Polska pojawiła się na mapie kierowców Formuły 1 w 2006 roku, dzięki Robertowi Kubicy.

Dzięki sponsorom Rio Haryanto jego ojczyzna, Indonezja, zostanie 40. krajem, którego reprezentant wystartuje w wyścigu zaliczanym do mistrzostw świata. Na liście państw z przynajmniej jednym kierowcą Formuły 1 w dorobku jest oczywiście Polska – a oprócz nas i Indonezji jest jeszcze siedem, które były reprezentowane tylko przez jednego kierowcę. To zestawienie dość egzotyczne, więc tym bardziej warto poznać „rodzynków” w zawodach Grand Prix. Z drugiej strony statystyk jest Wielka Brytania i 143 uczestników mistrzostw świata – bo bilans kierowców z USA (151 kierowców) zawyża jedenaście edycji zawodów Indianapolis 500, które w latach 1950-1960 były rundą światowego czempionatu.

W zestawieniu nie ma kierowców, którzy brali co prawda udział w co najmniej jednym weekendzie Grand Prix, ale nie wystartowali w żadnym wyścigu. Trzy kraje mogą się pochwalić takimi epizodami: Hong Kong (Adderly Fong, trening przed GP Abu Zabi 2014 z Sauberem), Chiny (Ma Qing Hua, cztery treningi w 2012 z HRT i jeden w 2013 z Caterhamem) oraz Izrael (Chanoch Nissany, trening przed GP Węgier 2004 z Minardi).

Maroko – Robert La Caze

1 start, najlepszy wynik: 14., najwyższe pole startowe: 23.
Urodzony w Paryżu kierowca, syn francuskiego dyplomaty, jako jedyny reprezentował barwy Maroka w Formule 1, w dodatku wystartował tylko raz: w jedynej rundzie mistrzostw świata, którą rozegrano w jego przybranej ojczyźnie. W 1958 roku, dwa lata po uzyskaniu niepodległości przez Maroko, Grand Prix tego kraju kończyła sezon i decydowała o mistrzowskim tytule. Na drogowej pętli Ain Diab w pobliżu Casablanki Stirling Moss odniósł czwarte zwycięstwo w sezonie (na zdjęciu poniżej, nie zdołałem znaleźć żadnego ujęcia La Caze…), ale druga lokata Mike’a Hawthorna wystarczyła, by to kierowca Ferrari zdobył tytuł – chociaż wygrał tylko raz. Kolega Mossa z ekipy Vanwall, Stuart Lewis-Evans, doznał poważnych oparzeń w kraksie na 42. okrążeniu i zmarł sześć dni później. La Caze w Cooperze T45 Climax, samochodzie Formuły 2, zajął 14. miejsce, z pięcioma okrążeniami straty do Mossa. Wśród aut F2 pokonali go Jack Brabham i Bruce McLaren. La Caze zmarł w lipcu zeszłego roku, w wieku 98 lat.

Tajlandia – książę Bira

19 startów, 8 punktów, najlepszy wynik: 4., najwyższe pole startowe: 5.
Birabongse Bhanudej Bhanubandh, czyli dla ułatwienia książę Bira – wnuk króla Mongkuta – przeniósł się do Anglii w wieku 13 lat. Absolwent Eton i niedoszły student Cambridge (wolał studiować rzeźbiarstwo i sztuki piękne) karierę wyścigową rozpoczął jeszcze przed drugą wojną światową: jego kuzyn, książę Chula, prowadził zespół White Mouse Racing. Po wojnie Bira nadal startował w Grand Prix, jeżdżąc w latach 1950-55 samochodami Maserati, Gordini i Connaught. Był także świetnym pilotem (w 1952 roku przeleciał dwusilnikowym samolotem Miles Gemini z Londynu do Bangkoku) oraz żeglarzem: czterokrotnie reprezentował swój kraj na Igrzyskach Olimpijskich i w 1960 roku w Rzymie rywalizował w klasie Star z innym kierowcą F1, Roberto Mieresem. Książę Bira zmarł w 1985 roku w wieku 71 lat, a jego imię nosi otwarty w tym samym roku tor w pobliżu miasta Pattaya w Tajlandii.

Liechtenstein – Rikky von Opel

10 startów, najlepszy wynik: 9., najwyższe pole startowe: 14.
Urodzony w Nowym Jorku prawnuk Adama Opla, założyciela słynnej motoryzacyjnej firmy, zdobył w 1972 roku mistrzostwo jednej z trzech brytyjskich serii F3 i namówił szefa ekipy Ensign na budowę samochodu Formuły 1. To dzięki jego rodzinnej fortunie Ensign zadebiutował w sezonie 1973 w F1, a na kolejny rok bogatego kierowcę ściągnął do siebie pragmatyczny Bernie Ecclestone. W barwach Brabhama von Opel dwa razy zajął dziewiąte miejsce, ale z końcem sezonu 1974 doszedł do (słusznego) wniosku, że Formuła 1 to nie jest poziom dla niego.

