Heidfeld nie sprawdził się jako zmiennik Roberta Kubicy. Renault pokazało mu drzwi.

Zamiast ciągać się po sądach, Nick Heidfeld doszedł do porozumienia z Lotus Renault. Dzisiaj zespół ogłosił, że polubownie rozstaje się z niemieckim zawodnikiem, a Bruno Senna będzie do końca sezonu startował u boku Witalija Pietrowa. Obowiązki kierowcy rezerwowego obejmuje oficjalnie Romain Grosjean.

Nie należy się spodziewać szerszych wyjaśnień: w oświadczeniu prasowym ekipy wyraźnie zaznaczono, że po zakończeniu sporu żadne oficjalne informacje nie będą udzielane. Nie dowiemy się zatem, czy Heidfeld na drodze negocjacji wywalczył dla siebie wynagrodzenie w wysokości 250 000 euro za każdy pozostający do końca sezonu wyścig – ale w świetle rozstrzygnięcia pierwszej sądowej sprawy na korzyść zespołu takie rozwiązanie jest bardzo mało prawdopodobne. Wygląda na to, że to zespół miał mocniejsze karty i kierowca ostatecznie zrezygnował z walki z wiatrakami, dochodząc do zdroworozsądkowego rozwiązania.

– Nasze nieporozumienie z Nickiem było ostatnio przedmiotem dużego zainteresowania mediów i zadowoleniem osiągnęliśmy szybkie i rozsądne rozwiązanie – powiedział Eric Boullier, szef Lotus Renault. – Proces rozstania i tak był bolesny, a żadna ze stron nie chciała przechodzić przez kolejne przesłuchanie w sądzie. Jesteśmy wdzięczni Nickowi za bardzo wartościowy wkład w zespół. Mamy za sobą dobre wspomnienia, zwłaszcza nasz finisz na podium w Malezji. On jest bardzo mocnym i zdeterminowanym kierowcą, któremu życzę sukcesów w przyszłości.

– Oczywiście jestem rozczarowany zakończeniem współpracy z Lotus Renault GP w środku sezonu – powiedział Heidfeld po osiągnięciu polubownego rozwiązania. – Myślałem, że wciąż mogę wnieść duży wkład do zespołu, ale muszę pogodzić się ze stanem rzeczy i chcę skupić się na przyszłości. Podjęliśmy właściwą decyzję, aby dzisiaj zakończyć naszą współpracę. Wszystkim przyjaciołom, których poznałem w Enstone, chciałbym życzyć udanej końcówki sezonu. Jedno jest pewne: wkrótce wrócę do ścigania na najwyższym poziomie.

Pozostaje pytanie, co Heidfeld miał na myśli w ostatnim zdaniu? Nosem czuję DTM i powrót pod skrzydła BMW, rozpoczynające od przyszłego roku starty w tej prestiżowej serii samochodów z dachem, w której przystań po Formule 1 znaleźli wcześniej tacy kierowcy, jak Mika Häkkinen, Heinz-Harald Frentzen, Ralf Schumacher czy David Coulthard.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here