21 lat. Tyle czasu minęło od tragicznego weekendu na torze Imola, który pochłonął życie Ayrtona Senny i Rolanda Ratzenbergera. Geniusza kierownicy, czarodzieja deszczu, demona szybkości, trzykrotnego mistrza świata z jednej strony, a z drugiej zawodnika mającego na koncie zaledwie jeden start w F1. Pamiętamy o obu, choć w tym materiale skupimy się na Brazylijczyku. Zapraszamy do lektury alfabetu Ayrtona Senny, a wspomnienie Ratzenbergera, opublikowane w 20. rocznicę jego śmierci znajdziecie TUTAJ.
A jak Angra dos Reis
Azyl brazylijskiego mistrza kierownicy. To tutaj, na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego, 150 kilometrów od Rio de Janeiro, otoczony przez swoich najbliższych Ayrton Senna odcinał się od ryku wyścigowych maszyn, zbierając siły przed walką na przepełnionych zgiełkiem arenach Formuły 1.
B jak Berger
Austriak był jednym z niewielu ludzi, którzy należeli do wąskiego grona przyjaciół Ayrtona. Senna był dla Gerharda inspiracją, z kolei Berger uczył swojego brazylijskiego kolegę dystansu do świata i samego siebie. Dzięki możliwości oglądania umiejętności Ayrtona z bliska, Austriak szybko zrozumiał, z jakiego kalibru kierowcą ma do czynienia. – Przechodząc do McLarena, sądziłem, że jestem w stanie go pokonać. Później zdałem sobie sprawę, że jest o klasę wyżej od nas – przyznawał Gerhard.
…i jak Bóg
Senna był człowiekiem głęboko wierzącym. W początkach kariery często „przyłapywano” go na zgłębianiu tajników Biblii. Religia stanowiła dla Brazylijczyka źródło wewnętrznej siły, natomiast dla jego rywali był to często powód do żartów. Gdy Ayrton przyznał kiedyś, że czuje przy sobie obecność Boga, jego odwieczny rywal Alain Prost skwitował, że „pędząc po torze, woli czuć hamulce w swoim samochodzie”. Przy innej okazji dorzucił jeszcze, że „wierzyć w Boga to jedno, a czuć się jak Bóg, to co innego”.
C jak działalność charytatywna
Brazylijczyk udzielał się charytatywnie, pomagając dzieciom z ubogich brazylijskich rodzin. Po jego tragicznej śmierci misję tę kontynuuje Instytut Ayrtona Senny, któremu przewodzi jego siostra Viviane.
D jak Donington i deszcz
O tym występie Senny słyszał chyba każdy. Kombinacja Donington Park i angielskiego deszczu okazała się zabójcza dla rywali Ayrtona. Zdaniem wielu dziennikarzy, znawców i fanów jego popis z 1993 roku stanowi przykład czystego geniuszu trzykrotnego mistrza świata, a pierwsze okrążenie Grand Prix Europy, podczas którego wyprzedził kolejno Michaela Schumachera, Karla Wendlingera, Damona Hilla i Alaina Prosta nie bez powodu uchodzi za jedno z najlepszych, a może i najlepsze kółko w dziejach mistrzostw świata.
W zmiennych warunkach panujących na angielskim torze Senna radził sobie znakomicie, perfekcyjnie żonglując oponami. To nie było tylko kolejne zwycięstwo. To było upokorzenie pozostałych kierowców F1. – Za każdym razem, gdy decydowaliśmy się na zmianę ogumienia, nie trafialiśmy. Wyszliśmy przy nim [Sennie] na idiotów – przyznawał Alain Prost. Co ciekawe, sam Brazylijczyk wyżej niż wygraną na Donington cenił swój pierwszy triumf w F1. Zresztą również deszczowy!
E jak Estoril
W 1985 roku właśnie na Estoril, w strugach ulewnego deszczu (nie pierwszy i nie ostatni raz), Ayrton jechał jak natchniony, obserwując jak kolejno wykruszają się jego rywale. Sam również przeżył sporo „momentów”, ale przetrwał i sięgnął po zwycięstwo, finiszując minutę przed drugiem na mecie Michele Alboreto. A właściwie dlaczego Estoril stawiał wyżej od Donington? Najkrócej rzec ujmując dlatego, że miał większy wpływ na kontrolę nad autem.
