Niczym za dawnych lat, kierowca F1 połączy w tym roku program startów w Grand Prix z wyścigami długodystansowymi.

W sezonie 2015 Nico Hülkenberg nie poprzestanie na 20 startach w wyścigowych mistrzostwach świata. W połowie czerwca, pomiędzy Grand Prix Kanady i Austrii, wystartuje w barwach Porsche w legendarnym wyścigu 24h Le Mans. W ramach przygotowań na początku maja, tydzień przed GP Hiszpanii, zawodnik Force India wystartuje także w 6h Spa.

Cieszę się z drobnego powrotu do dawnych czasów, kiedy kierowcy byli o wiele bardziej wszechstronni i nie startowali „jedynie” w Formule 1. Oczywiście w obecnych czasach zobowiązania zawodników właściwie uniemożliwiają im zaangażowanie w jakiekolwiek inne zajęcia i tym większe podziękowania należą się ekipie Force India za wyrażenie zgody na start Niemca w długodystansowych zawodach.

Nie wiadomo jeszcze, kto będzie jego zmiennikiem w trzecim fabrycznym Porsche 919 Hybrid. Na początku grudnia odbędzie się test z udziałem innych kierowców niemieckiej ekipy, spośród których wyłoniona zostanie obsada pozostałych miejsc. Nie jest jeszcze wykluczona inna kandydatura: jeśli McLaren pozbędzie się Jensona Buttona, to zupełnie niespodziewanie możemy mieć dwóch kierowców F1 w jednym Porsche, uzupełnionych najbardziej perspektywicznym z kwintetu Michael Christensen, Nick Tandy, Frederic Makowiecki, Patrick Pilet i Richard Lietz.

Porsche pozostawiło skład dwóch pierwszych samochodów bez zmian: modele 919 Hybrid ponownie poprowadzą Mark Webber, Timo Bernhard, Brendon Hartley, Neel Jani, Romain Dumas i Marc Lieb.

Osobiście jestem bardzo ciekawy wrażeń Hülkenberga z jazdy prototypem LMP-1 po Spa-Francorchamps. Pamiętam, jak Christian Klien opowiadał mi w 2008 roku o jeździe Peugeotem 908 HDI w Le Mans. Wtedy BMW pozwoliło mu dzielić obowiązki kierowcy testowego ze startami w wyścigach długodystansowych i sympatyczny Austriak zajął 3. miejsce w 24h Le Mans w 2008 roku oraz szóste w kolejnym sezonie. Możliwości ówczesnych aut LMP-1 zrobiły na nim ogromne wrażenie i coś mi mówi, że tak samo będzie w przypadku Nico. Dobrze też, że przy okazji kibice F1 będą mieli kolejny powód do zerknięcia na inne wyścigi.

Ostatnim kierowcą, który wystartował w 24h Le Mans w sezonie, w którym jeździł także w Formule 1, był w 2009 Sébastien Bourdais. Zawodnik Toro Rosso zajął we francuskim maratonie drugą lokatę, dzieląc Peugeota 908 HDI z Franckiem Montagnym i Stéphanem Sarrazinem. Stracili jedno okrążenia do bliźniaczego auta, także prowadzonego przez tercet z doświadczeniem w F1: Davida Brabhama, Marca Gené i Alexandra Wurza.

W latach 50., 60. czy 70. starty kierowców F1 w 24h Le Mans były na porządku dziennym. Zespoły Ferrari czy Mercedes korzystały z usług tych samych zawodników: np. w 1961 roku Phil Hill zdobył mistrzostwo świata F1, a w parze z Olivierem Gendebienem triumfował także w słynnym maratonie.

Na liście triumfatorów 24h Le Mans widnieje 65 nazwisk znanych z wyścigów Grand Prix, wliczając w to Joachima Winkelhocka (który nigdy nie zakwalifikował się do żadnego wyścigu F1, choć w 1989 roku próbował tej sztuki siedem razy za kierownicą samochodu AGS) oraz trzech przedwojennych zwycięzców z Le Mans, którzy po 1950 roku zaliczali jeszcze starty w mistrzostwach świata (Raymond Sommer, Philippe Étancelin oraz Eugène Chaboud).

Zwycięstwa w Grand Prix oraz 24h Le Mans odniosło szesnastu kierowców w historii: w tym mistrzowie F1 Phil Hill, Mike Hawthorn, Jochen Rindt i Graham Hill. Ten ostatni jako jedyny kierowca na świecie zdobył potrójną koronę: wygrał 24h Le Mans, Indianapolis 500 oraz GP Monako.

Jacky Ickx zwyciężał w Formule 1 osiem razy, a w 24h Le Mans aż sześć.

Wygraną w Le Mans ma na koncie Bruce McLaren: założyciel legendarnego zespołu w 1966 roku zwyciężył za kierownicą Forda GT40 w parze ze swoim rodakiem Chrisem Amonem, który przeszedł do historii jako jeden z największych pechowców F1: w prawie 100 startach ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium, choć kilka razy był o włos od triumfu.

W 1971 roku w całodobowym maratonie wygrali Helmut Marko i Gijs van Lennep.

Didier Pironi wygrał 24h Le Mans w 1978 roku, w trakcie swojego debiutanckiego sezonu w Formule 1. Jego partnerem był Jean-Pierre Jassaud.

Ostatnim „podwójnym” triumfatorem był Michele Alboreto. Zwycięzca pięciu Grand Prix i wicemistrz świata z sezonu 1985 w barwach Ferrari wygrał 24h Le Mans w 1997 roku. Jego zmiennikami za kierownicą Porsche byli inny były kierowca F1 Stefan Johansson oraz Tom Kristensen, dla którego była to pierwsza z rekordowych dziewięciu wygranych w słynnym maratonie. Duńczyk niedawno ogłosił zakończenie kariery. Alboreto zginął w 2001 roku podczas testów Audi na niemieckim Lausitzringu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here