Przerwa pomiędzy Grand Prix Hiszpanii i Monako minęła w okamgnieniu – co, mam nadzieję, pomogło zamaskować ciszę na stronie… Wracamy do akcji, choć niekoniecznie z hukiem – „megafon” w Mercedesie Nico Rosberga, sprawdzany podczas drugiego dnia testów po wyścigu na Circuit de Catalunya, okazał się niewypałem i nie poprawił doznań akustycznych, a pierwsze treningi na ulicach Monako przebiegały nadzwyczaj spokojnie, mimo niekorzystnej aury.

Jestem jednak spokojny o odpowiedni poziom emocji. Rozumiem, że wyścigi w księstwie bywają nudne, bo wyprzedzanie tutaj jest wyjątkową sztuką, ale trzeba docenić wyjątkowy kunszt kierowców, którzy poskramiają swoje bestie – w tym roku jeszcze bardziej narowiste, za sprawą większego momentu obrotowego i mniejszej stabilności zarówno przy hamowaniu, jak i przyspieszaniu. Całą otoczkę wyścigu, z jachtami i gośćmi z festiwalu w Cannes, mam w sumie w nosie – podobnie jak większość tych gości ma w nosie same wyścigi. Potrafię też zignorować logistyczny koszmar, towarzyszący pracy w tym miejscu – bo same wrażenia z tego, co dzieje się na torze, po prostu są tego warte.

Spodziewam się, że szumne stwierdzenia, że ten tor premiuje kierowców, a nie maszyny, znajdą potwierdzenie przez resztę weekendu. Niekoniecznie chciałbym od razu widzieć fruwające w powietrzu części samochodów, ale tu, gdzie niegdyś powinęła się noga Fernando Alonso czy Lewisowi Hamiltonowi (co paradoksalnie dało mu wygraną w 2008 roku, gdy przymusowy zjazd na wymianę uszkodzonego koła okazał się perfekcyjną zagrywką taktyczną), każdy może paść ofiarą podstępnych barier czy śliskiej nawierzchni.

Z humorem mówił o tym Felipe Massa, otoczony przez dziennikarzy w pomieszczeniach gościnnych Williamsa podczas weekendu w Hiszpanii. Jak pamiętacie, rok temu Brazylijczyk praktycznie codziennie rozbijał swoje Ferrari na ulicach Monako. Teraz z rozbawieniem przysłuchiwaliśmy się, jak sobie żartuje z tamtych „popisów”, demonstrując duży dystans do samego siebie. Spytany o to, czy już sprawdzał w symulatorze zachowanie samochodu nowej generacji na tym torze, odparł: – Symulator w ogóle nie pomaga jeśli chodzi o Monako, bo cały czas się rozbijasz. W moim przypadku to nawet realistyczne, bo w zeszłym roku rzeczywiście cały czas się rozbijałem!

Wspomniane wyżej premiowanie kierowców nie ogranicza się tylko do unikania kolizji z barierami oraz innymi samochodami. Trzeba też umieć docenić przejechanie czystego, szybkiego okrążenia – a także bezbłędną jazdę przez 78 okrążeń niedzielnego wyścigu. To ostateczny sprawdzian koncentracji i opanowania.

Jednocześnie ten wyścig jest jedyną – przynajmniej na tym etapie sezonu – szansą na powalczenie z Mercedesem. – Sądzę, że w tym roku Monte Carlo może być jedną z niewielu okazji, żeby im zagrozić – przyznaje Fernando Alonso. – Taką szansę ma przede wszystkim Red Bull. W zakrętach są bardzo szybcy i tracą na prostych, których tutaj nie ma.

Tyle, że podobne zapowiedzi słyszeliśmy już przed Grand Prix Hiszpanii – tor premiujący aerodynamikę miał zagrać na korzyść Red Bulla, a tymczasem zawody na Circuit de Catalunya też przebiegały pod dyktando Mercedesa. Hamilton popisał się doskonałym ratowaniem po tym, jak – wbrew tym, którzy chwalą jego inżynieryjny geniusz i umiejętności ustawiania auta – popsuto ustawienia przed kwalifikacjami i wyścigiem. Lewis twierdził, że Nico Rosberg był od niego szybszy, ale mimo tego to on wywalczył pole position i wygrał wyścig, odbierając partnerowi prowadzenie w mistrzostwach. Dotychczasowy lider miał lepiej ustawione auto i próbował alternatywnej taktyki – tak jak w Bahrajnie – ale ponownie się nie udało. Dlatego w zaległych notach za styl (pod tekstem) pojawiła się tak duża różnica między zespołowymi kolegami.

