Alonso trafił na obserwację do szpitala, z wstrząśnieniem mózgu.

Wydarzeniem niedzieli na Circuit de Barcelona-Catalunya był incydent z udziałem Fernando Alonso, do którego doszło o 12:35. McLaren Hiszpana opuścił tor za wyjściem z Zakrętu 3 i zatrzymał się na poboczu, uderzając prawą stroną o mur. Kierowca został najpierw przewieziony karetką do centrum medycznego na torze, a następnie przetransportowany helikopterem do szpitala na profilaktyczne badania. Tomografia komputerowa nie wykazała żadnych obrażeń, ale Alonso został na obserwacji. Wieczorem McLaren przyznał, że kierowca doznał wstrząśnienia mózgu.

Zewnętrzne uszkodzenia samochodu nie były poważne, ale McLaren musiał przeprowadzić dokładną analizę stanu skrzyni biegów i jednostki napędowej. Po przerwie na lunch miał jeździć Jenson Button, ale samochód nie opuścił już garażu i ekipa z Woking zamknęła dzień z bilansem 20 okrążeń.

Jadący za Alonso Sebastian Vettel powiedział reporterom, że incydent wyglądał dość dziwnie. – Nie jechał szybko, może jakieś 150 km/h. Nagle skręcił w prawo i kilka razy uderzył w mur – relacjonował kierowca Ferrari. Według innych świadków uderzenia aktywowały ostrzegawcze światełko umieszczone przed kokpitem, które zapala się przy przekroczeniu 15 G i sygnalizuje ekipie ratunkowej, że kierowca musi być obowiązkowo przebadany w centrum medycznym. Źródła donoszą, że przeciążenie sięgnęło aż 30 G. Z kolei po komputerowym skanie i wstrząśnieniu mózgu zatrzymanie na 24-godzinną obserwację także jest normą.

McLaren nie podał jeszcze oficjalnych przyczyn incydentu, a spekulacje nie mają w tym momencie żadnego sensu. Wiem, że pojawiło się już sporo różnych hipotez – od porażenia prądem (zastanawiam się, w jaki sposób, skoro kierowca siedzi w kokpicie i nie jest uziemiony, a do tego światło kontrolne ERS paliło się na zielone, czyli nawet uziemieni porządkowi mogli bezpiecznie dotykać samochodu) poprzez awarię zawieszenia lub tylnych hamulców po zatrucie oparami z niesprawnych baterii. Menedżer Hiszpana zasugerował mediom, że przyczyną opuszczenia toru mógł być nawet mocny podmuch wiatru.

Prawdopodobieństwo takiej teorii podnosi kraksa Carlosa Sainza, który niemal dokładnie w tym samym miejscu rozbił Toro Rosso późnym popołudniem i także trafił na podstawowe badania do centrum medycznego.

– Wiatr był bardzo zmienny i mocny, nie mieliśmy łatwo – tłumaczył syn dwukrotnego mistrza świata w rajdach. – To szybki i bardzo długi zakręt, bardzo szybko wykonujemy skręt o 180 stopni. Balans w zakręcie całkowicie się zmienia. Jest inny na wejściu i w środku, a na wyjściu jest odwrotny niż na wejściu. Sytuacja zmienia się co okrążenie, w zależności od wiatru. Podczas jednego z długich przejazdów na twardych oponach dostałem nagłą nadsterowność, nie zdołałem skontrować i uderzyłem w ścianę, dość mocno uszkadzając samochód. Takie rzeczy się zdarzają, dziś nadeszła moja kolej.

To była jedna z sześciu flag. Pierwszą przerwę w jazdach spowodował Nico Rosberg, który z samego rana powtórzył wczorajszy wyczyn Sebastiana Vettela i na jednym z pierwszych okrążeń pomiarowych zaparkował w żwirze na Zakręcie 5. Pół godziny przed przerwą z toru wypadł Alonso, a po obiedzie zapalił się silnik w zeszłorocznym Force India Nico Hülkenberga. Tuż przed 15:00 rozbił się Sainz, a chwilę po wznowieniu jazd na torze zatrzymał się Valtteri Bottas, który po wczorajszym treningu pit stopów (mechanicy Williamsa wykonali ich ponad 40) dziś przejechał symulację wyścigu. Wreszcie tuż przed końcem tej tury testów w Barcelonie szóstą dzisiejszą przerwę w jazdach spowodował Felipe Nasr.

Wcześniej kierowca Saubera stracił niemal cały poranek: cytując zespół, mechanicy musieli poradzić sobie z „ogólnymi problemami”. Szwajcarska ekipa nie zamierza czekać na kolejne jazdy aż do czwartku (wtedy rusza ostatnia tura zimowych testów), bo wcześniej zaliczy w Barcelonie jeden z dwóch dozwolonych regulaminem dni promocyjnych. Oficjalnie będzie produkować materiały TV, ale przy okazji można przejechać dodatkowe 100 kilometrów (jedynym obostrzeniem są opony, trzeba zastosować specjalne ogumienie).

Trzeci raz w Barcelonie najlepszym czasem błysnął Lotus, ale wielkim ostrzeżeniem dla rywali powinna być postawa Mercedesa. Rosberg skupiał się dzisiaj na pracy nad ustawieniami i trenował starty, ale nie dość, że pokonał najwięcej okrążeń, to jeszcze ustąpił Romainowi Grosjeanowi o niespełna 0,3 sekundy. Dokonał tego na pośrednich oponach, a Francuz pokonał swoje najszybsze okrążenie na supermiękkim ogumieniu – zdaniem Pirelli szybszym o półtorej-dwie sekundy od „białych” kuzynów. Reszta stawki korzystała z supermiękkich lub miękkich opon.

Potencjał Mercedesa jest najwyraźniej ogromny. Może w imię widowiska trzeba będzie pomyśleć o zakazaniu mistrzom świata korzystania z ERS (jak w GP Kanady 2014) albo poprosić Pirelli o specjalne opony dla „Srebrnych Strzał”?

Testy w Barcelonie, 4. dzień

1. Romain Grosjean (Lotus) 1.24,067 (supermiękkie) – 111 okr.
2. Nico Rosberg (Mercedes) +0,254 (pośrednie) – 129 okr.
3. Daniił Kwiat (Red Bull) +0,874 (miękkie) – 102 okr.
4. Felipe Nasr (Sauber) +0,889 (supermiękkie) – 73 okr.
5. Valtteri Bottas (Williams) +1,278 (miękkie) – 127 okr.
6. Carlos Sainz (Toro Rosso) +1,537 (supermiękkie) – 88 okr.
7. Sebastian Vettel (Ferrari) +2,245 (miękkie) – 74 okr.
8. Nico Hülkenberg (Force India*) +2,524 (miękkie) – 36 okr.
9. Fernando Alonso (McLaren) +3,889 (pośrednie) – 20 okr.
* samochód z 2014

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here