Który to już raz przewaga szybkości Ferrari nie zdaje się na wiele, bo i tak górą jest Mercedes? Jasne, za nami dopiero kwalifikacje do Grand Prix Azerbejdżanu, ale cały potencjał Scuderii, dość wyraźnie prezentowany w trakcie treningów, roztrzaskał się o barierę Zakrętu 8 i rozmył się w chłodnych, wieczornych warunkach opóźnionej dwiema czerwonymi flagami sesji.
Mercedesowi sprzyjały nie tylko okoliczności: mistrzowie świata wciągnęli Sebastiana Vettela w pułapkę, parkując na wyjeździe z alei serwisowej i markując próbne starty. Ferrari zareagowało na wyjazd „Srebrnych Strzał”, ale Seb ominął stojące Mercedesy i zamiast skupić się na poszukiwaniu cienia aerodynamicznego za którymś z rywali, postawił na ostrzejsze dogrzanie opon. Fakt, wcześniej narzekał na temperaturę przedniego ogumienia, a chłodniejsze warunki zagrały na korzyść rywali, ale na tym torze złapanie się w strugę daje niesamowite korzyści.
Mówił o tym Max Verstappen, który postawił na przejechanie dwóch pomiarowych okrążeń z rzędu, za to bez szans na podciągnięcie się za innym samochodem. – Zyskujesz jedną dziesiątą za Zakrętem 2, kolejną na dojeździe do zamku. Na głównej prostej dochodzą co najmniej trzy dziesiąte – wyliczał kierowca Red Bulla.
Jego zespół nie zdecydował się na taktyczne wykorzystanie skazanego na start z alei serwisowej Pierre’a Gasly’ego, bo po wejściu do Q3 Francuz musiałby startować na używanych oponach. Jest jednak luka w regulaminie, którą można było wykorzystać – skoro Gasly za przeoczenie zjazdu na ważenie musiał ruszać z alei serwisowej, to zmiana nadwozia po kwalifikacjach zwolniłaby go z obowiązku startowania na używanych oponach z Q2 (w każdym innym przypadku założenie innych opon na start – wyjąwszy zaaprobowaną przez FIA wymianę uszkodzonych opon na tę samą specyfikację – wiąże się z karnym, 10-sekundowym postojem w boksie). Swoją drogą ciekawe, na jakich oponach wystartuje Charles Leclerc – zgodnie z regulaminem musi założyć używane pośrednie, ale w zapasie ma tylko jeden komplet nowych.
Wracając do walki w ścisłej czołówce, zdobycie drugiego z rzędu pole position nieco ułatwił Valtteriemu Bottasowi jego zespołowy partner. Zgodnie z ustaleniami w zespole, tym razem to Lewis Hamilton miał prawo wyboru kolejności wyjazdu na tor w Q3 i oczywiście wybrał dla siebie korzystniejszą pozycję za plecami Bottasa, dającą mu możliwość wykorzystania strugi. Tyle, że pokpił sprawę w pierwszym sektorze, popełniając błędy w dwóch pierwszych zakrętach. W czwartym zakręcie tracił już trzy dziesiąte sekundy do swojego poprzedniego najlepszego czasu i nawet rekordy w drugim i trzecim sektorze nie pomogły – na mecie przegrał z Bottasem o 59 tysięcznych.
Valtteri świetnie wykorzystał warunki i charakterystykę nawierzchni – na mało szorstkim asfalcie dogrzanie opon wymaga niezłego wysiłku – oraz cień aerodynamiczny za Lando Norrisem i Antonio Giovinazzim (linię mety przecięli odpowiednio cztery i sześć sekund przed Finem). Obaj złapali się z kolei za Vettelem, kończącym swoje kółko dwie sekundy przed kierowcą Alfy Romeo i cztery przed McLarenem. Trudna sztuka nie udała się z kolei Kimiemu Räikkönenowi, który znalazł się za blisko Mercedesów.
Niewątpliwie największym przegranym kwalifikacji jest Leclerc, który nie ukrywał rozczarowania po swoim błędzie. – Wysadziłem w powietrze cały potencjał na pole position – mówił kierowca z Monako. – To była tylko moja wina, mój błąd. Zahamowałem w tym samym miejscu, w którym hamowałem na miękkich oponach. Wyciągnę wnioski, wrócę silniejszy i postaram się naprawić w wyścigu ten głupi błąd.
