Dwaj mistrzowie z różnych powodów musieli uznać wyższość Rosberga. Lewis przegrał startem, Seb strategią.

Wpadka z kwalifikacjami nie może nam przesłonić fantastycznego otwarcia sezonu w Australii. Tak, Mercedes zgarnął piąty dublet z rzędu (i 24. od początku sezonu 2014), ale to raczej Ferrari przegrało wyścig niż mistrzowie świata go wygrali. Błąd strategiczny po przerwaniu wyścigu czerwoną flagą zniweczył przewagę Scuderii, wypracowaną po fantastycznym starcie (pierwszym z nową procedurą, z jedną łopatką sprzęgła zamiast dwóch) i problemach dwóch „Srebrnych Strzał” w pierwszym zakręcie.

Wyścig niewątpliwie uatrakcyjniły nowe przepisy o ogumieniu: trzy mieszanki zamiast dwóch plus większa swoboda w ich doborze. Akurat ta modyfikacja regulaminu na razie sprawdza się w stu procentach, a szerszy wachlarz możliwości stwarza większe szanse popełnienia błędu lub strzału w dziesiątkę.

Tuż przed dramatycznie wyglądającym wypadkiem Fernando Alonso i Estebana Gutiérreza niemal wszystkie zespoły podjęły istotne decyzje strategiczne: Ferrari postawiło na drugi przejazd na supermiękkiej mieszance (świeże komplety, zaoszczędzone w kwalifikacjach), a Nico Rosbergowi założono miękkie opony – zatem cała trójka planowała jeszcze po jednym zjeździe.

Tymczasem próbującemu odrabiać straty Lewisowi Hamiltonowi wybrano ogumienie pośrednie, planując jazdę do mety bez kolejnego postoju. Po deszczu w piątkowych treningach nikt nie miał precyzyjnych danych z przejazdów na tej mieszance, ale warto pamiętać, że mistrzowie świata większość zimowych testów przejechali właśnie na Pirelli z białymi oznaczeniami. Albert Park to nie Circuit de Barcelona-Catalunya, ale najwyraźniej coś (poza samą desperacją w wywindowaniu Hamiltona w okolice podium) skłoniło strategów do podjęcia takiej decyzji. Do tego gdyby wstrzymali się o jedno okrążenie, to w momencie przerwania wyścigu mistrz świata byłby pierwszy lub drugi – na pewno przed Rosbergiem – i po „darmowej” zmianie opon przy czerwonej fladze mógłby wygrać ten wyścig.

Pluć w brodę mogli sobie także w Force India: po starcie na miękkich oponach Nico Hülkenberg i Sergio Pérez planowali jazdę na jeden postój, obaj dostali pośrednią mieszankę na tym samym okrążeniu, co Hamilton. Z kolei Valtteri Bottas zjechał kółko później, już podczas neutralizacji. Tym kierowcom kraksa zdecydowanie pokrzyżowała szyki, przy okazji stwarzając okazję do błędu ze strony Scuderii, za to Romain Grosjean do wywieszenia czerwonej flagi nie zaliczył jeszcze pit stopu – co okazało się kluczem do sukcesu w postaci szóstej lokaty.

Podczas niespełna dwudziestominutowej przerwy zapadły kluczowe decyzje strategiczne. Pokonanie 39 okrążeń na pośredniej mieszance nosiło znamiona powodzenia, na miękkiej już nie – a co dopiero na supermiękkiej. Mercedes postanowił spróbować z białymi Pirelli, a Ferrari, Toro Rosso oraz Red Bull z Danielem Ricciardo postawili na sprinterskie strategie. Czerwone Pirelli dla czerwonych samochodów, żółte dla rywali z Faenzy i Milton Keynes.

W Mercedesie mogli już zacierać ręce, chociaż Rosberg początkowo miał wątpliwości i uważał, że próba jazdy do mety na jednym komplecie jest obarczona ryzykiem. Jednak pary w supermiękkich Pirelli w samochodzie Vettela wystarczyło ledwie na kilka kółek. Na 25. okrążeniu lider oddalił się od Rosberga na niespełna 4 sekundy, ale już od kolejnej rundy dystans zaczął topnieć. Wówczas w stawce nie było już Kimiego Räikkönena, w którego Ferrari doszło do pożaru spowodowanego przegrzaniem turbosprężarki (prawdopodobnie problemy z chłodzeniem po neutralizacji i czerwonej fladze). Fin stracił zatem jeden z elementów jednostki napędowej, ale w normalnych warunkach turbo nie zużywa się tak bardzo jak chociażby silnik spalinowy.

