Żaden normalny zespół nie postawi na kierowcę, który jest po pierwsze wolniejszy, a po drugie ma mniejsze szanse na wywalczenie wyższej lokaty w klasyfikacji mistrzostw świata. Pamiętacie wiadra pomyj wylewane na BMW Sauber za ich podejście w sezonie 2008, kiedy zamiast ze wszystkich sił wspierać Roberta Kubicę w walce z McLarenami i Ferrari, przez ponad pół sezonu skupiano się na tym, jak pomóc Nickowi Heidfeldowi w uzyskiwaniu lepszych wyników? Jeśli ktoś wówczas wieszał psy na niemiecko-szwajcarskiej ekipie, to powinien w tym sezonie rozumieć, dlaczego Ferrari będzie stawiać na Sebastiana Vettela, a Mercedes na Lewisa Hamiltona – nawet jeśli obie ekipy będą utrzymywać, że ich kierowcy mogą dowolnie ścigać się między sobą, dopóki nie porozbijają się nawzajem.

Priorytety będą jasne, przynajmniej dopóki nie wydarzy się jakiś kataklizm i fińscy koledzy zespołowi naszych dwóch bohaterów nie znajdą się znacznie bliżej czoła klasyfikacji, niż figurują obecnie. Sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby Kimi Räikkönen i Valtteri Bottas zebrali więcej punktów, ale tak nie jest – i nie ma tu znaczenia fakt, że na największe straty żaden z nich nie miał bezpośredniego wpływu (GP Hiszpanii i defekt Bottasa oraz kolizja Räikkönena). W ustalaniu zespołowych priorytetów nieubłagana jest nie tylko matematyka, ale też trzeźwa ocena potencjału czwórki zainteresowanych zawodników. Z całym szacunkiem dla obu Finów, bo obaj mają swoje niewątpliwe zalety, kiedy przyjdzie co do czego i trzeba będzie walczyć na noże, to pieniądze wypada postawić na ich zespołowych partnerów.

Czy w Monako doszło do jakiejkolwiek reżyserii czy „ukrytych” zagrywek zespołowych ze strony Ferrari? Nie musiało do nich dochodzić, bo wyścig ułożył się po myśli Scuderii. Jak to trafnie i z rozbrajającą szczerością ujął Toto Wolff, teraz to włoska ekipa musi się tłumaczyć, dlaczego wygrał właściwy kierowca. Sam się zastanawiam, co by było, gdyby po pit stopach Kimi nadal był na czele. Czy Ferrari wydałoby bezpośrednie polecenie? Na szczęście dla nich, takiej konieczności nie było.

Żeby zrozumieć, w jaki sposób kolejność na mecie była zgodna z życzeniem Scuderii – bo co do tego żaden trzeźwo myślący obserwator wątpliwości mieć nie może – wystarczy przeanalizować trochę liczb. I pamiętać, że na stanowisku dowodzenia decyzje trzeba podejmować w ułamku sekundy, a w Monako może zdarzyć się naprawdę wiele – nie tylko nagła neutralizacja czy incydent z zablokowaniem całego toru, ale też prozaiczne kłopoty z łącznością czy odczytami GPS (popytajcie w Mercedesie).

Pierwsze liczby dotyczą Sergio Péreza, który z połamanym przednim skrzydłem zjechał na wczesny pit stop już na 16. okrążeniu. Pierwsze lotne kółko po zmianie opon z ultramiękkich na supermiękkie było lepsze od wszystkich sprzed zmiany poza jednym – szybszym o zaledwie 0,150 sekundy. Na przynętę sugerującą, że podcięcie i wcześniejszy zjazd to niegłupi pomysł (zwłaszcza, jeśli podcinany kierowca napotka dublowanych maruderów albo będzie miał inne drobne problemy), dał się złapać przede wszystkim Red Bull i dlatego w walce z Bottasem ściągnęli na 32. okrążeniu Maksa Verstappena. Zabieg się nie udał, bo okrążenie zjazdowe Holendra było słabsze o 0,7 sekundy, a sam pobyt w alei serwisowej – aż o sekundę. Max krzywo stanął na stanowisku i minimalnie wolniej ruszył z miejsca. To wystarczyło, by zjeżdżający okrążenie później Bottas utrzymał się z przodu. W ślad za tą dwójką zjechał także lider, Räikkönen. Dlaczego?

