Dzisiaj przypomnieliśmy widzom Eleven Sports szóstą rundę sezonu 2010, czyli wyścig na ulicach Monte Carlo. Po fantastycznym występie w kwalifikacjach Robert Kubica ruszał z drugiego pola i po raz drugi w karierze stanął na podium w Monako. Już na starcie stracił pozycję wicelidera (ślizgało się sprzęgło), ale trzecia lokata wciąż była nie lada osiągnięciem – Renault odstawało pod względem osiągów nie tylko od Red Bulla, Ferrari czy McLarena, ale także od Mercedesa.

Oto fragmenty moich relacji z tamtego wyścigu, przygotowanych dla „Rzeczpospolitej”.

ROBERT KUBICA PO DWÓCH TRENINGACH:
Czy trzeci i szósty czas w czwartkowych treningach dodają ci pewności siebie przed resztą weekendu?
Ja już rano byłem pewny siebie! Zawsze taki jestem, zwłaszcza na ulicznych torach. Tutaj jednak warunki na torze potrafią się bardzo szybko zmieniać i najważniejsze jest, aby trafić z odpowiednimi ustawieniami na właściwy moment, czyli na kwalifikacje. Wszystko może się zdarzyć i musimy spokojnie przeanalizować dane, przyglądając się dzisiejszym zmianom w przyczepności toru.

CZWARTKOWA ZAPOWIEDŹ:
Tylko tutaj kierowcy pędzą tak blisko bezlitosnych barier ze stali i betonu, a rywalizację na wąskiej trasie dodatkowo utrudnia wyboista nawierzchnia. Oczywiście w porównaniu z polskimi drogami i tak jest idealnie gładka, ale w nisko i sztywno zawieszonej wyścigówce Formuły 1 kierowca czuje „siedzeniem” każdy najdrobniejszy wybój.

– Kiedy zobaczyłem go w obiektywie, odruchowo chciałem uciekać – opowiadał ze śmiechem znany fotoreporter Darren Heath, który podczas treningów fotografował kierowców wypadających z prędkością 170 km/h z szykany przy basenie.

Zawodnicy, czujący się jakby poruszali się na kwadratowych kołach, muszą niezwykle delikatnie obchodzić się z czułym pedałem gazu, wyzwalającym potężną moc sięgającą ośmiuset koni mechanicznych. W ogłuszającym ryku, odbijającym się od luksusowych apartamentowców i hoteli, próbują zmieścić się kolorowymi wyścigówkami na trasie, na której przy zdrowych zmysłach żaden kierowca nawet nie próbowałby złamać ograniczenia do 50 km/h. Tymczasem dwudziestu czterech kierowców Formuły 1 pędzi po ulicach Monako z prędkościami sięgającymi 290 km/h, płosząc stada mew, szukających pożywienia wśród zacumowanych w porcie gigantycznych jachtów.

Właśnie w takich warunkach Robert Kubica czuje się jak ryba w wodzie. Kiedy cienką granicę pomiędzy spektakularnym rozbiciem wartego grube miliony euro samochodu a perfekcyjnym i szybkim przejechaniem okrążenia wyznaczają tylko stalowe nerwy i nieprzeciętne umiejętności kierowcy, Polak potrafi zadziwić wszystkich. – Kiedy zobaczyłem go w obiektywie, odruchowo chciałem uciekać – opowiadał ze śmiechem znany fotoreporter Darren Heath, który podczas treningów fotografował kierowców wypadających z prędkością 170 km/h z szykany przy basenie. Żółto-czarne Renault Kubicy wyskakiwało w górę na podbijającym krawężniku, lądowało tuż przy ścianie i, kierowane wprawnymi dłońmi Polaka, o milimetry mijało prawym tylnym kołem stalową barierę. Podczas całego manewru zawodnik nawet nie zdejmował nogi z gazu – inni, mniej doświadczeni lub po prostu bardziej strachliwi kierowcy, na moment odpuszczali przepustnicę, tracąc cenne ułamki sekund. Na morderczo trudnej pętli w Monako nawet te ułamki mogą decydować o porażce bądź sukcesie.

