O poziomie emocji w Grand Prix Chin chyba najlepiej świadczy fakt, że Lewis Hamilton po raz trzeci w karierze zgarnął tzw. wielkiego szlema (zwycięstwo po starcie z pole position, prowadzenie przez cały dystans oraz najlepszy czas okrążenia), ale ewentualne narzekania na jego dominację zginęły gdzieś w analizach szans Sebastiana Vettela na zwycięstwo, zachwytach nad Maksem Verstappenem czy krytyce słabszych występów Kimiego Räikkönena oraz Valtteriego Bottasa.

Zresztą trudno mówić o dominacji, gdy dwaj czołowi kierowcy prezentują bardzo podobne tempo wyścigowe i tylko splot okoliczności sprawił, że odebrano nam przyjemność oglądania wielkiej batalii o zwycięstwo. Gdy Vettel wreszcie wyrwał się na drugą pozycję, miał dwanaście sekund straty do Hamiltona. Odrobił cztery, wówczas lider zabrał się do roboty i luka między nimi utrzymywała się mniej więcej na stałym poziomie. Gdyby nie neutralizacja na początku zmagań, Seb nie musiałby przebijać się przez pociąg dwóch Red Bulli i zespołowego partnera. Oszczędziłby nam efektownego ataku na Daniela Ricciardo, ale za to może podgryzałby Hamiltona. Po wyścigu Vettel był bardzo pewny swojego tempa, ale też nieszczególnie rozczarowany drugą lokatą. Widać było, że wierzy, iż kolejne sukcesy są kwestią czasu. Z kolei Lewis też cieszy się batalią z Sebem i wygląda na to, że szanuje go znacznie bardziej niż Nico Rosberga. Nic w tym dziwnego, wszak porażka z kierowcą dysponującym takim samym (przynajmniej w teorii) sprzętem to jednak inna para kaloszy niż w przypadku rywala z innej ekipy. Zresztą umówmy się, Vettel i Rosberg to jednak różne ligi.

Co powstrzymało Vettela przed rzuceniem rękawicy Hamiltonowi? Jego koledzy z Ferrari. Podczas wirtualnej neutralizacji Seb jako jedyny z sekstetu kierowców Mercedesa, Ferrari i Red Bulla zjechał po slicki. Chwilę później Antonio Giovinazzi, rezerwowy kierowca Scuderii, zastępujący po raz drugi Pascala Wehrleina w kokpicie Saubera, wpadł w aquaplaning przy zmianie biegu na początku prostej startowej. Pełna neutralizacja była prezentem dla piątki, która nie zjechała wcześniej po opony.

Vettel toczył się z narzuconą przez ECU prędkością, a rywale spokojnie zmieniali ogumienie. Samochód bezpieczeństwa prowadził kierowców przez aleję serwisową, więc nawet zanim stawka się zjechała, trzeba było przestrzegać ograniczenia prędkości przez całą długość prostej. Różnice czasowe były takie, że Daniel Ricciardo zmienił przejściówki na slicki dopiero podczas drugiego przejazdu przez aleję serwisową, a i tak nie stracił pozycji – nawet zyskał, bo po „podwójnej” obsłudze na stanowisku Mercedesa Bottas spadł za Red Bulle i Räikkönena. Problem z tylnym podnośnikiem to i tak nic wobec szkolnego błędu, który Valtteri popełnił jeszcze przed restartem, obracając się za samochodem bezpieczeństwa. Trudno ocenić, czy uciekł przez to dublet, ale miejsce na podium – prawie na pewno.

Tymczasem Vettel „dzięki” Giovinazziemu był szósty (piąty po błędzie Bottasa). Poza pozycjami, stracił też przewagę ogumienia. Wcześniejsza zmiana na slicki dałaby mu spore korzyści nie tylko w sytuacji, w której pięciu rywali musiałoby zjeżdżać w warunkach normalnej rywalizacji, tracąc więcej czasu w stosunku do kierowcy pozostającego na torze. Do tego miałby już rozgrzane opony.

