Po dwóch wyścigach w Europie kierowcy Formuły 1 ścigają się na torze imienia niezapomnianego Gilles’a Villeneuve’a w Montrealu. Z tej okazji tradycyjna porcja ciekawostek związanych z Kanadą.

Najbardziej znanym kanadyjskim torem F1 jest naturalnie obiekt w Montrealu, ale w przeszłości najlepsi kierowcy świata ścigali się również na Mont-Tremblant i Mosport Park.

Położony na wyspie Notre Dame, zlokalizowanej na rzece Świętego Wawrzyńca, Circuit Gilles Villeneuve składa się z 14 zakrętów. Długość jednego okrążenia wynosi 4,361 km. Od 2004 roku rekordzistą toru jest Rubens Barrichello (1.13,622). Podczas wyścigu kierowcy okrążają tor 70 razy, co w sumie daje 305,270 km.

Ze względu na swój układ (długie proste poprzedzielane szykanami i ostrymi zakrętami), tor w Montrealu jest szczególnie wymagający dla układów hamulcowych – w pięciu miejscach kierowcy ostro wciskają hamulce. Kolejnym podzespołem, który podlega Kanadzie dużym przeciążeniom, są silniki.

Historia wyspy Notre Dame, powstałej z myślą o wystawie EXPO’67, sięga lat 60. ubiegłego wieku. Do jej budowy wykorzystano 15 milionów ton skał, pochodzących z tuneli drążonych dla metra. Prace konstrukcyjne trwały dziesięć miesięcy. Po wystawie część obiektów przerobiono, a część wyburzono. W kolejnej dekadzie wyspa zmieniła swój charakter. Zbudowano na niej tor dla kajakarzy i wioślarzy, wykorzystywany w trakcie Igrzysk Olimpijskich w 1976 roku.

Dwa lat później na Ile Notre Dame po raz pierwszy zaryczały silniki Formuły 1. Zwycięzcą inauguracyjnego wyścigu okazał się Gilles Villeneuve, czyli aktualny patron obiektu w Montrealu. Było to zresztą pierwsze zwycięstwo legendarnego Kanadyjczyka w mistrzostwach świata. Warto dodać, że w pierwotnej konfiguracji start znajdował się przy prostej Casino (za zakrętem numer 10 – czyli za nawrotem).

Na torze imienia Gilles’a Villeneuve’a znajdują się dwie strefy DRS. Pierwsza z nich została zlokalizowana na najdłuższym odcinku przejeżdżanym z gazem w podłodze, czyli za Zakrętem 10, a druga na prostej startowej. Punkt pomiaru odległości pomiędzy kierowcami znajduje się tylko w jednym miejscu – przed „dziesiątką”.

Villeneuve był pierwszym zwycięzcą wyścigu w Montrealu, ale prawdziwym królem pętli na wyspie Notre Dame został Michael Schumacher. Niemiec wygrywał tutaj aż siedem razy (1994, 1997, 1998, 2000, 2002, 2003, 2004). Również pod względem liczby pierwszych pozycji startowych (6), najszybszych okrążeń (4) i kilometrów przejechanych na czele stawki (1910) „Schumi” jest w Montrealu rekordzistą.

Spośród ostatnich ośmiu wyścigów w Montrealu aż pięć padło łupem kierowców McLarena – w 2007, 2010 i 2012 triumfował Lewis Hamilton, w 2011 Jenson Button, a w 2005 Kimi Räikkönen. Kanadyjską serię zwycięstw stajni z Woking przerywali jedynie Fernando Alonso (2006), Robert Kubica (2008) i Sebastian Vettel (2013). W 2009 roku runda na Ile Notre Dame się nie odbyła.

Najsłynniejszym miejscem toru jest „Ściana Mistrzów”, czyli szykana zlokalizowana przed prostą startową. Skąd takie określenie tego miejsca, wyjaśnię trochę niżej.

1978 – Villeneuve po raz pierwszy
Zwycięzcą pierwszego wyścigu w Montrealu został Gilles Villeneuve. Początkowo nic nie wskazywało na jego sukces. Gdy na 25. okrążeniu Kanadyjczyk wyszedł na drugie miejsce, do prowadzącego Jean-Pierre’a Jariera tracił prawie pół minuty. Wydawało się, że jego szanse na złapanie Francuza są żadne, ale w Lotusie doszło do wycieku oleju, dzięki czemu Villeneuve – na oczach rozentuzjazmowanych rodaków – sięgnął po swój pierwszy triumf w F1. Było to, niestety, jedyne zwycięstwo Gillesa w Kanadzie. Po jego tragicznej śmierci w 1982 roku tor otrzymał jego imię.

