Jeśli czas pozwoli, to w tekstach pod hasłem „życie w padoku” – ŻWP – postaram się przybliżyć Wam kulisy pracy podczas weekendów Grand Prix. Coś więcej ponad to, co można zobaczyć w TV czy przeczytać w necie. Mam nadzieję, że okaże się to w miarę ciekawe, a ja będę znajdował wolne chwile na opisywanie naszych przygód w terenie.

Wyścigowy motyw pojawił się już na Okęciu, gdy miła pani przy odprawie spytała, kto wygra wyścig. Nie mam pojęcia, ale numer miejsca (44K) oraz lotu (Lufthansa, więc skrót LH) coś sugerują… Siedmiogodzinny lot z Frankfurtu do Montrealu można było poświęcić na pracę przy kolejnym numerze „F1 Racing”. Poza wieloma tekstami zapowiadającymi GP Wielkiej Brytanii są w nim m.in. pytania kibiców do Pierre’a Gasly’ego – a nasi redakcyjni koledzy z UK przy opisywaniu pytań najwyraźniej zapomnieli, że Caracas to nie państwo… Trzeba było poprawić na Wenezuelę, chociaż po głowie chodził San Escobar.

Świetny sposób na umilenie lotu: wspaniale zrealizowany dokument o wojnie Ferrari i Forda w Le Mans.

40-lecie Gilles’a
W pokładowym systemie rozrywki też znaleźliśmy coś wyścigowego: wspaniały dokument „The 24 Hour War”, przedstawiający historię walki Forda i Ferrari w latach 60. Powalające na kolana autentyczne materiały z epoki okraszone wypowiedziami członków obu wielkich rodzin, kierowców czy ludzi biorących udział w tamtych zmaganiach sprawiają, że ponad półtorej godziny mija błyskawicznie.

Montreal zgotował nam dość chłodne powitanie (pomijając upamiętniające pierwszy triumf Gilles’a Villeneuve’a napisy „Salut Gilles 40 ans”… na podłodze lotniska imienia Pierre’a Elliotta Trudeau, byłego premiera Kanady). Pogoda swoją drogą, a problemy natury biurokratycznej – swoją. Przed każdym weekendem trzeba odebrać naklejkę na kamerę oraz akredytacje dla reszty ekipy (do Kanady przylecieli Maciek Jermakow i Zbyszek). W środę biuro akredytacyjne było czynne teoretycznie od 11:00, ale kiedy zjawiliśmy się tam o 13:30, koperty opatrzonej napisem „Eleven Sports” jeszcze nie było. Poproszono nas o przyjście o 15:30, wtedy zostanie dostarczona kolejna partia akredytacji. Nie pierwszy raz, nie ostatni – podobnie było chociażby w Azerbejdżanie albo rok temu właśnie w Kanadzie.

Dużo prowizorki, ale padok w Montrealu ma swój wyjątkowy klimat.

Wojna o naklejki
Ciekawie się zrobiło, kiedy chciałem odebrać naklejkę na samochód, umożliwiającą wjazd na parking dla mediów. Posiadacze stałych akredytacji odbierają je wyścig wcześniej, żeby podczas kolejnego weekendu nie tracić czasu na wyprawę do biura akredytacji (zazwyczaj w zupełnie innym miejscu niż tor). Tyle, że w Monako naklejek na Kanadę nie było, za co panowie z FIA przepraszali i prosili, by po prostu odbierać je w Montrealu.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić – obsługa biura w ogóle nie miała listy dziennikarzy ze stałymi akredytacjami i próbowali nam wmawiać (w tej niedoli towarzyszył nam kolega z Danii, najbardziej znany tamtejszy dziennikarz i fotoreporter), że naklejka parkingowa nie przysługuje. Pomogło dopiero wysłanie zdjęć naszych akredytacji do kolegów z FIA. Gdy dwie godziny później odbieraliśmy akredytacje TV i naklejkę na kamerę, podobną gehennę z upartym panem „naklejek-na-samochód-nie-ma” przechodził z kolei fotograf z Niemiec.

Malowniczy ostatni fragment trasy na parking dla mediów i zespołów.

