W rywalizacji na niezawodność na razie największe baty zbiera Red Bull: mistrzowie świata po trzech dniach testów mają na koncie 14 okrążeń. Problemy z jednostką napędową Renault to nie wszystko: rozmieszczenie podzespołów zgodnie z agresywną i bezkompromisową filozofią Adriana Neweya sprawia ogromne problemy z chłodzeniem. Dziś Daniel Ricciardo pokonał zaledwie trzy okrążenia – o dwa mniej niż Max Chilton w nowej Marussi, która dopiero dzisiaj pojawiła się na torze. Model MR03 od razu wysunął się na czoło stawki: jako jedyny ani razu nie spowodował wywieszenia czerwonej flagi i po każdym z pięciu okrążeń o własnych siłach wracał do garażu.
Żarty na bok – nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale tak trudnego początku roku mistrzowie świat się nie spodziewali. Zadania nie ułatwia im fakt, że model RB10 (jak to już mawiają Anglicy, Red Bull [ar-bi-ten], czyli „Red Bull are beaten”) zaczął przechodzić testy zderzeniowe ledwie dziesięć dni przed rozpoczęciem testów w Jerez. Wiele rzeczy robiono na ostatnią chwilę i dopiero na torze, kiedy liczy się już każdy przejechany kilometr, wychodzą niedociągnięcia – przede wszystkim w układzie chłodzenia. Swoje trzy grosze dorzuca także Renault: problemy sprzętowe z bateriami oraz kłopoty z oprogramowaniem zostaną w pełni usunięte dopiero na kolejną sesję testową, w Bahrajnie.
Tymczasem uciekają kolejne dni, a konkurencja nie próżnuje. Niezłym przebiegiem mogą się pochwalić fabryczne zespoły Mercedesa i Ferrari, a także McLaren – mimo straconego pierwszego dnia testów zarówno Jenson Button, jak i debiutant Kevin Magnussen notują niezłe czasy i pokonują dużo kilometrów. W tej chwili właśnie te trzy ekipy sprawiają najlepsze wrażenie, ale w tle z dobrej strony pokazuje się też Williams. Reszta to na razie tło, ale – podkreślam to po raz kolejny – nie warto na razie ferować wyroków. Testy dopiero ruszyły, a samochody oraz jednostki napędowe są jeszcze w mocno eksperymentalnym stadium rozwoju.
Na torze trudno nie oprzeć się wrażeniu, że każde auto zachowuje się inaczej. Różne jest brzmienie silników – nie tylko między różnymi dostawcami, ale też przykładowo między Ferrari i Sauberem czy Mercedesem i McLarenem. Samochody różnie zachowują się przy hamowaniu, w skręcie i na wyjściu z zakrętów. W pierwszej i ostatniej fazie skrętu trzeba uważać: wczoraj Esteban Gutiérrez rozbił Saubera właśnie na hamowaniu (nowy układ elektroniczny, wspomagający pracę tylnych hamulców, to zdaniem inżynierów jedno z największych wyzwań jeśli chodzi o kalibrację i skuteczną pracę), a dziś Adrian Sutil skopiował jego wyczyn na wyjściu z Zakrętu 7. – Zaskoczyła mnie kombinacja zimnych opon i wysokiego momentu obrotowego – tłumaczył się Niemiec. – Tylne koła wpadły w poślizg, kiedy zmieniałem bieg z trójki na czwórkę.
Jak widać, nawet jeśli sprzęt się nie psuje i dobrze spełnia swoje zadania, to i tak sprawę może pokpić kierowca. Nie wszyscy są w tak komfortowej sytuacji, że mogą liczyć tylko na błędy swoich zawodników: Ricciardo na pierwszym okrążeniu instalacyjnym nie zdołał nawet dotrzeć do miejsca, w którym później rozbił się Sutil. Tak czy inaczej, jest bardzo ciekawie i przynajmniej coś się dzieje. Jednak do pierwszego wyścigu wciąż jest dużo czasu i radzę nie zakładać się z nikim, że w Melbourne wygra Magnussen, a oba Red Bulle nie dojadą do mety.
Wyniki trzeciego dnia testów w Jerez:
1. Kevin Magnussen (McLaren MP4-29 Mercedes) – 1.23,276 – 51 okr.
2. Felipe Massa (Williams FW36 Mercedes) – 1.23,700 – 47 okr.
3. Lewis Hamilton (Mercedes W05) – 1.23,952 – 62 okr.
4. Jenson Button (McLaren MP4-29 Mercedes) – 1.25,030 – 40 okr.
5. Fernando Alonso (Ferrari F14T) – 1.25,495 – 58 okr.
6. Nico Hulkenberg (Force India VJM07 Mercedes) – 1.26,096 – 17 okr.
7. Jean-Eric Vergne (Toro Rosso STR9 Renault) – 1.29,915 – 30 okr.
8. Adrian Sutil (Sauber C33 Ferrari) – 1.30,161 – 34 okr.
9. Robin Frijns (Caterham CT05 Renault) – bez czasu – 10 okr.
10. Max Chilton (Marussia MR03 Ferrari) – bez czasu – 5 okr.
11. Daniel Ricciardo (Red Bull RB10 Renault) – bez czasu – 3 okr.
