Cóż to za piękna historia: Robert Kubica wracający do wyścigowej stawki w Formule 1. Osiem lat po ostatnim starcie, właśnie w Abu Zabi, do otwarcia szampanów brakuje „tylko” oficjalnego potwierdzenia ze strony zespołu. Tylko, bo to już naprawdę tylko formalność – tym razem wszystkie szczegóły są dopięte. Ostatnie dni musiały być niełatwą przeprawą: brakowało paru szczegółów leżących nie po stronie kierowcy i zespołu, a czas uciekał – na szczęście wtorkowy wieczór i środowy poranek przyniosły decydujące ruchy.

Tym razem finisz rozgrywa się po myśli Roberta i z rocznym opóźnieniem piękna historia walki o pozornie niemożliwy cel zostaje domknięta. Nie miejcie tu zresztą złudzeń! Mimo że samo znalezienie się na polach startowych jest niewiarygodnym osiągnięciem, a zespół aktualnie zamyka stawkę, to w tym powrocie nie chodzi tylko o sam fakt dopięcia swego i pojeżdżenia sobie w F1.

Robert ma wciąż mnóstwo do zaoferowania jako kierowca i sportowiec: zmysł techniczny, wyczucie samochodu, szybkość czy talent nie pozostały w rozbitym wraku rajdówki, nie zaginęły na niezliczonych salach operacyjnych i nie rozmyły się wraz z upływającym czasem.

Paradoksalnie, sezon „stracony” przez niego na ławce rezerwowych Williamsa mógł jeszcze bardziej wzbogacić jego arsenał – o wiedzę, której nie sposób zdobyć z kokpitu. A dla zespołu była to okazja, by przekonać się, iż zeszłoroczny „najbardziej kompletny w historii proces oceny i wyboru kierowców” być może okazał się mocno nieszczelny. Pomóc w dźwignięciu Williamsa z otchłani? W wychowaniu obiecującego debiutanta George’a Russella? Ostatecznie rozwiać wszystkie wątpliwości co do własnych możliwości, umocnić pozycję na rynku kierowców i stać się szanowanym graczem w stawce? Proszę bardzo, jedziemy…

Takiego powrotu Formuła 1 nie znała. Sądzę, że również w innych dyscyplinach sportu nie da się znaleźć podobnej historii. Niemal śmiertelny wypadek, po którym lekarze w pierwszej kolejności walczyli o życie, a dopiero później o uratowanie ramienia i dłoni. Maraton operacji, wśród których zdarzały się takie, które zamiast pchać sytuację do przodu, cofały ją o wiele kroków. Mordercza rehabilitacja, hektolitry potu, konieczność nauczenia się codziennego życia jako leworęczna osoba – prawe ramię nigdy nie będzie już takie jak dawniej.

Tyle, że w ciasnym kokpicie wyścigowej maszyny wszystkie ograniczenia znikają. Głowa i lewa ręka nauczyły się obchodzić wszelkie fizyczne niedostatki. Jest to o tyle niezwykłe, że mówimy o czynnościach, które na wyczynowym poziomie jest w stanie wykonywać garstka ludzi. Mówimy o elicie elit: o sporcie, w którym wszystko dzieje się w ułamkach sekund, w którym niezbędna jest idealna koordynacja, refleks, wyczucie – ale też odpowiednie warunki fizyczne i przede wszystkim zarządzający tym wszystkim superkomputer, czyli mózg kierowcy.

Robert wykonał potężną pracę, doprowadzając swój organizm do stanu umożliwiającego mu jeżdżenie samochodem Formuły 1. Zresztą był gotowy już przed rokiem, budowane wokół tamtej decyzji Williamsa historie może kiedyś doczekają się szerszych wyjaśnień. Teraz nie ma to znaczenia – schłodzone szampany można ustawić na stoliku, owinąć szyjkę serwetką i sprawdzić, czy wszystko ładnie i równo wygląda. Niedługo – bum!

39 KOMENTARZE

  1. Wierzyłem, że to się stanie! Robert Kubica musi być szczęśliwy! Życzę mu tego z całego serca! Niech szczęście nigdy Go nie opuści!

  2. Dzień, w którym „oficjalnie” Robert wróci do Formuły 1 przejdzie do historii sportu. Dzisiaj jak widziałem w wiadomościach informacje, że Robert wraca do tego o czym marzył od wypadku to radość przepełnia człowieka. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby po takim wypadku, ze świadomością, że wszystko się skończyło w ułamku sekundy móc podnieść się i iść do przodu mimo przeciwności losu. Słaby człowiek by się załamał a jestem pewien, że Robert wróci silniejszy o doświadczenia i jeszcze nie raz nas pozytywnie zaskoczy. Jestem pod wielkim wrażeniem siły i uporu z jakim Robert potrafi iść przez życie, jego podejścia do życia i tego, że zawsze jest uśmiechnięty. Mogę mu życzyć tylko, żeby nigdy nie zabrakło mu sił i żebyśmy jeszcze kiedyś usłyszeli Mazurek Dąbrowskiego po wyścigu. Mam nadzieję, że powstanie kiedyś film o Robercie i zrobią go te same osoby co film Wyścig z 2013 roku. Szkoda, że tyle będziemy musieli czekać na GP Australii, ale pewne jest, że przyszły sezon będzie niesamowity. Pozdrawiam Panie Mikołaju.