Chile – Eliseo Salazar

24 starty, 3 punkty, najlepszy wynik: 5., najwyższe pole startowe: 12.
Salazar startował w Formule 1 przez trzy sezony, od 1981 do 1983 roku. Reprezentował barwy czterech ekip: March, Ensign, ATS i RAM-March. Punktował dwa razy (6. w GP Holandii 1981 i 5. w GP San Marino 1982), a najbardziej zasłynął incydentem z GP Niemiec 1982. Zderzył się z dublującym go liderem Nelsonem Piquetem, który rzucił się z pięściami na pechowego Eliseo.

Kryzys ekonomiczny w ojczyźnie położył kres marzeniom o dalszym podboju F1, ale Salazar realizował się w różnych innych dyscyplinach motorsportu: począwszy od wyścigów górskich przez wyścigi długodystansowe (sześć startów w 24h Le Mans) i amerykańskie serie po rajdy. Chilijczyk startuje obecnie w rajdach w swojej ojczyźnie, a w sezonie 2012 za kierownicą Mini WRC zajął 12. miejsce w Rajdzie Argentyny.

Czechy – Tomas Enge

3 starty, najlepszy wynik: 12., najwyższe pole startowe: 19.
Sponsoring czeskiego przedstawicielstwa Coca Coli pomógł Tomasowi w sfinansowaniu kariery w seriach juniorskich oraz umożliwił mu 3 starty w Formule 1 u schyłku sezonu 2001. Enge zajął miejsce kontuzjowanego Luciano Burtiego w zespole Prost. Wyścigów Grand Prix nie podbił, za to zasłynął rok później: pozytywny wynik testu narkotykowego (wykryto marihuanę) pozbawił go mistrzostwa Formuły 3000. Enge do dziś ściga się w zawodach GT. Drugi Czech w F1, Jan Charouz, nie wystartował w żadnej Grand Prix i poza testami z HRT i Lotusem zaliczył też piątkowy trening przed GP Brazylii 2011 z HRT.

Malezja – Alex Yoong

14 startów, najlepszy wynik: 7., najwyższe pole startowe: 19.
W trzech startach w końcówce sezonu 2001 Yoong był zespołowym partnerem Fernando Alonso w Minardi. Został w ekipie na kolejny rok i jeździł u boku Marka Webbera. W inaugurującej sezon 2002 GP Australii, w której debiutujący Webber zajął piąte miejsce, Yoong dojechał siódmy (i ostatni). Niestety, wówczas punktowała pierwsze szóstka. W końcówce sezonu 2002 na dwa wyścigi zastąpił go Anthony Davidson, a kariery na sezon 2003 nie udało się uratować. Alex znacznie większe sukcesy odnosił na skuterach wodnych. Jego rodak Fairuz Fauzy ma na koncie „tylko” pięć piątkowych treningów z Team Lotus w sezonie 2010, więc Yoong pozostaje jedynym kierowcą z Malezji ze startami w F1 na koncie.

Węgry – Zsolt Baumgartner

20 startów, 1 punkt, najlepszy wynik: 8., najwyższe pole startowe: 17.
Pierwszym Węgrem za kierownicą samochodu F1 był co prawda Csaba Kesjár (testy z Zakspeedem w 1987 roku), ale jego marzenia o startach w Grand Prix zakończył śmiertelny wypadek w zawodach F3 na Norisringu. Baumgartner, wspierany przez rodzimy koncern petrochemiczny Mol, w sezonie 2003 wystartował w dwóch wyścigach w barwach ekipy Jordan. Kolejny sezon przejeździł w Minardi i zdobył swój jedyny punkt w GP USA, ukończonej przez dziewięciu kierowców. Do dziś utrzymuje kontakt z Formułą 1, wożąc VIP-ów dwuosobową wyścigówką.

Polska – Robert Kubica

76 startów, 1 zwycięstwo, 273 punkty, 12 podiów, 1 pole position, 1 najszybsze okrążenie
To zdecydowanie najlepszy bilans wśród „rodzynków”. Jedyny Polak w Formule 1 reprezentował barwy BMW Sauber i Renault. Najlepszym sezonem był 2008 i czwarta lokata w mistrzostwach świata, z taką samą liczbą punktów jak trzeci w zestawieniu Kimi Räikkönen. Z jednej strony trudno liczyć na to, że kiedyś ujrzymy kolejnego polskiego kierowcę w wyścigach Grand Prix, a z drugiej kiedy dawno temu zaczynałem pasjonować się Formułą 1, to nawet nie marzyłem, że będzie mi dane oglądać rodaka na wyścigowym szczycie…

Indonezja – Rio Haryanto

Debiut w sezonie 2016
Pierwszy reprezentant Indonezji w Formule 1 nie ma na koncie tytułu w żadnej prestiżowej międzynarodowej serii. Cztery sezony w GP2 przyniosły trzy zwycięstwa w niedzielnych sprintach i 4. lokatę w ubiegłorocznych mistrzostwach. Wcześniej spędził dwa lata w GP3 (5. i 7. miejsce w 2010 i 2011 roku), a w 2011 roku zajął też 7. miejsce w Auto GP. Większe sukcesy odnosił przed wypłynięciem na szersze światowe wody: w 2009 wywalczył mistrzostwo Formuły BMW Pacyfik.

