Zmiany w ustawieniach zadziałały: Lewis znowu na P1.

Faworyt brytyjskich kibiców wreszcie odetchnął z ulgą. Ósmy raz w tym sezonie zdobył pole position, poprawiając już zeszłoroczną statystykę – chociaż mamy dopiero półmetek sezonu. Co prawda w poprzednich siedemnastu edycjach Grand Prix Wielkiej Brytanii kierowca ruszający z pierwszego pola tylko trzy razy wygrywał w wyścigu, ale Lewis Hamilton statystyk się nie boi. Świetnie było go widzieć w doskonałym humorze: parę godzin po czasówce z uśmiechem rozdawał autografy i pozował do zdjęć z przechadzającymi się po padoku gośćmi innych zespołów. Miła odmiana: jeszcze w czwartek widać było pewne napięcie przed występem „u siebie”, a piątkowe treningi poszły zupełnie nie po jego myśli.

– Wczoraj całkowicie się pogubiłem z balansem samochodu – przyznał Lewis po kwalifikacjach. – W szybkich zakrętach miałem dużo nadsterowności. Wprowadziliśmy zmiany, które normalnie przyniosłyby poprawę, ale zrobiło się jeszcze gorzej. Nie potrafiłem powiedzieć, co trzeba zrobić z ustawieniami, a to rzadko mi się zdarza.

– Wieczorem zmieniliśmy ustawienia zawieszenia, żeby zwiększyć przyczepność przodu w wolnych zakrętach, a później dodaliśmy więcej skrzydła, by odzyskać balans w szybkich łukach. Do tego poprawiliśmy parę mechanicznych rzeczy, które nie były właściwie ustawione.

Efekty widzieliśmy w sobotnie popołudnie: niby „tylko” 0,113 sekundy przewagi nad Nico Rosbergiem, ale to wystarczyło. Czy w niedzielę uda się powstrzymać zespołowego partnera? Dwa tygodnie temu w Austrii Lewis zmarnował start z pole position, ale już w czwartek mówił, że zespół analizował ten problem podczas testów na Red Bull Ringu. Hamilton miał wtedy wolne i jest trochę ironii w tym, że nad procedurą startu pracował Rosberg. Jeśli dobrze się spisał, to tym razem nie będzie miał już szans na odebranie koledze prowadzenia na pierwszych metrach.

Od strony strategicznej wiele będzie zależało od pogody. Powtórka sobotnich, dość umiarkowanych warunków, umożliwi przejechanie dystansu z tylko jedną zmianą opon. Wyższa lub niższa temperatura może zdaniem Pirelli wymusić drugi postój. Zespoły będą próbowały tego uniknąć, bo strata czasowa związana ze zjazdem jest na Silverstone bardzo duża. Cieplejsze warunki oznaczają oczywiście wyższy poziom degradacji i zużycia, z kolei w chłodniejszych ogumienie może bardziej się ślizgać.

Za duetem Mercedesa czeka nas batalia Williamsa i Ferrari. „Dziadek” Felipe Massa już po raz szósty w tym sezonie pokazał w kwalifikacjach plecy Valtteriemu Bottasowi, typowanemu do posady w Ferrari u boku Sebastiana Vettela. Z kolei Niemiec pierwszy raz uległ w równej walce Kimiemu Räikkönenowi (w Kanadzie Seb miał problemy z samochodem). Fin skwitował to w charakterystyczny sposób: – Nie obchodzi mnie, czy jest przede mną, skoro jesteśmy na piątym i szóstym miejscu. Różnica robi się wtedy, kiedy jesteśmy na P1 i P2.

Warto wspomnieć o słabszej niż w treningach formie Toro Rosso. Carlos Sainz uległ Daniiłowi Kwiatowi, a przed nimi mógł się znaleźć jeszcze Daniel Ricciardo, ale sędziowie skreślili mu czas 1.33,563 za wyjazd poza tor w Copse. Australijczyk może podziękować zespołowemu koledze: to Kwiat podczas odprawy z Charlie Whitingiem najgłośniej krzyczał za polityką zerowej tolerancji przy takich manewrach. Danielowi zabrakło trzech centymetrów, by zmieścić się w torze, a sędziowie skreślili łącznie dwanaście czasów.

W decydującej batalii udziału nie brał Max Verstappen, który zakończył kwalifikacje z 13. czasem. Młody Holender jeszcze przez radio skarżył się na dziwną nadsterowność. Wieczorem poinformował, że zespół znalazł przyczynę utraty balansu, ale oczywiście jutro pozostaje mu start z odległej pozycji.

Nie tak odległej, rzecz jasna, jak w przypadku obu kierowców McLarena. Fernando Alonso i Jenson Button odpadli już w Q1, chociaż ich strata do Mercedesów w przeliczeniu na czas i długość okrążenia stopniowo robi się coraz mniejsza. Sądzę jednak, że jak na standardy zespołu, kaliber kierowców i zaplecze techniczne oraz finansowe Hondy dzieje się to zdecydowanie zbyt wolno. Cóż, w szesnastym starcie przed własną publicznością Button nie ma najmniejszych szans na poprawę statystyki i wywalczenie pierwszego podium na Silverstone. W przeciwieństwie do Hamiltona, który ma trzeci triumf „u siebie” na wyciągnięcie ręki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here