Giedo van der Garde udowodnił przed sądem, że należy mu się posada kierowcy wyścigowego w Sauberze. Holender pozwał zespół, bo w zeszłym roku podpisał już umowę na starty. Szwajcarska ekipa zatrudniła następnie Marcusa Ericssona i Felipe Nasra, którzy wnieśli pokaźny budżet do zespołu i w praktyce zapewnili mu przetrwanie.

Van der Garde najpierw uzyskał korzystny dla siebie wyrok w Szwajcarii, a teraz Sąd Najwyższy stanu Victoria w Melbourne potwierdził orzeczenie wydane przez trybunał w Genewie, w myśl którego Holender ma prawo wystartować w GP Australii. Linia obrony Saubera była dość kuriozalna: ich prawnik utrzymywał, że start van der Garde będzie się wiązał z ryzykiem i zagrożeniem zdrowia oraz życia, bo samochody F1 budowane są pod konkretnego kierowcę. Tyle, że za dwa tygodnie podczas pierwszego treningu w Malezji w jednym z kokpitów zasiądzie Raffaele Marciello.

Dla mnie nie ulega wątpliwości fakt, że podpisanie kontraktów z Ericssonem i Nasrem było dla Saubera kluczem do przetrwania. Pamiętacie, jak Timo Glock rozstawał się z Formułą 1? Miał ważny kontrakt z Marussią, ale udało się osiągnąć porozumienie, bo Niemiec zrozumiał, że jedynie jego odejście umożliwi ekipie przetrwanie, bo pojawi się możliwość zatrudnienia kierowcy płacącego za starty.

Szkoda, że nie udało się dojść do porozumienia z van der Garde i cała sprawa musiała znaleźć finał w sądzie. Być może nie po raz ostatni, bo orzeczenie sądu w Melbourne dotyczy tylko wyścigu w Australii. Swoją drogą, ciekawe czy ekipa zdąży z przygotowaniem fotela? I jak będzie się współpracowało mechanikom oraz inżynierom z kierowcą, który w taki sposób dochodzi swoich praw? Rozumiem, że miał już w rękach kontrakt, ale czasami life is brutal… i dobro zespołu oraz pracujących w nim setek ludzi stoi wyżej niż dobro jednego kierowcy. Lepiej chyba ścigać się gdzie indziej i pozwolić przetrwać ekipie, niż upierać się przy swoim i też ścigać się gdzie indziej, bo zespół nie będzie miał środków na przetrwanie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here