  3. Panie Redaktorze! Wspaniale jest przeczytać ten tekst po prawie roku od bolesnego dla wszystkich rozczarowania. Na szczęście tym razem wszystko zmierza do szczęśliwego końca. Forza Kubica!!! No i czekamy na oficjalne potwierdzenie!

  4. Warto było wierzyć i mieć nadzieję przez te wszystkie lata. Jestem przekonany, że prawdziwe emocje dopiero przed nami, a to dopiero wstęp (i to jaki) do wspaniałej sportowej historii. Bez względu na to, ile PKN Orlen wykłada, zarobi na tym interesie dużo więcej. DZIĘKUJEMY, ROBERT !

  5. Niesamowite, nieprawdopodobne, cudowne, Jeszcze rok, dwa po wypadku miałem nadzieje… Później uznałem ze wszystko stracone. W pierwszej chwili po wypadku byłem zły na Roberta, że zmarnował swój talent, swoje możliwości, tym bardziej że rozbudził moje nadzieje kręcąć najlepszy czas na testach w walencji 2011. Później zrozumiałem, że otarł się o śmierć i ten wypadek zmieni jego życie. Myślę że my, którzy nie doświadczyli czegoś podobnego nie są w stanie tego zrozumieć, dlatego chylę
    czoła przed taką pasją oraz niezłomnością. Robert się nie poddał, podniósł się i walczył. Jego upór, wiara i determinacja w dążeniu do celu są wprost nieziemskie. Pod względem mentalnym cała reszta stawki razem wzięta nie dorasta mu do pięt. Czekamy na kolejne etapy tej pięknej i niesamowitej historii. FORZA RK !!!

  6. To niesamowite, osiem lat wyczekiwania, osiem lat życia nadzieją i wiarą w pozytywne zakończenie. Warto było w tym uczestniczyć i otrzymać taką nagrodę. A najlepsze jest to, że to dopiero początek ! 🙂

  7. Jeżeli jutro pojawi się potwierdzenie to w piątek raczej mnie w pracy nie zobaczą 😀 8 lat długiego czekania i mogę z dumą napisać: nigdy nie zwątpiłem.

  8. Jako, że jestem niepoprawnym marzycielem, zawsze wierzyłem, że się uda.
    Chciałbym aby Williams z Robertem dzwignął się ze swoich problemów – to by było idealne rozwinięcie tej inspirującej historii.

  9. RK jest jeden na milion! Po takim dzwonie, z takimi obrażeniami powinien resztę życia spędzić jako rencista z pilotem od TV w lewej ręce. Ale on się podniósł, otrzepał jak James Bond i zabrał do pracy. Nie umiemy sobie wyobrazić ile wysiłku go to kosztowało. W międzyczasie pyknął sobie mistrzostwo świata WRC2. MISTRZOSTWO ŚWIATA!! Wszyscy o tym zapomnieli, jakby to był puchar prezesa mleczarni. Ale WRC go nie doceniło, to nie jest jego świat. Więc walczył dalej i doszedł do upragnionego celu. Nigdy, nawet na moment nie straciłem wiary. Śledziłem jego starty, treningi… Teraz mogę z uniesioną głową powiedzieć, że miałem rację. Brawo! Niezwykła historia niezwykłego człowieka. Historia jak z Hollywood. Gdy stanie na polu startowym w Melbourne, stanie się legendą dla całego sportu, nie tylko F1.

  10. Powiem szczerze że zawsze w to wierzyłem. Zaraz po wypadku na opinie że nigdy nie pojedzie odpowiadałem żeby dać mu czas, potem gdy było już więcej wieści na temat zdrowia, ograniczeń oto, różne operacje mówiłem: to nie jest kwestia miesięcy ale lat, do wieku 35lat ma realne szanse powrócić. Stało się.

  11. Panie Mikołaju przy pierwszej możliwej okazji może wypadałoby również podziękować Nico. Proszę to zrobić w imieniu Nas. Brawo Robert co za hart ducha. Niesamowite.

  12. Historia Roberta to jeden z niewielu przejawów normalności i spełnionej nadziei w realizację swoich marzeń w naszej zamotanej polskiej rzeczywistości. Myślę, że oprócz bezsprzecznej determinacji samego Roberta, ogromne znaczenie miała niezwykłą wiara i wsparcie jego kibiców, które pomogło podjąć odpowiednią decyzję Orlenowi umożliwiając tym samym pokonanie ostatniego etapu na tej długie drodze. Niezależnie od tego czym w przeszłym sezonie będzie dysponował Williams i czy będziemy mogli znowu doświadczyć, tego co miało miejsce w Kanadzie w 2008 roku, jesteśmy świadkami niesamowitego wydarzenia, które kolejny raz potwierdza przewagę myśli nad materią, co jest szczególnie istotne w naszym cynicznym i skomercjalizowanym świecie.

  13. Kurcze…. Taka informacja powoduje, ze w weekend „wleczone bedzie” 🙂 najlepsza dla mnie wiadomosc ostatniego pieciolecia, ale sie ciesze 🙂

Skomentuj Michał M Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here