W erze hybrydowej Mercedes jeszcze nie znalazł pogromcy. Przed ekipą Toto Wolffa rysują się perspektywy na szósty z rzędu tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Możliwe są zatem tylko dwa scenariusze: albo srebrni znowu sięgną po mistrzostwo świata, wyrównując tym samym rekord Ferrari, albo zaliczą pierwszą od 2014 roku porażkę.

Z każdym kolejnym rokiem Wolff powtarza, że walka o tytuły w Formule 1 jest coraz trudniejsza, bardziej zacięta, a rywale stawiają coraz wyższe wymagania. Tyle tylko, że rezultat nie ulega zmianie – tytuły zgarnia Mercedes i jego kierowcy. Przede wszystkim Lewis Hamilton, którego czteroodcinkową passę w 2016 roku przerwał Nico Rosberg. W poprzednim sezonie z Anglikiem walczył Sebastian Vettel. Potykając się o własne nogi, trudno jednak zachować równowagę i wspierany przez Valtteriego Bottasa Lewis już w Meksyku przypieczętował zdobycie tytułu. Koronacja Mercedesa miała miejsce dwa tygodnie później, na torze Interlagos. Nic dziwnego, że mający od dłuższego czasu świadomość porażki Włosi już wtedy prowadzili zaawansowane prace nad nową maszyną.

Nowe wcielenie
Poprzednie „Srebrne Strzały” miały dosyć kapryśną naturę, więc przy projektowaniu nowego auta inżynierowie Mercedesa postawili sobie za punkt honoru wyeliminowanie tej słabości. – Chcąc zbudować samochód łagodniej obchodzący się z oponami, szczególną wagę przyłożyliśmy do pracy nad zawieszeniem i charakterystyką aerodynamiczną – podkreśla James Allison. Pod Barcelonę mistrzowie świata przywieźli dwie różne wersje przedniego zawieszenia, potem samochód w mocno zmienionej specyfikacji. Z zupełnie nowym pakietem aerodynamicznym, ale opartym o dotychczasową koncepcję.

Nowe wcielenie W10 chyba nie do końca spełniło pokładane w nim nadzieje, bo Hamilton do znudzenia powtarza, że „Ferrari jest szybsze”. Abstrahując już od wypowiedzi mistrza świata, nie można bagatelizować tego, że włoska maszyna wyglądała na lepiej zbalansowaną, bardziej przyjazną dla kierowców i szybszą. W podobnym tonie wypowiada się Bottas, który podkreśla, że „Mercedes musi pracować dalej, by poprawić charakterystykę samochodu i osiągi”, bo „dotychczasowe poprawki mogą nie wystarczyć”. Żeby pokonać Ferrari.

Powody do obaw
Do myślenia daje wypowiedź Wolffa w „Auto Motor und Sport”: Austriak przyznaje, że Mercedes rozważa, czy trwać przy własnej koncepcji, czy może jednak pójść w ślady Ferrari. – Zmiana filozofii aerodynamicznej wymaga czasu. Tego nie da się zrobić z dnia na dzień. Krótko mówiąc, musielibyśmy poświęcić kilka pierwszych wyścigów. Stanowi to dla nas pewną zagwozdkę – wyznaje szef zespołu z Brackley.

Czy Mercedes ma podstawy do obaw (poza implikacjami, mogącymi wynikać z brexitu)? Z jednej strony tak, bo Włosi mogą być lekko z przodu. Z drugiej pamiętajmy o tym, że ekipa Wolffa już nie raz pokazała, że znakomicie radzi sobie w sytuacjach kryzysowych i potrafi błyskawicznie reagować, rozwiązując napotykane przeciwności. W końcu inżynierowie zespołu spod znaku trójramiennej gwiazdy są mistrzami świata także w rozwijaniu samochodu, czego najlepszym dowodem był poprzedni sezon.

Zlekceważenie Mercedesa byłoby niewybaczalnym błędem. Jak słusznie artykułuje Wolff, wysyłając w ten sposób ostrzeżenie do konkurencji, „mistrzostwo niekoniecznie zdobywa ten, kto najszybciej wychodzi z bloków”… Pełna zgoda, aczkolwiek nie można też w tych blokach utknąć.

Jak za pierwszym razem
Na koniec kilka słów o kierowcach. Hamilton rozpoczyna sezon jako urzędujący mistrz świata i mimo wszystko główny faworyt. 34-latek nie musi się spinać i niczego udowadniać – ani sobie, ani innym. Zapewnia również, że nadal znajduje w sobie motywację do rywalizacji na najwyższym poziomie. – To nowy sezon. Nowy rok i nowy rozdział, więc podchodzimy do tego, jakbyśmy walczyli o pierwszy tytuł – utrzymuje Lewis, ścigający w tabeli wszech czasów Michaela Schumachera. Szósty laur zbliża go do tego celu, choć o sukces nie będzie łatwo.

Także dlatego, że Bottas ma dosyć odgrywania roli, za sprawą której przylgnęła do niego niezbyt pochlebna łatka „skrzydłowego”. W tym roku Fin zamierza pracować na własne konto. Pożyjemy, zobaczymy. – Czuję, jakbym jeszcze niczego w F1 nie osiągnął. Jestem tu po to, żeby zdobyć tytuł. Nie mogę wiecznie pracować nad sukces innych. Wiem, że mogę być szybszy od Lewisa. Muszę tylko poprawić regularność – deklaruje Fin, dla którego dodatkową „motywację” będzie stanowić obecność Estebana Ocona.

