Główni bohaterowie widowiska w liście otwartym pięknie i ostro komentują obecny system zarządzania Formułą 1. Dzień po tym, jak Lewis Hamilton powiedział, że decyzje kształtujące przepisy podejmuje zbyt wiele osób, które ponadto nie mają bladego pojęcia o tym, jak jeździ się samochodem F1, oficjalne stanowisko zajęli zawodnicy. List opublikowany został przez Stowarzyszenie Kierowców Grand Prix (GPDA), ale podpisani pod nim dyrektorzy GPDA – Jenson Button, Sebastian Vettel i Alexander Wurz – napisali, że działają w imieniu kierowców Grand Prix, a nie dosłownie samego Stowarzyszenia.

Zawodnicy podkreślają, że niezbędne są mądre i wyważone decyzje władz sportu, a tymczasem niektóre z ostatnio podejmowanych kroków są destrukcyjne i szkodzą Formule 1. Proces podejmowania decyzji określili mianem przestarzałego, źle skonstruowanego i powodującego impasy – zamiast konstruktywnego postępu, dobrego dla całego sportu.

Czarę goryczy prawdopodobnie przelały problemy wokół kwalifikacji: podczas testów w Barcelonie zorganizowano spotkanie przedstawicieli FIA z kierowcami, a gdy Światowa Rada Sportów Motorowych dwa dni później przegłosowała zmiany, zawodnicy byli tym wyraźnie zaskoczeni. Ich niechęć do nowego systemu była uzasadniona, a dowód otrzymaliśmy w minioną sobotę.

Niezwykle ważne decyzje odnośnie kształtu sportu na najbliższe lata mają zapaść do końca kwietnia. To ostateczny termin ustalenia nowych, znacznie zmodyfikowanych przepisów technicznych na sezon 2017 i kolejne. Sądzę, że warto wziąć pod uwagę zdanie kierowców, którzy chcą jeździć jak najszybszymi samochodami i cieszyć nas efektowną walką. Na pewno nie wszystkie ich pomysły są realistyczne i dałoby się je wprowadzić, ale włączenie samych bohaterów na którymś etapie podejmowania ważnych decyzji byłoby rozsądnym pomysłem.

List otwarty kierowców w całości:

Stanowisko kierowców

Drogie władze Formuły 1, drodzy kibice i fani,

Kierowcy Grand Prix chcą przedstawić następujące stanowisko:

My, kierowcy, kochamy nasz sport! Od dzieciństwa marzyliśmy o ściganiu się najszybszymi samochodami czołowych zespołów po najlepszych torach, przeciwko najlepszym kierowcom świata. Pożądamy rywalizacji i kochamy Formułę 1 niemal bezwarunkowo, przez co nasze zainteresowanie F1 jest chyba najczystsze ze wszystkich, poza fanami.

Formuła 1 mierzy się obecnie z wyzwaniami w postaci trudnej globalnej sytuacji ekonomicznej, szybkiej zmiany w zachowaniach kibiców i konsumentów oraz poważnych zmian w krajobrazie TV i mediów. Przez to niezbędne są mądre i wyważone decyzje ze strony liderów tego sportu.

Odczuwamy, że niektóre spośród wprowadzonych ostatnio zmian w przepisach – zarówno od strony sportowej, jak i technicznej, a także biznesowej – są destrukcyjne, nie mają nic wspólnego z największymi problemami naszego sportu i w niektórych przypadkach mogą stanowić zagrożenie dla przyszłych sukcesów. Wiemy, że wśród liderów sportu – czy to właścicieli, ich reprezentantów, ciała zarządzającego, zespołów oraz innych władz – każda osoba działa zgodnie z najlepszymi intencjami.

Dlatego kierowcy doszli do wniosku, że proces podejmowania decyzji w sporcie jest przestarzały, źle skonstruowany i przeszkadza w postępach. Właściwie czasami dzieje się dokładnie na odwrót i powstaje impas. Ma to negatywny wpływ na nasz sport, przeszkadza w uzdrowieniu go dla kolejnego pokolenia fanów i źle wpływa na dalszy światowy rozwój.

Chcemy poprosić i nakłonić właścicieli oraz władze Formuły 1, by wzięli pod uwagę zmodyfikowanie metod zarządzania. Przyszłe kierunki i decyzje F1, czy to krótko-, czy długoterminowe, czy sportowe, techniczne, czy biznesowe, powinny być oparte o jasny i konkretny plan. Taki plan powinien odzwierciedlać zasady i podstawowe wartości Formuły 1.

Musimy dopilnować, by F1 pozostała sportem, zaciętą rywalizacją pomiędzy najlepszymi kierowcami w wyjątkowych maszynach na najlepszych torach. F1 powinna być domem tylko dla najlepszych zespołów, kierowców i torów, z partnerami i dostawcami godnymi tak elitarnych mistrzostw.