Fin jechał doskonałym tempem do 22. okrążenia, ale później jego czasy zaczęły się pogarszać. Od siódmego do 21. kółka tylko raz pojechał wolniej niż minuta i 17 sekund, tymczasem od 22. rundy do pit stopu, który wykonał na 34. okrążeniu, tylko dwa razy pojechał szybciej niż minuta i 17 sekund. W tym czasie szósty na torze Carlos Sainz jechał tempem od 1.16,8 do 1.17,2. Na początku słabszej passy Kimiego kierowca Toro Rosso tracił do niego 21,9 sekundy, a dwa kółka przed zjazdem Kimiego – 20,4 sekundy. Pojawiło się zagrożenie, że Räikkönen przy takim tempie wypadnie z bezpiecznego okna na pit stop i po zjeździe wróci na tor za Sainzem – jakie to miało znaczenie, przekonali się Bottas i Verstappen, przegrywając w ten sposób walkę z Danielem Ricciardo.

Kierowca Red Bulla, który pozostał na torze po zjeździe dwóch jadących przed nim rywali, już pierwsze okrążenie po zjeździe Verstappena pojechał w czasie 1.16,3. To, na którym zjechał Kimi – przypomnijmy, jadący tempem powyżej 1.17 – Dan przejechał w 1.16,1, a kolejne trzy, do własnego pit stopu, jak w zegarku w 1.16,0. Dodatkowym utrudnieniem w podejmowaniu strategicznych decyzji w Red Bullu był fakt, że pierwsze okrążenia całego weekendu na supermiękkiej mieszance to były dopiero te po pit stopie Verstappena. Obaj kierowcy RBR mieli tylko po jednym komplecie „czerwonej” mieszanki, które zachowali właśnie na wyścig.

Wracając do Scuderii, pojawiło się podwójne zagrożenie dla Kimiego: utknięcie za Sainzem i ryzyko, że nabierający tempa Ricciardo zdoła nawet przedzielić duet Ferrari. Trzeba było reagować błyskawicznie i założyć, że kolejne okrążenia lidera wcale nie będą szybsze. Wypuszczenie Räikkönena za dublowanymi Pascalem Wehrleinem i Jensonem Buttonem było mniejszym złem – strata przy dublowaniu to nawet w Monako może sekunda, Bottas z Verstappenem stracili za Sainzem ponad pięć sekund na pięciu kółkach, aż do zjazdu kierowcy Toro Rosso. Na to wszystko nałożyło się jeszcze słabiutkie okrążenie zjazdowe w wykonaniu Kimiego: 1.34,0. Dla porównania, Vettel pięć okrążeń później uzyskał 1.32,6, a w samej alei serwisowej przebywał krócej o pół sekundy.

Tak oto Scuderii udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: uratować dublet, i to we właściwej dla interesów zespołu kolejności. Kimiemu niestety brakowało tempa, z kolei w kluczowym momencie Vettel potrafił pojechać piekielnie szybko – tak samo jak Ricciardo w strategicznej bitwie Red Bulla z osamotnionym Mercedesem. Bottas musiał przegrać to podium, pozostawało tylko pytanie, z którym kierowcą Red Bulla. Ciekawe, że ekipa z Milton Keynes, zdaniem niektórych faworyzująca raczej młodego-gniewnego Verstappena, postawiła w jego przypadku na strategię, która okazała się gorsza. Odwrotnie niż ponad rok temu w Hiszpanii, tam w podobnej sytuacji właściwie wybrano strategię dla Verstappena i Räikkönena, gorzej dla Ricciardo i Vettela.

Zrozumiałe, że Kimi i Max byli rozczarowani – ba, wściekli. Jednak bezpośrednio po wyjściu z kokpitu, na podium czy w strefie wywiadów TV (do której Verstappena przyprowadzono zresztą ze znacznym opóźnieniem, kiedy pozostali kierowcy spoza pierwszej trójki już dawno mieli rozmowy z reporterami za sobą – widocznie potrzebne było trochę czasu, by go uspokoić), adrenalina jeszcze buzuje i kierowcy nie mają wszystkich informacji. Wiedzą tylko, że przegrali wyścig, a ich zespołowi partnerzy są wyżej. To wystarczy, by mniej lub bardziej czytelnie dać upust rozczarowaniu. Zdarzają się jednak sytuacje, w których wygrać nie sposób – gdyby Räikkönen miał lepsze tempo w kluczowej jak się okazało fazie wyścigu, to być może kolejność na mecie byłaby inna, a moja ciekawość zostałaby zaspokojona i przekonałbym się, jak Ferrari rozegrałoby ten wyścig, gdyby z pomocą nie przyszły im opisane wyżej okoliczności.

