Pomiędzy piątkowymi treningami przed Grand Prix Hiszpanii temat pakietu silnikowego na sezon 2017 i kolejne przybliżył dziennikarzom Fabrice Lom, szef działu jednostek napędowych w FIA. Cztery filary są powszechnie znane: władzom F1 chodziło o obniżenie kosztów, wyrównanie osiągów, zapewnienie dostępności jednostek wszystkim ekipom oraz o poprawę dźwięku.

Jeśli chodzi o koszty, w sezonie 2017 producenci muszą obniżyć cenę o jeden milion euro w porównaniu z obecnymi kontraktami, a od sezonu 2018 o kolejne trzy miliony (czyli o cztery mniej niż obecnie). W ślad za tym idą oczywiście większe restrykcje w limitach podzespołów na sezon: w przyszłym roku będą to 4 sztuki niezależnie od liczby wyścigów, a w sezonie 2018 kierowca będzie mógł bezkarnie skorzystać z trzech silników spalinowych, turbosprężarek i MGU-H oraz z zaledwie dwóch MGU-K, baterii oraz kompletów elektroniki sterującej. Jak widać na załączonym obrazku, nie wszyscy sobie radzą przy obecnych limitach 5 sztuk każdego elementu.

Fot. SokolimOkiem.com

Do tego FIA narzuci standardowe sensory oraz limity w upakowaniu baterii i elektroniki, a także ograniczenia w chłodzeniu turbo. – Nie ma i nie będzie ograniczenia doładowania, ale wprowadzimy limit temperatury doładowania – zapowiada Lom.

W ramach wyrównywania osiągów Lom obalił plotki o ustalaniu referencyjnych czasów na podstawie okrążeń toru w Barcelonie. – Mamy narzędzia symulacyjne, które pozwalają nam ustalić indeks osiągów każdej jednostki napędowej – tłumaczył Francuz. – Nie patrzymy na czasy okrążeń, tylko na podstawie średniej z trzech pierwszych wyścigów najlepszego samochodu z daną jednostką będziemy określać indeks osiągów dla tej jednostki, a następnie przeliczać go na czas okrążenia toru w Barcelonie. Jeśli różnice będą za duże, to poinformujemy o tym Grupę Strategiczną.

To w zasadzie kończy temat, bo trudno uwierzyć, by to ciało potrafiło ustalić cokolwiek wiążącego i pożytecznego dla szeroko pojętego interesu F1. Skąd akurat pierwsze trzy wyścigi i Barcelona? Chodzi o to, by zdążyć przed ostatecznym terminem wprowadzania ewentualnych zmian w regulaminach na kolejny sezon.

Z drugiej strony metoda opisana przez Loma jest całkiem rozsądna: FIA dysponuje wszystkimi danymi na temat każdej jednostki napędowej (wszak – również w imię wyrównywania osiągów – limity wymiarów i masy różnych elementów narzucono na podstawie najlepszych i najlżejszych elementów w aktualnej stawce). Przeprowadzając symulację osiągów, wyłącza się z równania wszystkie odchylające wynik zmienne: docisk, inne ustawienia, opony, warunki, wreszcie kierowców. Tylko w taki „wirtualny” sposób można porównać rzeczywiste możliwości jednostek, które na co dzień pracują w zupełnie różnych samochodach. Zobaczymy tylko, czy coś z tego wyjdzie.

Recepta na zapewnienie silników wszystkim zespołom jest prosta: wyjąwszy nowicjuszy (jak ostatnio Honda), programem przymusowej dostawy może być objęty każdy producent. Jeśli zespół nie ma kontraktu z producentem jednostki napędowej do 15 maja, to FIA rozpocznie od „zachęcania” dostawców, mając czas do 1 czerwca. Jeśli to nie przyniesie efektu, to obowiązek dostarczenia jednostki za minimum 12 milionów euro rocznie spocznie na tym producencie, który obsługuje najmniej ekip. Jeśli będzie takich dwóch lub więcej, rozstrzygnięcie nastąpi drogą losową…

Wreszcie dźwięk: Lom szczegółów zdradzić nie chciał, ale chodzi o „generator dźwięku” wykorzystujący gazy w układzie wydechowym. Zdaniem Francuza nie będzie to rozwiązanie do końca naturalne, ale i też nie sztuczne. Pożyjemy, zobaczymy…

10 KOMENTARZE

  1. Dał nam przykład McLaren jak przestrzegać limitów mamy 😉

    Taka mnie myśl naszła – przypuszczam, że takie symulacje dla dotychczasowych sezonów (włącznie z bieżącym) zostały już przeprowadzone i jakieś modele symulacyjne są już opracowane.

  2. Czyli RBR i tak nie ma szans na silnik Merca i Ferrari. Gdyby zerwali kontrakt z Renault to by się odbyło losowanie między Hondą, a francuską jednostką, jeśli inne teamy by nie zmieniały dostawców. Chociaż jeśli osiągi mają być wyrównane to i tak nie będzie miało praktycznie znaczenia.

  3. Ciekawy jestem co na to Ron 🙂 Gdzieś wyczytałem, że na ostatnim spotkaniu odgrażał się, że zaskarży FIA i będzie się sądził jeśli ktokolwiek zmusi Hondę do dostarczania silnika Redbullowi 🙂 Ponoc sie strasznie gotowal ale w sumie mu sie nie dziwie, bo McLaren słono placi za rozwoj tego silnika zarowno teraz jak i w poprzednim sezonie.

  4. @Bugalon

    MCL płaci na własne życzenie, przecież RedBull chciał silnik Hondy już na ten sezon, a Ron się nie zgodził, więc… kij mu zad.

  5. Widać ślady myślenia prawami fizyki (i ekonomii), a nie pakowania się w detale typu ile ma być zębatek i z czego wykonanych.

  6. Pomysł ok, zobaczymy jak wyjdzie realizacja. Historia uczy, że większość zmian regulaminu wprowadzanych przez FIA powodowały bardziej deregulację, niż wyrównanie szans i ujednolicenie przepisów.
    „[…]Mamy narzędzia symulacyjne, które pozwalają nam ustalić indeks osiągów każdej jednostki napędowej[…]”
    Racja. Tyle, że to tylko narzędzie. W nieodpowiednich rękach spowoduje jeszcze większy chaos.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here