Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, opowiada o kulisach zaangażowania koncernu w Formułę 1 i planach na wykorzystanie współpracy z Williamsem.

Jak pojawił się pomysł zaistnienia w Formule 1 i nawiązania współpracy z zespołem Williams?
Orlen jest koncernem paliwowym i naturalnym kierunkiem promocji jest branża motoryzacyjna oraz motorsport. Kiedy w 2018 roku zastanawialiśmy się nad wejściem w sposób odważny i nietuzinkowy w nowy obszar naszych działań, postawiliśmy na rozpoznawalność w skali międzynarodowej. Także dlatego – o czym rzadko się w Polsce mówi – że jesteśmy obecni na sześciu kontynentach, nasze produkty są dostępne w 90 krajach, a 60% dochodów pochodzi z rynków poza Polską. Orlen to nie tylko paliwa, ale również oleje, asfalty, produkty petrochemiczne, paliwa lotnicze i inne. Szukaliśmy takiego naturalnego łącznika.
Jednak idąc tropem naszych dotychczasowych doświadczeń w innych niż motorsport dziedzinach, jak lekkoatletyka czy siatkówka, myśleliśmy też o piłce nożnej. Wzięliśmy jednak pod uwagę to, że w wielu obszarach współpracujemy z krajami arabskimi, a tam bardziej popularne od piłki nożnej są właśnie sporty motoryzacyjne, z samą królową na czele – czyli Formułą 1. A jeśli Formuła 1, to tu już nikt inny jak tylko Robert Kubica.
Bardzo nam się spodobał ten pomysł i we wrześniu rozpoczęliśmy rozmowy, które prowadziłem przy wsparciu mojego zespołu. To był właściwie ostatni moment na wejście w taki projekt – Robert był przecież na finiszu negocjacji z Williamsem, który z kolei szukał sponsorów. Nie liczyliśmy na żadną firmę pośredniczącą,  bo trzeba było działać szybko. Musieliśmy zdążyć do 21 listopada, czyli do dnia, w którym miało nastąpić oficjalne potwierdzenie tego, że Robert będzie kierowcą Williamsa. Było naprawdę mało czasu na przygotowanie i poprowadzenie takiego projektu przez cały ład korporacyjny, dlatego bardzo się cieszę, że się udało.

Taką możliwość trzeba było wykorzystać…
Dokładnie. Jesteśmy dobrze znani w Europie. Mamy np. sieci stacji na Litwie, w Niemczech, w Czechach, ostatnio weszliśmy na Słowację, ale myślimy globalnie. Jednak nie da się inwestować na dalszych rynkach bez właściwej rozpoznawalności. Formuła 1 daje nam taką możliwość, zarówno w Europie, jak i poza nią. Budowanie wizerunku na większą skalę zwiększa portfel naszych klientów, to normalna część biznesu. Popatrzmy na BP, Total, Shell i inne firmy, które wydają na marketing sportowy zdecydowanie więcej pieniędzy od nas.
Przy tym jest jeszcze cała historia Roberta – szlifowanie jego talentu, niezwykła droga do sukcesu, także dramatyczne chwile, którymi żyła nie tylko Polska, ale i cały motorsportowy świat, i w końcu jeden z największych powrotów w dziejach sportu. Poradził sobie ze wszystkimi przeciwnościami, które go spotkały. Dla mnie osobiście jest przykładem nie tylko świetnego sportowca, ale także patrioty, bo dba o swoich wiernych fanów z Polski i zawsze podkreśla, że w sercu ma Polskę. Połączyliśmy te wszystkie punkty i zarówno Robert podpisał umowę z Williamsem, jak i my zaangażowaliśmy się we współpracę z jednym z zespołów „wielkiej trójki” Formuły 1. 