ZAPOWIEDŹ KWALIFIKACJI:
Po świetnych występach Kubicy w czwartkowych treningach światek Formuły 1 widzi w Polaku jednego z faworytów wymagającego wyścigu na wąskich i wyboistych ulicach śródziemnomorskiego księstwa. Sam zainteresowany jak zwykle tonuje oczekiwania. – Jest jeszcze kilka rzeczy do poprawki – mówił wymijająco o przygotowaniu swojego samochodu. – Trzeba się dobrze wstrzelić z ustawieniami, bo tutaj warunki zmieniają się bardzo szybko.

PODSUMOWANIE WYŚCIGU:
Robert Kubica jako jedyny podjął walkę z najlepszym zespołem tegorocznej stawki Formuły 1. Na ulicznym torze w Monako Polak stanął na najniższym stopniu podium, ustępując jedynie duetowi Red Bulla.

Widząc, że Webber ruszył dość ospale jak na standardy Formuły 1, Kubica postanowił wykorzystać szansę. Niestety, tylne koła zaczęły się ślizgać. Tuż po wyścigu Polak przyznał, że zbyt mocno wcisnął gaz, ale po późniejszej analizie z inżynierami okazało się, że sprzęgło nie zadziałało tak jak powinno.

– Mieliśmy nadzieję, że na tym torze nasza strata do czołówki będzie mniejsza – mówił kierowca Renault podczas weekendu w księstwie hazardu. Rzeczywistość przeszła jednak najśmielsze oczekiwania: już podczas sobotniej sesji kwalifikacyjnej, która ze względu na wąską i krętą trasę ulicznego wyścigu ma w Monako decydujące znaczenie, Kubica popisał się świetnym, drugim czasem. Po wspaniałej walce o pierwsze pole startowe ostatecznie uległ co prawda Markowi Webberowi, ale pokonał drugiego kierowcę Red Bulla, Sebastiana Vettela.

– Biorąc pod uwagę fakt, że tydzień temu w Barcelonie byli od nas szybsi o półtorej sekundy na okrążeniu, nie powinniśmy być w stanie z nimi wygrać – powiedział Polak w odpowiedzi na pytanie, czy nie czuł się zawiedziony porażką z Webberem. Na morderczo trudnej pętli wyboistego ulicznego toru Kubica wycisnął wszystko ze swojego samochodu, fruwając nad krawężnikami i ocierając się o twarde bariery. Nagrodą za bezkompromisową jazdę na granicy ryzyka było drugie pole startowe i nadzieja na drugi w tym sezonie finisz na podium.

Szanse na ugranie czegoś więcej prysły jednak już po kilku sekundach niedzielnej rywalizacji. Widząc, że Webber ruszył dość ospale jak na standardy Formuły 1, Kubica postanowił wykorzystać szansę. Niestety, tylne koła zaczęły się ślizgać. Tuż po wyścigu Polak przyznał, że zbyt mocno wcisnął gaz, ale po późniejszej analizie z inżynierami okazało się, że sprzęgło nie zadziałało tak jak powinno. Startujący z trzeciego pola Vettel nie zmarnował prezentu i już po kilkudziesięciu metrach wcisnął się między betonowy mur i samochód Kubicy. Zamiast myśleć o atakowaniu Webbera, Polak musiał bronić trzeciej pozycji. W pierwszy zakręt wpadł za duetem Red Bulla, mając po swojej lewej stronie Felipe Massę. Lewis Hamilton próbował przecisnąć się od wewnętrznej, ale Kubica zachował zimną krew, utrzymał Ferrari oraz McLarena za sobą i pod stromy podjazd w kierunku słynnego kasyna popędził na trzeciej pozycji.

