Przedwczesny sygnał zakończenia wyścigu – to już było… Podobnie jak przegapienie zwycięzcy przez machającego flagą VIP-a, czy też próba pomocy lokalnemu zawodnikowi i zespołowi przez nadgorliwych lub skandalicznie niekompetentnych sędziów. Zapraszam na mały przegląd wpadek towarzyszących pozornie prostej czynności, jaką jest pomachanie flagą liderowi wyścigu.

Zacznijmy od najnowszych wydarzeń, przy okazji przypominając stosowne przepisy – przyznajcie sami, dość rzadko stosowane w praktyce. W przypadku dziwnego zakończenia Grand Prix Chin zastosowanie znalazł Artykuł 43.2 Regulaminu Sportowego Formuły 1, który w całości wygląda tak:

Jeśli z jakiegokolwiek powodu sygnał zakończenia wyścigu zostanie pokazany prowadzącemu samochodowi przed upływem zaplanowanej liczby okrążeń lub po upływie przewidzianego czasu, wyścig zostanie uznany za zakończony, kiedy prowadzący samochód po raz ostatni przejechał linię mety przed pokazaniem sygnału.
Jeśli z jakiegokolwiek powodu sygnał zakończenia wyścigu zostanie opóźniony, to wyścig zostanie uznany za zakończony w momencie, w którym powinien był zostać zakończony”.

W Chinach Lewis Hamilton zobaczył flagę w biało-czarną szachownicę po przejechaniu 55 z zaplanowanych 56 okrążeń. – To było bardzo dziwne. Zacząłem się zastanawiać, czy nie mam jakichś przywidzeń – relacjonował później zwycięzca. – Spodziewałem się, że mam do przejechania jeszcze jedno okrążenie. Na ułamek sekundy spojrzałem w górę i zobaczyłem flagę. Puściłem gaz, ale zobaczyłem, że nikogo nie ma na ścianie [oddzielającej prostą od alei serwisowej], więc po prostu pojechałem dalej. Straciłem jakąś sekundę.

Nietrudno się domyślić, dlaczego regulamin nakazuje „cofnięcie” klasyfikacji do poprzedniego, normalnie przejechanego okrążenia. Gdyby w tej sytuacji Hamilton miał na ogonie rywala, który wykorzystałby moment zawahania i wyprzedziłby Mercedesa przed pierwszym zakrętem, doszłoby do zmiany wyniku za sprawą omyłkowego pokazania flagi.

Dwanaście lat temu doszło do odwrotnego zdarzenia: w GP Brazylii 2002 flagą w biało-czarną szachownicę miał machać Pelé. Słynny piłkarz zagadał się jednak z oficjelami i przegapił finisz jadących na dwóch pierwszych pozycjach Michaela oraz Ralfa Schumacherów. Flagę jako pierwszy ujrzał dwukrotnie zdublowany Takuma Sato, jadący na dziewiątej pozycji. W myśl drugiej części przytoczonego na wstępie przepisu Japończyk nie został jednak zwycięzcą wyścigu…

Gapiostwo futbolowej legendy oraz pomyłka w niedawnej GP Chin nie miały większych wpływów na losy ostatecznych wyników (chociaż pozycjami zamienili się Kamui Kobayashi i Jules Bianchi – kierowca Caterhama odebrał rywalowi siedemnastą pozycję na 56., ostatecznie unieważnionym okrążeniu).

Większe znaczenie, zwłaszcza dla zespołu Brabham, miała pomyłka z GP Wielkiej Brytanii w sezonie 1985. Zawody na Silverstone miały liczyć 66 okrążeń, ale jadący na czele Alain Prost ujrzał flagę o jedno okrążenie wcześniej. Wówczas nie obowiązywał jeszcze przepis o odliczeniu jeszcze jednego kółka, a podium uzupełnili zdublowani już przez kierowcę McLarena Michele Alboreto (Ferrari) i Jacques Laffite (Ligier). Francuzowi skończyło się paliwo na 66 okrążeniu – w założeniu ostatnim. Taki sam los spotkał sklasyfikowanego na piątej pozycji Dereka Warwicka (Renault). Słuszne pretensje do sędziów mieli zatem kierowcy Brabhama – czwarty w klasyfikacji Nelson Piquet oraz szósty Marc Surer. Gdyby wyścig trwał regulaminowe 66 okrążeń, zajęliby trzecie i czwarte miejsce.

