Przejście Daniela Ricciardo z Red Bulla do Renault wywołało powszechne zaskoczenie. Wydawało się, że Australijczyk jest skazany na przedłużenie wygasającej po tym sezonie umowy, ale ostatecznie skorzystał z pierwszej za czasów dorosłej kariery okazji do zerwania więzi z producentem słynnego napoju. Spędził pod skrzydłami Red Bulla dekadę, ale nadszedł czas na – jak sam stwierdził – świeże, nowe wyzwanie.

Kiedy drzwi do Mercedesa były już zamknięte, a Ferrari jako alternatywę dla Kimiego Räikkönena rozważało już tylko Charles’a Leclerca, przyszłość w tych samych barwach zdawała się być niemal pewna. Jednak kilkukrotnie w czysto teoretycznych rozważaniach twierdziłem, że rozsądną opcją byłoby właśnie Renault – ze względu na status fabrycznego zespołu oraz stały, widoczny gołym okiem rozwój. Skoro już trzeba było opuszczać Red Bulla, to Enstone jest jedynym logicznym celem. To nie powinno ulegać wątpliwości.

Dlaczego zatem Daniel postanowił odejść z Red Bulla? Do głowy od razu przychodzą dwa powody. Mała wiara w skuteczność Hondy w najbliższych dwóch latach oraz świadomość, że pierwsze skrzypce gra tam już Max Verstappen.

To jest odważny ruch, ale Ricciardo musiał poczuć presję czasu i dojść do wniosku, że w RBR będzie najwyżej dreptał w miejscu. Intrygującym smaczkiem jest fakt, że przechodzi do aktualnie największego wroga swojej obecnej ekipy. Krótkoterminowo może żałować zamiany Milton Keynes na Enstone, ale w perspektywie dwóch-trzech lat (kontrakt podpisał na dwa lata, jak zresztą pozostali wielcy gracze na rynku kierowców) nabierające impetu Renault może stać się poważną siłą.

Właściwie wszystko będzie zależało od… Hondy. Red Bull z porządnym silnikiem zawsze namiesza (dopóki mają na zapleczu Adriana Neweya), ale dymiąca i słaba jednostka może skutecznie stłamsić wszelkie nadzieje. Tymczasem Renault może dość szybko zbudować kompletny pakiet – i wówczas Ricciardo odczuje korzyści z frustracji, które przeżywa obecnie jako klient producenta nastawionego na własny rozwój i pracującego według harmonogramu własnego, a nie Red Bulla. Jeśli francuski koncern dodatkowo zacznie wykorzystywać swoje możliwości na scenie politycznej – co do tej pory kompletnie leżało – to słowa Daniela z komunikatu prasowego mogą okazać się prorocze.

– To chyba jedna z najtrudniejszych decyzji w mojej dotychczasowej karierze – powiedział Ricciardo. – Pomyślałem, że czas na świeże i nowe wyzwanie. Zdaję sobie sprawę, że przed Renault jeszcze wiele pracy, żeby osiągnąć cel w postaci walki na najwyższym poziomie, ale zaimponowały mi ich postępy przez zaledwie dwa lata i wiem, że za każdym razem, kiedy pojawiali się w sporcie, to ostatecznie zwyciężali. Mam nadzieję, że pomogę im w tym.

Nowe partnerstwo w stawce jest też potwierdzeniem ambicji Renault. Kontrakt ze zwycięzcą Grand Prix i wysoko cenionym kierowcą – przymierzanym wszak do wszystkich czołowych ekip – musiał kosztować i na pewno został podbudowany stosownymi zapowiedziami odnośnie planów rozwoju i osiągów. Wiadomo, że z planami różnie bywa, ale rozsądny facet, jakim niewątpliwie jest Ricciardo, nie dałby się złapać na czczą gadaninę.

Sam się zastanawiam, co przyniesie ta współpraca. Bardzo interesują mnie wyniki Nico Hülkenberga na tle Daniela… A także to, co wydarzy się w dalszej kolejności na rynku transferowym.

Dzisiejsze wieści są niczym ogromny głaz rzucony na środek stawu – rozchodzące się kręgi dotrą do każdego zakamarka. Ale to już temat na oddzielne rozważania.

18 KOMENTARZE

  1. Scenariusz marzeń, wiem że prawie na pewno nie do spełnienia, ale… Red Bull albo właśnie będzie dreptał w miejscu oszukując się, że ma wspaniałych wychowanków, albo w końcu zaryzykuje. Na przykład kierowcę, którego powrót przebije wszystko co będzie się dziać w roku 2019. Wiadomo, że Red Bull to mistrzowie PR’u w sporcie i pozyskanie takiego marketingu byłoby super opłacalne. W tym celu mogliby dać Robertowi miejsce w Toro Rosso do końca sezonu i sprawdzić, go w warunkach bojowych. A potem już patrzeć tylko w przyszłość, z Hondą, z Robertem…
    Mało realny scenariusz, ale F1 nas ciągle zaskakuje 😉

      • Jeśli zgłosi się do Red bul, no to go wezmą najprawdopodobniej. Chociaż po tych wydarzeniach z Hondą wprowadził się w taki impas, że w sumie nie ma wyjścia bez ugody. On tak ma mniej więcej od tego przekrętu w Singapurze.

