Już wiadomo, że po sezonie 2019 Robert Kubica rozstaje się z Williamsem. Zespół nie może już liczyć na taryfę ulgową: po Grand Prix Japonii przekonaliśmy się, że kierowca będzie bez ogródek piętnował wszystkie budzące wątpliwości działania po stronie ekipy.

– Pewne rzeczy wiedziałem, ale dziś rano [przed kwalifikacjami i wyścigiem] pewne granice zostały przekroczone. Ten poranek naprawdę dał mi dużo do zrozumienia – mówił Kubica o sytuacji z nowym przednim skrzydłem, z którym w piątek jeździło mu się znacznie lepiej i po raz pierwszy był w stanie faktycznie badać możliwości samochodu i cieszyć się dobrym wyczuciem.

Owszem, eksperymentalne skrzydło było tylko jedno i według planów Williamsa miało być jedynie sprawdzone w piątkowych treningach. Okazało się jednak, że w samochodzie George’a Russella większej różnicy nie ma – a nawet jest gorzej – a u Kubicy nastąpiła wyraźna poprawa. Inżynierowie na torze ustalili, że nowe skrzydło pozostanie w samochodzie #88 na niedzielne kwalifikacje i wyścig. Rankiem zostało jednak zdjęte i zastąpione starym egzemplarzem.

– Sobota była wolna i może było za dużo czasu – ironizował Kubica. – Myślę, że ta decyzja nie była powiązana tutaj z torem, tylko bardziej z innymi wyborami. Nie sądzę, aby to była decyzja ludzi, którzy są tutaj [na torze]

Tak się składa, że pełniąca obowiązki szefa ekipy Claire Williams akurat do Japonii się nie wybrała. Rozumiem, że zakładano, iż nowe skrzydło w jednym egzemplarzu posłuży tylko do testów, ale tutaj kluczowa jest piątkowa umowa między zespołem (ludźmi obecnymi na torze) i kierowcą: miał dostać to skrzydło, skoro jemu pomaga, a drugiemu kierowcy nie robi różnicy czy wręcz mu przeszkadza.

Później zespół w oczywisty sposób odbił piłeczkę w słownym konflikcie z kierowcą – stwierdzając w komunikacie prasowym, że decyzja o odłożeniu nowego skrzydła na półkę była właściwa, biorąc pod uwagę wydarzenia z porannych kwalifikacji. To prztyczek pod adresem Kubicy, który na samym początku Q1 rozbił samochód.

Na miejscu Williamsa raczej siedziałbym cicho. Drugi sezon z rzędu kompromitują się na torze i czara goryczy przelewa się także po drugiej stronie garażu. Russell przez cały wyścig na Suzuce zmagał się z hamulcami i po wyścigu nie omieszkał o tym wspomnieć. U Kubicy różne problemy przytrafiały się od początku sezonu i ciekawe też jest to, że początkowo mówił o tym bardziej otwarcie, a później spuścił z tonu. Nie oznaczało to wcale, że kłopoty zniknęły – być może zrozumiał, że takie próby motywowania zespołu nic nie dają.

W końcówce sezonu pewnie wróci do stylu wypowiedzi z początku sezonu. Niestety, nie ma co się łudzić, że nie będzie miał powodów do ujawniania wyścigowej kuchni w niegdyś potężnym zespole. Zawsze może wrócić do wcześniejszych przeżyć.

Problemy z hamulcami i ich nierówną pracą? Zdradzał to między wierszami od początku sezonu. Może warto powiedzieć, dlaczego zespół wypuścił go za wcześnie z garażu przed startem z alei serwisowej w Azerbejdżanie, za co sędziowie później wlepili Kubicy karę? Jak wyglądały testy porównawcze w Bahrajnie, gdzie obaj kierowcy mieli jeździć takim samym samochodem, ale okazało się, że części aerodynamiczne jednak są różne dla obu kierowców? Jak to było z rozpoczęciem okrążenia pomiarowego na czas w Singapurze?