W Monako czeka nas kolejne starcie dwóch starych kumpli z kartingu. Szkoda, że brakuje tego trzeciego… – Obok Roberta, Lewis był moim największym rywalem w kartingu – mówi Rosberg, pytany podczas weekendu w Hiszpanii o dawnego kolegę z toru, Kubicę. – Robert był jednym z najszybszych i najtwardszych rywali, jakich miałem w karierze – dodał Hamilton. – W gokarcie był szalenie trudnym przeciwnikiem, wyjątkowo utalentowanym. Miał mistrzowski potencjał, mógłby we właściwym samochodzie zdobyć tytuł. Do tego był bardzo miłym i zabawnym człowiekiem. Za czasów Formuły 3 grywaliśmy razem w bowling i w tym też był dobry.

Nie tylko dawni koledzy z kartingu miło wyrażają się o Robercie. – Myślę, że w czasie startów w Formule 1 udowodnił swój talent – mówi Alonso. – Wcześniej, w innych kategoriach, też go demonstrował – zwłaszcza w kartingu. Ścigał się z Hamiltonem oraz Nico i zwyciężał. To pokazuje, że w Formule 1 mógłby być mistrzem świata. Ferrari byłoby dla niego dobrym miejscem, ale niestety tak się nie stało i życzę mu wszystkiego najlepszego w rajdach i wszystkim, co teraz robi…

Nieco inną opinię prezentuje Felipe Massa, najwyraźniej troszcząc się o kierowcę, którego zna od czasów Formuły Renault 2000. – Jest świetnym kierowcą, ale moim zdaniem nie postępuje właściwie – uważa Brazylijczyk. – Moim zdaniem rajdy nie są dla niego dobrą rzeczą. Sądzę, że ryzykuje. Lepiej by było, gdyby jeździł w DTM – ma doświadczenie w wyścigach i je rozumie. Rajdy są dla nas [kierowców wyścigowych] czymś innym. Wiem, że problemy z ręką uniemożliwiają mu jazdę w Formule 1, ale być może mógłby startować w innych seriach. Zwłaszcza że [w rajdach] ciągle ma wypadki. Szczerze mówiąc, na jego miejscu nie startowałbym tam [w rajdach].

Życzę mu wszystkiego najlepszego na przyszłość – dodaje Massa. – Jest bardzo miłym człowiekiem i świetnym kierowcą. Miał talent, żeby jeździć w Ferrari oraz innych wielkich zespołach i sądzę, że przed jego wypadkiem był jednym z moich rywali do miejsca w ekipie. Jego przejście do Scuderii było możliwe, ale wydarzenia potoczyły się inaczej.

Dość wspomnień i gdybania, skupmy się na bieżącym weekendzie. Według mnie Mercedes znów będzie nietykalny i ciekawie będzie popatrzeć, czy zeszłoroczny zwycięzca z Monako przerwie zwycięską passę zespołowego partnera. Jeśli jednak któremuś z rywali – Danielowi Ricciardo? Sebastianowi Vettelowi? A może Alonso? – uda się kwalifikacyjne okrążenie życia, to niedzielny triumf „Srebrnych Strzał” wcale nie będzie taki pewny. Tutaj start z pole position jest niemal gwarancją sukcesu (co, mam nadzieję, wykorzysta Kuba Giermaziak w wyścigu Porsche Supercup), a przy nowych, twardszych oponach Pirelli strategia nie powinna przynieść żadnych niespodzianek – wszyscy pojadą pewnie na jeden pit stop. Pytanie, kto dotrwa do mety? W tym wyścigu największym rywalem nie są inni kierowcy, tylko sam tor – i już się nie mogę doczekać tej walki.

ZALEGŁE NOTY ZA STYL: GP HISZPANII 2014
Vettel: 9 (średnia nota po 5 GP: 6,8)
Powrót do nadwozia z testów okazał się dobrym pomysłem: okazało się, że dotychczasowy samochód był uszkodzony. Popisowe odrabianie strat zakończyło się finiszem na 4. miejscu, po starcie z 15. pola (karne przesunięcie za wymianę skrzyni biegów).

Ricciardo: 9 (średnia 8,6)
Australijczyk wyrasta na najpoważniejszego rywala Mercedesów – chyba nie tylko wtedy, gdy jego zespołowy partner ma kłopoty. Przegrał start z Bottasem, ale bez większych problemów poradził sobie z Finem i tym razem zachował miejsce na podium.

Hamilton: 10 (średnia 9,6)
To zwycięstwo wymagało „czegoś więcej”. W kwalifikacjach i wyścigu Lewis narzekał na ustawienia auta i podkreślał potem, że jego zespołowy partner był w ten weekend szybszy. Nie przeszkodziło to jednak Hamiltonowi w zdobyciu „maksa”.

Rosberg: 7 (średnia 8,4)
Pierwszy raz w tym roku przegrał czasówkę na suchej nawierzchni – i to z partnerem, który zmagał się ze źle ustawionym autem. W wyścigu próbował alternatywnej strategii, ale nie zdołał wykorzystać przewagi szybkości.

Alonso: 7 (średnia 7,8)
Zespół dwoił się i troił, żeby bohatera lokalnej publiczności wywindować przed zespołowego partnera. Mimo preferencyjnej strategii, udało się to dopiero w końcówce wyścigu.

