Obaj kierowcy Renault zostali zdyskwalifikowani z wyników Grand Prix Japonii, w następstwie protestu złożonego przez Racing Point. Okazuje się jednak, że ekipę z Enstone ukarano nie do końca za to, co zarzucali im rywale. Przypomnijmy, że zarzut dotyczył automatycznej regulacji balansu hamowania w oparciu o pokonany (przez samochód) dystans okrążenia.

Dochodzenie sędziowskie – w ramach którego zbadano kierownice, oprogramowanie elektronicznej jednostki sterującej, sterowniki i kontrolery tylnych hamulców – wykazało, że Renault nie stosuje systemu automatycznie korygującego balans hamowania w oparciu o przejechany dystans okrążenia. Stwierdzono jednak, że zespół wykorzystuje innowacyjne rozwiązania do wykorzystania pewnych niejednoznaczności w Regulaminie Technicznym oraz dokumentach uzupełniających. Nie łamie ich, ale za to narusza przepis Regulaminu Sportowego, mówiący o zakazie stosowania pomocy dla kierowcy. Chodzi o to, że system korekcji balansu hamulców w Renault co prawda jest obsługiwany normalnie, przyciskami na kierownicy, ale zdarzają się sytuacje, w których kierowca nie musi tego robić i balans – mimo braku działań z jego strony – ulega zmianie.

Szczegóły techniczne zostały rzecz jasna utajnione – także wobec składającego protest zespołu.

Tak jak sugerowałem w magazynie #ElevenF1, zespół Racing Point oparł swoje domysły na tym, co dostrzeżono na ujęciach z kamer pokładowych samochodów Renault. Wyświetlacz na kierownicy pokazywał zmianę balansu, mimo że kierowca nie wykonywał żadnych związanych z tym czynności.

Z kolei w wyjaśnieniach składanych (przed posiedzeniem sędziów) przez Renault czytamy, że zespół nie korzysta z systemu działającego w oparciu o przejechany dystans okrążenia – ale Renault nie zaprzecza, że balans mógł być zmieniany bez fizycznej aktywności kierowcy. Jednocześnie ekipa z Enstone podkreśla, że materiał z kamer nie jest jednoznaczny, a Racing Point opiera swoje spekulacje na… zarzutach byłego pracownika Renault, który nie był świadomy wszystkich istotnych szczegółów dotyczących układu hamulcowego ekipy.

Czyli w Racing Point na podstawie gustownego donosiku wiedzieli, że dzwonią, ale nie do końca się orientowali, w którym kościele. A Renault oberwało rykoszetem, bo co prawda zarzuty rywali okazały się nietrafione, ale za to ich wynalazek można było podpiąć pod inny paragraf. Zresztą słusznie – co z tego, że przepisy techniczne zostały sprytnie ominięte, skoro przy okazji narusza się przepis o samodzielnym prowadzeniu samochodu, bez pomocy? Oczywiście pod ten zapis można podciągnąć bardzo wiele rzeczy, ale w tym przypadku sprawa jest chyba oczywista.

Kara jest bardziej surowa niż chociażby za poprzedni przypadek naruszenia tego przepisu (Alfa Romeo w Grand Prix Niemiec), ale sędziowie porównali korzyści płynące z różnych wykroczeń i ocenili, że tym razem były większe. Renault do 10:00 czasu meksykańskiego może odwołać się od tej decyzji.

1 KOMENTARZ

  1. Każdy kombinuje jak może a gawieć się cieszy i ogląda ”czystą i sportową rywalizację na najwyższym poziomie”

    … a co z Ferrari i ich magicznymi intercoolerami, że się tak podłączę pod temat naginania przepisów?

Skomentuj syfcio Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here