Tak jak Seb po Australii miał postawić piwo Verstappenowi, tak samo teraz Lewis powinien zaprosić na małe co-nieco Ricciardo i Räikkönena. Dan narzekał po wyścigu na przyczepność przodu na pierwszym zestawie slicków: wybrał większy docisk tyłu niż Max, co przesunęło balans wyraźnie w stronę podsterowności. Korekta ustawień przedniego skrzydła podczas drugiej zmiany przyniosła taki efekt, że dopadł Maksa w końcówce, ale na razie po przepuszczeniu Verstappena był w stanie powstrzymywać nieśmiałe próby ataku ze strony Kimiego – narzekającego na przód i pracę jednostki napędowej.

Trudno zrozumieć, dlaczego Ferrari nie zamieniło swoich kierowców miejscami. Skoro Räikkönen miał problemy, należało dać szansę Vettelowi. Gdy Seb wreszcie przepchnął się obok zespołowego partnera (który wcale nie zamierzał ułatwiać mu zadania) i pokazał mu, jak należy atakować Ricciardo, było już za późno na pogoń za Hamiltonem. Stracił 20 okrążeń, jadąc tempem podsterownego Red Bulla. Tak oto wspólnymi siłami, mniej lub bardziej świadomie, dwaj inni kierowcy Ferrari pomogli Sebowi przegrać wyścig. Nic dziwnego, że Sergio Marchionne postanowił wezwać Kimiego na dywanik i po wyścigu nie szczędził ostrych słów pod jego adresem.

Obok wielkiej dwójki na podium stanął kolejny bohater wyścigu. Verstappen już na pierwszym okrążeniu zyskał dziewięć pozycji, Kimiego objechał od zewnętrznej i ogólnie bardzo dobrze się bawił, wykorzystując (podobnie jak Dan) słabe występy fińskich kierowców numer dwa w czołowych ekipach. W normalnych warunkach Red Bull powinien finiszować na pozycji piątej i szóstej, więc w Chinach wyrwali rywalom dwa miejsca.

Brawa także dla Carlosa Sainza, który jako jedyny wystartował na slickach – ciekawe, że ruszał z jedynki, podczas gdy Verstappen i Nico Hülkenberg (jedyne nagrania startu z kamer pokładowych, które obejrzeliśmy w światowym przekazie) startowali z drugiego biegu, by mniej agresywnym momentem obrotowym ograniczyć uślizg kół. Hiszpanowi neutralizacje z jednej strony pomogły (odzyskał czas stracony na starcie i po wycieczkach poza tor), a z drugiej rywalom umożliwiły „darmowe” zmiany opon i spowodowały schłodzenie jego slicków, niwelując jego przewagę po odważnej decyzji. Tak czy inaczej, tempo Sainza budziło podziw i w pełni zasłużył na kolejne punkty. O zdobyczy marzył też Fernando Alonso i też na nią zasłużył, ale w osiągnięciu mety przeszkodziła awaria lewej półosi.

Obok Mercedesa i Ferrari jedyną ekipą, która punktowała podwójnie w dwóch pierwszych wyścigach sezonu jest niedoceniana podczas zimowych testów Force India. Samochód z nadwagą spisuje się całkiem nieźle, a w środku stawki – tak jak w walce Hamiltona z Vettelem – liczy się każdy szczegół, każdy niuans. Konto punktowe Haasa otworzył w Chinach Kevin Magnussen i to by było na tyle, jeśli chodzi o bohaterów. Pod kreską weekend pod Szanghajem poza Giovinazzim zakończyli też Felipe Massa czy kierowcy Renault (zwłaszcza Hülkenberg mógł liczyć na więcej po starcie z P7, ale zabłysnął tylko podwójną karą czasową za wyprzedzenie Romaina Grosjeana podczas wirtualnej neutralizacji i Marcusa Ericssona podczas prawdziwej). Po doskonałych kwalifikacjach szansę na dobry wynik stracił też Lance Stroll, ale nie ze swojej winy.

Przerwa na odpoczynek jest bardzo krótka, bo już w najbliższy, świąteczny weekend Formuła 1 walczy w Bahrajnie. Oczywiście „słyszymy się” w Eleven, a przedtem jeszcze tradycyjny, wtorkowy magazyn o 21:00. Zapraszam!