Kiedy czołówka zbliżała się do końca pierwszego okrążenia, sędziowie po raz pierwszy tego popołudnia wysłali do akcji samochód bezpieczeństwa. Tegoroczny debiutant Nico Hülkenberg uderzył w ścianę w najszybszym miejscu toru, w tunelu wiodącym na portowe nabrzeże. Sprzątanie rozbitego Williamsa zajęło porządkowym aż sześć okrążeń i w tym czasie stawka podążała za srebrnym Mercedesem, prowadzonym przez byłego kierowcę serii DTM, Bernda Mayländera. Niemiec miał bardzo pracowite popołudnie, bo w trakcie wyścigu jeszcze trzykrotnie wyjeżdżał na tor. Zanim wznowiono rywalizację, pech dopadł mistrza świata Jensona Buttona. Z tyłu jego McLarena nagle buchnął kłąb dymu i niedawny lider punktacji musiał zjechać na pobocze.

Trzecia neutralizacja, spowodowana poluzowaną pokrywą studzienki na jednym z zakrętów, mogła mieć fatalne konsekwencje dla Kubicy. Przy restarcie Polak zablokował prawe przednie koło na pierwszym dohamowaniu, spłaszczając w jednym miejscu oponę.

Po restarcie wyścig zamienił się w typową dla Monako procesję. Webber stopniowo oddalał się od Vettela, za którym w niewielkich odstępach podążali Kubica, Massa i Hamilton. Oczy wszystkich zwrócone były na przebijającego się do przodu Fernando Alonso: były mistrz świata po wypadku w sobotnim treningu nie mógł wziąć udziału w sesji kwalifikacyjnej, bo konieczne okazało się użycie rezerwowego samochodu. Hiszpan wystartował do wyścigu z alei serwisowej, podczas neutralizacji zaliczył obowiązkową zmianę opon i przejechał niemal cały wyścig na jednym komplecie ogumienia. Mimo, że jego Ferrari jest szybsze o około 5-6 sekund na okrążeniu od zamykających stawkę samochodów Lotusa czy Virgina, Alonso dość długo szukał sposobu na poradzenie sobie z maruderami. To kolejny dowód na to, jak trudno jest wyprzedzać w Monako.

Nawet zjazdy na zmianę ogumienia, które większość kierowców zaliczyła pomiędzy 17. i 23. okrążeniem, nie zmieniły kolejności w czołówce. Strategia Alonso zaowocowała awansem aż na szóstą pozycję, a uciekający z przodu Webber nagle stracił całą swoją przewagę, kiedy sędziowie ponownie wysłali do akcji samochód bezpieczeństwa. Rubens Barrichello roztrzaskał swojego Williamsa w piekielnie szybkim lewym łuku Massenet – tam, gdzie w sobotę wypadek miał Alonso. Trzecia neutralizacja, spowodowana poluzowaną pokrywą studzienki na jednym z zakrętów, mogła mieć fatalne konsekwencje dla Kubicy. Przy restarcie Polak zablokował prawe przednie koło na pierwszym dohamowaniu, spłaszczając w jednym miejscu oponę. Ogromne wibracje sprawiły, że jazda stała się koszmarem. Wstrząsy uniemożliwiały mu nawet obserwację tablicy sygnalizacyjnej wywieszanej przez mechaników co okrążenie przy prostej startowej. Mimo tego Kubica był w stanie utrzymywać tempo Vettela i cały czas trzymał się blisko kierowcy Red Bulla.

Trzy okrążenia przed końcem doszło do czwartej neutralizacji. Walczący w ogonie stawki Jarno Trulli i Karun Chandhok zderzyli się tuż przed nosem dublującego ich Marka Webbera. Zielony Lotus Trullego przefrunął nad głową Hindusa, ocierając się podłogą o jego kask. Na szczęście kierowcom nic się nie stało. Samochód bezpieczeństwa zjechał z toru na ostatnim okrążeniu i teoretycznie w takiej sytuacji zawodnicy nie mogą już wyprzedzać do końca wyścigu. Michael Schumacher uważał jednak, że był to normalny restart, w czasie którego wolno atakować rywali już po minięciu zjazdu na pas serwisowy. Stary wyga przepchnął się obok Alonso, spychając kierowcę Ferrari na siódmą lokatę. Po wyścigu sędziowie nałożyli na Niemca karę czasową. Po doliczeniu 20 sekund kierowca Mercedesa spadł z szóstej pozycji na trzynastą.

