Zespół Williams potwierdził, że traci pierwszy z ośmiu dni zimowych testów przed sezonem 2019. Ekipa nie zdążyła przygotować samochodu i poza planowanym na ten weekend dniem filmowym z harmonogramu wypadnie także poniedziałek – pierwszego oficjalnego dnia testów pracą mieli dzielić się Robert Kubica i George Russell. Zgodnie z nowym planem jazd, przez pozostałe trzy dni obaj zawodnicy wyścigowi oraz kierowca testowy Nicolas Latifi mają dostać po tyle samo czasu na torze – po dwie połówki dnia.

– Niestety, musimy odłożyć start naszych testów do wtorkowego poranka – mówi Claire Williams. – Za nami niezwykle pracowita zima i mimo najlepszych wysiłków, potrzebujemy jeszcze trochę czasu, zanim będziemy gotowi do jazdy. Nie jest to idealna sytuacja, ale to także nie koniec świata.

Plan pracy poszczególnych ekip na pierwszą turę zimowych testów.

Nie jest to rzecz jasna pierwszy w historii przypadek, w którym zespół traci czas na samym początku zimowych przygotowań. Kłopoty ze złożeniem samochodu na czas zdarzały się to chociażby Red Bullowi, dni testowe czy całe sesje uciekały Force India czy, w pamiętnym sezonie 2009, Brawnowi – były to jednak czasy, w których zimowych testów było więcej niż teraz, więc nawet dzień straty nabiera większego znaczenia. Równocześnie nie jest to idealny scenariusz w sytuacji, w której zespół musi się pozbierać po najsłabszym sezonie w historii, jeden kierowca wraca do ścigania po ośmioletniej przerwie, a drugi jest debiutantem.

Rywale nie tylko zdążyli już zaprezentować „prawdziwe” samochody na ten sezon, a nie tylko komputerowe grafiki, ale też zaliczyli pierwsze kilometry na torze, w ramach tak zwanych dni filmowych. Każda ekipa ma do dyspozycji dwa takie dni w sezonie: z przebiegiem ograniczonym do 100 kilometrów i na specjalnych oponach, o innej charakterystyce niż mieszanki wyścigowe.

Taki dzień teoretycznie służy realizowaniu materiałów promocyjnych (nagrywanie filmów, zdjęcia), w praktyce podczas zimowych przygotowań jest to okazja do sprawdzenia, czy wszystkie podzespoły nowej maszyny działają jak należy. Wszystkie drobne usterki można później usunąć bez większych konsekwencji – z kolei już w czasie oficjalnych testów pozornie błaha awaria może pozbawić zespół wielu godzin czy nawet całego dnia pracy.

Nie jest oczywiście powiedziane, że stracony dzień przyniesie Williamsowi katastrofę od strony osiągów. Niewykluczone, że model FW42 okaże się wdzięczną i stabilną platformą do dalszego rozwoju. Niemniej jednak lepiej przepracować dzień na torze niż przyglądać się, jak rywale nabijają pierwsze konkretne kilometry, zapoznają się z tegorocznymi mieszankami Pirelli i sprawdzają swoje pomysły aerodynamiczne w rzeczywistym świecie.

Skoro już o aerodynamice mowa, akurat Williams był jednym z niewielu zespołów, które przetestowały wstępną koncepcję nowego przedniego skrzydła podczas zeszłorocznych testów po GP Węgier. Poza prostszym i większym przednim skrzydłem, największe zmiany obejmują deflektory (mniejsze i prostsze), tylne skrzydło (większe, ze skuteczniejszym DRS) i wloty powietrza do przednich hamulców (mniejsze).

– Pozytywną rzeczą i nadzieją w tym wszystkim jest to, że zmieniły się przepisy aerodynamiczne – mówił Robert w trakcie przygotowań do sezonu. – To może trochę wymieszać karty, ale to nie jest łatwe zadanie i trzeba do tego podchodzić realistycznie. Dla nas pierwszym celem jest zmniejszenie strat z zeszłego sezonu.

Poza pracą nad samochodem, Robertowi zależy też na szybkim wejściu we właściwy rytm po ośmioletniej przerwie od ścigania.

– Kiedy wsiadłem w samochód nowej generacji, w 2017 roku na Węgrzech, musiałem zapomnieć o wszystkich nawykach – mówi. – To jest dużo trudniejsze niż nauczenie się czegoś od nowa, ponieważ każdy sportowiec dąży do tego, żeby każdą rzecz robić jak najbardziej naturalnie. Właśnie ta naturalność ruchów, naturalność prowadzenia samochodu, jest bardzo ważna. Kiedy nagle zderzasz się z rzeczywistością, która jest zupełnie inna, to brakuje ci tej naturalności. Jeśli chodzi o mnie jako o kierowcę, cel [na początek sezonu 2019] jest dosyć prosty: wykonanie swojej pracy jak najlepiej i dążenie do powrotu do poziomu sprzed wypadku. Żeby wszystko przychodziło naturalnie, tak jak przed wypadkiem. Od tamtej pory tak naprawdę wszystko zmieniło się w Formule 1. Zachowanie samochodów, waga, opony – które mają bardzo duży wpływ na prowadzenie auta i na podejście do wyścigów. Nie można określać, czy jest łatwiej, czy trudniej. Po prostu jest zupełnie inaczej. Te wszystkie niuanse trzeba poznać, żeby być na najwyższym poziomie, ale od tego będziemy mieli testy i pierwsze wyścigi, więc podchodzę do tego bardzo spokojnie.

– Dla kierowcy ważne jest, żeby samochód był miły w prowadzeniu – dodaje Robert. – Trudno używać takiego słowa w odniesieniu do auta F1, który jeździ tak szybko, ale na pewno szczery i miły w prowadzeniu samochód daje kierowcy większe możliwości. Wtedy w niektórych warunkach można pozwolić sobie na więcej za kierownicą i to może przynieść fajne wyniki.

Zamiast w poniedziałkowy poranek, pierwszy prawdziwy kontakt Roberta z nową maszyną nastąpi dopiero w środę. We wtorek pracą podzielą się George Russell i kierowca testowy Williamsa, Nicolas Latifi. Czasu na torze będzie mniej niż zakładano i oczywiście nie jest to korzystna sytuacja, ale z drugiej strony nie stawia Williamsa na z góry straconej pozycji. Jeśli kończony właśnie model FW42 będzie stabilną platformą do rozwoju, to spóźniony start szybko pójdzie w niepamięć.

4 KOMENTARZE

  1. Ciągle się zastanawiam: Było tyle dni na przygotowanie się i zabrakło akurat jednego? Opuścili dzień filmowy – spoko, ale na poniedziałek to auto powinno być gotowe. Kiepsko…

Skomentuj xtz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here