33 KOMENTARZE

  1. to może tutaj zapytam
    „…Oczywiście „słyszymy się” w Eleven…”
    w Eleven czy Eleven Sports?
    dla mnie to istotna informacja po w pakiecie w pewnej kablówce na V mam Eleven Sports tylko, chyba że dokupię pakiet Eleven

  2. Co tu dużo gadać – było parę wartych obejrzenia wyprzedzeń (zamiast setki bezwartościowych). A jeśli Antonio da jeszcze jeden taki popis, to widzę świetlaną przyszlość. W WTCC.

    • I tak lepiej wypada niż Lance Stroll, który nabił 10000 km testowych a jeździ na podobnym poziomie. A Antonio wsiadł do bolidu praktycznie z doskoku bez przygotowania.

      • Tak, wiem. I wszyscy komentatorzy chwalili go (przynajmniej przed wyścigiem). Ale mina szefowej zespołu to w zasadzie już był wyrok, tyle że nie wiadomo czy wykonany.

  3. Proponuje zapoznać się z wywiadem Pana Sergio M , po wyścigu …. myślę że o dywaniku mowy nie było a także o innych „plotach”.
    Wprost przeciwnie ma pełne zaufanie do niego i tyle w temacie- proponuje zapis video dostępny wszędzie…
    Dziennikarstwo i fala błota w PL sięga dna, możecie wylewać pomyje i obelgi w stosunku do Kimiego ale całego świata i ludzi żyjących na tym świecie nie zagłuszycie…. najpopularniejszy DRIVER na świecie roku 2015 jest i będzie także w SF. Tu się nic nie zmieni, przykro ale nikt nie zajmie jego miejsca dopóki on sam nie powie PAS.
    Oj myślałem że na tym portalu jest profesjonalnie …. niestety pomyliłem się kolejny już raz…

    • Potwierdzam, Kimiego nie powinno być w F1 już dawno. Ferrari przeciąga jak z Massą. Nie potrafią podejmować konkretnych decyzji. Kimi mniej więcej 2-3 wyścigi w sezonie ma dobre a reszta to non stop niewykorzystane szanse. Czy Seb Vettel jest na poziomie Lewisa i Fernando? Może tak, może nie. A mimo to, Kimi od niego dostaje. Tłumaczenia, że mu przód nie trzyma, że nie jego charakterystyka auta. Kogo to obchodzi? Inni jeżdzą tyle lat jak choćby Fernando i zawsze bolid im pasuje i zawsze jest konkurencyjny. Grosjean chyba wykonałby lepszą pracę w tym aucie niż Fin.

      • Panie ekwador15 , przykro mi ale są na tym świecie osoby które myślą zupełnie inaczej…i na pewno jest to audytorium z szerokimi kompetencjami.
        Nie chcę być brutalny ale Pan Pascal jeszcze nie wystartował to świadczy o małym profesjonalizmie… tyle i tylko tyle.

        • Jacku krótko i zwięźle jak odpowiadasz ty i ludzie „kochający” danego kierowcę a nie będący osobami czytającymi i widzącymi wyraźnie:

          Ekwador Ci napisał apropo Kimmiego , 2-3 wyścigi w roku ma udane , w Q też nie powala (regularnoscią także) to jest coś co się przelicza i analizuje.
          A ty wyjeżdżasz z tym że „SĄ NA ŚWIECIE OSOBY …” , stary odpowiadaj na temat albo W CALE , bo bredzisz .
          Kimmi jest świetnym kierowcą i mimo że go wielbisz to patrz realnie .

          To tak jak mówienie dla mnei że Button jest genialnym kierowcą – przecież wygrał MŚ (a nie patrzy na to że w tym akurat roku wygrał BOLID , ale to takie niuanse na które ofc „nikt” nie patrzy bo po co … LOL)

          Kolejnym powównaniem twojego opisu jest miłośc do PARTII politycznych , czy Pisowy-mocher i PO’wiec , jedna klita i ten i ten i każda klita zła , każdy chwali to co lubi (z tych osób należących do KLIT) bo nie umie myśleć po swojemu 😉 choć myśli że tak myśli . Może kiedyś się ockniesz , bo Raik nigdy nie wyrzucą , nawet jakby mieli go wyrzucić to ugadają to tak że niby on sam zrezygnuje … żyj w matrixie , peace love 😉