41 KOMENTARZE

  1. Red Bull urządził sobie polowanie na Bottasa: Max go podcinał, Dan go przeskakiwał. Udało się obronić tylko przed jednym. 🙂
    A Scuderia… powiedziałbym że było im obojętne który z kierowców dojedzie pierwszy, byle mieli dublet. Z jednej strony jest kilka drobiazgów, które zespół mógł zrobić lepiej dla Kimiego (w szczególności kazać mu pocisnąć mocno i zdjąć go okrążenie później), a z drugiej strony gdyby Seb nie pojechał wtedy najszybszych okrążeń wyścigu (przebił go tylko Checo w końcówce), to raczej wyjechałby jako drugi.

  2. W sieci krążą porównania czasów Kimiego i Sebastiana w ” kluczowym momencie wyścigu”, matematyka usprawiedliwia Ferrari, emocje jednak były skierowane na Raikkonena, szkoda ale najważniejszy dublet po 7 latach i to w dodatku w Monako, Forza Ferrari ! 🙂

  3. @Darek na stronie skysports jest rozpiska z czasami Vettela i Raikkonena. Ewidentnie widać, że nawet jeśli Vettel zjechałby tylko jedno kółko później niż Kimi to i tak powinno to wystarczyć. Raikkonen stracił 2 sekundy na okrążeniu wyjazdowym a jego przewaga nad Sebem przed zjazdem była nieco większa niż 1 sekunda. Naprawdę chciałem Raikkonena na najwyższym stopniu podium i doszukiwałem się nieczystych zagrywek ze strony Ferrari, ale matematyka nie kłamie.

  4. Jak dla mnie to juz w dobote ustalili kolejnosc na mecie i strategie.
    Kimi nie musial sie spinac, a nawet pewnie bylo mu to nakazane zeby nie bylo tak ewidentnie widac team orders.
    Chamski ruch ze strony Ferrari, ale wiadomo od poczatku bylo, ze Kimi jest drugim kierowca i pracuje na sukces Seba. Robi niestety to co musi, choc w tym sezonie pokazuje, ze mimo swojego wieku potrafi utrzec nosa tym niby najlepszym.
    A nawet gdyby sie okazalo, ze rzeczywiscie jest wolniejszy ciut od Seba i Dana to niech sprobuja go wyprzedzic na tym torze 🙂
    Od lat wiadomo, ze w tym wyscigu ponad polowa sukcesu jest pole position, bo wyprzedzanie tu nie jest latwe. Szczegolnie tak doswiadczonego kierowcy jak Kimi.

  5. A do tego wszystkiego Seb latwo zdobyl dodatkowe kilka oczek przewagi na Lewisem. Za dugie miejsce tych oczek mialby mniej. A na koniec sezonu 1 punkt moze stanowic o mistrzostwie. Kimi i Ferrari o tym wiedza 🙂 Lepiej punkty zbierac za kazda cene od samego poczatku cyklu GP zeby na koniec nie bylo rozczarowania.

  6. Wątpliwej jakości relacja … co innego w PL , a świat widzi to inaczej ….
    Wolff – niech zajmie się sobą jego brednie na temat rywali nie są warte funta kłaków…
    Tempo Kimi miał dobre proszę zapoznać się z dokładnym zapisem dostępnym w SKY …. RAI – VET – okrążenie po okrążeniu . Mieszanie i pisanie , a także relacjonowanie głupot ze studia E11 przez państwa nie wróży dobrze F1 w PL.Zero poszanowanie elementarnych zasad obiektywizmu dziennikarskiego… cyt.”Jeżeli RAI nie wygra to już nigdy nie wygra….itd…Panie Kapica , Gąsiorowski – robicie czysty kabaret .. przykro to przyznać ale z siebie.
    Jedyną prawda jest że SF miała dwa scenariusze na wyścig: HAM w punktach ( jakichkolwiek ) wygrywa VET,
    HAM POZA 10 – wygrywa RAI. Tyle i tylko tyle.
    Gdyby VET zjechał na wymianę 1 okrążenie po RAI to oczywiście wygrałby Kimi – nic więcej .
    Niesmak pozostaje niesmakiem bo podium zamiast „szalonej eufirii” dwóch kierowców …zamieniło się … mina Kimiego mówi wszystko ( Panie Kapica Kimi ma wiele twarzy i nie każda wygląda tak samo – jest Pan ślepy).Małpę udawał VET nawet Maurizio nie pokusił się by spoglądać na sztuczną atmosferę.Swoją drogą z czego tak cieszył się Seb …Monaco nie pozwala na wyprzedzanie , a uzyskanie pozycji wyżej po PS jest mało satysfakcjonujące…