U Russella również nie było różowo, ale młodzieniec – będąc w innej sytuacji, jeśli chodzi o moment kariery, doświadczenie i pozycję w wyścigowym świecie – na zewnątrz robi, a raczej robił, dobrą minę do złej gry. Mleko jednak się rozlewa, hamulce puszczają. I trudno temu się dziwić.

Problemy, które widać na zewnątrz albo o których otwarcie mówią kierowcy, są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Zasłużony zespół stoczył się na dno i bardziej przypomina smutną parodię aniżeli niegdysiejszą potęgę. Brakuje zarządzania i jakiejkolwiek wizji, pomysłu na wybrnięcie z kryzysu. A sytuacja robi się coraz gorsza – Williams nie tylko zapuścił korzenie na dnie stawki, gdzie otrzymuje mizerne premie za wyniki, ale również nie potrafi zatrzymać cennych partnerów.

Przed rokiem z Grove czmychnął potencjalny dobroczyńca, Lawrence Stroll. Kanadyjski miliarder miał pomysły i chęci, by uczynić z Williamsa porządną, stabilną ekipę. Nie zdołał jednak przekonać dumnych właścicieli, że ich pomysł na Formułę 1 już się przeterminował. Trzeba iść z duchem czasu i reagować na zmieniający się klimat, a nie trwać w tradycji, która świetnie wygląda w rodzinnym muzeum, ale nie na torze wyścigowym. Odeszli także Rosjanie z SMP – z powodów zadziwiająco podobnych do tych, które teraz komunikuje Orlen. Jest tu jednak pewna kluczowa różnica: najpierw Siergiej Sirotkin dowiedział się, że nie ma dla niego wyścigowego fotela na sezon 2019, a dopiero później jego partnerzy poinformowali o zakończeniu współpracy. Teraz najpierw podziękował Kubica, chwilę później Orlen – a Williams dalej nie wie, co począć z sezonem 2020.

Patrząc na ich formę i przede wszystkim stan ekipy – tu wystarczy wsłuchać się w słowa z kokpitu, teraz już obu kierowców – chętnych zbyt wielu nie będzie. A ten jedyny, czyli Nicholas Latifi, pewnie nie będzie chciał wnieść takiego posagu, jak zakładano jeszcze rok temu.

Pozostaje tylko cieszyć się, że Kubica opuszcza Williamsa. I współczuć Russellowi, bo nie zasłużył na taki los. Jeśli Mercedes nie rzuci mu szybko koła ratunkowego, to pociąg do kariery może odjechać, zostawiając George’a na peronie w Grove.

Artykuł ukazał się w polskiej edycji miesięcznika „F1 Racing”.

Inne artykuły z „F1 Racing”:
PAŹDZIERNIK 2019: Rozwód na własnych warunkach
WRZESIEŃ 2019: Podcinanie skrzydeł
SIERPIEŃ 2019: Deszczowe przygody
LIPIEC 2019: Propozycja rewolucji
CZERWIEC 2019: Magia bohaterów z dzieciństwa
MAJ 2019: Dominacja, czyli zło konieczne
KWIECIEŃ 2019: Fenomen złudzeń
MARZEC 2019: Wiosenne ożywienie
LUTY 2019: Huragan świeżości
STYCZEŃ 2019: Nie zmarnować szansy

1 KOMENTARZ

  1. Dziwne, że w Sauberze był ten sam problem i zaczęło się poprawiać w chwili odejścia Monishy Kaltenborn. Trochę honoru powinno dać do myślenia pani Williams, że skoro rządzi i sytuacja staje się coraz gorsza, to może warto odpuścić i dać komu innemu przejąc stery? Dosypanie kasy nie wiem czy pomoże jak pewnie cała filozofia, zarządzanie jest złe.

Skomentuj ekwador15 Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here