Może się okazać, że pod koniec listopada przypomnimy sobie te 13 tysięcznych sekundy z kwalifikacji na Suzuce. Nieco ponad 80 centymetrów różnicy na najszybszych okrążeniach Nico Rosberga i Lewisa Hamiltona przełożyło się na osiem metrów pomiędzy pierwszym i drugim polem startowym. Co ważniejsze, parzysta strona była wciąż wilgotna po wcześniejszym deszczu. Hamilton bagatelizował później ten fakt i wspominał jedynie o błędzie przy starcie, ale różnica w przyczepności nawierzchni mogła przyczynić się do popsutego startu. Prorocze okazały się słowa o tym, że problemy Mercedesa ze sprzęgłem mogą rozstrzygnąć o mistrzowskim tytule, mimo że zespół ze wszystkich sił stara się wyeliminować startową loterię – nawet wprowadzając nowe rękawiczki, mające zapewnić lepsze wyczucie łopatki sprzęgła. Zdaje się, że właśnie tego znów zabrakło: przy starcie na moment rozbłysło światełko sygnalizujące aktywację systemu zapobiegającego zgaśnięciu silnika, co świadczyłoby o zbyt raptownym puszczeniu sprzęgła przez Lewisa.

Tak czy inaczej, wszystko sprowadza się do czystej arytmetyki. Po swoim pierwszym zwycięstwie na Suzuce (i 23. w karierze) Rosberg ma 33 punkty przewagi nad zespołowym partnerem. Nawet jeśli Hamilton zaliczy końcówkę sezonu podobną do zeszłorocznej w wykonaniu Nico i wygra pozostałe cztery wyścigi – a wierzę, że to możliwe – to liderowi punktacji do pełni szczęścia wystarczą trzy drugie lokaty i jedna trzecia. Wówczas Lewis ustanowiłby rekord nie do pozazdroszczenia: miałby na koncie 10 wygranych Grand Prix (niemal dokładnie połowę w sezonie – dokładnie 47,6%) i nie zdobyłby mistrzostwa. Z drugiej strony rekord i tak zostanie pobity: jeśli Nico przegra tytuł, to z co najmniej dziewięcioma zwycięstwami w kieszeni (42,8%). Dotychczasowy „najlepszy” wynik to siedem: Alain Prost w 1984 i 1988 roku (po 43,75%), Kimi Räikkönen w 2005 roku (36,8%) oraz Michael Schumacher w 2006 roku (38,8%).

Z drugiej strony wystarczy powtórka scenariusza z Malezji, ale tym razem w samochodzie #6, i Hamilton poczuje krew. Jak trafnie zauważa Toto Wolff, mistrz świata potrzebuje przeciwnika, potrzebuje celu, potrzebuje rywalizacji. Na pewno nie myśli o tym, że jedna drobna reprymenda poskutkuje cofnięciem o 10 pól na starcie. Za to może liczyć na deszcz, bo w takich warunkach Rosberg tracił w tym sezonie szansę na duże punkty, zaliczając spektakularne wpadki – jak w Monako.

Niby losy tytułu mogą rozstrzygnąć się nawet już w Meksyku (w zależności od bilansu zwycięstw i kolejnych lokat, wystarczy 50 lub 51 punktów przewagi Rosberga), ale równie dobrze walka może trwać do samego końca. Nie ukrywam, że liczę na ten drugi scenariusz.

4 KOMENTARZE

  1. Mam wrażenie, że jeszcze sporo emocji przed nami.
    4 wyścigi to dużo i DNF z każdej ze strony może wywrócić tabelę do góry góry nogami.
    Z każdym wyścigiem ilość możliwych scenariuszy będzie spadać, oby nie zakończyło się w AZ podobnie jak to było w przypadku Senny i Prosta.. 😉

  2. odnoszę wrażenie, że rosberg to taki „fetel” w mercedesie. Koleś ma „więcej szczęścia niż rozumu” ale z drugiej strony nie można go też za to winić. Zobaczymy jak będzie wyglądało to GP ale coś mi się wydaję, że lułis nie da radę

    pozdrawiam

  3. a mi to przypomina messi vs ronaldo . nie umniejszając jednak rosbergowi , co jak co ale w tym sezonie na prawdę czuje krew i nie opie*ala się w ani jednym wyścigu . Nie kibicowałem mu ale nigdy nie uważałem że Monaco (q) czy Spa to były specjalne jego zagrywki więc uważam go za fair kierowcę który ogromnie się rozwinął , pamiętam go za czasów Roberta i wtedy uważałem go za przeciętniaka , ale patrząc na to jak często ogrywa mistrza świata i kierowcę przez wielu uważanego za „jeżdżącą legendę” to nabieram do niego większego szacunku, już od zeszłego roku. Teraz szczerze mu kibicuję żeby zdobył ten tytuł , jak dla mnie zasłużył , poświęcił 100% swojej pracy i widać mega progresy , nie popełnia błędów jak w zeszłych latach , ma szybsze czasówki (szapo ba za Singapur !), ma świetne tempo wyścigowe , jedyne co w tym roku było słabo to ta mokra nawierzchnia w Monaco , ale o dziwo tak przecież nie było ! Rok wcześniej i dwa lata temu także na mokrym czy w Q czy w wyścigu też pokonywał Lewisa więc wcale to tak źle nie jest. Równie zabawne w tym to że wygrał tam lewis który na innych torach „miejskich” miał słabe tempo . Poza tym pamiętajmy że Nico nie myśli tak że – mam taką przewagę i jak ją zachować . On chce wygrać wszystko żeby wygrać jak najwiekszą różnicą , więc on nie myśli jak zając spokojnie 2 miejsce. on chce wygrywać.

  4. W najbliższych trzech wyścigach (USA, Meksyk, Brazylia) jak Rosberg będzie 2 razy trzeci i raz drugi, a Hamilton wszystkie wygra to przed ostatnim GP w Abu Zabi będzie 6 punktów przewagi Rosberga. Wtedy (jeśli zakładać, że Mercedes zgarnie dublet) ten kto wygra ostatni wyścig zdobędzie tytuł mistrza.

Skomentuj Tukan Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here