Określenie sezonu 2013 mianem „udanego” byłoby poważnym niedopowiedzeniem... Robert i Maciek odnieśli 57 oesowych zwycięstw w WRC-2, co daje prawie 50% skuteczności (w rajdach z ich udziałem rozegrano 119 odcinków specjalnych).

Nabierająca tempa rajdowa kariera Roberta Kubicy praktycznie pozbawiła nas zimowego odpoczynku. Ledwo skończyła się rywalizacja w sezonie 2013, ledwo poznaliśmy plany polskiego kierowcy na rok 2014 – a już można się szykować do jego pierwszego startu. To już ostatni dzwonek, żeby przypomnieć i podsumować jego dokonania z kończącego się właśnie roku.

Wyniki osiągane przez Roberta i Maćka Barana w wygranych mistrzostwach świata WRC-2 czy w mniej udanych treningowych startach w europejskim czempionacie pamięta chyba każdy kibic polskiej załogi, więc nie będę bawił się tutaj w szczegółowe wyliczanie kolejnych startów. W zamian poświęcę trochę miejsca na bardziej ogólne przemyślenia.

Podczas marcowej konferencji prasowej Robert nie ukrywał przy ogłaszaniu swoich planów na sezon 2013, że celem numer jeden będzie nauka. Największymi wyzwaniami miały być współpraca z pilotem, szlifowanie opisu i poznawanie nowych tras. Jednocześnie kierowca podkreślał, że nie będzie miał problemu z takimi nowinkami, jak jazda po szutrze – i czas pokazał, że jak to często bywa, miał rację.

Pierwsze lekcje poważnej rajdowej jazdy były trudne. Pisałem wówczas, że łatwiej jest wyplenić błędy u szybkiego kierowcy niż podkręcić tempo u wolnego, lecz bezbłędnego zawodnika (nie mówiąc już o koszmarnych przypadkach jazdy wolnej i z błędami). Kierowca przyzwyczajony do powtarzalnych i w miarę przewidywalnych warunków na torze wyścigowym musiał przywyknąć do rajdowych wymagań. Szybko nauczył się kontrolować tempo, a bezustannie dopracowywanie opisu sprawiło, że prawdopodobieństwo powtórki kraksy z Rajdu Wysp Kanaryjskich znacznie zmalało.

Te i podobne przygody – jakie przytrafiały się później w paru innych imprezach (co ciekawe, przede wszystkim tych, w których zdobycze punktowe nie miały znaczenia w kontekście mistrzostw WRC-2) – są nieodłączną częścią rajdów. Na odcinkach specjalnych, zwłaszcza pokonywanych po raz pierwszy „na ostro”, rajdowym tempem, wcale nie trzeba się starać na 100%, żeby nagle znaleźć się na cieniutkiej granicy dzielącej dalszą jazdę od kończącej rajd przygody.

Wielu „ekspertów” i komentatorów najwyraźniej nie zdaje sobie z tego sprawy – ale z drugiej strony czego możemy się spodziewać po ludziach, którzy do niedawna nie mieli bladego pojęcia o rajdach i w sumie cały czas trwają w tym stanie? W tym sporcie wypadki się zdarzają, a do tego jest o nie dużo łatwiej niż na torach wyścigowych, gdzie błędy przy szybkiej jeździe często kończą się tylko stratami czasowymi, a nie uszkodzeniem samochodu. Ponadto łatwiej o nie w przypadku kierowcy, który dopiero zdobywa doświadczenie – a jak w takim razie ocenić zakończenie kariery w Rajdzie Francji przez dziewięciokrotnego mistrza świata Sébastiena Loeba, który w pożegnalnym starcie wylądował na dachu? Albo efektowną rolkę, którą w Walii po błędzie pilota wykonał Mikko Hirvonen – aktualnie najbardziej doświadczony kierowca w stawce i czterokrotny wicemistrz świata? Jeśli chodzi o Roberta, to w debiutanckim sezonie 2013 nagłówek „Kubica znów poza drogą” powinien był przy rzetelnym przekazie medialnym pojawiać się o wiele rzadziej niż „Kubica znów zwycięża” 🙂

O czymś świadczy fakt, że po zaledwie półrocznych startach w poważnych rajdach polski kierowca miał na stole propozycje startów w fabrycznych zespołach i „w nagrodę” mógł pojechać w Wielkiej Brytanii za kierownicą Citroena DS3 WRC – a gdyby tytuł WRC-2 został przypieczętowany wcześniej, to i debiut w „fabryce” zostałby przyspieszony.

Wystarczyło mu kilka rajdów nauki, żeby słabszym samochodem RRC regularnie zdobywać punkty w generalce i pokonywać załogi w autach WRC, które powinny „z urzędu” być daleko przed nim. Ten sezon pokazał, że w kwestii talentu do kręcenia kółkiem Kubica należy do ścisłej czołówki, a w połączeniu z determinacją i stylem pracy – z całkowitym poświęceniem – może to przynieść niesamowite efekty.

Robert okazał się prymusem w przyspieszonym kursie rajdowej sztuki. Wnioski z wpadek na początku sezonu zostały wyciągnięte, a tuzy światka WRC zaczęły się ze sobą zakładać, kiedy polski kierowca zagrozi czołówce i wmiesza się do walki o tytuł w generalce. Nie brakowało opinii, że może to nastąpić już w sezonie 2015 – oczywiście o ile Polak zabawi w rajdach na dłużej. Sądzę, że nikt bardziej niż Robert nie życzyłby sobie, żeby te umiejętności i charakter przynosiły efekty w nieco innej dyscyplinie sportu, ale obecnie mamy to, co mamy – i jestem pewien, że nadchodzący sezon będzie pełen emocji i sukcesów w wykonaniu „Osobowości Roku 2013 FIA”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here