Kibice innych dyscyplin obawiali się, że wraz z wejściem do Formuły 1 – czyli z największym projektem w historii polskiego sponsoringu sportowego – ucierpią inne sporty wspierane przez Orlen, jak siatkówka czy lekkoatletyka…
Obawy były niepotrzebne, bo przecież podpisaliśmy umowę z reprezentacją siatkarską – to jest nasza złota drużyna i zależy nam na zachowaniu ciągłości naszego zaangażowania. Przez tyle lat inwestowaliśmy i firmowaliśmy siatkówkę, że odejście w momencie, w którym ta współpraca przynosi największe efekty, byłaby po prostu nieodpowiedzialnością. Co więcej, nie skupiamy się tylko na wspieraniu samych mistrzów, ale także ich następców i na zabezpieczeniu zaplecza na przyszłość. Podobnie z lekkoatletyką – tu także negocjujemy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki oraz bezpośrednio ze sportowcami, tak by mieli oni najbardziej komfortowe warunki rozwoju i mogli skupić się na zawodach i przygotowaniach do nich. Tak indywidualne podejście skutkuje spokojną głową sportowców, a z naszej strony zapewnia odpowiedni nadzór nad inwestowanymi środkami.
Gdyby nasza współpraca z Formułą 1 miałaby ograniczyć działania w innych dziedzinach sportu, to nie podjąłbym się jej. Nasi klienci to zarówno kibice siatkówki, lekkoatletyki, jak i samego Roberta Kubicy – nie możemy sobie pozwolić na żadne antagonizmy. To, co buduje jedność wśród Polaków, to sport i wydarzenia sportowe. Wszyscy pamiętamy emocje z mistrzostw świata czy Europy. Wszystkie je łączy Orlen i to jest ogromną wartość, o której nie można zapominać. Wcześniej nasz marketing sportowy był mocno rozproszony – projekty może i przynosiły jakieś korzyści wizerunkowe, ale nie łączyły się z naszą podstawową działalnością. Teraz, kiedy wchodzimy do Williamsa, pojawia się pewna równowaga i właściwe proporcje.

Mówi pan o wejściu do Williamsa, przynajmniej dotychczas komunikowano wyłącznie współpracę pomiędzy Orlenem i zespołem. Czy zamierzacie wykorzystać osobę Roberta Kubicy również na zasadzie indywidualnej umowy?
Powiem tylko tyle, że do każdej współpracy sponsorskiej podchodzimy kompleksowo, a wizerunek Williamsa i Kubicy będzie wykorzystywany na wielu polach.

Co z promocją Formuły 1 w Polsce, czy współpraca z Williamsem przyniesie polskim kibicom wyjątkowe wydarzenia w kraju?
Mamy w umowie zapisy, które pozwolą na wykorzystanie mocnych akcentów związanych z Formułą 1 podczas corocznego Verva Street Racing. Będziemy też organizować w wielu miastach Polski specjalne imprezy ze specjalnym pokazem bolidu Formuły 1. Reasumując, jestem przekonany, że polscy fani i kibice F1 będą usatysfakcjonowani.

Orlen pojawi się na tylnym skrzydle samochodu, nosie, lusterkach i wlocie powietrza, a także na kaskach i kombinezonach kierowców oraz strojach członków zespołu. To całkiem sporo…
Owszem, wynegocjowaliśmy najbardziej widoczne miejsca, choć nie jesteśmy głównym sponsorem. Chyba mogę już uchylić rąbka tajemnicy, że w tych trudnych rozmowach bardzo mocno wspierał nas Robert. Jego nieustępliwość w pewnych kwestiach i ogromne wyczucie wzajemnych możliwości doprowadziło do podpisania umowy i rozpoczęcia realizacji projektu, o którym nikt do tej pory nie myślał inaczej niż tylko w sferze marzeń. Dla nas to ogromne wyzwanie zarówno sportowe, jak i biznesowe, które pozwoli wznieść się na wyższy poziom rozwoju firmy.

5 KOMENTARZE

  1. Pomysł na F1? Pojawił się 24 godziny po ujawnieniu taśm Morawieckiego, cieszącego się z kalectwa Kubicy. Koszty nie grają roli, zatem płacimy kilkadziesiąt milionów za zdjęcie uśmiechniętego Kubicy.

    • Obie strony są zadowolone, czyli rząd i Pan Kubica. Podatnicy i ci, którzy Panu Kubicy nie kibicują już nie. Można to przecierpieć, jeśli ma to być demonstracja ekonomicznej siły Polski. W innych dyscyplinach ze sponsorowania wycofują się zachodnioeuropejskie (światowe) firmy, więc F1 nie wygląda na zbyt wysoki próg dla naszych firm. Że poza polskim rynkiem, te nakłady marketingowe się nie zwrócą, to inna sprawa.

Skomentuj Galileo Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here