– Cały weekend podejmowałem ryzyko, bo nie jest łatwo, kiedy z przodu są tak dobre samochody – Robert Kubica.

Podwójne zwycięstwo w Monako dało Red Bullowi prowadzenie w obu klasyfikacjach mistrzowskich. Webber i Vettel mają na koncie po tyle samo punktów – Australijczyk wyprzedza swojego zespołowego partnera dzięki większej liczbie zwycięstw. Drugie w tym sezonie podium Kubicy dało mu awans na szóstą lokatę w mistrzostwach. Polak traci zaledwie dwa punkty do Massy i ma taki sam dorobek jak Hamilton. Były mistrz świata ma tyle samo drugich i trzecich lokat na koncie, ale Kubica wyprzedza go dzięki czwartej lokacie wywalczonej w Malezji.

ROBERT KUBICA PO WYŚCIGU:
Jesteś zadowolony z wyścigu?
Nie możemy czuć się zawiedzeni, choć oczywiście drugie jest zawsze lepsze niż trzecie, a jeszcze lepsze byłoby zwycięstwo. Musimy jednak zachować realistyczne podejście. Cały weekend podejmowałem ryzyko, bo nie jest łatwo, kiedy z przodu są tak dobre samochody. Gdyby udało się utrzymać drugą pozycję po starcie, to byłbym drugi.

Co dokładnie stało się na starcie?
Z reguły przy starcie z drugiego pola w Monako przede wszystkim próbujesz bronić tej lokaty. Zobaczyłem jednak, że Webber dość powoli ruszył z miejsca, więc pomyślałem, że może jest szansa żeby zaatakować i wyprzedzić. Tylne koła wpadły w poślizg i było już za późno na zamknięcie drzwi Sebastianowi. Musiałem się też bronić przed Massą. Na początku myślałem, że po prostu zbyt optymistycznie wcisnąłem przepustnicę i dodałem za dużo gazu, podejmując ryzyko, które się nie opłaciło. Potem okazało się jednak, że coś było nie tak ze sprzęgłem i stąd poślizg.

Reszta wyścigu wydawała się dość nudna…
Było dużo neutralizacji, wyścig był bardzo długi. Tutaj trzeba cały czas zachowywać koncentrację i psychicznie to bardzo trudne zawody. Bez problemu utrzymywałem tempo Vettela, choć na miękkim ogumieniu samochód nie spisywał się najlepiej. Po zmianie opon na twardsze było już wyraźnie lepiej.

Nie było szansy na odzyskanie drugiej pozycji?
Wyprzedzanie tutaj jest praktycznie niemożliwe, a do tego przez ostatnie trzydzieści okrążeń miałem spore problemy. Po jednym z restartów na pierwszym dohamowaniu zablokowałem prawe przednie koło i opona zrobiła się nieco kwadratowe. Wibracje były tak potężne, że przy dużych prędkościach miałem problemy z widocznością, a samochód kiepsko się prowadził. Myślałem, że będę musiał zjechać do boksu na zmianę kół, ale jakoś się udało. Cieszę się, że byłem w stanie dojechać do mety.

Czy Renault jest już bliżej czołówki i możemy liczyć na podobne występy w kolejnych wyścigach?
Nie da się ukryć, że tutaj byliśmy bardziej konkurencyjni niż w poprzednich wyścigach. To jednak zasługa specyficznego toru. Jest jeszcze w kalendarzu parę obiektów, gdzie stać nas będzie na podobne wyniki: Kanada, Węgry czy Singapur. Zwłaszcza w Montrealu tor bardzo odpowiada poziomowi docisku w naszych samochodach. Jednak ogólnie na razie nasze miejsce w stawce nie pozwala nam na regularną walkę o miejsca na podium.