Szutrem na parking
Po pokonaniu biurokratycznych przeszkód i niewielkich korków na dziurawych drogach Montrealu zajrzeliśmy na tor. Byłem ciekawy, czy widać jakiekolwiek oznaki zapowiadanej od lat i wreszcie mającej się ziścić modernizacji Circuit Gilles Villeneuve. Cóż… Nic z tego, przynajmniej na razie. Padok wciąż jest ciasny, klimatu dodają mu wszechobecna prowizorka i przenośne toalety, biuro prasowe mieści się w namiocie… Rok temu hulający wiatr mocno bujał całą konstrukcją, na szczęście podwieszone do metalowego szkieletu pod sufitem monitory pozostały na swoich miejscach. Trzymajcie kciuki za bezwietrzną pogodę.

A wywalczona w pocie czoła naklejka na samochód pozwoliła jeszcze raz pokonać unikalną trasę prowadzącą na „parking”. Wiedzie ona po szutrze wzdłuż jednej z odnóg Rzeki Świętego Wawrzyńca (po którym czasami przepływają ogromne kontenerowce), a następnie po zjeździe z nasypu jedziemy z powrotem wzdłuż olimpijskiego toru wioślarskiego. Samochody dziennikarzy i pracowników zespołów parkują na trawie wzdłuż brzegu, a jeśli ktoś przybędzie za późno, to po pierwsze czeka go długi spacer („parking” ma długość olimpijskiego toru, czyli ponad 2 kilometry), a po drugie zaparkuje na stromej skarpie przy drugim końcu toru. W deszczu robi się niewesoło…

Do padoku przechodzimy po drewnianej kładce i mostku ze stromymi schodami. Trzeba pokonać całą szerokość basenu – 110 metrów – a kroki i fale tworzone przez pływające po wodzie motorówki nieźle kołyszą całą konstrukcją.

Widok z drewnianej kładki na parking dla mediów i członków zespołów.
Widok z mostka na padok i spieszących do pracy Maćka oraz Zbyszka.

 

 

 

 

 

Spacery i wczesna pobudka
Osobliwości Circuit Gilles Villeneuve na tym się nie kończą. Kabiny komentatorskie mieszczą się w malowniczym baraku przy Ścianie Mistrzów, a dojście tam wymaga albo przekroczenia nitki toru, albo długiego spaceru do kładki nad prostą przed szykaną. Tak samo wygląda wyprawa do TV Compound, czyli miejsca pracy ekip telewizyjnych – ale spacer jest jeszcze dłuższy, bo trzeba obejść kolejny, znajdujący się w środku nitki toru kanał(albo skorzystać z transportu łodzią). Taki urok tego miejsca.

Ściana Mistrzów, szary barak w tle mieści kabiny komentatorskie.

Inny jest też harmonogram czwartkowych prac. To dzień poświęcony na spotkania kierowców z mediami. Konferencja prasowa FIA, na którą zapraszanych jest kilku zawodników, z reguły odbywa się o 15:00, a tutaj ze względu na różnice czasowe o 11:00. Spotkania z innymi kierowcami również odbywają się wcześniej. Plus taki, że po pobudce przed szóstą rano pracę skończymy pewnie już około 20:00. Pewnie, bo nigdy nie można być niczego pewnym… O tym, czy się udało, spróbuję napisać w kolejnej części ŻWP.

6 KOMENTARZE

  1. Nie ma to jak za kulisowe relacje okraszone jakimiś fotami. Mam nadzieję, że znajdziesz wolną chwilę na coś jesscze.

    Pozdrawiam.

    BTW.
    Czy podczas weekendu GP Kanady wciąż odbywają się regaty mechaników na „łodziach” skonstruowanych z tego co wala się w garażach?

  2. Pan Mikołaj jak zwykle świetnie pisze, z fajnym poczuciem humoru. I zwróćcie uwagę – na żadnym zdjęciu go nie widać. AŻ NIEMOŻLIWE w czasach w czasach wszechobecnej promocji samego siebie i selfie. Duży szacunek, Panie Mikołaju.

  3. Dzięki za pokazanie jak to wygląda zza kulis, z przyjemnością przeczytałem. Mam nadzieję, że uda się kontynuować ten cykl : )

  4. ŻWP to doskonały pomysł!
    Może pomyślałby Pan jeszcze o krótszych lub dłuższych filmikach na YT, czymś w stylu Ted’s Notebook…?;)

Skomentuj Rado Anuluj odpowiedź

Please enter your comment!
Please enter your name here