Lukas Podolski prawie przewidział wynik Rosberga w kwalifikacjach. Na koszulce powinien się jednak znaleźć numer „11”...

Dzielenie skóry na niedźwiedziu to w Formule 1 ryzykowny interes. Tydzień temu przekonał się o tym Sebastian Vettel, kończąc jazdę na Silverstone po defekcie skrzyni biegów, a teraz jego Nico Rosberg musiał obejść się smakiem i obejrzeć walkę o pole position na ekranie telewizora. Przed czasówką obaj Niemcy byli faworytami, ale żeby mieć szansę na pierwsze pole startowe, trzeba się przede wszystkim dostać do Q3. Tego elementu planu nie wykonano w Mercedesie i może to mieć duży wpływ na przebieg niedzielnej rywalizacji. Kierowcy Red Bulla będą mogli wykorzystać przewagę taktyczną nad osamotnionym Lewisem Hamiltonem, który będzie mógł reagować tylko na poczynania strategiczne jednego z nich (pewnie Marka Webbera, który ponownie może odgrywać rolę wabika).

Mercedes wygrał pięć z rozegranych wcześniej w tym roku ośmiu czasówek. Trzy razy pole position zdobywał Rosberg i także teraz wydawało się, że to on jako jedyny postawi się Vettelowi. Hamilton od początku treningów narzekał na ustawienia swojego samochodu i znów nie czuł się „komfortowo” – tak jak tydzień temu, na Silverstone. Jednak drugi raz z rzędu jego W04 przeszedł zadziwiającą metamorfozę i Lewis przejechał kolejne kosmiczne okrążenie, zdobywając 29. pole position w karierze – co obecnie daje mu siódme miejsce na liście wszech czasów, ex aequo z Juanem Manuelem Fangio.

– Nico był przez cały weekend szybki i spodziewałem się, że najprawdopodobniej pokona mnie w kwalifikacjach – mówił po czasówce Hamilton. – Był tylko dwie dziesiąte sekundy za mną [w Q2], a warunki na torze bardzo się poprawiły i to nas zaskoczyło.

Ross Brawn przyznał, że zespół chciał zachować po dwa komplety świeżych „żółtych” Pirelli na finałową rozgrywkę. Tak jak duet Red Bulla, także Mercedes przeszedł przez Q1 tylko przy użyciu pośredniej mieszanki, więc pojawiła się pokusa zaoszczędzenia dwóch zestawów miękkich slicków. Od przybytku głowa z reguły nie boli, ale tym razem trzeba było zrobić z tego użytek. Oczywiście był to taktyczny błąd ekipy, ale trzeba też zauważyć, że Hamilton i obaj kierowcy Red Bulla nie musieli skorzystać z drugiego kompletu miękkich opon. Rosberg pojechał najwolniej na pierwszym komplecie i zapłacił za to.

– Szczerze mówiąc sądziliśmy, że jego czas wystarczy, ale zostaliśmy zaskoczeni poprawą warunków pod koniec Q2 – tłumaczył Brawn. – Wiatr osłabł, nawierzchnia nabrała przyczepności i inne samochody zaczęły dużo szybciej jechać. Nie mieliśmy już czasu na reakcję, mogliśmy tylko patrzeć i obgryzać paznokcie. Źle oceniliśmy sytuację, ale chcieliśmy zachować dwa świeże zestawy miękkich opon na Q3.

Przewaga, jaką będzie możliwość wyboru mieszanki na start, będzie w niedzielę pozorna. Taki sam przywilej mają dwaj kierowcy startujący bezpośrednio przed Rosbergiem: Jenson Button i Nico Hülkenberg nie przejechali pomiarowego okrążenia w Q3. Zawodnicy z kolejnej linii, czyli Felipe Massa i Fernando Alonso, uzyskali swoje czasy na pośredniej mieszance i na niej wyruszą do wyścigu. Systemy startowe Ferrari są tak dopracowane, że nieszczególnie się zdziwię, jeśli obaj zyskają po dwie pozycje na pierwszym okrążeniu. Massa może jedną, bo jak wiadomo, „Fernando jest od niego szybszy”. Jedyną taktyczną przewagą Rosberga może być nowiutki komplet miękkich opon – u rywali każdy zestaw został napoczęty, a przy krótkiej żywotności tego ogumienia może to mieć pewne znaczenie, choć pewnie dopiero w końcówce wyścigu. Brawn nie jest pewien, na jakich oponach jutro wystartuje Nico, ale należy założyć, że raczej będzie to twardsza mieszanka.

– Są wady i zalety [startu na pośredniej mieszance] – mówi szef Mercedesa. – Trzeba w którymś momencie założyć miękkie opony, ale to, czy lepiej zrobić to na początku, czy na końcu, będzie zależy od rozwoju sytuacji. To będzie wyścig, w którym jeszcze pięć okrążeń przed metą nic nie będzie pewne.

Warto podkreślić, że firma Pirelli przewiduje bardzo krótką żywotność miękkiej mieszanki. W sytuacji Rosberga najlepiej będzie odroczyć jej założenie na końcówkę: wówczas samochód będzie lżejszy, tor lepiej nagumowany i bardziej przyczepny, więc wówczas będzie można zrobić z tych opon najlepszy użytek. Tyle, że podobną taktykę może realizować aż czterech startujących przed nim kierowców, więc Hamilton na pomoc swojego zespołowego kolegi raczej liczyć nie może. Za to ciekawie będzie sprawdzić, czy opłaci się taktyka obrana przez Ferrari. Po wyścigu albo będziemy dla nich pełni podziwu, albo będziemy wieszali na nich psy. W Grand Prix Chin podobnej strategii próbował Vettel i nie zdołał przebić się na podium.

Oczywiście neutralizacja w początkowej fazie wyścigu będzie zbawieniem dla tych, którzy wystartują na pośredniej mieszance. Użytkownicy miękkich opon nie zdążą wykorzystać początkowej, krótkotrwałej przewagi w tempie jazdy i nie zdołają odskoczyć od grupy pościgowej, prowadzonej zapewne przez Alonso. Między nim a ścisłą czołówką są jeszcze dwaj kierowcy, którzy z reguły spisują się w wyścigu wyraźnie lepiej niż w czasówce. Na korzyść Lotusa zagrała w sobotę ciepła pogoda, ale jeśli takie warunki się utrzymają, to być może Kimi Räikkönen i Romain Grosjean wyciągną z rękawa jakiegoś asa i powalczą przynajmniej o podium.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here