Felipe Massa, Lewis Hamilton czy Nico Rosberg nie mieli w rywalizacji z kierowcą Renault najmniejszych szans, choć wciąż dysponują lepszymi samochodami.

PONIEDZIAŁKOWY KOMENTARZ:
Kolejnym świetnym występem na piekielnie trudnym torze w Monako Robert Kubica udowodnił, że jest prawdziwym specjalistą od jazdy na obiektach ulicznych i pod tym względem może śmiało równać się z najwybitniejszymi kierowcami Formuły 1. Polak zademonstrował swoje umiejętności już dwa lata temu, kiedy w deszczowym wyścigu na ulicach księstwa zajął drugie miejsce. Teraz, dysponując samochodem, który na większości torów znacznie ustępuje konstrukcjom Red Bulla, McLarena, Ferrari i Mercedesa, jako jedyny mógł przeszkodzić Markowi Webberowi i Sebastianowi Vettelowi w wywalczeniu podwójnego zwycięstwa dla najlepszej w tym sezonie ekipy „Czerwonego Byka”.

Ostatecznie Polakowi nie udało się przedzielić kierowców, którzy obecnie podwójnie prowadzą w klasyfikacji mistrzowskiej. Mimo tego występ Kubicy na długo zapadnie w pamięci kibiców i ekspertów, bo rzadko ogląda się tak szybką i bezbłędną jazdę na granicy możliwości własnych i samochodu. – W Monako umiejętności kierowcy mogą zrobić dużą różnicę, a Robert był przez cały weekend w wyjątkowej formie – chwalił swojego podopiecznego dyrektor techniczny Renault, James Allison. Trudno nie zgodzić się z Anglikiem – moc silnika, przyczepność samochodu czy właściwe ustawienia są oczywiście nadal bardzo ważne, ale w Monako dochodzi dodatkowy aspekt: nie ma tu szerokich, asfaltowych poboczy i najmniejszy błąd nie kończy się utratą pozycji czy kilku sekund, ale oznacza po prostu koniec jazdy.

Kubica występem w Monako przekonał wszystkich, że kiedy tylko sprzęt i warunki mu na to pozwalają, może walczyć z najlepszymi i jest materiałem na przyszłego mistrza świata.

Przekonał się o tym Fernando Alonso – błąd kierowcy Ferrari podczas sobotniego treningu, zakończony rozbiciem samochodu, pozbawił go szans na dobry wynik. Hiszpan zrehabilitował się co prawda w niedzielę, kiedy po starcie z pasa serwisowego dojechał do mety na szóstej pozycji, ale sobotnia wpadka pozbawiła go szans na podium. Niektórzy kierowcy woleli tak nie ryzykować – Vettel przegrał kwalifikacje z Kubicą, choć jego zespołowy partner pokonał Polaka o 0,3 sekundy. W wyścigu Webber, kiedy tylko na torze nie było samochodu bezpieczeństwa, stopniowo oddalał się od Niemca, który nie był w stanie uciec Kubicy – mimo, że przez prawie pół wyścigu Polak jechał ze spłaszczoną oponą, powodującą ogromne wibracje. Felipe Massa, Lewis Hamilton czy Nico Rosberg nie mieli w rywalizacji z kierowcą Renault najmniejszych szans, choć wciąż dysponują lepszymi samochodami.

Kubica stanął już w tym sezonie na podium, ale druga lokata w Australii była możliwa dzięki kaprysom pogody i wpadkom innych kierowców. W pierwszych wyścigach sezonu Polak pokazał, że nie marnuje nadarzających się okazji, czając się za plecami rywali w szybszych samochodach i bezlitośnie wykorzystując ich potknięcia. Występem w Monako przekonał wszystkich, że kiedy tylko sprzęt i warunki mu na to pozwalają, może walczyć z najlepszymi i jest materiałem na przyszłego mistrza świata.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here