Nico gotowy do walki, ale czy starczy mu pary w niedzielę?

Kwalifikacyjna dominacja Lewisa Hamiltona została przełamana: po raz pierwszy w tym sezonie mistrz świata ustawi swojego Mercedesa na drugim polu startowym. Nico Rosberg może odetchnąć z ulgą, ale najważniejsze zadanie jeszcze przed nim. Niemiec nigdy nie wygrał w Barcelonie, chociaż dwa lata temu też ruszał tu z pierwszego pola. Na pewno liczy na statystykę: w dziesięciu ostatnich edycjach GP Hiszpanii osiem razy na najwyższym stopniu podium stawał triumfator czasówki. Z kolei od 2007 roku, a więc przez osiem lat z rzędu, za każdym razem zwyciężał tu inny kierowca. Rosberg musi podtrzymać ten trend, jeśli chce utrzymać kontakt z liderującym w mistrzostwach Hamiltonem.

Duet Mercedesa prawdopodobnie rozegra wyścig między sobą, a decydujące znaczenie będzie miał długi dojazd do pierwszego zakrętu. Pirelli zapowiada prosty strategicznie wyścig z dwoma pit stopami (trzy są teoretycznie szybsze, ale można utknąć za wolniejszymi rywalami), więc na tym polu niewiele będzie do ugrania. Wyprzedzanie, jak wiadomo, nie należy na tym torze do najprostszych zadań, więc pierwsze metry wyścigu będą miały kluczowe znaczenie.

Trzeci w czasówce Sebastian Vettel pokładał nadzieje w przygotowanych przez Scuderię poprawkach, ale po kwalifikacjach stwierdził, że strata do Mercedesa wcale nie zmalała – wręcz przeciwnie, jest większa niż w kilku poprzednich wyścigach. Po piątkowych treningach Ferrari nie było pewne, czy zdoła dobrze ustawić samochód z nowym pakietem aerodynamicznym, zatem postawiono na podzieloną strategię: Vettel dostał nową wersję, a Kimi Räikkönen starą. Wpływ na wynik Fina – dość odległe, siódme pole startowe – miała niecodzienna wpadka z Q3. Jeden ze świeżych zestawów opon z pośredniej mieszanki „ugotował się” w kocach grzewczych i nie nadaje się do użytku. Kimi miał zatem tylko jedną szansę na szybkie kółko, a do tego nie ma w zapasie żadnego świeżego kompletu szybszego ogumienia – w przeciwieństwie do Rosberga, Hamiltona i Vettela.

Pomiędzy czwartym w czasówce Valtterim Bottasem i siódmym Räikkönenem znaleźli się rewelacyjni kierowcy Toro Rosso. Carlos Sainz ucieszył rodaków piątym polem startowym, a Max Verstappen co prawda po raz trzeci w sezonie musiał uznać wyższość starszego kolegi, ale przynajmniej będzie mu towarzyszył w trzecim rzędzie.

Ich starsi koledzy z Red Bulla ustawią się na ósmym i dziesiątym polu (Daniił Kwiat po raz pierwszy pokonał Daniela Ricciardo), a przedzieli ich rozczarowany słabym występem Felipe Massa. Kierowca Williamsa miał tylko jeden komplet pośrednich opon na Q3 i w decydującym momencie popełnił błąd w trzecim zakręcie. Jak sam przyznał, gdyby nie to, mógłby być piąty.

W drugiej dziesiątce kierowcy ustawili się parami, z duetem McLarena w siódmym rzędzie – przed Sauberami i Force India. Co ciekawe, Fernando Alonso uważa, że zespół może w niedzielę otworzyć tegoroczne konto punktowe. – Jeśli start będzie dobry, jeśli strategia będzie dobra, to jutro będziemy mieli pierwszą szansę na punkty. Jestem tego pewny – stwierdził Hiszpan.

Jego optymizmu nie podziela zespołowy partner. – Dajcie mi to, co Fernando zjadł na śniadanie – żartobliwie skwitował Jenson Button. Prawda jest taka, że poza dobrym startem i strategią McLaren musi też liczyć na problemy innych kierowców. Postępy niewątpliwie wykonano, ale na punkty zdobyte w równej walce jest chyba jeszcze za wcześnie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here