    • Gdy Mercedes miał kierowców na pozycjach 1-2 za czasów Nico, to zawsze było tak, że lider zjeżdza pierwszy na pit, ale ten drugi od razu na następnym okrążeniu, a nie zabawa w podcinanie się wewnątrz zespołu. Mało to razy w Mercedesie w poprzednich sezonach było tak, że Lewis mówił, że nie chce jeszcze zjezdzać bo ma opony w dobrym stanie, ale musiał, bo prowadzący Nico już był, a jedyną szansą Lewisa było przeskoczenie go za pomocą pitów, co Mercedes skutecznie ograniczał. Mówi się teraz, że F1 w tym roku jest taka fajna. Przecież o tytuł walczy tyle samo kierowców, co w ubiegłych latach. Co za różnica czy o tytuł walczy Seb i Lewis czy Nico i Lewis? W walce Merca było ciekawiej, bo zderzenie miedzy kierowcami tego samego zespołu to większa sensacja niż wypadek konkurentów z różnych teamów. I walka kolegów z Mercedesa była ciekawsza, bo maja identyczny bolid, a w przypadku Ferrari i Merca w tym roku, trudno określić, kto ma lepszy bolid. Ale zdaje się, że Ferrari, tylko w kwali przydawałoby się go wykorzystywać. Zepsute ostatnie okrążenie w Q3 w Hiszpanii przez Seba, do czego sam się przyznał, to samo w Monako, naciskał za bardzo. Dwie czasówki przegrał na swoje życzenie. Ferrari to bedzie miało i 100 punktow przewagi na tym etapie i tak ustawi wyścig, Schumi i Rubens w 2002 roku albo Fernando is faster than you. Zdecydowanie wole zespołu typu Red Bulla i Mercedesa niż Ferrari choć oczywiście wszedzie doszukamy się kontrowersji jesli chodzi o umiejętne wykorzystanie team orders. Błagam, tylko przestańcie juz porównywać Bahrajn w tym roku, gdzie Bottas puszczał Lewisa dwukrotnie, bo to zupełnie inna sytuacja była. Tu w Monako nie walczyli o wygraną, bo jechali z bezpieczną przewagą na pozycjach 1-2 i praktycznie nie było zagrożenia.

  7. Jeszcze kilka takich „motywujących” zagrań ze strony ferrari i Kimi sam odejdzie 🙁
    .. i tylko szlag mnie trafia bo myślałem, że fetel w tym sezonie udowodni że nie został czterokrotnie zrobiony i z czystym sumienie będę mógł mu pogratulować a tak już teraz widać, że prawdopodobnie będzie pięciokrotnie zrobionym.
    Kimi wywalczył PP w czystej walce a fetel przyznał się, żę pojechał 2 sektor jak „babcie” i mało nie przegrał z Botasem i myślę że zwycięstwo Kimiemu się należało i tyle. Gdyby chodziło o inny tor to co innego PoleP i wyścig to troszkę inna bajka w Monaco.
    Naiwne jest wierzyć w to, że gdyby Kimi wiedział jaka jest sytuacja za nim to nie podkręciłby tempa. Kimi na 100% mógł pojechać szybciej ale był przekonany że wyścig jest jego i dlatego nie cisną i może dlatego był taki wkurw..y na mecie bo kompletnie nie wiedział co za niespodziankę zespół mu szykuję.
    @JackD
    Jeżeli ferrari miało ustaloną taką prostą taktykę odnośnie pozycji hamiltona to o co Kimi by tak się dąsał. Wiedział już w połowie wyścigu, że ham będzie w punktach to miałby czas się oswoić z myślą, że i tak będzie drugi, a na mecie nie wyglądał na „oswojonego” a raczej na wściekłego.