Biorąc pod uwagę dalszy rozwój wydarzeń, defekt pozbawił go czwartej pozycji. Mechanicy Ferrari zaliczyli jeszcze wpadkę z lewym przednim kołem podczas ostatniego pit stopu Vettela – uciekły dwie sekundy, a gdyby nie to, Ferrari z numerem 5 szybciej dopadłoby Hamiltona i końcówka wyścigu być może potoczyłaby się inaczej. Skończyło się jednak najniższym stopniem podium i potężnym westchnieniem ulgi w Mercedesie: niewiele zabrakło, by samochód Rosberga nie dotarł do mety. Po dwóch trzecich dystansu temperatura jednego z zacisków hamulcowych niepokojąco wzrosła (do wlotu powietrza dostały się jakieś zanieczyszczenia), a jeszcze piętnaście okrążeń przed końcem dane wskazywały, że lewa tylna opona może całkowicie stracić przyczepność pięć rund przed metą. W myśl nowych restrykcji komunikacyjnych nie można było ostrzec Nico o temperaturze hamulców i potencjalnych problemach z oponą, ale ostatecznie wicemistrzowi świata udało się dojechać do mety i odnieść 15. zwycięstwo w karierze. Rok temu Seb wygrał w Malezji dzięki lepszej decyzji strategicznej, tym razem Mercedes skutecznie skontrował. Tak czy inaczej, mamy zapowiedź bardziej zaciętej walki w czołówce, z czego po prostu wypada się cieszyć.

Jeśli chodzi o resztę stawki, taki sam błąd wypada wytknąć Toro Rosso. Miękkie opony założone podczas przerwy zużyły się szybko i Carlos Sainz oraz Max Verstappen musieli zjechać na tyle wcześnie (i założyć pośrednie ogumienie), że wypadli z pierwszej dziesiątki. Ricciardo wytrzymał dłużej, mógł założyć supermiękkie na końcówkę i poradził sobie z Felipe Massą, popisując się najlepszym czasem okrążenia.

Pikanterii w Toro Rosso dodały komunikaty radiowe i fakt, że wbrew utartym zwyczajom na ostatni pit stop najpierw ściągnięto Sainza, jadącego za Verstappenem. Holendrowi nie pomogły kłopoty przy jego zjeździe: zaskoczył mechaników, którzy nie byli przygotowani na jego wizytę. Spadł za Carlosa, a potem nie mógł doprosić się wydania polecenia zespołowego, które przyniosłoby zamianę pozycji. Młodzież po starcie z siódmej i piątej pozycji zajęła dziewiąte i dziesiąte miejsce, co trudno uznać za sukces, ale przy okazji położono fundamenty pod pełną fajerwerków rywalizację wewnątrz ekipy.

Na koniec wielki sukces ekipy Haas: szósta lokata Romaina Grosjeana to pierwszy przypadek zdobycia punktów przez debiutującą ekipę od startu Toyoty w GP Australii 2002 (nie uwzględniam Brawna w sezonie 2009 i Mercedesa w 2010, bo nie były to zupełnie nowe, tworzone od podstaw ekipy). Mika Salo zajął wówczas nagradzane jednym punktem szóste miejsce, ale sklasyfikowano tylko ośmiu zawodników. W przypadku Haasa czerwona flaga była kluczem do historycznego wyniku, bo jedyną zmianę opon w samochodzie Grosjeana wykonano właśnie podczas przerwy. Co ciekawe, mechanicy nowej ekipy nie mieli jeszcze okazji sprawdzić się w prawdziwej walce z czasem, bo Gutiérrez przed kolizją z Alonso nie zdążył jeszcze zjechać na swój pierwszy pit stop. Tak oto zdobyli osiem punktów bez ani jednej zmiany kół w bojowych warunkach.

23 KOMENTARZE

  1. Czy w takim razie uważasz Mikołaju, że Haasa stać na takie wyniki, czy to tylko zasługa szczęścia.. I co z McLarenem, Button chyba trochę też ze strategią się zamieszał, były szanse na punkty dla Alonso? 🙂

    • Sądzę, że obecnie pod względem czystego tempa są na początku drugiej dziesiątki. Button też wykombinował supermiękkie na restart, nie pomogło. Nie wypowiem się co do szans Alonso, bo to jego wypadek „ustawił” wyścig.

  2. Tym samym Haas zapewnił sobie co najmniej 9. miejsce w generalce zespołów. Manor i Sauber nie mają widoków na zdobycie aż tylu punktów w ciągu całego sezonu, a niewykluczone, że „Jankesi” coś jeszcze dorzucą.

  3. No racja z tym Ferrari, ale gdy Mercedes poprawi starty to ja widzę totalną dominację. Seb zarówno nie uciekał w nie wiadomo jakim tempie przed Nico jak tak samo później nie doganiał Lewisa mimo lepszych opon w obu przypadkach. Po dobrym starcie obu Srebrnych Strzał Ferrari nie miałoby żadnej szansy podjąć walki. Nie możemy liczyć, że za każdym razem Merce zepsują start. Ten zespół nadal jest najlepszy i to nie o 0,1 czy 0,2 jak mówili Lauda z Wolffem tylko to będzie pewnie z 0,5 🙂 Tytuł rozegra się znów tylko w Mercu, ale ja nie narzekam, wygrywa najlepszy, nie będę wymagał jak Bernie chce, aby odwracać kolejność i karać najszybszych. Ferrari musi popracować jeszcze nad niezawodnością, bo jak myślą o tytule wśród konstruktorów, to już stracili przez awarię sporo punktow, Ferrari ma 15 na koncie a Merc 43.

