Pierwsza trójka kwalifikacji do Grand Prix Kanady. Jutro czeka nas ostra walka o zwycięstwo.

Circuit Gilles Villeneuve pozostaje (jeszcze) zaklętym terytorium dla Red Bulla – podwójni mistrzowie świata jeszcze nigdy nie wygrali tu wyścigu, choć w zeszłym roku Sebastianowi Vettelowi do szczęścia zabrakło paru kilometrów. Jutro kiepska passa może się zakończyć: Niemiec zdobył dziś pole position z miażdżącą jak na ten sezon przewagą 0,3 sekundy nad Lewisem Hamiltonem.

Co prawda statystyka z ostatnich dziesięciu wyścigów w Montrealu nie przemawia na korzyść Vettela – tylko trzy razy w minionej dekadzie zawody w Kanadzie padały łupem kierowcy ruszającego z pole position – ale za to w poprzednich czterech Grand Prix sezonu 2012 za każdym razem na najwyższym stopniu podium stawał zawodnik startujący z pierwszego pola. Dzisiejszy triumf w kwalifikacjach na wyspie Notre Dame był 32. wygraną czasówką w karierze Vettela, co pozwoliło mu zrównać się z Nigelem Mansellem na piątej lokacie w klasyfikacji wszech czasów.

To, czy jutro uda mu się zamienić pierwsze pole startowe na 23. zwycięstwo w Formule 1, zależy w dużej mierze od zachowania opon. Piątkowe przejazdy w wykonaniu kierowców Red Bulla co prawda potwierdziły niezłe wyścigowe tempo modelu RB8, ale jednocześnie przyniosły niepokojące sygnały odnośnie dużej degradacji tylnych opon. Inne zespoły otwarcie mówią o możliwości przejechania wyścigu z tylko jedną zmianą ogumienia, ale w przypadku Red Bulla może to się okazać niemożliwe.

Trzeba też pamiętać o tym, że w niedzielnym wyścigu kierowcy mają do przejechania 70 okrążeń kanadyjskiego toru, niezwykle mocno obciążającego układ hamulcowy. Red Bull został zmuszony przez FIA do zmodyfikowania systemu chłodzącego hamulce i może się okazać, że zasłonięcie nieregulaminowych otworów wymusi na Vettelu i Marku Webberze nieco bardziej zachowawczą jazdę, która pozwoli hamulcom wytrzymać cały dystans.

Jak zwykle bardzo istotny będzie start i pierwsze okrążenia wyścigu. Z trzeciego pola ruszy Fernando Alonso, zadowolony z poprawek w układzie wydechowym swojego samochodu. Lider klasyfikacji mistrzostw świata niejednokrotnie błyszczał fantastycznym refleksem na starcie i może się okazać, że już w pierwszym zakręcie włączy się do walki o prowadzenie. Vettel będzie chciał z pewnością wykorzystać dwa pierwsze okrążenia do ucieczki przed groźbą DRS ze strony rywali, ale atak w tak wczesnej fazie wyścigu, kiedy jego samochód będzie bardzo ciężki, może źle wpłynąć na żywotność opon. Jeśli utrzyma prowadzenie  i będzie miał przed sobą czysty tor, z pewnością postara się zadbać o ogumienie, które zawsze dostaje mocniej w kość, gdy jedzie się blisko za innym samochodem.

Przebieg kwalifikacji jasno wskazuje na to, że ogólnie rzecz biorąc kierowcy nie powinni mieć kłopotów z degradacją opon. Rzadko się zdarza, aby zawodnicy na obu rodzajach mieszanek wykonywali serie kilku okrążeń pomiarowych, jak miało to miejsce w Q1 czy na początku Q2, i poprawiali czasy w miarę wypalania paliwa. Z reguły ważniejsze było, żeby mieć świeżutkie ogumienie – a tymczasem w Kanadzie nie miało to aż tak dużego znaczenia, a ponadto w trakcie niedzielnego wyścigu warunki będą się cały czas poprawiały, co też pomoże zminimalizować skutki degradacji.

Kwalifikacje skończyły się rozczarowaniem dla m.in. Jensona Buttona i Kimiego Räikkönena. Kierowca McLarena nie zdołał nadrobić straconego w piątek czasu i ustawienia jego samochodu wciąż pozostawiają wiele do życzenia. W czasówce zwycięzca ubiegłorocznej GP Kanady miał ogromne problemy z blokującymi się przednimi kołami na hamowaniu do nawrotu i przynajmniej jeden zestaw supermiękkiego ogumienia nie będzie się już nadawał do użytku, z powodu spłaszczenia prawej przedniej opony. Anglik zdołał wejść do Q3 z przewagą zaledwie 0,008 sekundy nad Kamuim Kobayashim i jako jedyny kierowca z pierwszej dziesiątki wystartuje do wyścigu na twardszych Pirelli, stosując odwróconą strategię. Na duży zysk w pozycjach nie ma jednak co liczyć, bo przepisy nie zezwalają na wprowadzenie poważniejszych zmian w ustawieniach pomiędzy czasówką i wyścigiem.

Z kolei Räikkönen kolejny raz przegrał kwalifikacje z Romainem Grosjeanem, a winę za odpadnięcie w Q2 zrzucił na szwankujący układ hydrauliczny, przez co dyferencjał w jego Lotusie nie pracował jak należy. Pechowo udział w czasówce zakończyli też Pastor Maldonado i Jean-Eric Vergne. Kierowca Williamsa postanowił pójść w ślady swojego zespołowego kolegi i rozbił samochód o „ścianę mistrzów” w końcówce decydującego okrążenia, które dałoby mu awans do Q3. Vergne po raz czwarty w siedmiu startach nie przebrnął nawet przez Q1 i na domiar złego dał się wyprzedzić obu kierowcom Caterhama. Francuz najwyraźniej nie wytrzymuje presji podczas czasówki, choć pewnie byłoby mu łatwiej, gdyby nie błąd i uszkodzenie samochodu w porannym treningu. Skoro już jesteśmy przy końcu stawki, warto pochwalić postawę Pedro de la Rosy, który wykorzystał pakiet poprawek w HRT (nowe tylne skrzydło i układ hamulcowy) do pokonania obu kierowców Marussi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here