– Samochody były wtedy napędzane silnikami turbo o monstrualnej mocy i w przeciwieństwie do swoich odpowiedników z 1993 roku nie posiadały systemów komputerowych ułatwiających pracę kierowcy – tłumaczył Brazylijczyk. – Warunki były koszmarne, znacznie gorsze od tych z Monako [w 1984 roku]. Straciłem rachubę, ile razy byłem bliski kraksy. Miałem szczęście, że udało mi się dotrzeć do mety. Wyścig powinien zostać przerwany.
F jak Fangio
Pięciokrotny mistrz świata F1, niezwykle szanowany przez Sennę – zresztą z wzajemnością. Juan Manuel Fangio uważał, że Ayrton jest kierowcą, który pobije jego rekord pięciu mistrzowskich tytułów. I gdyby nie Imola ’94, byłyby na to szanse. Co prawda Brazylijczyk powiedział kiedyś, że „nie ma idoli”, ale jego relacja z Argentyńczykiem stanowi ewidentny wyjątek od tej reguły.
G jak geniusz
Ludzie, którzy spotykali Sennę na swojej drodze, określali go najczęściej właśnie tym słowem. Przykładowo Martin Brundle. – To był geniusz, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości – przyznał kiedyś Brytyjczyk.
H jak Honda
Alain Prost złośliwie nazywał swojego brazylijskiego kolegę „pieszczoszkiem Hondy”. Senna przejeździł na silnikach japońskiej firmy sześć lat. Z Hondą (i oczywiście McLarenem) święcił swoje największe triumfy w Formule 1, sięgając po trzy tytuły mistrza świata.
I jak Imola
Tor, który Senna po prostu uwielbiał. Trzykrotnie tam zwyciężał, aż ośmiokrotnie zdobywał pierwsze pole startowe (od 1985 do 1991 i w 1994). Los zrządził, że na włoskim obiekcie, 1 maja 1994 roku, Ayrton zapłacił najwyższą cenę za realizację swojej życiowej pasji.
…i jak Interlagos
Matecznik brazylijskiego kierowcy. Na torze położonym na przedmieściach São Paulo Ayrton odniósł dwa zwycięstwa. Wygrana w 1991 roku okazała się jednym z jego najwspanialszych, a zarazem okupionych największym cierpieniem fizycznym triumfów w F1. W samochodzie Senny odmawiały posłuszeństwa kolejne biegi i pod koniec została mu jedynie szóstka. Z tego powodu czasy jego okrążeń spadły o sześć sekund. Trzy sekundy z tego deficytu udało się odzyskać dzięki całkowitej zmianie linii jazdy. Sparaliżowany z wysiłku, zmagając się z napięciem mięśni Ayrton dowiózł upragnione zwycięstwo do mety, choć na finiszu dosłownie krzyczał z bólu.
J jak Japonia
Nie licząc Brazylii, to właśnie w Japonii Senna był traktowany z największym szacunkiem. Sprzyjały temu, rzecz jasna, jego związki z Hondą, ale również pełen zaangażowania, pasji i determinacji styl pracy Brazylijczyka.
…i jak Jerez
W 1986 roku Senna wygrał wyścig na hiszpańskim torze, finiszując z przewagą 0,014 sekundy nad Nigelem Mansellem. Linię mety panowie przecięli niemal równocześnie.
K jak kontrowersje
Po kolizji Senny z Prostem w 1990 roku na torze Suzuka Jackie Stewart oskarżył Brazylijczyka o to, że miał więcej wypadków niż jakikolwiek inny mistrz świata F1. Zastrzeżenia budziło także bezkompromisowe podejście Brazylijczyka do ścigania. On nie brał jeńców, wciskał się dosłownie w każdą wolną lukę, czasami wręcz wzbudzając przerażenie swoich rywali. – Ayrton jest naprawdę dobry. Byłem pod wrażeniem jego jazdy, ale Jezu.. on podejmował gigantyczne ryzyko! – skwitował popisy Senny na torze w Montrealu w 1985 roku Keke Rosberg. Z pewnością uwaga Fina nabierze nieco innego wymiaru, gdy podkreślimy, że Brazylijczyk ścigał Rosberga, jadąc z pięcioma okrążeniami straty i walcząc o szesnaste miejsce.
L jak Lotus
Ayrton Senna spędził w ekipie Lotusa trzy sezony, przesuwając trochę w czasie proces upadku ekipy założonej przez Colina Chapmana. Brazylijczyk wygrał w jej barwach sześć wyścigów, szesnastokrotnie sięgając również po pole position. Niestety, w tym okresie Lotus nie był już zespołem zdolnym do walki o mistrzowskie laury. Szkoda, to mogła być piękna legenda.
