Red Bull próbuje straszyć, ale sam nie wierzy w powodzenie.

Wyniki piątkowych treningów w Singapurze wyglądają interesująco, ale rywale Mercedesa nie mają wątpliwości, że w sobotę mistrzowie świata podkręcą tempo. Z kolei Lewis Hamilton liczy się z zagrożeniem ze strony konkurencji. Szczerze mówiąc taki scenariusz byłby bardzo pożądany: w sytuacji, w której walka o tytuły jest praktycznie rozstrzygnięta, przydałby się emocjonujący i nieprzewidywalny weekend. Wiele jednak wskazuje na to, że nawet na torze tłumiącym nieco największe atuty Mercedesa, czyli jednostkę napędową, wszystko może zostać po staremu.

– Jestem przekonany, że rywale stanowią zagrożenie – mówi Hamilton, który jutro powalczy o ósme pole position z rzędu i wyrównanie rekordu Ayrtona Senny. – Ferrari jest bardzo szybkie, a wygląda na to, że Red Bull jest jeszcze szybszy. Samochód spisuje się dobrze, ale reszta jest o wiele bliżej nas.

Z kolei Nico Rosberg przyznaje, że pogubił się z ustawieniami i stąd dopiero siódmy czas w drugim treningu. W Singapurze wyczucie do warunków jest szczególnie istotne, bo pierwszy i trzeci trening są mało reprezentatywne. Kwalifikacje i wyścig rozgrywane są później, kiedy jest już ciemno i temperatura nawierzchni systematycznie spada.

– W pierwszym treningu dobrze się czułem w samochodzie – mówi Rosberg. – Wprowadziłem trochę zmian w ustawieniach pomiędzy sesjami, ale poszedłem w złym kierunku. To dobrze, bo już wiem, co zrobić jutro.

Presja to dobra rzecz i Mercedes pokazał już parę razy, że potrafi pęknąć przy naporze rywali. Ważne będą decyzje po jutrzejszym trzecim treningu: dobranych przed kwalifikacjami ustawień nie będzie można już zmieniać. Czy jednak przewaga mistrzów nie jest tak miażdżąca, że nawet zagrożenie ze strony Red Bulla i Ferrari nie wystarczy, by popsuć im szyki? Rywale oszczędnie wypowiadają się o swoich szansach.

– Mam nadzieję, że to prawdziwe tempo Mercedesa – z humorem mówił Daniel Ricciardo, który na najszybszym kółku napotkał ruch na torze i ostatecznie był trzeci, przed Hamiltonem. – Jednak szczerze mówiąc nawet nie liczę na walkę z nimi. Jestem pewny, że podkręcą tempo i odjadą. Znów wszystkich ośmieszą. Do tego z reguły Ferrari i Williams też są wyżej w sobotę i zobaczymy, co przygotują.

– Nie mam żadnych szczególnych oczekiwań. Mam nadzieję, że przeniesiemy tę prędkość na jutro, ale nie będzie łatwo – dodał Daniił Kwiat.

– Oczywiście Mercedes będzie szybki – prognozuje z kolei Sebastian Vettel. – Nie wiem, co dzisiaj im się stało, wyglądali na trochę wolnych. Jednak jestem pewny, że jutro się to zmieni. Wiemy, że oni z reguły nie pokazują wszystkiego w piątek.

To samo tyczy się jednak wszystkich zespołów. Vettel, który znów był wolniejszy od Räikkönena, przyznaje, że musi jeszcze poszukać czasu na krótkich przejazdach. – Nie byłem zadowolony, przed kwalifikacjami musimy trochę poprawić tempo. Jeśli chodzi o wyścig, było nawet w porządku. To jednak dopiero piątek i musimy twardo stąpać po ziemi.

Ile w tym wszystkim wzajemnej kurtuazji, przekonamy się jutro. Czy ktoś zdoła rzucić rękawicę Mercedesom? Byłoby dobrze…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here