To wszystko jednak jest niczym w porównaniu z kuriozalną sytuacją z GP Szwajcarii w 1982 roku. Z tamtego sezonu w pamięci zapadło wiele tragicznych i kontrowersyjnych wydarzeń, więc mało kto już pamięta okoliczności, w jakich Keke Rosberg odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix.

Zawody odbywały się w ostatni weekend sierpnia na francuskim torze Dijon-Prenois, bo po koszmarnym wypadku podczas 24h Le Mans w 1955 roku, w którym życie straciło ponad 80 osób, w Szwajcarii wprowadzono obowiązujący do dziś zakaz organizacji wyścigów (poza wyścigami górskimi). Czternasta runda sezonu 1982 była ostatnim jak dotąd wyścigiem Grand Prix, w którym nie wystartował żaden kierowca Ferrari: dwa tygodnie wcześniej Didier Pironi niemal stracił życie w wypadku podczas treningów do GP Niemiec (nigdy już nie wrócił do F1), a Patrick Tambay – zastępujący Gilles’a Villeneuve’a, który zginął na początku maja w kwalifikacjach do GP Belgii – zrezygnował ze startu po niedzielnej rozgrzewce, narzekając na ból pleców.

Z pierwszego rzędu ruszali dwaj kierowcy Renault, oczywiście ku uciesze francuskich kibiców. Alain Prost i René Arnoux utrzymywali dwie pierwsze pozycje przez niemal cały, zaplanowany na 80 okrążeń dystans. Szyki próbował pokrzyżować im Nelson Piquet, ale dobre tempo Brazylijczyk zawdzięczał tylko strategii zespołu Brabham, który wprowadził nowinkę w postaci zmiany kół oraz tankowania w trakcie wyścigu. Po pit stopie Piquet przestał się liczyć w walce, a na 73. kółku samochód Arnoux zaczął zwalniać (defekt układu paliwowego) i honoru miejscowych (oczywiście Francuzów, nie Szwajcarów) musiał bronić Prost. W jego Renault nawalił z kolei czwarty bieg i stało się jasne, że goniący go Rosberg zdąży objąć prowadzenie przed zakończeniem wyścigu.

Trzy okrążenia przed metą menedżer ekipy Williams Peter Collins z przerażeniem dostrzegł, że jeden z sędziów szykuje flagę w biało-czarną szachownicę – chcąc ją wywiesić na zakończenie 78. okrążenia. Prost miał w tym momencie już tylko 0,6 sekundy przewagi nad Rosbergiem, a dzięki interwencji Collinsa wyścig trwał dalej. Na przedostatnim kółku kierowca Williamsa objął prowadzenie, a na ostatnim… flaga w szachownicę dla odmiany się nie pojawiła.

Trudno powiedzieć, czy sędziowie mieli nadzieję, że na kolejnym okrążeniu Rosbergowi zabraknie paliwa lub też dopadnie go defekt i nikt nie doliczy się nadprogramowego okrążenia. W każdym razie Keke na wszelki wypadek przejechał jeszcze jedno kółko, pieczętując jedyną w sezonie wygraną – która pozwoliła mu wyprzedzić ciężko kontuzjowanego Pironiego i ostatecznie zdobyć mistrzowski tytuł w sezonie 1982. Jako jedyny obok Mike Hawthorna (sezon 1958), Rosberg Senior wywalczył mistrzostwo, wygrywając tylko jeden wyścig w sezonie. Gdyby nie interwencja menedżera Williamsa, nie wygrałby żadnego – i być może też zostałby mistrzem, bo ostatecznie jego przewaga nad Pironim oraz Johnem Watsonem wyniosła pięć punktów, a różnica między zwycięstwem i drugą lokatą wynosiła wówczas trzy oczka (dziewięć do sześciu).

Keke Rosberg wreszcie odnosi swoje pierwsze zwycięstwo. W 1982 roku nie tylko Renault, ale też Ferrari czy Brabham korzystały już z silników turbo. Mistrzowski tytuł i tak zdobył Rosberg, wolnossącym Williamsem Cosworth. W kolejnych latach dominowali już użytkownicy turbo.

Skrót Grand Prix Szwajcarii 1982:
http://www.youtube.com/watch?v=1RdNyKuEXCQ

Finisz Grand Prix Brazylii 2002:

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here