M jak McLaren
…i właśnie dlatego w 1988 roku wspólnie z Hondą Ayrton Senna trafił do stajni Rona Dennisa, tworząc prawdziwy dream team z Alainem Prostem po drugiej stronie garażu. Z czasem ich rywalizacja przerodziła się w otwartą wojnę, ale o tym pod literą „O”. Wracając do McLarena, z ekipą z Woking Brazylijczyk zdobył wszystkie swoje tytuły, wygrał 35 wyścigów i sięgnął po 46 pierwszych pól startowych.
…lub jak Monako
Ayrton Senna nie bez kozery uchodzi za króla ulicznej trasy, wijącej się ulicami księstwa hazardu. To tutaj w 1984 roku Brazylijczyk dał próbkę swojego wyjątkowego talentu, ocierając się o zwycięstwo. W kolejnych latach kierowca z São Paulo wielokrotnie kręcił ruletką w Monte Carlo, ustanawiając niepobity do dzisiaj rekord sześciu wygranych. W 1992 roku stoczył pasjonujący pojedynek o zwycięstwo z Nigelem Mansellem. Jadąc na starych oponach, Brazylijczyk przez kilka ostatnich okrążeń skutecznie odpierał ataki szalejącego na świeżych gumach i w znacznie szybszym Williamsie FW14B Anglika. – Jego McLaren był dosłownie wszędzie. Nie miałem szansy do wyprzedzić – zaznaczył Mansell po wyścigu.
N jak Nürburgring
W 1984 roku Brazylijczyk wygrał Wyścig Mistrzów zorganizowany przy okazji inauguracji nowego Nürburgringu. Do wzięcia udziału w zawodach zaproszono m.in. wszystkich żyjących czempionów F1. Kilku z nich, jak chociażby startujący w Indy 500 Emerson Fittipaldi, musiało odmówić. Jego miejsce zajął właśnie Ayrton. Kierowcy otrzymali do dyspozycji identyczne Mercedesy 190, w większości traktując wyścig trochę jak zabawę. Senna podszedł do sprawy zupełnie inaczej, dostrzegając świetną okazję do demonstracji swojego talentu. Szansę oczywiście wykorzystał, robiąc przy tym tak świetne wrażenie, że John Surtees natychmiast zasugerował Enzo Ferrariemu zatrudnienie młodego Brazylijczyka.
O jak obsesja, czyli Alain Prost
Od samego początku ich wspólnej przygody w McLarenie Senna nie krył, że Francuz jest jego największym rywalem. Z czasem pokonanie Alaina stało się obsesją Ayrtona, a ich walka przeobraziła się w otwartą wojnę. Obaj panowie uciekali się do nieczystych zagrań, dwukrotnie rozstrzygając losy walki o mistrzowskie tytuły w wyniku kolizji na torze Suzuka. W 1993 roku raz jeszcze stoczyli pojedynek o mistrzostwo świata, tym razem bez tego rodzaju kontrowersji. Po zdobyciu przez Prosta czwartego tytułu mistrza świata i jego odejściu z F1, Sennie zabrakło punktu odniesienia. Pamiętacie Imolę i wyznanie Ayrtona: „Pozdrowienia dla Alaina, wszyscy za Tobą tęsknimy”?
P jak pole position
Senna był przerażająco szybkim kierowcą, co przekładało się na jego sukcesy w kwalifikacjach. Brazylijczyk aż 65 razy sięgał po pierwszą pozycję startową, wielokrotnie deklasując innych kierowców. Tak jak w Monako w 1988 roku, gdzie drugi w rankingu Alain Prost stracił do niego na liczącej 3,328 km pętli aż 1,427 sekundy. To było to słynne metafizyczne okrążenie.
– Jechałem, wiedziony siłą instynktu. Uświadomiłem sobie, że poruszam się za szybko, powyżej limitu. Mimo tego nadal próbowałem urwać ułamki sekundy. Wszedłem na wyższy poziom. Czułem, jakbym mknął nie po torze, lecz w tunelu. Potem, nagle, coś się przełączyło. Moje reakcje natychmiast zwolniły. To było przerażające doświadczenie, ponieważ zdałem sobie sprawę, że wykraczało ono poza moją świadomość – opowiadał później Senna.
…lub jak Penske
Tuż przed Bożym Narodzeniem w 1992 roku trzykrotny mistrz świata na Firebird Raceway testował samochód serii IndyCar. Senna dzielił Penske z Emersonem Fittipaldim. Według nieoficjalnych informacji Ayrton uzyskał czas na poziomie 49,09 i był o 0,6 sekundy szybszy od swojego starszego kolegi. – Któregoś dnia poprowadzę takie auto. To tylko kwestia czasu – obiecał po testach. Szkoda, że nie udało mu się dotrzymać słowa.
