Siedem startów, zero punktów. Najlepszy wynik w czasówce: 12. miejsce na Monzy. Najlepszy wynik w wyścigu: 13. lokata w Brazylii. Tęsknimy za nim?

Po nieudanej próbie podbicia Formuły 1 w sezonie 2009, Romain Grosjean wrócił do startów w juniorskiej serii GP2. Zimą 2010/2011 zdobył tytuł w azjatyckiej serii, a po dziesięciu rundach sezonu zasadniczego prowadzi w punktacji z trzema zwycięstwami na koncie. Szef Lotus Renault Eric Boullier przyznał, że bacznie się przygląda poczynaniom 25-letniego kierowcy.

Francuz uważnie śledzi postępy zawodnika, który dwa lata temu zastąpił w kokpicie Renault R29 zwolnionego Nelsinho Piqueta i w siedmiu kończących sezon wyścigach nie zdobył ani jednego punktu, w kwalifikacjach średnio tracąc 0,5 sekundy na okrążeniu do Fernando Alonso. Na początku sezonu 2010 Boullier zwolnił go nawet z programu rozwoju kierowców firmowanego przez Gravity Sports Management, chcąc sprowadzić kierowcę na ziemię. Jego zdaniem Grosjean miał dalece niestosowne podejście podczas pierwszej przygody z Formułą 1. Jednak teraz szef Lotus Renault przyznaje, że bacznie śledzi poczynania lidera GP2 i widzi w nim wielki potencjał.

– Oczywiście jest na moim radarze – powiedział Boullier podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami na Nürburgringu. – Bardzo dobrze radzi sobie w GP2 i pokazuje wszystkim, że jest wystarczająco dojrzały i mocny na starty w F1. Wierzę, że ma potencjał, aby dołączyć do „dużych chłopców”. Bardzo się zmienił, jest zdecydowanie bardziej dojrzały.

Natychmiast narzuca się pytanie: w jaki sposób przypływ sympatii do Grosjeana wpłynie na ruchy kadrowe w Lotus Renault? – Mamy Roberta i czekamy na niego – ucina przedwczesne spekulacje Boullier. Rosyjski dziennikarz nie wytrzymał i zapytał o Witalija Pietrowa, który ma podpisany kontrakt do końca sezonu 2012. – W Formule 1 nic nigdy nie jest pewne – niespodziewanie odparł Boullier i widząc zaskoczoną minę Rosjanina szybko wyjaśnił, że żartuje.

Lotus Renault nie jest (na szczęście?) jedynym rozwiązaniem dla lidera serii GP2. Inny podopieczny Boulliera, Jerome D’Ambrosio, zdobywa doświadczenie w Virgin Racing. Wieść gminna niesie, że belgijscy sponsorzy zalegają z przelewami, więc posada u boku Timo Glocka może być furtką dla Grosjeana. Nerwowo może się poczuć także Nick Heidfeld, po którym spodziewano się czegoś więcej niż jazdy na poziomie Pietrowa. Wygląda na to, że Niemiec potrafi dostosować swój poziom jazdy do zespołowego partnera – przypomnijcie sobie sezon 2006 z Jacques’em Villeneuve’em i skok formy po odejściu Kanadyjczyka z BMW Sauber.

Czy powrót syna marnotrawnego może dziwić? Patrząc na Grosjean’a jedynie przez pryzmat jego kilku startów w Formule 1, z pewnością tak. Wyniki uzyskiwanie w GP2 oczywiście pomagają poprawić jego wizerunek, ale nie brakuje opinii, że stawka w tej juniorskiej serii nie jest już tak mocna jak za czasów Nico Rosberga, Lewisa Hamiltona czy chociażby Timo Glocka. Patrząc na niektóre manewry w wykonaniu zawodnika DAMS, ciężko też uwierzyć w jego nagłą przemianę i dojrzałość…

Zastanawiam się też nad losem kierowców, którzy po krótkiej i niekoniecznie tak żałosnej pierwszej przygodzie z Formułą 1 na stałe zostali odstawieni na boczny tor, bo nie mieli odpowiedniego wsparcia i zaplecza. Pierwszy z brzegu przykład to Giorgio Pantano, któremu po przygodzie z Jordanem w sezonie 2004 nie zdołał wrócić do wyścigów Grand Prix nawet po zdobyciu mistrzostwa GP2. Chyba wolałbym, żeby drugą szansę dostał swojego czasu właśnie Włoch, a nie Grosjean – którego zapamiętałem jako wyjątkowo aroganckiego młodego człowieka. Kolejna wspólna cecha z Piquetem Juniorem, którego zastąpił dwa lata temu w Renault.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here