          • nie sposób tego komentować….Krótko i realnie … powtarzam.
            Kibice i plugawy hejt nie decyduje kto i jak długo będzie startował w danym zespole.Skoro SF i grono zamożnych,pociągających za sznurki w biznesie wybiera danego kierowcę to ma do tego prawo.Kropka.
            To nie jest liga regionalna hokeja,piłki ręcznej itd…
            To jest biznes , który także jest połączony z popularnością danego kierowcy.Twierdzenie Pana Mikołaja że za popularność Kimego SF nie płaci – powiem krótko otóż płaci, oczywiście jest to tylko część jego zapisu w kontrakcie ale w tym sporcie i tym zespole dostają za to część swojego wynagrodzenia.Gdy zostaje się mistrzem świata , póżniej w-mistrzem i jest się w ścisłej czołówce nie może być inaczej.
            Po drugie obiektywizm dziennikarski polega na pisaniu całej prawdy , a nie półprawdy.To że w PL część dziennikarzy ma „alergie” na Kimiego powoli staje się normą.Ale bądzmy szczerzy F1 to nie Polska, to cały świat gdzie zupełnie inaczej doceniają,patrzą na wyniki danego drivera.
            Pozdrawiam zdrowo myślących.

    • Oczywiście, dostępny wszędzie zapis wideo udokumentował wszystko, co prezes mówił wszystkim po wyścigu. Proponuję poszerzyć zasób źródeł 😉 Ot, uderz w stół, a nożyce się odezwą: jeśli pomyjami i obelgami można nazwać np. stwierdzenie, że na tle dwóch podiów lidera ekipy (w tym jednego zwycięstwa) Kimi może pochwalić się bilansem gorszym od jednego z kierowców Red Bulla, to nie mamy o czym rozmawiać. Nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne 😉 Bardzo też się cieszę, że Kimi był/jest najpopularniejszym kierowcą na świecie, ale Scuderia zatrudnia za wyniki i skuteczność, nie za wygrane plebiscyty 🙂

      • Dok- (Kuźwa)- ładnie!
        To jest dramat , nie może redaktor wyrazić swojej opini (potwierdzonej sprawdzonymi materiałami!!) lub nawet lekko skrytykować czyjejś „MIŁOŚCI” żeby ten swoją krytykę do redaktora podniósł o 100.
        Ciekawe gdyby biorąc Twoją skalę krytyki do Mikołaja wziąć i skrytykować Kimmiego to jakbyś na tą krytykę zareagował ? Eksplozja zwojów mózgowych ?!

        Ja nie jestem redaktorem , interesuję się tym sportem od czasów senny jako młody chłopak i nic to nie znaczy bo moja wiedza jest niczym wiec i tak opieram się na wywiadach , wynikach i analizuje wyciagając nowe wnioski ciagle i ciągle.
        Ja bym o wiele bardziej skrytykował Kimmiego , dla mnie to SKANDAL że nie puścił Vettela po nawet po 5 kółkach jak nie potrafił sam sobie poradzić , do cholery przecież TO ZESPÓŁ , właśnie a na tym ZESPOŁOWOŚĆ polega !! Pamiętasz MONACO ? (jak nie sam sobie przypomnij ostatnie świeże wyścigi kto na ostatniej prostej ODDAŁ miejsce koledze który wcześniej go puścił żeby ten popróbował wyprzedzić kogoś komu sam nie dał rady). Pamiętajmy o tym że to zespół do CH pana 😛 zatrudnia kierowców , a ty jako „pracownik” bruździsz i robisz „gorzej ” dla ogółu zespołu . No taka jest analiza . Samym „kochanym” BUAAH nie można „kupić” swoich wyników jak i byciem sarkastycznym. A to że jeszcze się tłumaczył to już w ogóle dla mnie wstydem było. Jakbym słyszał młodego Groszka sprzed jego terapii . Żenuaa i FOPA na całej linii , żeby nie mógł wyprzedzić Daniela , no wstyd po prostu , przeanalizuj tempo RB vs Vettela (czyli i Raik ) , juz Słaby Rosberg zatruwał życie swoimi wynikami Hamiltonowi wiecej niż Raik Vettelowi , a to już duża obelga !
        Nie wiem czemu aż taki wielki front miłości przechyla szale suchej realnej ocenie w sporcie w którym własnie to powinno grać rolę . No umówmy się , nawet Hamilton bez wyników swoim życiem nie przykułby tak uwagi Mercedesa na tyle że by go zatrudnili.
        Odnieś to do Vettela który praktycznie NIE ISTNIEJE w mediach (z jego woli) a mimo to najlepsze zepoły go chcą ! Czemu przecież nie jest SARKASTYCZNY jak Kimmi , nie jest KONTROWERSYJNY jak Ham. No czemu , moze jednak za wyniki ? Może jednak udowadnia cały czas że jest szybszy ?