R jak Renault
Swoją przygodę z silnikami Renault Senna rozpoczął od Lotusa. W latach 1985-1986 Brazylijczyk zdobył aż 15 pierwszych pozycji startowych, ale wygrał zaledwie 4 wyścigi. Powodem było to, że francuskie jednostki napędowe były zbyt paliwożerne na tle konkurencji spod znaku Hondy (Williams) i TAG Porsche (McLaren), więc siłą rzeczy ich moc w wyścigach musiała zostać poważnie ograniczona. Niepowodzenia sprzed lat miały Ayrtonowi zrekompensować starty z korzystającą z silników Renault ekipą Williamsa. Coś, co miało być spełnieniem marzeń i przynieść Brazylijczykowi czwarty tytuł mistrza świata, zostało przekreślone przez tragedię na torze Imola.
S jak Suzuka
Na japońskim torze słodki smak sukcesów mieszał się Ayrtonowi z goryczą porażki. To tutaj Brazylijczyk zdobył swoje wszystkie tytuły. W pierwszym rzędzie warto wspomnieć jego występ z 1988 roku i fantastyczny pościg za czołówką, spowodowany kiepskim startem. W zmiennych warunkach Senna jak zwykle spisał się znakomicie i wygrał wyścig, sięgając po mistrzostwo świata.
Rok później stracił koronę w wyniku skandalicznej dyskwalifikacji za ominięcie szykany po kolizji spowodowanej przez Prosta. – To było jedyne miejsce, w którym mogłem go [Prosta] wyprzedzić. Ktoś, kto nie powinien się tam znajdować, zamknął drzwi, powodując wypadek – wyjaśniał Senna powody zderzenia na 47 okrążeniu.
W 1990 roku Senna wziął na Francuzie odwet. W pierwszym zakręcie storpedował Ferrari Prosta, sięgając po tytuł. W następnym roku dorzucił do kolekcji trzecią koronę, tym razem po pojedynku z Nigelem Mansellem, natomiast w 1993 roku odniósł na Suzuce swoje przedostatnie zwycięstwo w F1.
T jak Toleman
W pierwszym sezonie startów w F1 przyszły trzykrotny mistrz świata reprezentował barwy ekipy Toleman. Zespół nie należał wprawdzie do czołówki, ale dzięki sile swojego talentu Senna trzykrotnie stawał na podium. Poza drugą lokatą w Monako, Brazylijczyk wywalczył trzecie miejsce w Wielkiej Brytanii i Portugalii.
U jak uliczne tory
Na krętych i ciasnych, pozamykanych stalowymi barierami lub betonowymi blokami ulicznych torach Senna czuł się jak ryba w wodzie. Na tego rodzaju obiektach jego przewaga, wynikająca m.in. z niezwykłej precyzji, rytmu, wyczucia limitu i odwagi, była zdecydowanie bardziej wyraźna niż na zwykłych torach. Zwłaszcza podczas kwalifikacji, w których zdarzało mu się kompromitować rywali różnicą przekraczającą nawet sekundę. Detroit 1985, Monako 1988 i 1989, Phoenix 1989 i 1991. Pokaz siły? Nie, eksterminacja.
W jak Williams
Przez dwa lata (1992-1993) Senna marzył o ściganiu się dla Williamsa. Co więcej – mówił nawet, że mógłby to robić za darmo, byle tylko dysponować samochodem zdolnym do walki o tytuł. Swoją szansę otrzymał w 1994 roku, ale model FW16 nie spisywał się tak, jakby sobie tego życzył Brazylijczyk. Ponad dekadę wcześniej, w lipcu 1983 roku, właśnie z tym zespołem zaliczył swój pierwszy test w samochodzie F1: za kierownicą Williamsa FW08C na Donington Park.
V jak Viviane
Siostra brazylijskiego mistrza kierownicy. Po jego śmierci zajęła się uruchomieniem i prowadzeniem Instytutu Ayrtona Senny, zajmującego się (we współpracy z licznymi firmami i organizacjami) stwarzaniem edukacyjnych szans dzieciom z najbiedniejszych brazylijskich rodzin.
Z jak zwycięstwo
„Drugi kierowca na mecie to pierwszy przegrany” i „nie zostałem stworzony, aby zajmować drugą czy trzecią pozycję, tylko żeby wygrywać”. Te dwa zdania doskonale obrazują determinację Senny do zwyciężania. Liczyło się tylko pierwsze miejsce. Nic poza nim. Wywalczył je 41 razy.