Podczas dłuższej pogawędki z Robertem Kubicą poruszyliśmy parę aktualnych tematów, wśród których nie mogło rzecz jasna zabraknąć niedawnych testów serii DTM. Czterodniowe zajęcia na Nürburgringu były dla ekipy Orlen Team ART pierwszą okazją do sprawdzenia się na torze, w warunkach niemalże bojowych. Jako kierowca prywatnego zespołu, wystawiającego pojedynczy samochód, Kubica mógł spędzić w kokpicie wszystkie cztery dni, zbierając pożyteczne doświadczenie – nie tylko dla siebie, ale także dla pracujących z nim ludzi.

– Jak zawsze testowanie nowego samochodu było bardzo ważne, chociaż tym samochodem jeździłem już w grudniu, razem z BMW na Jerez – a teraz jakby nie było, pracuję z nowym zespołem – mówi Robert. – Myślę, że spędziłem cztery owocne dni, jeśli chodzi o pracę. Zobaczyliśmy, co trzeba poprawić, co trzeba dostosować z mojej strony jako kierowcy oraz ze strony zespołu. To normalne.

– Oczywiście teraz mamy trochę czasu [przed pierwszą rundą sezonu, która odbywa się 1-2 sierpnia na Spa-Francorchamps], ale tak naprawdę pewnych rzeczy nie przeskoczysz i pewnych rzeczy się nie dowiesz, dopóki nie wyjedziesz ponownie na tor. Weekendy DTM są bardzo kompaktowe. Jasne, że czterodniowe testy na jednym torze dają sporo doświadczenia i sporo informacji, ale tak naprawdę po wyjeździe w innych warunkach, na innym torze, nagle te wszystkie informacje stają się małym procentem tego, co powinieneś wiedzieć. Ta kompaktowa wersja sezonu – nadal mamy dziewięć weekendów, ale są one zbite w krótkim czasie – stawia zespół w niełatwej sytuacji, przed niełatwym zadaniem.

Pewnych rzeczy nie przeskoczysz i pewnych rzeczy się nie dowiesz, dopóki nie wyjedziesz ponownie na tor. Jasne, że czterodniowe testy na jednym torze dają sporo doświadczenia i sporo informacji, ale tak naprawdę po wyjeździe w innych warunkach, na innym torze, nagle te wszystkie informacje stają się małym procentem tego, co powineneś wiedzieć.

– Dlatego myślę, że ten sezon będzie skomplikowany i trudny. Jeśli chodzi o samą jazdę, to na pewno na początku też nie będzie łatwo, bo na innym torze i w innych warunkach zaczynasz tak naprawdę od zera. A ścigasz się z ludźmi i zespołami, które mają spore doświadczenie – nie tylko jeśli chodzi o tę serię, ale też o jeżdżenie w różnych warunkach. Myślę, że w tej serii bardzo ważna jest także umiejętność odczytywania lub znalezienia się w danym momencie z odpowiednim balansem auta i z odpowiednią wydajnością auta.

– To wszystko wiedzieliśmy jednak przed sezonem i to nie jest nic nowego. Wiadomo, że jeśli jesteś nowicjuszem w mistrzostwach, szczególnie też z nowym zespołem, zadanie staje się jeszcze trudniejsze – do tego jeździsz w serii, gdzie poziom kierowców i zespołów jest naprawdę bardzo wysoki. Jednak z reguły jest tak, że kiedy zadanie jest trudne, a udaje się zrobić coś pozytywnego, to satysfakcja jest większa. Patrząc realistycznie, to zadanie nie jest łatwe, ale miejmy nadzieję, że w drugiej części sezonu będziemy w stanie powalczyć. W pierwszych wyścigach sytuacja na pewno będzie skomplikowana.

Obsługą samochodu BMW M4 DTM w biało-czerwonych barwach zajmują się ludzie z ekipy ART. Ten zespół wystawiał już samochody w serii DTM – w latach 2015-2016, współpracując z Mercedesem.