Prawdę mówiąc, nie czuję się przekonany. Pokonanie Lewisa jest oczywiście możliwe, czego dowiódł chociażby Rosberg, ale żeby to zrobić, trzeba zacząć od wyrzucenia go z jego strefy komfortu. Najprostszą receptą jest „spranie mu tyłka” na torach, na których czuje się jak ryba w wodzie. Najlepiej zaczynając od Australii.

Testy
W pierwszym tygodniu Mercedes przywiózł W10 z podstawową wersją pakietu aerodynamicznego. Szczególnie dużo uwagi poświęcono oponom Pirelli, sprawdzając m.in. dwie wersje przedniego zawieszenia. Rezultaty nie były zbyt budujące. Bottas i Hamilton narzekali na kłopoty z balansem, brak stabilności i ziarnienie opon. W świat popłynął przekaz: „Ferrari jest od nas szybsze”.

W kolejnym tygodniu Mercedes wywołał wśród rywali lekki popłoch, prezentując praktycznie nowy samochód. Vettel był zaskoczony skalą zmian, ich efektami już nie tak bardzo. Model W10 w nowej specyfikacji okazał się lepszy, ale pewna nerwowość w jego zachowaniu pozostała.

– W porównaniu z zeszłym tygodniem jest lepiej. Balans się poprawił, samochód jest bardziej stabilny, wzrosła przyczepność, zwiększył się docisk, do perfekcji jednak jeszcze trochę brakuje. Nie wiem, czy to wystarczy. Musimy myśleć o kolejnych poprawkach – przyznawał Bottas, a Hamilton znacząco podkreślał, że „nie może powiedzieć zbyt wiele dobrego o oponach”.

Mistrzowie świata mają nad czym pracować. – Ferrari potencjalnie jest szybsze o pół sekundy na okrążeniu – zaznaczał Lewis, ostatniego dnia zbliżając się do rekordu Vettela na 0,003 sekundy. Blisko? Na pierwszy rzut oka tak. Sęk w tym, że chwilę później na oponach o dwa stopnie twardszych czterokrotny mistrz świata przejechał okrążenie tylko 0,5 sekundy wolniej niż na swoim najszybszym okrążeniu.

– Od początku twierdzę, że Ferrari jest bardzo mocne. W zależności od temperatury wyprzedzają nas o dwie-pięć dziesiątych sekundy na okrążeniu – upierał się Wolff, podtrzymując dotychczasową narrację. W odpowiedzi Mattia Binotto stwierdził, że „błędem byłoby sądzić, że Ferrari jest przed Mercedesem”. I tak w kółko.

Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, aczkolwiek analizy symulacji wyścigowych przekonują, że Włosi posiadają przewagę. Jak dużą i ile z niej zostanie w Melbourne, zobaczymy już za parę dni.

Nie jest jednak wcale pewne, że sytuacja będzie wyglądać tak, jak sugerują to analizy.

Po pierwsze dlatego, że w fabrykach cały czas trwają prace rozwojowe. – Jestem pewien, że do Australii przywieziemy poprawki – jeszcze w Barcelonie powiedział Bottas. Druga sprawa jest taka, że australijski tor ma zupełnie inną specyfikę niż obiekt w Katalonii, charakteryzujący się długimi, szybkimi zakrętami. Trzy – w Melbourne najbardziej miękką mieszanką będzie C4, natomiast podstawową oponą powinna być mieszanka C3, z którą Mercedes radził sobie zdecydowanie lepiej. Nie lekceważyłbym też faktu, że Lewis dobrze się czuje na torze w Parku Alberta (siedmiokrotnie zdobywał tu pole position), nawet jeśli pobieżna lektura liczby jego zwycięstw mówi coś innego.

Mercedes-AMG Petronas Motorsport
Szef zespołu: Toto Wolff
Dyrektor techniczny: James Allison
Miejsce w 2018: 1.
Punkty w 2018: 655
Najlepsza lokata w 2018: 1. (11 razy)
Tytuły wśród konstruktorów: 5

Mercedes rządzi w F1 od początku ery hybrydowej. Z każdym sezonem sukces ekipy Toto Wolffa jest jednak okupiony coraz większym wysiłkiem, bo rywale rosną w siłę. Szósty tytuł w klasyfikacji konstruktorów będzie oznaczał wyrównanie rekordu Ferrari z lat 1999-2004.

#44 Lewis Hamilton
34 lata
Zwycięstwa: 73
Pole position: 83
Podia: 134
Punkty: 3018
Tytuły mistrzowskie: 5
Miejsce w 2018: 1.

Pięciokrotny mistrz świata niczego nie musi już udowadniać, aczkolwiek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przynajmniej tak deklaruje. Przed nim w tabeli wszech czasów znajduje się już tylko Michael Schumacher, który ustrzelił siedem tytułów. Czy Anglik zmniejszy w tym sezonie straty?

#77 Valtteri Bottas
29 lat
Zwycięstwa: 3
Pole position: 6
Podia: 30
Punkty: 963
Najlepsza pozycja w mistrzostwach: 3. (2017)
Miejsce w 2018: 5.

Poprzedni sezon okazał się dla Valtteriego niekończącym się koszmarem. Serialem, który przykleił do niego upokarzającą łatkę „skrzydłowego”. I pechowca. Podniesienie się po takich ciosach nie będzie łatwe, ale Bottas nie ma już nic do stracenia.

2 KOMENTARZE

  1. Cos w koncu musi byc na rzeczy bo w Mercedesie za bardzo kreca ogonami.
    Pies Hamiltona nie mogl ugryzc opony- wiec sa zle.
    Slyszalem cos ze Mercedes na ten sezon zbudowal dwa samochody w zaleznosci od torow. Zobaczymy.

Skomentuj Zefiriusz Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here