1989 – Mokry dublet Williamsa
W 1989 roku najlepszym samochodem i kierowcami dysponowała ekipa McLarena, ale w Kanadzie szczęście uśmiechnęło się do duetu Franka Williamsa. Jeszcze cztery okrążenia przed metą prowadził Ayrton Senna. W McLarenie z pierwszym numerem startowym zawiódł jednak silnik Hondy i po zwycięstwo – pierwsze w karierze i jednocześnie pierwsze dla kombinacji Williams-Renault – sięgnął Thierry Boutsen. Na drugiej pozycji finiszował jego zespołowy kolega, czyli Riccardo Patrese.

 

1991 – Pech Mansella, fart Piqueta
Po czterech z rzędu zwycięstwach Ayrtona Senny na początku sezonu 1991, kolorowy cyrk F1 zjechał do Kanady. W Montrealu okazało się, że najszybszym pakietem dysponuje zespół Williams. Kwalifikacje wygrał Riccardo Patrese, ale w wyścigu pierwsze skrzypce grał już Nigel Mansell. Anglik pewnie zmierzał po pierwszą wygraną w sezonie (Patrese długo jechał drugi, lecz przebił oponę i spadł za Nelsona Piqueta) i był już tak pewny swego, że podczas ostatniej rundy zaczął pozdrawiać kibiców i w Zakręcie 10 zgasił silnik!

Błąd Mansella wykorzystał jego stary rywal – Nelson Piquet, który w ten sposób odniósł swoje ostatnie zwycięstwo w Formule 1. – Pod koniec wyścigu zwolniłem, bo zależało mi na utrzymaniu drugiej pozycji. Na ostatnim kółku zespół przekazał mi jednak przez radio, żebym cisnął, bo Nigel zwalnia. To była wielka niespodzianka – cieszył się po nieoczekiwanym sukcesie brazylijski kierowca stajni Benettona (na zdjęciu poniżej).

1995 – Jedyne zwycięstwo Alesiego
W trakcie swojej kariery w Formule 1 Jean Alesi zaliczył aż 201 wyścigów, reprezentując barwy m.in. Ferrari czy Benettona. Początkowo Francuz kreowany był nawet na kolejną wielką gwiazdę F1, wielkie oczekiwania nie przełożyły się jednak na rzeczywistość, ponieważ Alesi tylko raz zdołał wdrapać się na najwyższy stopień podium. Miało to miejsce w Kanadzie, w 1995 roku. Trochę zresztą pomogły mu w tym okoliczności, bo prowadzącego Michaela Schumachera pod koniec wyścigu dopadły kłopoty z elektryką (Niemiec utknął na trzecim biegu i musiał zjechać do boksu, gdzie zmieniono mu kierownicę i zresetowano system).

Zwycięstwo z Ferrari jest czymś wyjątkowym. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego prezentu na 31. urodziny – cieszył się po wygranej Francuz. Entuzjazm Jeana byłby pewnie ciut mniejszy, gdyby miał świadomość, że w kolejnym sezonie jego miejsce we włoskiej ekipie zajmie właśnie Schumacher, który zresztą podwiózł go do alei serwisowej na swoim Benettonie.

1999 – Ściana Mistrzów
Po zwycięstwo sięgnął wprawdzie Mika Häkkinen, lecz wyścig ten przeszedł do historii z zupełnie innego powodu. Jakiego? Otóż aż trzech byłych mistrzów świata, czyli Damon Hill, Michael Schumacher, i Jacques Villeneuve, zakończyło rywalizację na murku ostatniego zakrętu. W ten sposób narodziła się słynna „Ściana Mistrzów” (której ofiarą padł zresztą tego dnia jeszcze Ricardo Zonta – mający w dorobku mistrzostwo Formuły 3000).

To był fantastyczny wyścig i cieszę się, że szczęście wreszcie się do mnie uśmiechnęło. Samochód spisywał się znakomicie i spokojnie dotrzymywałem Michaelowi kroku, przy okazji dbając o auto. Potem ujrzałem jak wpada na mur i po prostu skupiłem się na tym, żeby wygrać – komentował na mecie rozpromieniony Häkkinen.