– Zespół jest zupełnie nowy dla mnie, od strony technicznej i logistycznej programem zajmuje się ART Grand Prix – mówi Robert. – Jest to zespół znany z juniorskich formuł. Ścigali się już kilka lat temu w serii DTM, ale jednak teraz mamy inne samochody i inne czasy, więc jesteśmy dosyć młodą kadrą.

Czy ma teraz wokół siebie ludzi, których zdążył już wcześniej poznać, w innych okolicznościach? – Z nikim nie miałem okazji współpracować wcześniej i nie znałem nikogo z grupy osób, które zajmują się tym projektem – przyznaje Kubica. – Ale tak naprawdę to niczego nie oznacza, ponieważ kiedy masz wokół siebie grupę profesjonalistów i ludzi, którzy wiedzą, co trzeba robić, to tak naprawdę zajmujesz się tylko kręceniem kierownicą. Mam nadzieję, że osiągniemy taki poziom i będziemy gotowi tak jak trzeba na pierwszy wyścig – i niektóre wymagające poprawy rzeczy, które widzieliśmy już na testach, zostaną poprawione. Myślę, że pozytywne jest to, iż ekipa reaguje bardzo szybko na pewne niedociągnięcia i pewne sytuacje. Dlatego jestem dosyć spokojny jeśli chodzi o to, jak zespół będzie pracował i operował na torze.

– Fakt jest jednak taki, że ścigamy się przeciwko zespołom fabrycznym – poza ekipą WRT, która dysponuje samochodami innej marki. Pozostałe auta to są zespoły fabryczne, które mają mnóstwo doświadczenia w tej serii.

Pozytywne jest to, iż ekipa reaguje bardzo szybko na pewne niedociągnięcia i pewne sytuacje. Dlatego jestem dosyć spokojny jeśli chodzi o to, jak zespół będzie pracował i operował na torze.

Wiadomo, że po już ogłoszonym odejściu Audi z DTM po sezonie 2020, przyszłość tej serii stoi pod dużym znakiem zapytania. Czy jest to temat, który zaprząta Kubicy głowę, czy na razie jego myśli krążą tylko wokół początku sezonu i najbliższych rund?

– Oczywiście mam nadzieję, że seria DTM będzie w stanie kontynuować swoje istnienie, ale z drugiej strony nie ukrywam też, że przy wejściu do nowej serii realistycznym podejściem na ten rok jest nie – w cudzysłowie – nastawianie się na wyniki, tylko na zbieranie doświadczenia. Dopiero w przyszłości – w konsekwencji tego, jak potoczą się inne sprawy – w momencie, w którym mógłbym zadecydować o kontynuowaniu startów w DTM, to wtedy, mając już doświadczenie, można nastawiać się na walkę.

– Dla mnie priorytetem było ściganie, ponieważ moja droga powrotu za kółko w wyścigach nie była krótka i nie była też – nie powiem, że skomplikowana – ale nie była też łatwa. Od strony sportowej seria DTM stoi na naprawdę bardzo wysokim poziomie, a z drugiej strony daje mi możliwość łączenia innych aktywności – każdy wie, że tym innym programem jest Formuła 1. Dlatego tutaj się znalazłem.

– A jak rozwinie się przyszłość? Myślę, że trzeba jeszcze poczekać, ponieważ może się okazać, że konsekwencje tego okresu, w którym się znaleźliśmy, będą dużo większe niż to się wydaje. Mam nadzieję, że tak nie będzie, ale myślę, że nie ma co gdybać i trzeba bardziej skoncentrować się na tym, co mamy teraz – a nie na przyszłości. Oczywiście trzeba będzie dostosować się do sytuacji i miejmy nadzieję, że ta sytuacja będzie coraz lepsza – ale tak jak mówię, wybieganie w przyszłość nie ma za bardzo sensu.

Tyle na temat DTM, a do zapoznania się z innymi wątkami naszej rozmowy – powrót do akcji, wyzwania logistyczne, krajobraz w Formule 1 po wymuszonej przerwie – zapraszam w kolejnych dniach…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here