Räikkönen: 7 (średnia 5,8)
Występ w kwalifikacjach mógł go podbudować, ale taktyczne zabiegi zespołu raczej nie wzbudziły jego sympatii. Tłumaczono, że inna strategia Fernando miała na celu obronę przed Vettelem – ale tego celu nie udało się zrealizować, za to Alonso wyprzedził Kimiego.

Grosjean: 8 (średnia 7,2)
Pierwszy punkty Lotusa w tym sezonie – kwalifikacje poszły doskonale (jak na tegoroczną formę ekipy), a w wyścigu problem z czujnikiem kosztował go parę pozycji.

Maldonado: 3 (średnia 4,0)
Pastor też zdobył punkty – tyle, że karne (tym razem kolizja z Ericssonem). Do tego głupia kraksa w kwalifikacjach i jeszcze głupsze tłumaczenia… Zespół chyba liczy na to, że Maldonado dobije do limitu 12 punktów, przynajmniej na jeden wyścig zwalniając kokpit. Może z myślą o takim scenariuszu Charles Pic dostał po wyścigu dzień testów…

Button: 6 (średnia 6,4)
Wszedł co prawda do Q3, ale po pierwszym okrążeniu spadł na 13. pozycję i powrót na punktowaną pozycję okazał się niemożliwy. Pozytywy? Równa forma – McLaren od trzech wyścigów nie powiększył swojego konta punktowego.

Magnussen: 5 (średnia 6,4)
Słabszy występ niż zespołowego partnera. Po kolejnym wyścigu bez punktów McLaren spadł na 6. pozycję w mistrzostwach – a po Australii prowadził…

Hülkenberg: 6 (średnia 7,2)
Drugi raz w tym sezonie Nico pojechał słabiej od zespołowego partnera, ale po wyścigu ekipa wykryła problem z podłogą, który kosztował Niemca około 0,5 sekundy na okrążeniu.

Pérez: 6 (średnia 6,0)
W kwalifikacjach stracił aż 0,4 sekundy do Nico, ale wyścig ukończył pozycję wyżej. Obaj dojechali w punktach, ale była to mizerna zdobycz – tym razem pokonali ich nie tylko kierowcy Ferrari, ale też Grosjean.

Sutil: 5 (średnia 5,0)
Lżejszy samochód nie przyniósł oczekiwanych zysków. Adrian poniósł kolejną porażkę w kwalifikacjach, wygrywając tylko z zawodnikami Marussi i Caterhama. Tak samo było w wyścigu.

Gutiérrez: 6 (średnia 5,4)
Ekipa z Hinwil utworzyła własną ligę: pomiędzy środkiem stawki i dwiema najsłabszymi ekipami, bez szans na punkty. Za zwycięstwo w tej lidze przyznaję notę 6.

Vergne : 6 (średnia 6,4)
Bezbarwny występ Francuza: kara za niedokręcone koło w treningu zepchnęła go na koniec stawki. W wyścigu nie ujechał daleko – najpierw przyplątały się problemy z hamulcami, potem z wydechem.

Kwiat: 6 (średnia 7,6)
Na tle poprzednich czterech weekendów występ Kwiata w Barcelonie był dość blady. Generalnie uzyskiwał lepsze czasy od Vergne’a, ale nie wystarczyło to do zdobycia punktów.

Massa: 4 (średnia 6,0)
Pozycja startowa pod koniec pierwszej dziesiątki i finisz poza punktami w trzecim samochodzie w stawce (za Mercedesem i Red Bullem) nie upoważnia do wyższej noty niż 4.

Bottas: 8 (średnia 7,0)
W odróżnieniu od zespołowego partnera, Valtteri potrafił wykorzystać potencjał samochodu. Można się czepiać mało agresywnej obrony przed Vettelem, ale poza tym Fin zaliczył mocny weekend.

Bianchi: 7 (średnia 5,8)
Błąd w kwalifikacjach przyczynił się do porażki z Chiltonem, ale w wyścigu Max od początku oglądał plecy lidera ekipy. Solidny występ, więcej nie dało się zrobić – Saubery są mimo wszystko szybsze.

Chilton: 6 (średnia 5,8)
Lepsze kwalifikacje, słabszy wyścig – utknął za Kobayashim i zespół zmienił taktykę na trzy postoje, a strata na mecie do zespołowego partnera przekroczyła przez to 40 sekund. Kolejny ukończony wyścig na koncie.

Kobayashi: 5 (średnia 6,6)
Pierwsza porażka w kwalifikacjach z Ericssonem, za to w wyścigu przed długi czas utrzymywał za sobą szybszego Chiltona. Mety nie ujrzał – problemy z hamulcami.

Ericsson: 6 (średnia 6,0)
Wykorzystał kłopoty Kobayashiego z balansem i wywalczył lepsze pole startowe, ale już na początku wyścigu został uderzony przez Maldonado. Zmagał się z uszkodzonym samochodem i zajął ostatnie miejsce.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here