Po raz pierwszy od lipcowej Grand Prix Niemiec kwalifikacje padły łupem Lewisa Hamiltona – to dla niego pole position numer 88. Tradycyjnie w hybrydowej erze, dwa najlepsze rezultaty w Q3 uzyskali kierowcy Mercedesa, ale narzekający na swój stan zdrowia Valtteri Bottas jest karnie przesunięty na koniec stawki. Podczas tego weekendu w samochodzie Fina dwukrotnie wymieniano jednostkę napędową i już po pierwszej zmianie – wskutek defektu podczas Grand Prix Brazylii – Bottas był skazany na niedzielne odrabianie strat. Drugą zmianę wymusiła piątkowa awaria układu pneumatycznego (sterującego między innymi pracą zaworów w silniku spalinowym). Tym razem założono nowy silnik V6, turbosprężarkę i oba systemy hybrydowe.

Ciekawostką w podejściu Mercedesa do kwalifikacji był fakt, że zamiast przejechania jednego okrążenia w Q1, Bottas dotarł do Q3 i tam również walczył o czas – chociaż musi przez to ruszać do wyścigu na używanych oponach z Q2. W finale przegrał z Hamiltonem, a Toto Wolff tłumaczył później, że częścią tego planu była też próba porównania obu kierowców. Z jednej strony Valtteri ma świeżutki silnik i nie musi martwić się o jego przebieg, ale z drugiej w ustawieniach jego samochodu z pewnością postawiono na tempo wyścigowe i odrabianie strat (co zresztą wcale nie jest takie łatwe na Yas Marina).

Kara dla Bottasa oznacza, że po raz pierwszy od 2014 roku nie mamy dwóch Mercedesów w pierwszym rzędzie. Porządek złamał Max Verstappen, zatem zadość stało się innej tradycji – w jedenastu edycjach Grand Prix Abu Zabi ani razu w pierwszym rzędzie nie pojawił się czerwony samochód. Ferrari nie miało tempa zwłaszcza w trzecim sektorze, na który trzeba było zachować odpowiednie osiągi ogumienia. Patrząc na osiągi w kwalifikacjach można znów doszukiwać się porażki Scuderii w niedawnych dyrektywach technicznych FIA – ale warto pamiętać, że proste odcinki znajdują się w dwóch pierwszych sektorach, a właśnie tam najszybsi byli obaj kierowcy Ferrari. Z kolei w trzecim, krętym sektorze uzyskali piąty i szósty rezultat – za Mercedesami i Red Bullami. Strata w tej części toru do Hamiltona, Bottasa i Verstappena przekroczyła tu aż pół sekundy.

Na domiar złego Ferrari znów pokpiło sprawę w decydujących momentach sesji. Leclerc nawet nie wykonał ostatniej próby. Każdy kierowca poza Danielem Ricciardo próbował jak najpóźniej rozpocząć swoje ostatnie okrążenie, by wykorzystać coraz lepsze warunki. Carlos Sainz, wyprzedzony na kółku wyjazdowym przez Hamiltona i Verstappena, został jeszcze objechany przez Bottasa, a z pozostającej za nim trójki tylko Alexander Albon i Vettel zdążyli przeciąć linię pomiaru czasu przed zapaleniem czerwonych świateł. Kierowca Ferrari nie poprawił czasu, bo w tłoku na okrążeniu wyjazdowym schłodził opony, a jego zespołowy kolega – który na Monzy skorzystał na podobnym zamieszeniu – nie otrzymał ostatniej szansy. – Sp***liśmy to – skwitował krótko Mattia Binotto.

Interesująco wygląda także dobór opon na start: Mercedes i Red Bull w komplecie wystartują na pośredniej mieszance, a Scuderia przemieszała strategie i Leclerc ruszy na pośrednich, natomiast Vettel na miękkich oponach. – Szukamy szans, dlatego zdecydowaliśmy się na inną mieszankę i zobaczymy, co zdziałamy na miękkiej – skwitował Seb.

W środku stawki obejrzeliśmy kolejną odsłonę walki McLarena z Renault, zatem ekipa z Enstone ma nieco przestrzeni przed ostateczną rozgrywką z Toro Rosso – duet z Faenzy walczył w sobotę wieczorem z Racing Point. Obiecująca forma z treningów nie znalazła potwierdzenia w przypadku Haasa, a duet Alfy Romeo był szybszy jedynie od Williamsów.

– Podczas pierwszego przejazdu mieliśmy parę problemów – komentował Robert Kubica, zamykając sezon z kwalifikacyjnym bilansem 0:21 w zestawieniu z zespołowym partnerem. – Nic wielkiego, ale musiałem zjechać, straciłem trochę czasu i wiedzy o warunkach na torze. One szybko się zmieniają, a jedynym punktem odniesienia był dla mnie trzeci trening. To nie były najłatwiejsze kwalifikacje, ale było OK.

Ustawienie na starcie po karach: 1. Hamilton; 2. Verstappen; 3. Leclerc; 4. Vettel; 5. Albon; 6. Norris; 7. Ricciardo; 8. Sainz; 9. Hülkenberg; 10. Pérez; 11. Gasly; 12. Stroll; 13. Kwiat; 14. Magnussen; 15. Grosjean; 16. Giovinazzi; 17. Räikkönen; 18. Russell; 19. Kubica; 20. Bottas.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here