    Próba manewru batona baaaaardzo odważna i super że młodemu z Saubera nic się nie stało.
    pozdrawiam

    • Najwidoczniej strategia nad którą debatowali we trójkę lub w jeszcze szerszym gronie … nic nie mówiła było na pewno wiele „niedopowiedzeń”‚Maurizio który nad wszystkim czuwa odpuścił temat…Jest jednym z lepszych szefów w Scuderii w ciągu ostatnich lat…
      A kontrakt Kimiego się nie martw, ma już dawno zaklepany sezon 2018.Człowiek jest na tyle poważny że dał już sygnał ze swojej strony, oczywiście kwestia ogłoszenia to kwestia lipca br.
      Szukanie następcy … bardziej śmiesznie już nie można…Przepraszam można E11 – redaktor Kapica.

  8. Wyraźnie niektórym nie smakuje że Seb jest szybszy od Kimiego i
    doszukują się spisku.
    A jak codzi o spisek to mam wrażenie że minister obrony się tu udziela.

    • OOOj to jest oczywiste od dawna, że fetel jest szybszym kierowcą od kimiego i tu tego nie rozstrzygamy, a za to rozstrzygamy kto powinien wygrać wyścig i kto bardziej na to „zasłużył” Kimi czy fetel??
      …a to już zupełnie inna para kaloszy

      • Kimi wielka litera, Vetel malą i przez f… ulzyles sobie zalosny gimbusie? mam gdzies Niemca, ale jak czytam takie wpisy, to mi rece opadaja. przezwiska, jak w przedszkolnej piaskownicy. albo masz nascie lat, albo twoj rozwoj emocjonalny zatrzymal sie w tym wieku. a do Mikolaja mala prosba – reaguj na takie wpisy, obojetnie, ktorego kierowcy dotycza.

        • To jak pisze nazwy kierowców i zespołów to moja sprawa ale jednego czego nie robię to nigdy nie obrażam innych użytkowników tego forum.
          Mniemam że niezbyt często tu zagladasz a szkoda.
          Powtorze to na tym forum po raz setny i zapamiętaj sobie że odmienne zdanie nie upoważnia nikogo do obrażania drugiej strony

  9. Ależ to było oczywiste, gdyby HAM kończył wyścig bez punktów wygrałby RAI a tak musiał wygrać VET… i nie ma co tu kombinować…

    • Ale w E11 wiedzą inaczej … mam wrażenie oglądając teraz magazyn… słuchając tego … jak bym oglądał przekaz TVPiS.

  10. Wczoraj obejrzałem sobie fragment od tuż przed zjazdem Kimiego do wyjazdu Sebastiana. W relacji poszła wtedy rozmowa radiowa Kimiego z zespołem. Nie mogłem do końca wyłapać sensu tej rozmowy, bo wygląda to na fragment a nie całość. Z tego co słyszałem, to odnoszę wrażenie że Kimi dopytywał się o zjazd, a w odpowiedzi dostał informację, że ma zjechać na tym okrążeniu. Czy ktoś może zweryfikować, czy Kimiemu zależało na zjeździe?

  11. Oni pływają w basenie pełnym piranii, a Wy tu rozprawiacie co się komu należało i czy jest sprawiedliwe czy też nie..
    Osobiście uważam, że VET miał/powinien wygrać bez względu na to, które miejsce dowiezie HAM.
    Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, żeby sobie przypomnieć, jak szybko można zgubić 50 pkt przewagi, a co dopiero mozolnie zbierane 25 pkt.
    Ferrari postawiło na VET podobnie jak Mercedes na HAM, gdyby MacLaren był w czubie to chyba nikt nie sądzi, że liderował by VAN.
    Po pierwsze życie nie jest sprawiedliwe, po drugie VET jest zwyczajnie szybszy, po trzecie w F1 nikogo nie obchodzi, czy coś się komuś należy, czy też nie, po czwarte priorytetem jest dublet majstrów na koniec sezonu, a co za tym idzie gigantyczna kasa (ta realna wpływająca jak i ta uzyskana z marketingowego wizerunku w odniesieniu do auto drogowych), nie zaś „sprawienie przyjemności” Kimiemu.
    Prawdę zna tylko Ferrari, Kimi i Seb, a my tu możemy co najwyżej doszukiwać się tego kto komu „brzozę” pod koła rzucił 😉

  12. Jak Vettel zaczął kręcić kosmiczne czasy, po zjeździe Raikkonena, tylko idiota ściągnąłby go na zmianę opon. Zwłaszcza, że w Grand Prix Hiszpanii, było widać jakie różnice są pomiędzy poszczególnymi mieszankami, co kosztowało Vettela 7pkt. Nie wiem o co wam chodzi, jak Kimi będzie szybszy, nikt go nie będzie zamieniał miejscami. Mimo wszystko, indywidualny tytuł mistrza świata jest ważniejszy niż tytuł konstruktorów.