        Zdecydowanie wolałbym Sainza zobaczyć u boku Seba , w końcu oglądam to dla rywalizacji i emocji a nie dla ciagle tego samego scenariusza .. (kiedy to kimmi i jak czesto siedział na ogonie seba ? no właśnie … to powinno kończyć dyskusje analityczną choc krótką)

        Tak WARTOŚCIOWYM powinien być kierowca jak jego wyniki a nie jaki ma PR.

    • skoro ciagle sie mylisz, to wypadaloby sie choc chwile nad tym zastanowic, bo najwyrazniej nie jestes tak zdrowo myslacy, jak to usilujesz przedstawic. a jesli wg. ciebie to, co o RAI napisal Mikolaj, to bloto i hejt, to widac ewidentnie, ze jakakolwiek dyskusja z toba jest niemozliwa, bo kochasz Fina miloscia slepa i odporna na argumenty. swoja droga trzeba byc wyjatkowo infantylnym, by obrazac sie na caly swiat, za krytyke czlowieka, ktorego nie znasz i w zyciu na oczy nie widziales. i ten koronny argument – bo swiat go kocha, a SF zostawia na kolejny sezon…

  4. Panie Mikołaju , Kimi jest postacią nietuzinkową tego sportu, cechuje go szczególna osobowość.
    Pisanie o reprymendzie , dywaniku , etc . na niego to nie działa…
    Doskonale Pan wie że jak się spotkają Panowie we trójkę (Sergio ,Maurizio i Kimi ) to proszę mi wierzyć żadne ostre słowa nie padną ….wprost przeciwnie będzie nieustająca sielanka między w/w osobami…
    Straszyć to można tzw. „maruderów” ale nie Kimiego.
    Radzę spokojnie poczekać do połowy sezonu …
    I jeszcze jedno w tym kraju jest więcej fanów Kimiego niż jakiegokolwiek innego drivera na świecie.
    Słowa , słowa , słowa…. proszę ważyć .

  5. Jack d mozesz się tylko domyślać jak wyglądała rozmowa. Więc dlaczego dalej uparcie brniesz w to? Czytając twoje komentarze można niestety stwierdzić jedno. Nie masz pojęcia o tym sporcie jeśli wierzysz w konkursy popularności bardziej aniżeli w rzetelnego dziennikarza który spędza praktycznie każdy wyścig na torze i ma niesamowite dojścia do. Informacji.
    Co. Do Kimiego to niestety ale nie pomaga zespołowi swoją jazdą. A GP Chin to tylko obnażyło

  6. Mikołaju,
    wiemy, że lubisz podróżować, ale nam, kibicom, dużo więcej frajdy sprawiają te weekendy, w których pracujesz jako komentator. W końcu ktoś widzi, co się dzieje na torze oraz jest w stanie przetłumaczyć komunikaty radiowe. Studio z Warszawy też jest wtedy ciekawsze. Ten kierowca wyścigowy (nie zapamiętałem nazwiska), który był gościem studia też całkiem dawał radę!

    • Całkowicie się zgadzam z kolegą wierzbiq, ten „młody” kierowca wyścigowy przynajmniej wiedział, co widzi i na co zwracać uwagę. Naprawdę lepiej zrezygnować z Aldony, Filipa, Patryka cz Michała (im mniej ich słychać i widać tym lepiej) lub wysłać ich gdzieś może na tor… jakiś, może niech trzymają mikrofon i kamerą podczas wywiadów z kierowcami.

      Mało tego proponuję zaprosić do współpracy Roberta Kubicę, podobno zrezygnował ze startów w WEC.
      Para komentująca: Mikołaj Sokół & Robert Kubica to byłby dream team w 11. Chyba większość się ze mną zgodzi.

