We wtorek o 9:00 rusza pierwsza zimowa sesja testowa na torze Jerez de la Frontera. Jazdy potrwają cztery dni i jeśli w tym czasie nie będzie padało (prognozy zapowiadają deszcz na środę), to w piątek Pirelli sztucznie nawodni tor – tegoroczne przepisy zakładają, że jeden z dwunastu dni testowych ma być poświęcony na sprawdzanie deszczowego i przejściowego ogumienia. Dwie pozostałe sesje testowe odbywają się w Bahrajnie, gdzie na opady nie ma co liczyć…

Pirelli przywiezie także do Jerez specjalną, „zimową” wersję twardej mieszanki – dostosowaną do pracy w niskich temperaturach. Rok temu podczas jazd w Andaluzji temperatura nawierzchni utrzymywała się rankiem na poziomie zera – a testy odbywały się tydzień później niż w tym sezonie. Specjalna mieszanka będzie używana tylko w Jerez. W tym roku nabijanie kilometrów jest szczególnie istotne, ze względu na potencjalną awaryjność nowych zespołów napędowych – stąd warto docenić i pochwalić Pirelli za pomoc zespołom w wykonaniu zaplanowanych na zimowe testy prac.

W Jerez de la Frontera zabraknie jedynie zespołu Lotus, który ma wkroczyć do akcji dopiero przed drugą sesją testową, tracąc w ten sposób cztery cenne dni przygotowań. Oficjalnie jest to świadomy wybór ekipy z Enstone, ale w świetle ostatnich wydarzeń (odejście Erica Boulliera, powtarzające się pogłoski o trudnościach w uregulowaniu zobowiązań wobec dostawców i otwarte wyznanie Gerarda Lopeza, który parę tygodni temu przyznał, ze zaległości wobec Kimiego dopiero mają zostać uregulowane – zapewne z wpłat od PDVSA) trudno wyobrazić sobie inny powód niż finansowa czkawka… która nawet jeśli zostanie zażegnana, to i tak zdążyła już przeszkodzić w przygotowaniach do sezonu 2014.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here