Pierwsza część sezonu, zakończona efektownym wyścigiem na Węgrzech, miała swoich bohaterów.

Z okazji końca przydługich, upalnych wakacji wracamy ze starą, dobrą tradycją. Tak jak w poprzednich latach, przedstawiam Wam moją subiektywną pierwszą dziesiątkę po pierwszych dziesięciu Grand Prix tegorocznych mistrzostw.

Stali bywalcy wiedzą, o co chodzi, a świeżym czytelnikom wyjaśniam: to ranking oparty przede wszystkim na wrażeniu, jakie robią na mnie nasi bohaterowie. Jeśli ktoś chce popatrzeć na całkowicie obiektywne zestawienie, to niech rzuci okiem na aktualną klasyfikację mistrzostw świata, bo jedynym wymiernym kryterium są punkty. Tutaj liczy się szeroko pojęty styl, zderzenie rzeczywistości z oczekiwaniami i możliwościami oraz masa niewymiernych czynników, o których możemy podyskutować w komentarzach pod tekstem. Zaczynamy!

10 Valtteri Bottas

Na papierze Fin jest aktualnie czwartym kierowcą mistrzostw, ale jeśli chce zawojować świat, to nie może dawać się prawie-emerytowi, jeżdżącemu w drugim Williamsie. W kwalifikacjach przeważnie ulega Massie, a w wyścigach nie pokazuje pazura – obiecuje większą agresję, gdy stawką będą zwycięstwa, ale z taką postawą może nie doczekać się oferty od odpowiedniej ekipy. Zresztą Ferrari właśnie postanowiło kontynuować współpracę z jego rodakiem, który w moim zestawieniu akurat się nie znalazł.

9 Nico Hülkenberg

Przyznaję, pomogło mu zwycięstwo w 24h Le Mans. Ale także na torach F1 Nico jeździ tradycyjnie na dość wysokim i przede wszystkim równym poziomie, a w zdobywaniu punktów i generalnie dojeżdżaniu do mety przeszkadza mu przede wszystkim samochód: dopiero na Silverstone Force India zdołało wprowadzić duży pakiet poprawek. Sergio Pérez nie ma podejścia do niego ani w kwalifikacjach (był górą ledwie 2 razy), ani w wyścigach. Nico wiecznie czeka na szansę w czołowej ekipie, ale podzielił los Bottasa i nie dostał szansy od Scuderii.

8 Felipe Massa

Brazylijski weteran starzeje się jak wino: on sam uważa, że to jego najlepszy sezon od 2008 roku, kiedy Lewis Hamilton wyrwał mu z rąk mistrzowski tytuł na ostatnim zakręcie ostatniego wyścigu. Kwalifikacyjny bilans w Williamsie jest po jego stronie (6:4), a w tabeli Bottas – typowany przecież na przyszłego mistrza świata, przymierzany do Ferrari, skąd Felipe wyleciał półtora roku temu – wyprzedza go tylko o trzy punkty. Zamiast starzeć się z godnością, Massa jest skuteczny, spokojny i równy jak nigdy.

7 Daniił Kwiat

Po niespodziewanej promocji do „dorosłej” ekipy Red Bulla młody Rosjanin dość długo nie mógł się odnaleźć. Przełom przyszedł w Monako: Kwiat po neutralizacji musiał przepuścić jadącego na szybszych oponach Ricciardo, ale gdy Australijczyk nie zdołał przedrzeć się na podium, zespół zagrał fair i kazał mu oddać pozycję partnerowi. Rosjaninowi dodało to pewności siebie, od tamtej pory zdobył więcej punktów od Daniela i na Węgrzech po raz pierwszy stanął na podium. Jasne, wykorzystał sytuację, ale widać, że złapał grunt pod nogami i druga część sezonu powinna być lepsza – zwłaszcza jeśli Renault przygotuje wreszcie poprawione jednostki na jego domowy wyścig.

6 Daniel Ricciardo

Walka z materią idzie dość opornie: Mercedes i Ferrari poszli do przodu, a Renault nawet nie stanęło w miejscu, tylko się cofnęło. Sprzęt nie pozwala na wiele, ale zwycięzca trzech Grand Prix pokazuje wolę walki i uśmiech (przeważnie) nie schodzi mu z twarzy. Gdyby taki Bottas czy Rosberg wzięli z niego przykład… I nie mam tu na myśli uśmiechu, tylko tę zaciętość za kierownicą, którą mogliśmy podziwiać na Węgrzech. Dan jest kierowcą, którego nie da się nie lubić i nie podziwiać za niezmienną pogodę ducha – nawet w tak trudnym sezonie.

