Mark Webber kilkanaście minut przed rozpoczęciem wyścigu. Australijczyk powtórzył sukces sprzed dwóch lat i zwyciężył po starcie z pole position.

Mark Webber i Nico Rosberg odpowiednio wykorzystali swoje pozycje startowe w pierwszym rzędzie i po 78 okrążeniach ulicznego toru wjechali na metę w takiej właśnie kolejności. Australijczyk odniósł ósme zwycięstwo w karierze, drugie w Monako – a Red Bull skompletował hat-trick trzech wygranych z rzędu w Księstwie. Dzięki temu po sześciu pierwszych wyścigach mamy sześciu różnych zwycięzców. Pierwsza trójka na mecie zmieściła się w jednej sekundzie, a pierwsza szóstka – w sześciu. W Grand Prix Monako brakowało co prawda wyprzedzania, ale za to ze względu na nieustającą groźbę deszczu stratedzy mieli pełne ręce roboty. W końcówce faktycznie zaczęło kropić, ale kolejność w czołówce nie uległa zmianie.

Fernando Alonso i Sebastian Vettel, którzy finiszowali na trzeciej i czwartej pozycji, rozegrali perfekcyjny taktycznie wyścig. Mistrz świata zgodnie z zapowiedziami wystartował na miękkich oponach i pokonał na nich aż 45 okrążeń. Jako ostatni zjechał na zmianę i na supermiękkim ogumieniu bez problemów pokonał resztę dystansu, wciśnięty pomiędzy Alonso i Lewisa Hamiltona. Z kolei Alonso na pierwszych metrach wyścigu przetrwał starcie z Romainem Grosjeanem i po  spokojnym początku zdołał przeskoczyć przed Lewisa Hamiltona podczas zmiany opon. Anglik dojechał na piątej pozycji i jako jedyny, oprócz Alonso, ma na koncie zdobycz punktową w każdym tegorocznym wyścigu. Najlepszy występ w tym sezonie zaliczył Felipe Massa, który finiszował na szóstej pozycji.

Punktowaną dziesiątkę uzupełnili Paul di Resta, Nico Hülkenberg, Kimi Räikkönen i Bruno Senna. Szansę na doskonały wynik miał Jean-Eric Vergne, który jako pierwszy, już na 18. okrążeniu, zjechał po miękkie opony. Po pit stopach rywali Francuz przebił się na siódme miejsce, ale w końcówce stratedzy Toro Rosso popełnili fatalny błąd: gdy zaczęło mocniej kropić, wezwali debiutanta po opony przejściowe. Tor nie był wystarczająco mokry, zatem Vergne wypadł z pierwszej dziesiątki i dojechał do mety na 12. pozycji, z jednym okrążeniem straty.

Nie był to udany dzień dla francuskich kierowców: Grosjean popsuł start z czwartego pola i znalazł się pomiędzy Alonso i Michaelem Schumacherem. Tor okazał się za wąski dla trzech samochodów i po kolizji z obydwoma rywalami kierowca Lotusa uszkodził auto i zakończył swój występ już w pierwszym zakręcie. Sędziowie postanowili, że po wyścigu przesłuchają Grosjeana i Schumachera – obserwatorzy raczej zgodnie uznają, że winny był Francuz, który w tym sezonie praktycznie w każdym wyścigu zalicza stłuczki z rywalami. „Schumi” najpierw utknął za Räikkönenem, a do mety nie dojechał w wyniku problemów z ciśnieniem paliwa.

Cichym bohaterem wyścigu był Heikki Kovalainen. Kierowca Caterhama po zamieszaniu w pierwszym zakręcie znalazł się na trzynastej pozycji, a jadący za nim Jenson Button nie był w stanie przeprowadzić skutecznego ataku. Przypomina się GP Monako 2001, kiedy Enrique Bernoldi w słabiutkim Arrowsie powstrzymywał przez pół wyścigu walczącego o tytuł Davida Coultharda z McLarena. Button ostatecznie nie ukończył wyścigu, a Kovalainen stoczył jeszcze ciężką walkę z Sergio Pérezem, tracąc fragment przedniego skrzydła w pierwszym zakręcie. Sędziowie zapowiedzieli, że przeanalizują ten incydent także po wyścigu.

Jeśli chodzi o strategię, chłodniejsze warunki umożliwiły praktycznie wszystkim kierowcom przejechanie całego dystansu wyścigu z jedną wizytą na pasie serwisowym. Schumacher miał zatem wczoraj rację, mówiąc o właśnie takiej taktyce. Sytuację skomplikowały gromadzące się nad torem deszczowe chmury – w oczekiwaniu na deszcz Lotus zwlekał ze ściągnięciem Räikkönena, który miał wyraźne problemy z dużym zużyciem pierwszego zestawu ogumienia. Dzięki temu pierwsza szóstka mogła odskoczyć na bezpieczną odległość, co z kolei skłoniło strategów Mercedesa do próby podcięcia taktyki Webbera bez ryzyka wpadnięcia w korek wolniejszych samochodów.

Wcześniejszy zjazd Rosberga nie pozwolił jednak Niemcowi objąć prowadzenia. Okazało się, że za sprawą niskiej temperatury wszyscy kierowcy mieli kłopoty z odpowiednim dogrzaniem twardszej mieszanki i dlatego zjeżdżający dwa okrążenia później lider utrzymał pozycję. W przeciwieństwie do tegorocznego trendu, w Monako bardziej opłacał się późniejszy zjazd. Na tym etapie wyścigu, przy zmianach z supermiękkich Pirelli na miękkie, najszybszym kierowcą był Vettel, którego opony mimo pokonania ponad 30 okrążeń spisywały się wyraźnie lepiej niż świeże ogumienie u rywali. Inna sprawa, że pozostali zawodnicy mieli świadomość, że muszą na tych oponach dojechać do końca. W każdym razie umożliwiło to Vettelowi nadrobienie dwóch pozycji (po starcie był szósty) i finisz tuż za podium.

Sędziowie rozpatrują jeszcze incydent pomiędzy Grosjeanem i Schumacherem (ciekawe, że od razu uznano, że Alonso jest całkowicie bez winy) oraz pomiędzy Kovalainenem i Pérezem – informacje na temat orzeczeń podamy na naszym profilu na Facebooku, gdzie ponadto znajdziecie garść zdjęć i wypowiedzi kierowców po Grand Prix Monako.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here