami: oczywiście uciekła szansa na wprowadzenie obu kierowców do Q2 i walkę o szósty rząd na starcie, ale przynajmniej stało się tak z prozaicznego powodu i w przyszłości można łatwo zapobiec podobnym sytuacjom.

Jutro nad Hungaroring ma nadciągnąć zimny front – czyli temperatura spadnie do „zaledwie” 26-28 stopni. Pirelli zapowiada strategię dwóch pit stopów: dwa przejazdy na szybszej, miękkiej mieszance i finałowy na pośredniej, ale zobaczymy, jak opony będą spisywały się w chłodniejszych warunkach i z mniejszą ilością gumy na torze, zmoczonej kolejną wieczorną ulewą.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here