Formuła 1 niewątpliwie wypracowała sobie pozycję motorsportowego szczytu i jednej z najchętniej oglądanych oraz najpopularniejszych dyscyplin świata. My, kierowcy, jesteśmy zjednoczeni, oferujemy naszą pomoc i wsparcie, by pozostała właśnie tym, by była zdrowa i ekscytująca przez wiele kolejnych sezonów i pokoleń.

Podkreślamy, że ten list otwarty powstał z myślą o najlepszych interesach wszystkich stron i nie powinien być postrzegany jako ślepy i pozbawiony szacunku atak. Dziękujemy za uwagę i możliwość swobodnego ujęcia naszych myśli w słowa.

Pozdrowienia,

Jenson Button, Sebastian Vettel i Alex Wurz, w imieniu kierowców Grand Prix

9 KOMENTARZE

  1. Tak to jest jak leśne dziadki rządzą sportem. Bernie na emeryturę, 19 mln to dla niego za mało żeby GP Włoch miało Monzę. Charlie Whiting i inne dziadki z FIA to samo proponuję już emeryturę. Usadzili się tam jak kiedyś u nas w PZPN. I zmienić, aby zespoły nie miały wpływu na przepisy – chyba, że zagłosują jednogłośnie. W innym przypadku, decyzję podejmuje tylko władza sportu. Zmusiłoby to zespoły do wypracowania wspólnego stanowiska, nie pilnowania tylko swoich interesów. Do tego uprościć maksymalnie przepisy i je takimi pozostawić na lata a nie co rok zmieniać. Wycofać się z pomysłu aureoli i wprowadzić przepisy wpływające na bardziej agresywny wygląd bolidów. Do tego lekko przyspieszyć, ale nie kosztem większego docisku, bo nie poprawi to wyprzedzania.

  2. Wiecie co, list daje sygnał włodarzom sportu, że kierowcy nie są zadowoleni ze zmian. Nic poza tym. Możecie mnie teraz powiesić za to co niżej napiszę ale wygląda to jak list związków zawodowych do pracodawcy tylko jest ubrany w dużo bardziej kulturalny ton niż to z czym mam doświadczenia codziennie. Problem tego listu jest taki, że nie ma w nim żadnej propozycji, żadnego potencjalnego planu naprawczego, żadnych sugestii mogących skierować ten sport na właściwą drogę. Jedynym przekazem tego listu to „jest źle i to widzimy”. Idea szczytna i inicjatywa bardzo szlachetna ale niestety w świecie biznesu (i do bardzo dynamicznego, jakim jest F1) zupełnie nieskuteczna bez konkretnych pomysłów możliwych do realizacji. Gdybym był na miejscu Berniego i reszty zarządców F1 przyjąłbym po takim piśmie do wiadomości tylko jedną rzecz – kierowcy są kolejnym problemem bo napędzać będą kiepską opinię o F1 nie proponując nic od siebie. Pomijam tutaj fakt, że Berni i reszta powinni tych ludzi więcej słuchać – to ich niezaprzeczalny błąd. Gdyby mieli bardziej otwarte uszy to kwalifikacje w Australii miały by zupełnie inną odsłonę 🙂

  3. Oj Ci kierowcy myślą że jak są w centrum wyścigu to są najważniejsi :)) i tak już dostają za dużo kasy to jeszcze im mało.

  4. „…mają zapaść do końca kwietnia. To ostateczny termin ustalenia nowych, znacznie zmodyfikowanych przepisów technicznych na sezon 2017 i kolejne…”

    A kiedy minął termin możliwych zmian na sezon 2016 ? A zmiany są wprowadzane i rozważane nawet w trakcie jego trwania …

    • Termin zmian na 2016 minął z końcem lutego 2015, po tym terminie wymaga jednomyślności zespołów (chyba że zmiany dotyczą bezpieczeństwa). Termin na 2017 miał też minąć z końcem lutego, ale wobec planów dużych zmian technicznych uzgodniono odłożenie do końca kwietnia. Trzeba też odróżnić zmiany techniczno-konstrukcyjne od sportowo-proceduralnych (jak limity ciśnienia w oponach i temperatury, wprowadzone w trakcie zeszłego sezonu).

  5. No własnie – „po tym terminie wymaga jednomyślności zespołów”
    To było celem mojej wypowiedzi;)

    Wszystko , tak jak kiedyś ktoś z Ferrari powiedział czym są kontrakty już te podpisane nawet – są tylko opcjami … Nic nie jest ustalone na 100%.

    O to mi właśnie chodziło , termin terminem , a jak ktoś zawali deal-line albo po prostu urodzi się pomysł zmiany i przekona resztę to … termin zmieniony BO MOGĘ i tyle . Dokładnie o to mi chodziło że nic nie jest ustalone i stałe.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here