To był tak naprawdę potrójny cios dla Scuderii. Przerwanie (już kolejne) kwalifikacji przyczyniło się do pogorszenia warunków – z perspektywy Ferrari – w decydujących momentach Q3, pozbawiło Vettela możliwości współpracy przy podciąganiu się na prostych oraz pozostawia Niemca w samotnej walce z Mercedesami. Nie oznacza to, że przy starcie z dziewiątego pola Leclerc nie będzie mógł namieszać w wyścigu – otarcie się o podium może być możliwe nawet bez wyjątkowo dziwnych wydarzeń na torze – ale niewątpliwie cała sytuacja znacznie ułatwi Mercedesowi pogoń za rekordem wszech czasów w postaci podwójnego wygrania czterech pierwszych wyścigów sezonu.
W barierze Zakrętu 8 utkwił także Williams z numerem 88, co mocno skomplikowało sytuację ekipy podczas tego trudnego dla niej weekendu. Robert Kubica przyznał się do błędu i po fakcie stwierdził, że trzeba było zostawić większy margines, biorąc pod uwagę dziwne reakcje samochodu. Tak jak przypuszczałem na gorąco tuż po kraksie, próbował skompensować zachowania auta i złożył się w zakręt biorąc na nie poprawkę, ale tym razem maszyna „zaskoczyła” i zareagowała lepiej.
Kilka okrążeń wcześniej prawie rozbiłem się w tym samym zakręcie, jadąc wolne kółko. Prawie wjechałem prosto w barierę. Tym razem za bardzo skorygowałem, samochód zahamował i skręcił zbyt dobrze. Powinienem wziąć poprawkę na problemy, które my… które ja miałem.
– Cóż, po prostu skręciłem trochę za wcześnie i zawadziłem o ścianę po lewej stronie, po wewnętrznej. Uszkodzenie „otworzyło” koło i zepchnęło mnie na zewnętrzną barierę – tłumaczył kierowca.
– Tak jak się spodziewaliśmy, w chłodniejszych warunkach dogrzanie opon było trudniejsze niż w trzecim treningu. Mieliśmy też problem, który pojawił się wczoraj i przez który brakowało pewności siebie. Nie chcę szukać wymówek. Prawdopodobne powinienem był wziąć większą poprawkę na to, co nie dawało mi dużej pewności. Kilka okrążeń wcześniej prawie rozbiłem się w tym samym zakręcie, jadąc wolne kółko. Prawie wjechałem prosto w barierę. Tym razem za bardzo skorygowałem, samochód zahamował i skręcił zbyt dobrze. Tak jak mówię, powinienem był zachować większy margines.
Podkreślił jednak, że konieczność zachowania marginesu nie wynika z narzucenia zbyt wysokiego tempa, lecz z innych czynników. – Chodzi o to, że powinienem wziąć poprawkę na problemy, które my… które ja miałem – powiedział.
– Błędy są częścią tej gry, a to miejsce jest niezwykle wąskie i kiedy już zrobisz coś źle, to ryzykujesz zapłaceniem wysokiej ceny. To takie miejsce, w którym nawet najmniejszy błąd kosztuje.
Spytany o to, czy do błędu na zupełnie nowym dla niego torze przyczynił się stracony piątkowy trening, Kubica również nie szukał zbędnych wymówek: – Na pewno byłoby łatwiej, gdybym miał na koncie więcej okrążeń, ale nie jest tak, że popełniłem błąd, bo straciłem pierwszy trening.
Zespół zapowiada, że dysponuje zapasowymi częściami (obie przednie „ćwiartki” – czyli zawieszenie i koła, hamulce, kolumna kierownicza) i w niedzielę samochód powinien być gotowy do wyścigu. Pytanie, w jakim będzie stanie i czy uda się dotrzeć do mety – bo na jakąkolwiek walkę z kimkolwiek nadziei Williams mieć nie może. To jedyna ekipa, której samochód jest nie tylko wolniejszy od zeszłorocznej konstrukcji, ale również traci tempo z wyścigu na wyścig.