2008 – Mazurek Dąbrowskiego nad rzeką Świętego Wawrzyńca
Dla polskich kibiców Kanada zawsze będzie się wiązała z niezapomnianymi wspomnieniami – w końcu to w Montrealu Robert Kubica wywalczył swoje jedyne zwycięstwo w Formule 1, rok po dramatycznie wyglądającym wypadku na tym samym torze.

Trzeba przyznać, że wyścig ten miał niecodzienny przebieg, a na jego losach zaważył incydent, do którego doszło w alei serwisowej. Zajście miało miejsce podczas neutralizacji, gdy czołówka zjawiła się po nowe opony i dolewkę paliwa. Ponieważ przy wyjeździe paliło się czerwone światło, Kubica i Räikkönen zatrzymali swoje samochody. Jadący za nimi Lewis Hamilton za późno zorientował się, co się dzieje i uderzył w Ferrari Kimiego, eliminując zarówno siebie, jak i Fina. Pod ich nieobecność walkę o zwycięstwo stoczyli pomiędzy sobą kierowcy BMW Saubera. Górą z tego starcia wyszedł Robert Kubica, który na 42. kółku rozprawił się z Nickiem Heidfeldem i pomknął po zwycięstwo.

Zatrzymałem się na wyjeździe w boksów, gdyż paliło się czerwone światło. Obok stanął Kimi i wtedy usłyszałem odgłos zderzenia i zobaczyłem, że Lewis wpadł w Kimiego. Muszę przyznać, że jestem wdzięczny Lewisowi, że wybrał Kimiego, a nie mnie. Po pit stopie traciłem czas, ponieważ utknąłem za kierowcami, którzy jechali na jeden serwis. Gdy do alei serwisowej zjechał Timo Glock, miałem tylko osiem okrążeń, żeby zwiększyć przewagę nad Nickiem do 21 sekund, co stanowiło spore wyzwanie. Ostatecznie wypracowałem 24 sekundy przewagi, więc utrzymałem prowadzenie – powiedział Kubica po wygranej, która pozwoliła mu awansować na fotel lidera mistrzostw świata.

2011 – Największy triumf Buttona
Co prawda najlepszym sezonem Jensona Buttona w Formule 1 był 2009 rok, w którym Anglik sięgnął po tytuł mistrza świata, ale jego największym zwycięstwem była wygrana w Kanadzie dwa lata później. Występ kierowcy McLarena na kanadyjskim torze był naprawdę szczególny!

Dość powiedzieć, że w drodze po sukces Jenson zaliczył dwie kolizje – pierwszą z Lewisem Hamiltonem, natomiast drugą z Fernando Alonso, w sumie aż sześciokrotnie odwiedzał aleję serwisową, w tym trzy razy z powodu przebicia opony i przekroczenia prędkości z boksach, a przez chwilę spadł nawet na koniec stawki! Na prowadzenie wyszedł dopiero na ostatnim okrążeniu, bezlitośnie wykorzystując błąd liderującego Sebastiana Vettela.

Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. To był bardzo emocjonujący wyścig! Co do incydentu z Lewisem, to go po prostu nie zauważyłem, więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko przeprosić. Cisnąłem do końca i na ostatnim kółku zdołałem złapać Sebastiana. To najwspanialsze zwycięstwo w mojej karierze – podsumował Button. Trudno się z nim nie zgodzić.

GP Kanady 2013 w pigułce
Pole position: Sebastian Vettel (Red Bull Renault) – 1.25,425
Najwyższa prędkość w kwalifikacjach: Sergio Pérez (McLaren Mercedes) – 322,2 km/h
Najwyższa prędkość w wyścigu: Nico Hülkenberg (Sauber Ferrari) – 321,6 km/h
Wyniki wyścigu:
1. Sebastian Vettel (Red Bull Renault) 1:32.09,143 (198,760 km/h)
2. Fernando Alonso (Ferrari) +14,408
3. Lewis Hamilton (Mercedes) +15,942
Liczba pit stopów zwycięzcy: 2 (16 i 49 okr.)
Najkrótszy pit stop (417 metrów od wjazdu do wyjazdu z alei serwisowej): Jenson Button (McLaren Mercedes) 20,212 – 27 okr.
Liderzy: 1-15 Sebastian Vettel, 16-18 Lewis Hamilton, 19-70 Sebastian Vettel
Najszybsze okrążenie: Mark Webber (Red Bull Renault) 1.16,182 (206,080 km/h) – 69 okr.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here