5 Nico Rosberg

Niemiec jest w tym sezonie tylko tłem dla swojego zespołowego partnera, a najpoważniejsze źródło jego zeszłorocznych sukcesów jest już tylko wspomnieniem. Mowa tu o kwalifikacjach: w tym sezonie Nico tylko raz pokonał Hamiltona w sobotnie popołudnie i nie potrafi nawet wykorzystywać prezentów w postaci błędów mistrza świata w drugich przejazdach w Q3. Zwycięzca trzech tegorocznych Grand Prix (w tym dwukrotnie dzięki problemom Lewisa – błąd taktyczny w Monako i kłopoty na starcie w Austrii) niby traci „tylko” 21 punktów do Hamiltona, a z drugiej strony ma dokładnie taką samą przewagę nad Vettelem. Hungaroring dobitnie pokazał, że w tym sezonie Rosberg może grać co najwyżej drugie skrzypce: nie wykorzystał kłopotów zespołowego partnera i zamiast wygrać wyścig, przyjechał dwie lokaty za Lewisem.

4 Max Verstappen

Bardzo wątpiłem w sens angażowania nastolatka – podobnie zresztą FIA, skoro od przyszłego roku wprowadzono dolny limit wiekowy dla kierowców ubiegających się o Superlicencję (18 lat). Max udowadnia jednak, że szkolenie od najmłodszych lat przez srogiego ojca Josa przynosi efekty. Oczywiście spora w tym zasługa charakterystyki współczesnej F1 – obsługa samochodu bardziej przypomina PlayStation niż brutalne maszyny sprzed okresu narodzin młodego Verstappena. Tak czy inaczej, Max ucisza krytyków i nieźle odnajduje się w stawce, poza wyjątkami w postaci Monako, zderzenia z Grosjeanem i późniejszego zrzucania winy na kolegę z toru. To jeden z powodów, dla których nie zmieścił się na podium mojego zestawienia.

3 Carlos Sainz

Drugi powód to jego zespołowy partner: Sainz (już bez „Junior” – Carlos zrezygnował z przydomka, bo w F1 nigdy nie było kierowcy o nazwisku Sainz) z powodzeniem odczepił łatkę syna sławnego ojca. Gdyby nie problemy z samochodem, jego konto punktowe wyglądałoby o niebo lepiej. Przed Węgrami różnica między nim i Verstappenem wynosiła tylko jeden punkt – ale na Hungaroringu Max zgarnął aż 12 oczek za czwartą lokatę (finiszował jedno miejsce przed idolem Carlosa, Fernando Alonso – można zażartować, że w tym sezonie nie jest to wielka sztuka…). Tymczasem w kwalifikacjach bilans jest korzystny dla Sainza, który sześć razy pokonał młodszego partnera. Walka o potencjalne miejsce w „dorosłym” Red Bullu jest pasjonująca i przy okazji młodzież z Toro Rosso od czasu do czasu przyćmiewa główną ekipę – niczym w 2008 roku niejaki Sebastian Vettel.

2 Lewis Hamilton

Urzędujący mistrz świata pewnie zmierza po drugi z rzędu i trzeci w karierze tytuł. Niemal wszystko idzie po jego myśli i w zasadzie powinien triumfować we wszystkich zestawieniach, nie tylko w moim. Pechowo dla niego, objawieniem pierwszej części sezonu jest dla mnie ktoś inny… Co oczywiście w żadnym stopniu nie umniejsza zasług Lewisa. Dotrzymał danego po sezonie 2014 słowa i znacznie poprawił swoje występy w kwalifikacjach, niszcząc Rosberga w stosunku 9:1. Taka sama dysproporcja występuje tylko w Lotusie, gdzie Grosjean systematycznie pogrąża Maldonado. Hamiltonowi zdarzają się naturalnie różne przygody – kulminacją były oczywiście Węgry – ale niemal każda z nich jest po prostu okazją i pretekstem do pokazania woli walki i niesamowitego tempa. Zasłużył na numer 1, ale…

1 Sebastian Vettel

Zwycięzca rankingu może być tylko jeden. Seb rewelacyjnie odnalazł się w Ferrari i bezlitośnie wykorzystuje potknięcia Mercedesa – coś, w czym rok temu celował jego ówczesny partner w Red Bullu. Scuderia zaczyna działać jak precyzyjny mechanizm i to pod jej presją rywale się gubią: jak w Malezji czy na Węgrzech, gdzie mistrzowie świata nie wykorzystali możliwości, jakie daje najszybszy w stawce samochód oraz dwaj czołowi kierowcy. Co ciekawe, zmiana barw z granatowych na czerwone od razu powiększyła grono fanów Vettela: gwizdów pod podium już nie słychać, a kombinacja niemieckiego i włoskiego hymnu przypomina kibicom radosne dla Maranello i ciężkie dla rywali sezony z początku XXI wieku. Seb wniósł dużo ożywienia do Ferrari i na razie wygląda na to, że idealnie potrafi spoić zespół i poprowadzić go do wyczekiwanych od dawna sukcesów. Na razie jest dla mnie największą pozytywną niespodzianką pierwszej części sezonu.

Brakuje Wam w tym zestawieniu któregoś nazwiska? Kogoś z duetu Lotusa albo zmagających się z tragicznym sprzętem Alonso czy Buttona? Podpowiem, że tuż za pierwszą dziesiątką znalazł się Felipe Nasr, w nagrodę za rewelacyjny debiut – ale później nie zdominował Marcusa Ericssona w takim stopniu, który skłoniłby mnie do wyrzucenia kogoś z mojej dziesiątki. A jak wyglądają Wasze noty za styl?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here