        • Jakby nie patrzeć to tytuł czyli 1st miejsce na tabeli wypłat bardziej im się opłaca niż 1st miejsce kierowcy, który przy pierwszej okazji na negocjacje umowy wspomni, że jest już +1 mistrzem 😉
          F1 to jednak bardziej platforma marketingowa i czysty biznes niż sport 😉

  13. Brawo panie Mikołaju, w końcu ktoś napisał jak było naprawdę. Ja pisałem to już na dwóch innych forach, lecz – siłą rzeczy, jak to w komentarzach – krócej i mniej profesjonalnie, choć wydźwięk był podobny.
    Też zastanawiam się, czy Ferrari zarządziłoby zmianę pozycji, zwłaszcza że wyraźnie widać było, że szybszy jest Vettel, ale on sam im tego oszczędził, bo po zjeździe Raikkonena pokazał jakie tempo jest do uzyskania.

    A tak przy okazji – mam ambiwalentne odczucia gdy wyjeżdża pan na GP. Z jednej strony fajnie, że może pan tam być, to pana świat i po to przecież pan to wszystko robi, ale z drugiej strony nie ma pana wtedy w komentatorce i to jest ból okropny… naprawdę, słuchanie Kapicy powinno być nam jakoś rekompensowane 😉

      • Nie wiem dlaczego znów wszyscy zaczęli się czepiać prowadzących – jak była F1 na Polsacie wszyscy jechali po prowadzących teraz sytuacja się powtarza… Każdy z prowadzących dodaje kolorytu do transmisji i studia, a jak się komuś nie podoba to może zmienić kanał w końcu jeszcze każdy ma wybór. Ciekawe jakby was wpuścić do studia F1 jak byście się zachowywali…
        A dlaczego się jeszcze czepiać miast Radomia czy Sosnowca ??? Nie każdy może mieszkać w Monako, Dubaju czy Wa-wie i deprecjonowanie innych miast i ludzi w które je zamieszkują to małostkowość…

        • /A dlaczego się jeszcze czepiać miast Radomia/

          Nikt się nie czepia Radomia 🙂 po prostu Mirosławski zapytany, kiedy Mikołaj będzie komentował z toru, odpowiedział, że nie wcześniej niż wróci z Radomia (a na razie nie wybiera się) 😉

  14. Kapica i tak zrobił postęp bo już się nie wydziera podczas transmisji… generalnie jest widoczny progres w całej oprawie zafundowanej przez „11”

    Ja natomiast chętnie posłuchałbym kiedyś Pani Aldony jako współkształtującej wyścig… czas chyba coby przestała robić głównie jako bezsprzeczna ozdoba studia 😉

  15. Czerwono na czarnym było widać, że Vettel podążając za Raikkonenem w pierwszej części wyścigu kontrolował tempo Fina pozostając za nim co najwyżej w granicach 2 sekund. Kiedy Kimi zjechał na pitstop Vettel pojechał na miarę swoich prawdziwych możliwości i dlatego po swoim pitstop wyjechał przed Kimim. A później bezproblemowo odjechał od Fina, czego ten nie był w stanie dokonać na pierwszym etapie wyścigu w stosunku do Niemca.

    Krótko mówiąc gdyby wyścig miał miejsce na normalnym torze (zawsze Monaco będę uważał za zakałę i żadne ochy, achy ani wisienki na torcie mnie nie przekonają), Vettel na wczesnym etapie wyścigu prawdopodobnie uporałby się z Kimim na torze a nie w boksach i nie byłoby gadania o „ustawce” Ferrari.

  16. a co jeśli Kimi miał od początku powiedziane, że Vettel ma wygrać? pierwszą część wyścigu pojechał na miarę swoich możliwości żeby pokazać na co go stać, a później już zwolnił i przepuścił Vettela zgodnie z życzeniem zespołu. Dla mnie to bardzo dziwna sytuacja, żeby kierowca bez żadnej awarii nagle zwolnił w połowie wyścigu

Skomentuj bartoszcze Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here