Miejsce Fernando Alonso w Ferrari zajmuje Sebastian Vettel. Niemiec podpisał trzyletni kontrakt ze Scuderią, a Hiszpan odchodzi z Maranello za porozumieniem stron (i zmierza w kierunku McLarena).

Alonso przejeździł w Scuderii pięć sezonów i ani razu nie zdobył mistrzowskiego tytułu: trzy razy był drugi w mistrzostwach i wygrał tylko (lub aż, biorąc pod uwagę formę ekipy czy wyniki zespołowych partnerów) 11 wyścigów.

– Mam szczęście, że sam podejmuję decyzje odnośnie mojej przyszłości i tak samo było tym razem – powiedział Fernando. – Muszę podziękować zespołowi za zrozumienie. To nie była łatwa decyzja, musiałem ją dokładnie przemyśleć od początku do końca.

Jego kontrakt z Ferrari obowiązywał do sezonu 2016. Tak jak w przypadku Lewisa Hamiltona i McLarena, także Alonso wspominał o tym, że swoją karierę zakończy w tej ekipie. Jak widać, wszystko się kiedyś kończy i nigdy nie można mówić nigdy…

Wypowiedzi Alonso i Marco Mattiacciego w komunikacie prasowym aż ociekają słodyczą, więc nie ma sensu ich przytaczać. W rzeczywistości rozstanie było dość burzliwe i w środowisku nie brakuje opinii, że nowy zarząd Ferrari popełnił błąd, paląc mosty i ostatecznie zrażając Fernando do pozostania w Maranello. Przyszłość Alonso jest w Woking (nigdy nie mów nigdy…), ale skład kierowców McLarena zostanie ogłoszony dopiero po 1 grudnia.

Kilkanaście minut po potwierdzeniu rozstania z Alonso ekipa Ferrari potwierdziła zatrudnienie Vettela na trzy lata. – Kolejny etap mojej kariery spędzę ze Scuderią Ferrari i dla mnie to spełnienie życiowego marzenia – powiedział czterokrotny mistrz świata. – Kiedy byłem dzieckiem, moim największym idolem był Michael Schumacher w czerwonym samochodzie i otrzymanie wreszcie szansy na starty w Ferrari jest niezwykłym zaszczytem. Mam już za sobą drobny przedsmak tego, co oznacza duch Ferrari – kiedy wygrałem mój pierwszy wyścig na Monzy w 2008 roku, ze zbudowanym w Maranello silnikiem z logo Wierzgającego Konika.

Bardzo się cieszę z tych ruchów kadrowych. Vettel będzie miał okazję sprawdzić się w nowym środowisku i zobaczymy, czy pomoże Ferrari w powrocie na szczyt i potwierdzi, że zasługuje na przydomek „Baby Schumacher”. Jak to na łamach F1 Racing ujął Peter Windsor (z którego ocenami nie zawsze zresztą się zgadzam, ale tym razem…), skoro Ferrari pozwoliło odejść Alonso, to musi być cholernie pewne, że zbuduje wystarczająco dobry samochód, żeby Vettel mógł wygrywać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here