W Australii różnica w najszybszych okrążeniach względem poprzedniego sezonu wyniosła nieco ponad 0,1 sekundy, w Baku sięgnęła 1,5 sekundy. Na domiar złego rywale znacznie się poprawili: najmniejsze postępy odnotowało Renault, poprawiając zeszłoroczny czas z Azerbejdżanu o… prawie 0,6 sekundy. Aż pięć ekip przyspieszyło o ponad sekundę: Mercedes (1,2 sekundy), Haas (1,3 sekundy), Alfa Romeo (1,7 sekundy), McLaren (1,8 sekundy) oraz Toro Rosso (2,8 sekundy). Wnioski możecie wyciągnąć sami…
Ustawienie na starcie po karach: 1. Bottas; 2. Hamilton; 3. Vettel; 4. Verstappen; 5. Pérez; 6. Kwiat; 7. Norris; 8. Räikkönen; 9. Leclerc; 10. Sainz; 11. Ricciardo; 12. Albon; 13. Magnussen; 14. Stroll; 15. Grosjean; 16. Hülkenberg; 17. Russell; 18. Giovinazzi (+10 za trzecią elektronikę sterującą); 19. Kubica.
Start z alei serwisowej: Gasly (kara za przeoczenie ważenia, +5 za skrzynię biegów i wykluczenie z kwalifikacji za przekroczenie limitu chwilowego spalania).
Obaj kierowcy Alfy Romeo popełnili w kwalifikacjach ten sam błąd taktyczny rozpoczynając swoje okr. pomiarowe jadąc zbyt blisko za rywalami, przez co zaliczyli bardzo słabe czasy w S1 i S2
https://twitter.com/The_Pocisk/status/1122257807317839875
Obaj kierowcy Alfy Romeo popełnili w kwalifikacjach do GP Azerbejdżanu ten sam błąd taktyczny rozpoczynając swoje okr. pomiarowe jadąc zbyt blisko za oponentami, przez co zaliczyli bardzo słabe czasy w S1 i S2.
Juz Claire obaliła mit, że nadal brakuje im części, mówiąc to w wywiadzie po kwalifikacjach. Zresztą odbudowali oba bolidy podczas jednego weekendu, wiec może skończmy już z tym usprawiedliwianiem, że nie ma częsci i że RK nadal jeździ na innych niż Russell. Skoro obudowali dwa bolidy w tak krótkim czasie, to na weekend musieli mieć łącznie 2 częsci podstawowe i 2 zapasowe.
Hitem jest też tłumaczenie samego RK, który sam się przyznał do błędu, a dziennikarz pisze tutaj, że go maszyna zaskoczyła. Ile to hejtu było kiedy max w monako 2018 rozbił się podczas 3 treningu, tam nikt nie przyjmowal tłumaczenia, że wytrącił go z równowagi Sainz jadący w Renault i puszczający w miejscu, w którym rzadko się to robi.
Może Vettela maszyna też zaskoczyła? Bo popełnił dokładnie ten sam błąd co Robert, też mocno otarł się o wewnętrzną ścianę tamtego zakrętu i miał farta, że nie skończył tak samo jak RK. Bo wypadek Leclerca to był zupełnie inny, nie dotknął wewnętrznej ściany, po prostu zablokował koła na hamowaniu i złapał podsterowności. Czyli tak, błąd Vettela, bo trudno zeby maszyna go zaskoczyła, skoro to Ferrari, błąd Leclerca bo zablokował koła i zlapal podsterowności ale nie błąd RK, bo maszyna go zaskoczyła. Russella nie zaskoczyła…
A Ty czytasz cały artykuł, czy tylko pół? Przecież sam Kubica mówi, że nie zostawił sobie marginesu na dziwne zachowanie samochodu. Gdzie Ty tu widzisz tłumaczenie (usprawiedliwianie) Kubicy? Popełnił błąd i tyle, co sam powiedział a autor tego nie neguje.
A w ogóle, przecież to że maszyna zaskoczyła Kubicę chyba pasuje do Twojej teorii, że Robert sobie nie radzi… ehh…
Jeśli sami nie potrafimy zobaczyć własnych błędow, to jest to rola dobrego przyjaciela. Jednak dobry, to nie taki co pochwala każdy nasz pomysł. Nie dziwi mnie takie, a nie inne zachowanie komentatora.