    • Może i lubi podróżować, ale przede wszystkim ma obowiązek stawić się na iluś-tam (dwunastu?) Grand Prix w sezonie osobiście. Nic nie poradzisz.

  7. Postanowiłem porzucić F1 sky sports i oglądać wyścig w Eleven. Mikołaj Sokół – jesteś człowiekiem, który ma naturalne predyspozycje komentatorskie poparte ogromną wiedzą. Głęboki głos oraz inteligentne fachowe wypowiedzi. Myślę, że przydałoby się może trochę więcej pewności siebie, czasem zagłuszają Cię koledzy, którzy mają tak naprawdę niewiele do powiedzenia.. Wasz komentarz ma jedna ogromną przewagę nad konkurencja, jest w naszym pięknym ojczystym języku a w wydaniu Mikołaja ten język słucha się z dużą przyjemnością 😉

  8. Ostra ‚dyskusja’ sie tu wywiazala, tylko czy aby na pewno na temat? Ja interpretuje publiczna ‚krytyke’ Kimiego jako oficjalne ogloszenie urbi et orbi ze Seb jest w 2017 numerem jeden a Kimi bedzie go wspieral. Tylko tyle i az tyle. Seb mial dwa wysmienite weekend, w ktorych ugral wszystko co bylo do ugrania biorac pod uwage niezalezne od niego okolicznosci, a Kimi byl dwa razy i wolniejszy i mniej skuteczny w wykorzystywaniu szans na torze. Ferrari dalo im rozstrzygnac kto powalczy o tytul i teraz tylko oglosilo zwyciezce. Niby szybko po dwoch wyscigach ale dominacja Seba byla wystarczajaco duza a czasu na dalsze zabawy nie ma bo Mercedes wciaz jest silniejszy. Seb bedzie walczyl o tytul a Kimi bedzie robil wszystko by mu pomoc (urywal Lewisowi puntky gdzie sie da, bedzie przed niego ‚wypuszczany’ przy pit-stopach, itp.) Mysle ze Kimi ma duza wartosc dla Ferrari bo to przeciez mistrz swiata, niezmiernie doswiadczony kierowca i pokazal juz w 2008 ze jak trzeba to potrafi jezdzic dla zespolu a nie dla siebie (co u kierowcy tej klasy jest praktycznie niespotykane). Zobaczymy co bedzie w przyszlym sezonie, ale w 2017 jakie Ferrari ma alternatywy? Wyrwac jakiegos goracoglowego mlokosa innej ekipie by sie z Sebem nawzajem rozbijali na torze? Postawic na malolata jako wyrazny numer dwa i rozwijac bolid przy aktywnym wsparniu tylko jednego doswiadczonego kierowcy? Trudno powiedziec czy Kimi stracil szybkosc, czy stracil determinacje, czy jest juz za stary by sie przestawiac do nowych zasad i bolidow, ale prawda jest taka ze Ferrari wcale nie musi miec Kimiego, ktory jest super szybki, wystarczy Kimi, ktory jest doswiadczony, akceptuje swoja role w zespole i pracuje na Seba.

  9. Kimi jest i pozostanie legendą. Ta legenda głosi, że Kimi bez motywacji to już nie Iceman tylko facet który swoim wyluzowanym styl życia spędza sen z powiek swoich szefów. Poza tym Kimi już dawno powiedział, że po zdobyciu tytułu, F1 przestała być dla niego wyzwaniem i brak mu dalszej motywacji. Traktuje F1 jak dobrą robotę za niezłą kasę. Macie o to do niego żal? Ja nie mam..

  10. Już po dwóch wyścigach widać, że nie tylko samochód pomaga w wygrywaniu wyścigów, czego dowodziło wielu komentatorów w przeszłych sezonach. Kierowca jest wciąż najmocniejszym ogniwem, które jest tak mocne w teamie, jak jest i słabe jednocześnie. A widać, że Bottas odstaje od prymusa. Tak jak Raikkonen od Vettela. Drudzy kierowcy w zespole liczą jedynie na szczęście, ci pierwsi – na siebie.

Skomentuj Milo Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here