15 KOMENTARZE

  1. Jakoś co chwila chce mi się narzekać na nędznę sponsorksą w Polsce. No i znowu: CZESKI oddział jakiejś firmy (a kraj reprezentuje „potężny” rynek 10 milionów mieszkańców) zafundował w miarę obiecującemu zawodnikowi starty w wyścigach aż do F1. Nasi komuś na najwyższym poziomie dają mniej niż Red Bull co roku przeznacza na każdego z kilkudziesięciu swoich podopiecznych. Tym na dorobku pozostaje albo emigracja, albo liczenie na farta lub znajomości (zdaje się, że pewien młodziak przymierzany do niższych kategorii Moto GP mocno się na tym przejechał).
    Co tu jeszcze pisać? Może: ja nie rozumię…

  2. @PrzemKo – popieram w 100%. Niestety u nas na sponsoring może liczyć tylko „haratanie w gałę” i instytucje okołoreligijne, że tak się enigmatycznie wyrażę… A z innej beczki: czy Zsolt Baumgartner i Felix Baumgartner to jakieś pokrewieństwo ?

  3. @3: Co do instytucji, to bym obstawiał instytucje okołomuzealne i okołoenergetyczne (w jednym podejściu potrafią zeżreć jakieś 40 razy więcej dutków).

  4. @jaca – senks, kamień z serca, strach się bać co by było gdyby ich nie rozdzielono, Węgrzy mieliby jak w Polsce… A nie, czekaj… 😛

  5. A czy obowiązuje już przepis o zdobytych punktach w niższych seriach aby uzyskać superlicencję? Bo z czego niby Rio Haryanto miałby te punkty uzbierać?

  6. Czy wiadomo kogo słychać w komentarzu w filmiku z Piquetem?
    Zaciekawiło mnie to zdanie:
    „Urodzony w Nowym Jorku prawnuk Adama Opla, założyciela słynnej motoryzacyjnej firmy, zdobył w 1972 roku mistrzostwo jednej z trzech brytyjskich serii F3 i namówił szefa ekipy Ensign na budowę samochodu Formuły 1.”
    Ile w latach 70-tych kosztowało zbudowanie samochodu F1? Ogólnie chętnie bym poczytał o budżetach zespołów F1 na przestrzeni dziejów. Pewnie takich orientacyjnych bo pełne dane były raczej tajne. Teraz nie można ot tak sobie namówić kogoś do zbudowania bolidu F1 🙂 Trzeba mieć zaplecze i dużo pieniędzy.

  7. @Gie: Pierwszy głos to legendarny Murray Walker (oczywiście zalicza wpadkę, nazywając Salazara Kolumbijczykiem), drugi to James Hunt.
    Jeśli chodzi o budżety, to np. Hesketh wydawał na samochód jakieś 80 tysięcy funtów na sezon. Wtedy było o wiele łatwiej, bo zespół napędowy kupowało się jako gotowiec: silnik Cosworth DFV i skrzynia biegów Hewland. Teraz głupia kierownica kosztuje 50 tysięcy dolarów… (oczywiście trzeba uwzględnić obecną wartość dolara i dawną wartość funta, nie jestem w stanie tego porównać 🙂 )

  8. @Mikołaj
    Narodowość nie wyklucza pokrewieństwa, patrz futbolowi bracia Boateng 🙂
    @PrzemKo
    To nie jest kwestia „czeskich” możliwości, tylko najwyraźniej decydenci w czeskim oddziale byli zaprzyjaźnieni albo byli prywatnie fanami motorsportu.

  9. A tacy dwaj (przyrodni) urodzeni w Berlinie 🙂 Starszy gra w reprezentacji Ghany, młodszy w reprezentacji Niemiec. Na kilka dni przed ostatnim GP Europy z udziałem RK grali przeciwko sobie na mistrzostwach świata.
    Kurczę, nie pamiętam o co chodzi z meczem IRL-ITA… 😛

  10. @bartoszcze: Irlandia wygrała z Włochami 1:0 i podczas kolejnego weekendu Grand Prix (na Magny-Cours) Eddie Jordan nakleił napis „Ireland-Italy 1:0” na boki kokpitów Barrichello i Irvine’a.

  11. Tamte MŚ mają jeszcze jedno nawiązanie do F1:
    „Po odebraniu Pucharu Świata z rąk Ala Gore’a, wiceprezydenta USA, piłkarze Brazylii zrobili rundę honorową, niosąc transparent ze słowami: „Senna, ten tytuł jest dla nas i dla ciebie”. Uczcili w ten sposób pamięć kierowcy Formuły 1 Ayrtona Senny, który zginął na torze podczas Grand Prix San Marino tuż przed rozpoczęciem mistrzostw.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here