        • Niezbyt się to wydaje dobra opcja dla RB.
          1. Alonso tani nie jest. Musiałby mocno obniżyć swoje wymagania żeby go wzięli.
          2. RB ma swój program juniorski i chociażby z tego powodu wezmą pewnie Sainz’a/Gasly/ego. Nie po robili ten program żeby ściągać kogoś z zewnątrz i mu tyle płacić.
          3. Alonso jaki ma charakter to doskonale wiedzą. Max to nr 1 w RB i coś mi się wydaje, że mogłaby być powtórka z McLarena z 2007r.

  2. Jakby się przeprosił z Hondą. Po za tym, co on może wybrać innego? Tylko drugi fotel w Renault, albo pozostanie w Mclarenie. Być może już ma w ogóle dosyć i odejdzie, ale jak będą jakieś nadzieje na lepsze wyniki, to zostanie. Z Red bul są większe szanse, niż z Renault. Dlatego uważam, że może przejść do Red bul.

  3. Verstappen to młokos i Alonso mógłby być dobrym odniesieniem. Sam powinien być ciekawy swoich możliwości na tle MV, więc przejście do RB jest wyzwaniem i jedyną porządną opcją na dołączenie do czołówki.

  4. Daniel pokazał cojones, brawo! Może na tym stracić szansę wygrywania pojedynczych wyścigów (jeśli Honda będzie nie dużo gorsza niż silniki Renault), ale zyskuje potencjał walki o mistrzostwo.
    Nic lepszego, większego Go w RBR już nie spotka. Nie dowiemy się już nigdy jak naprawdę dobry był Webber, bo podobnego ruchu nie wykonał. Danny pokazał czego chce i co może zaryzykować.
    Pełen szacunek za to.
    RBR, a Helmut M w szczególności, zbierają owoce swoich działań. Mają w stajni obecnie tylko jednego kierowcę z potencjałem, reszta to popierdułki. Z czterema pożądanymi miejscami! Dobrze im tak! Karma!

  5. Alonso w RBR ? Nie jestem ekspertem od japońskiej kultury ale wydaje mi sie ze japończycy do dumny naród. Nie wiem co ALO musiałby zrobić, żeby puścili w niepamięć te wszystkie komentarze, które wygłaszał pod ich adresem. Poza tym, po co Red Bullowi Alonso i po co Alonso Honda, od której ledwo sie uwolnił ?

  6. Nie spodziewałem się tego ruchu w ogóle. Wydawało mi się, że najważniejsze dla kierowcy pokroju Daniela jest wygrywanie wyscigów i budowanie jego wartości w oczach topowych teamów. Nie do końca rozumiem, jak taką wartość zbudować w samochodzie środka stawki, jeśli nie jest się nowicjuszem i nie wypada dużo dużo lepiej na tle zespolowego partnera. Nie zmienia to jednak faktu, że jak Lewis przechodził do Mercedesa to myślałem dokładnie tak samo 🙂 Być może go przekonali w jakiś sposób i zna ich plan na zrobienie porządnego wozu. Pewne jest to, że robią postępy – tylko czy po zespole dostającym ponad sekundę na okrążeniu od topowych zespołów można się spodziewać zwycięstw w ciągu najbliższych 2 lat ? Szczerze wątpię a bardzo bym chciał widzieć żółte samochody w czołówce walczące na równi z ferrari czy mercem.

  7. Panie Mikołaju,dokładnie-Daniel nie jest pupilem Helmuta, co to znaczy?-vide Mark Webber + S. Vettel-bardzo niedawno – multi 21, a to skrzydło, a to blokował, itp, itd. Dlatego odważna i mądra decyzja Daniela. Życzę Mu niech pije z buta jak najczęściej – bo to sympatyczny chłopak. Co do młokosa Maxa-albo potrafi pojąć, że mistrzem F1 nie zostaje się tylko szybko jeżdżąc, albo nie. Hamilton się tego nauczył, choć początki miał czasem trudne – aleja serwisowa (ale nie ta z Alonso), kółko w Brazylii i parę innych.
    A tak na marginesie- mają szczęście te dzisiejsze „złote stymulatorowe dzieci” , że sędziowie każą nawet tych co są na wewnętrznej – niech oni sobie odpalą na swoich kompach czasy takich chłopców jak np. Arnoux, Alesi, młodego Patrese, Schumachera, G. Villeneva, Irvine’a, Bergera jak wykatapultował w pion Patrese i paru innych z lat 80-90 nie mówiąc już trywialnie o Sennie – ten Gość jak chciał był prawdziwą ruchomą szykaną albo atakował w takich miejscach i momentach gdzie innym się nie śniło. Tak , „kółka” leciały w górę często-czasem może za, ale było ciekawie.
    Co do naszego RK- mój kolega przeczuwa , że po zachowaniu Roberta można sądzić : jest dobra opcja na 2019-oby miał rację.

  8. Myślę, że menadżer Bravi powinien działać na korzyść Roberta, jeśli miałoby przejście Ocona odbyć kosztem Stofela. A dodatkowo wygląda na to, że w Mclarenie Vandorn’a nie chcą i jest to też z wzajemnością. W tej sytuacji powrót Robinsona z Polski do Williamsa na podstawowego kierowcę jest bardzo bliski:)) Powątpiewałem, a czasami w ogóle w to nie wierzyłem. Niechby to cudownie się stało i cudownie trwało przez jakieś kilka lat, czego życzę Robertowi i wszystkim kibicom!

Skomentuj czech00 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here