    • Wyścig wielu przypadków więc na ich podstawie nie ma co dywagować (jak miejsce hassa).
      Aczkolwiek w Malezji też Ferrari miało gorsze czasy a tempo wyścigowe juz co innego.
      Ekwador – a czy zauważyłeś że Lewis w całym wyścigu tylko na 5 okrążeniu wyprzedził Massę i przez cały wyścig dalej już nikogo mimo że jechał ZA , także to nie do końca tak.
      Pamiętasz Węgry 2015 jak spadł i się przebijał ? Widać różnice ! (tor , warunki ok , inne , ale mówie o kontekście a dodatkowo akurat łatwiej a Australii niż Węgrzech wyprzedzać) .
      Równie dobrze pamiętam jak Vetel nie dojechał w spa bo opona pękła , ech te nielegalne testy Merca z oponami widać na lata dają pozytywne skutki ….

  4. Faktycznie, to bardziej Ferrari przegrało wyścig, niż Mercedes go wygrał. Z tego co mówił Ted na Sky, „czerwoni” bali się zaryzykować i założyć Vettelowi madiumy ponieważ nie wiedzieli do końca jaka będzie ich kondycja, natomiast mistrzowie świata mocno popracowali podczas testów nad tą mieszanką. Zresztą Ferrari zawsze preferowało miększe ogumienie i przy tegorocznej dowolności w doborze opon, mogą niejednokrotnie zaskoczyć Mercedesy. Pozostaje tylko pytanie: jak u nich z niezawodnością tegorocznych jednostek napędowych, bo krążą plotki że poszli po całości i notują wyśmienite osiągi, natomiast pojawiły się problemy z ich awaryjnością.

  5. Czy tablice, które są pokazywane na prostej startowej np. w MotoGP, w F1 są zabronione? Skoro komunikacja radiowa jest zabroniona to w ten sposób mogliby przekazywać ważne informacje. 🙂

  6. W moim mniemaniu HAM olał naukę obsługi auta. A przy zakazie komunikacji radiowej, już nie potrafił ustawić samodzielnie samochodu tak aby wyprzedzić Massę. Tutaj Rosberg lepiej się przygotował do sezonu, stąd moim zdaniem Rosberg był na najwyższym stopniu podium.

  7. Przecież w Australii zawsze nie było łatwo wyprzedać, więc co wy za wnioski wyciągacie, a silnik Ferrari w Toro Rosso z końcówki 2015 jest bardzo dobry. Merc wcale mocno jednostki nie poprawił, więc te kilka koni więcej nie robi aż takiej różnicy. Poczekajmy do Bahrajnu, dobry tor na ostateczną ocenę, kto jest jak mocny.

  8. Szkoda że Ferrari nie odrobiło lekcji. Mercedes znowu dużo do przodu. Gdyby Hamilton dobrze wystartował Ferrari wąchaliby tylko spaliny.

  9. Czy to aby nie Ferrari wypuściło kiedyś Kimiego z deszczowymi oponami na suchy tor? Bo im jakiś baca powiedział, że będzie lało, czy jakoś tak…

  10. „W myśl nowych restrykcji komunikacyjnych nie można było ostrzec Nico o temperaturze hamulców i potencjalnych problemach z oponą” – no to tylko czekać na jakiś poważny wypadek bo stracić hamulce lub oponę przy ponad 300 km/h może nie skończyć się dobrze.

  11. Ciała dał niewątpliwie Vettel i nie rozumiem czemu zgania się jego słabości na strategów Ferrari.

    Po pierwsze strategia zakładała wykorzystanie głównego atutu czerwonych Pirelli czyli szybkości. Nikt nie kazał mu jechać 30 okrążeń do mety, tylko praktycznie tyle ile przejechał na pierwszym przejeździe. Dodatkowo miał czysty tor, co znacznie sprzyja oszczędzaniu ogumienia i budowaniu przewagi. Z pewnością to było główne założenie inżynierów i nie można ich winić, że Vettel nie podołał wyzwaniu.

    Po drugie Vettel miał dwa razy świeższe opony, był ponad 1 s szybszy od Hamilto na i kilka okrążeń do końca. Dla utalentowanego kierowcy z mocnymi nerwami wyprzedzenie w takich warunkach, to formalność. Wniosek jest chyba oczywisty.

  12. Nie sposób się nie zgodzić, że strategia by zadziałała, gdyby Seb nie przedobrzył. Miał lepsze tempo i gdyby nie wpakował się na trawę na następnym kółku pewnie łyknąłby Lewisa na DRS-ie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here